Stanisław Marusarz – narciarz, olimpijczyk, kurier |
Stanisława Marusarza określano wieloma przydomkami - „Stani„, „Król nart„, „Legenda„, ”Dziadek”, ”Marusar”. Wszystkie brały się z sympatii i podziwu. Nie sposób znaleźć też człowieka, który był jego wrogiem, nie sposób znaleźć o nim opinii negatywnej. Czy mamy do czynienia ze świętym? Nie – to był prosty góral, który stał się jednym z najwybitniejszych polskich narciarzy, a jego życie to gotowy scenariusz na wysokobudżetowy film hollywoodzki.
Urodził się w Małym Żywczańskim w Zakopanem 18 czerwca 1913 r. jako drugi syn gajowego Jana Marusarza i Heleny z domu Tatar. Pierworodny, zgodnie z góralskim zwyczajem, otrzymał imię ojca. Po Stanisławie przyszły na świat jeszcze cztery dziewczynki, w tym najbardziej dzisiaj znana i pamiętana - Helena. Całe rodzeństwo z zapałem uprawiało wszelkie możliwe rodzaje aktywności fizycznej, adaptując do tych celów sprzęty domowe i gospodarskie jak chociażby bednarki, wygięte deski z beczek, które – jak odkryli mali Marusarzowie – świetnie się sprawdzały w zjazdach ze stoku na mokrej trawie bądź śniegu. Pierwsze swoje narty wykonywali ze zgiętego drzewa przeznaczonego na płozy do sań, a za wiązania służyły... kawałki sznurka przywiązane do wbitych gwoździ. Na takim właśnie sprzęcie młody „Staszek„ wygrał swoje pierwsze zawody (w zjeździe) zorganizowane przez lokalne ognisko Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół„ w podhalańskich Lipkach. Tam też znajdowała się juniorska skocznia narciarska, gdzie w wieku lat dziewięciu uczył się narciarskiego ”latania”. Wiedział już wtedy, że to jest właśnie ta dyscyplina, która go najbardziej pociąga (pasję musiał ukrywać przed rodzicami uważającymi skoki narciarskie za zajęcie bardzo niebezpieczne, wręcz samobójcze)1.
Oglądał też „prawdziwe” skoki na zakopiańskiej Jaworzynce (Krokiew była dopiero w budowie), gdzie mógł wychwytywać i oceniać różnice w ówczesnej technice lotów. Za styl klasyczny uważano wtedy wyjście z progu do pozycji pionowej całego ciała, wyprostowane ręce wykonywały ruchy przypominające pracę wiatraka, dzioby nart opuszczone łapały powietrze na górne swoje płaszczyzny. Już wtedy jednak swoich zwolenników zdobywał tzw. styl norweski z nartami uniesionymi do góry i ciałem skoczka wychylonym do przodu ze zgięciem w biodrach.
Marusarza pasjonowało też obserwowanie powstającej wtedy skoczni Wielka Krokiew – przysłuchiwanie się rozmowom i dyskusji budowniczych. Nie mógł nawet przypuszczać, jak bardzo ta wiedza mu się kiedyś przyda...
Pierwsze sukcesy
Pierwsze swoje zawody w skokach wygrał jeszcze na małej skoczni w dolinie Jaworzynki w 1926 r., osiągając „zawrotną” odległość 14 metrów, skacząc w... odświętnym góralskim stroju. Nagrodą były piękne narty z rzemiennymi wiązaniami, a także notka prasowa z nazwiskiem młodego zwycięzcy. Na dzień konkursu możemy chyba datować początek kariery zawodniczej Marusarza. Wtedy rozpoczął teoretyczne i praktyczne treningi w Sekcji Narciarskiej Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego pod okiem Ignacego Bujaka. Mógł też przyglądać się z bliska zajęciom profesjonalnych skoczków zarówno z Sekcji, jak i zakopiańskiego ogniska „Sokoła”.
Rok po juniorskim zwycięstwie wystartował po raz pierwszy w zawodach seniorów na Wielkiej Krokwi mając... 14 lat! Zapewnił sobie 3 miejsce skokiem na odległość 44 m. Zwycięzca, słynny Bronisław Czech, był tylko o 4 m lepszy od nowicjusza.
Dwa lata później przyszedł czas na chrzest zagraniczny młodego skoczka – w czeskim Starym Smokowcu wygrał wszystkie konkurencje - bieg płaski na 8 km, bieg zjazdowy oraz konkurs skoków. W 1930 r., w wieku 17 lat, po raz pierwszy wygrał seniorski konkurs skoków na Wielkiej Krokwi, pokonując wszystkich zawodników krajowych.
Kolejne sukcesy posypały się jak z rękawa: czterokrotne Mistrzostwo Polski w skokach (w latach: 1932, 1933, 1936, 1937), trzykrotne w kombinacji klasycznej (1932, 1935, 1936), trzykrotne w zjeździe (1931, 1933,1939) również trzykrotne w biegach sztafetowych (1932, 1933, 1936), a także Mistrzostwo Polski w kombinacji alpejskiej w 1933 r2.
Dwukrotnie reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich: w 1932 r. w Lake Placid oraz w 1936 r. w Garmisch-Partenkirchen. Zdobyte w 1938 r. wicemistrzostwo świata w skokach w fińskim Lahti zaowocowało tytułem najlepszego sportowca Polski roku w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” oraz zdobyciem Wielkiej Honorowej Nagrody Sportowej przyznawanej wtedy przez Państwowy Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego (w 2009 r. nagroda została reaktywowana).
Czas największych wyzwań
Po Kampanii Wrześniowej 1939 r. Zakopane i Tatry zaroiły się od polskich patriotów chcących przedostać się na Węgry, a stamtąd do Francji, do odtwarzającego się Wojska Polskiego. Powstała cała grupa przewodników – kurierów tatrzańskich przeprowadzających ludzi, przenoszących materiały konspiracyjne, tajną pocztę i pieniądze. Stanisław Marusarz stał się jednym z nich3.
Niestety, wiosną 1940 r. został dwukrotnie schwytany przez współpracującą z Niemcami słowacką Straż Graniczną. Za pierwszym razem wyskoczył przez okno z posterunku Straży w Szczyrbskim Plesie, wyleczył rany u znajomego Słowaka i dostał się do Zakopanego. W drugim przypadku dosłownie metry dzieliły Marusarza i jego żonę Irenę od osiągnięcia celu - bezpiecznych dla Polaków Węgier. Na moście granicznym na rzece Hornad zostali złapani i oddani w ręce hitlerowców. Po ciężkim przesłuchaniu w siedzibie zakopiańskiego gestapo – osławionym „Palace” - został przewieziony do więzienia przy ulicy Montelupich w Krakowie.
W tym samym czasie Słowacy schwytali siostrę Stanisława, Helenę, podobnie jak on – kuriera tatrzańskiego. Trafiła również na Montelupich i niestety została rozstrzelana 12 września 1941 r. pod Tarnowem.
Taki sam los czekał Stanisława, z czego ten zdawał sobie sprawę. Jedyną szansą ratunku była ucieczka. 2 lipca 1940 r. więźniowie z celi wygięli kraty nogami od taboretu, po czym starali się przecisnąć na zewnątrz. Musieli wyskoczyć z drugiego piętra, pokonać wewnętrzny dziedziniec, wdrapać się na czterometrowy więzienny mur, przebiec jego grzbietem żeby zeskoczyć w końcu na ulicę. Marusarz utknął pomiędzy kratami, zwisając głową w dół. Współwięźniowie wypchnęli go, a ten, spadając, zdołał okręcić ciało i wylądować na obie nogi amortyzując uderzenie ugięciem kolan. Wykonał więc coś w rodzaju narciarskiego telemarku. Jego towarzysz z celi złamał przy upadku nogę, co oznaczało koniec jego ucieczki i śmierć. Tylko dwóm więźniom udało się uciec: Stanisławowi Marusarzowi i Aleksandrowi Bugajskiemu – podoficerowi Wojska Polskiego. Dla Marusarza był to skok, który uratował mu życie4.
U węgierskich przyjaciół
Przez Zakopane przedostał się do Budapesztu – jako Stanisław Przystalski – gdzie musiał już pozostać w licznym gronie polskich uchodźców. Natknął się na niego znajomy z przedwojennych zawodów, Gyula Belloni. Był on zaprzyjaźnionym z Polakami węgierskim biegaczem narciarskim. Do 1941 r., reprezentując węgierski Czerwony Krzyż, w zajętym przez Sowietów Lwowie, organizował przerzuty Polaków na Węgry jako sanitariuszy Czerwonego Krzyża bądź nawet jako żołnierzy węgierskiej armii.
Dzięki jego wstawiennictwu Stanisław Marusarz (a raczej Przestalski) został zatrudniony w Węgierskim Związku Narciarskim jako trener skoczków i zjazdowców, a także konsultant i budowniczy skoczni w Koszycach5.
Po ponownym przyłączeniu Zakarpacia i Północnego Siedmiogrodu w latach 1939-1940 Węgry znów dysponowały terenami wysokogórskimi. Władze w Budapeszcie postanowiły stworzyć Narodowe Centrum Sportów Zimowych, „węgierskie Garmisch”, które umożliwiłby organizację międzynarodowych zawodów sportowych, a nawet Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Na lokalizację wybrano miejscowość Borsafüred w Górach Rodniańskich. W 1941 r. ruszyły roboty budowlane, w 1943 r. rozpoczęto budowę największej w Europie skoczni narciarskiej. W tych pracach ekspertem był właśnie Stanisław Marusarz, któremu przydały się przemyślenia i doświadczenie zdobyte w czasie obserwacji powstającej skoczni krokiewskiej.
20 lutego 1944 r. nadszedł czas na zawody inauguracyjne z udziałem znanych niemieckich zawodników. Chociaż Marusarz nie wystąpił w oficjalnych zawodach, swoim rozpoczynającym konkurs skokiem ustanowił rekord skoczni – 88 m. Jeden z niemieckich skoczków – Sepp Weiler – rozpoznał swojego dawnego rywala, ale zdobył się na ludzki gest, podał mu rękę i nie wydał go niemieckiej służbie bezpieczeństwa.
Po wojnie przywrócone do Rumunii Borsafüred zmieniło nazwę na Borşa Complex i utraciło swoje znaczenie, Węgry zaś straciły szansę na zorganizowanie zimowych igrzysk.
Życie Stanisława Marusarza jeszcze raz zawisło na włosku, kiedy tuż przed zdobyciem Budapesztu przez Sowietów SS – mani schwytali ukrywającego się Polaka i prowadzili go już na rozstrzelanie. Nagły wybuch pocisku artyleryjskiego spowodował zamieszanie, z którego skorzystał Marusarz, skrywając się w okolicznych ruinach6.
Wyczekiwany powrót
W 1945 r. powrócił do Zakopanego i do ukochanych sportów zimowych. Został pierwszym po wojnie mistrzem Polski w kombinacji norweskiej i skokach. Sukces z 1946 r. powtórzył jeszcze czterokrotnie.
Tak jak wielu mających wtedy „kłopoty” ze Służbą Bezpieczeństwa wyjechał na tzw. Ziemie Odzyskane, do Karpacza, gdzie podobnie jak w czasie wojny pomagał w przejściu przez góry ludziom chcącym wydostać się z Polski na Zachód. Projektował też trasy zjazdowe i... skocznię narciarską na Orlinku, która otrzymała później jego imię.
Reprezentował Polskę na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Sankt Moritz (1948) i w Oslo (1952), nie tylko w skokach, ale również podczas ceremonii otwarcia Igrzysk niosąc polską flagę jako chorąży ekipy.
W 1957 r. postanowił zakończyć karierę. Pod jego okiem przygotowywano Wielką Krokiew do mistrzostw świata w 1962 r., które potem otworzył jako przedskoczek. Cztery lata później organizatorzy Turnieju Czterech Skoczni poprosili go, aby wykonał to samo w Garmisch -Partenkirchen. Zrobił to, skacząc... w garniturze. Ostatni skok wykonał w 1979 r. w wieku 66 lat!
Doczekał się nadania Wielkiej Krokwi jego imienia w 1989 r. Był trzynastokrotnie odznaczany – w tym Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari za swoje dokonania wojenne.
Zmarł na zawał serca 9 października 1993 r. na Pęksowym Brzysku – Cmentarzu Zasłużonych w Zakopanem. Odbywał się tam wtedy pogrzeb Wacława Felczaka - dowódcy Marusarza z okresu „kurierskiego”. Stąd obecność na uroczystości ówczesnego ambasadora Węgier w Polsce - Akosa Engelmayera. To na jego rękach zmarł Stanisław Marusarz, kiedy stracił przytomność w czasie wygłaszania mowy pożegnalnej dla swego wojennego przyjaciela. Na tym samym cmentarzu został też pochowany.
Oprócz wyliczonych powyżej osiągnięć Marusarza, pozostanie też po nim określenie czerwonej czapeczki, w której miał zwyczaj startować - „marusarka”.
***
„Miałem szczęście poznać osobiście Stanisława Marusarza w 1986 roku, kiedy przebywając wraz z moimi rówieśnikami na koloniach w Zakopanem, wziąłem udział w zorganizowanym przez opiekuna naszej grupy spotkaniu z „ciekawym człowiekiem” - jak to wtedy nazywano. Chodziło się na takie spotkania raczej niechętnie, jednak tym razem już po kilku minutach na sali była cisza jak makiem zasiał, a my wszyscy słuchaliśmy jego wspomnień wojennych z szeroko otwartymi oczami i rozdziawionymi buziami. Udało mi się zdobyć autograf i zrobić wspólne zdjęcie ze Stanisławem Marusarzem. Nigdy sobie nie wybaczę, że gdzieś to zapodziałem.”
Bibliografia:
- Gawkowski R., Sport w II Rzeczpospolitej, Warszawa 2012.
- Łożański J., Orzeł z Budapesztu. Wspomnienia kuriera KG AK, Warszawa 2012.
- Marusarz S., Na skoczniach Polski i świata, Warszawa 1974.
- Marusarz S., Skok, który uratował i życie, Warszawa 1974.
- Szatkowski W., Stanisław Marusarz król nart, Zakopane 1999.
- Zieleśkiewicz W., Encyklopedia sportu. Gwiazdy zimowych aren, Warszawa 1992
- Żak P., Historia polskiego sportu, Bielsko-Biała 2015.
Strony internetowe:
- www.olimpijski.pl [dostęp:19.12.2016]
- www.skijumping.pl [dostęp:19.12.2016]
Korekta: Klaudia Orłowska
- S.Marusarz, Na skoczniach polski i świata, Warszawa 1974, s. 2-14. [↩]
- W. Zieleśkiewicz, Encyklopedia sportu. Gwiazdy zimowych aren, Warszawa 1992, s. 139. (http://skijumping.pl/artykuly/dodatki/mistrz_pol_wyn.html [dostęp:19.12.2016) [↩]
- Realia i codzienność kurierską opisuje m. in. Jan Łożański w swoich wspomnieniach Orzeł z Budapesztu. Wspomnienia kuriera KG AK, wydanych w Warszawie w 2012 r. [↩]
- S.Marusarz, art. cyt., s. 121-123. [↩]
- J. Łożański, Orzeł z Budapesztu. Wspomnienia kuriera KG AK, Warszawa 2012, s. 352 [↩]
- S.Marusarz, art. cyt.,. s. 121-123. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
W Hollywood zrobiliby o nim oscarowy film.
Ja także, podobnie jak autor poznałam Stanisława Marusarza podczas spotkania z młodzieżą w 1986 roku. Chociaż miałam dopiero 7 lat zapamiętałam to spotkanie. Wpis do pamiętnika też mam...
Nazwisko Stanisława Marusarza jest wymienione wśród uczestników słynnej „Akcji na Zwierowce”, jednej z najbardziej błyskotliwych akcji ratowników tatrzańskich. Opis tej akcji jest na stronie:
http://topr.pl/organizacja-topr/archiwum/147-70-rocznica-wyprawy-po-partyzant%C3%B3w-w-rejon-salatyna
w 1968 byłem z rodzicami w Zakopenem na ferjach zimowych - na Gubałówce stawiałem piersze kroki jazdy na nartach starych Lupkach smorowanymi gorácym łojem , ta jazda nie szła mi najlepiej bo sprzęt był do niczego -mama zapisała mnie do grupy kursantów nauki na nartach u pana Stanisława Marusarza i to dzięki niemu po rozmowie jego z mojá mamá na drugi dzień mama kuoiła elestyki spodnie i buty Narciarskie -a w narciarni na krupówkach wypożyczyliśmy Narty Wierch Plastyki z Wiázaniami Kadra 2 i w tedy zaczeła się prawdziwa nauka na Nartach pod Mistrza nauczył mnie Skrentów Krystiany i Pługa Kochany Pan Marusarz Nauczył mnie i Tatę i trochę Mamę ale po kilku jej upadkach na wyciágu wyrwirádze tam z tyłu Gubaówki ‚to ona zrezygnowała.Pan Stasiu mówił do nas jak się nie wywruciss to się ni naucyss i by się wywracać jak musisz na bok czubkami nart do górydo stoku - zjechałem z nim trasá nr 1z Gubaówki przez oblodzony mostek bardzo się bałem treaz od 20 lat TW.BURCYN zablokował trasy 1 i 2 szkoda że za komuny można było jeździć a teraz nie - wracajá do Pana Stasia Marusarza my kursanci na koniec kursu zjechaliśmy z Nim z Kasprowego w kierunku Chali Gońsienicowej - nikt z nas w tedy nie wiedział że to Bochatert Narodowy nas Uczył - Cześć i Chwała Niezłomnym Bochaterom - DZIĘKUJĘ
Poprawki merytoryczne, ortograficzne i literowe: Skrętów, wyrwirączka, BYRCYN (Rodzina góralska , której własnością są w części stoki Gubałówki),Hala Gąsienicowa, Bohater