„Ostrołęka 26 maja 1831” - recenzja gry |
Powstanie listopadowe stanowi jeden z najżywiej dyskutowanych punktów w nowożytnej historii Polski. Nim jeszcze opadł bitewny pył, rozpoczęto żarliwy spór, poszukując winnych i wskazując kolejne zmarnowane szanse. Tworząc grę planszową, Ryszard Kita daje nam możliwość przeniesienia dyskusji na zupełnie inny poziom, przy okazji dobrze się bawiąc. Oto recenzja planszówki Ostrołęka 26 maja 1831.
Wydarzenia maja 1831 r., które ostatecznie znalazły swój punkt kulminacyjny w bitwie pod Ostrołęką, stanowią świetny przykład takiego właśnie zmarnowanego potencjału, a przy tym jeden z najważniejszych momentów całej wojny polsko‑rosyjskiej. Niejasna dla obu stron sytuacja operacyjna i nieudolność polskiego wodza naczelnego, który zbyt późno zdecydował się natrzeć na stojącą pod Śniadowem gwardię carską, a następnie w pościgu za nią zapędził się daleko, nic nie osiągając, doprowadziły ostatecznie do bitwy, która wykrwawiła armię powstańczą i oddała inicjatywę w ręce Rosjan.
Stworzona przez Ryszarda Kitę i wydana przez Instytut Wydawniczy Erica gra Ostrołęka 26 maja 1831 należy do tradycyjnych, planszowych gier taktycznych, w których gracze wcielają się w dowódców obu stron i przemieszczają żetony symbolizujące podległe im oddziały po heksagonalnych polach, pokrywających mapę pola bitwy. Każdy, kto miał okazję zapoznać się z grami nieistniejącego już dziś wydawnictwa Dragon albo większością tytułów amerykańskiego wydawnictwa GMT Games, poczuje się tutaj jak w domu.
W mocnym, kompaktowym pudełku znajdziemy kostki, instrukcję, pomocne karty z odpowiednimi tabelami i skrótami niektórych zasad, pokaźną ilość żetonów i pięknie ilustrowaną mapę o wymiarach 96 x 68 cm, precyzyjnie odtwarzającą teren po obu stronach Narwi w pierwszej połowie XIX w. Graficznie gra wybija się ponad przeciętność, a pietyzm z jakim wykonano zarówno mapę, jak i podobizny oddziałów na żetonach zasługuje na najwyższą pochwałę. Boli to, że nie wszystkie żetony są sztancowane, a część z nich trzeba będzie samodzielne wyciąć, co dla wielu fanów gier planszowych stanowić może niekoniecznie pożądany powrót do przeszłości. Dotyczy to tylko niewielkiej ilości żetonów, z których większość ma wyłącznie funkcję pomocniczą, i nie zmienia to faktu, że ogólna jakość wydania jest, jak na standardy gier historycznych, bardzo wysoka.
Najważniejszym elementem tego typu gier są zasady, które stanowią o głównej sile Ostrołęki. System świetnie symuluje szereg szyków i ich wpływ na walkę i poruszanie się, a także unika częstej słabości gier opisujących wojskowość ukształtowaną przez epokę napoleońską, wyraźnie rozróżniając role piechoty i kawalerii na polu bitwy. Długa praca autora zaowocowała grą, która w świetny sposób pokazuje zależności ówczesnego pola walki i eliminuje ahistoryczne rozwiązania, które często powstają w tego typu produkcjach na skutek przyjętych uproszczeń, a przy tym zasady napisane są prostym, przyjaznym językiem.
Gra wyposażona jest w obszerną bibliografię, a autor niejednokrotnie omawia dobór źródeł, które zdecydowały o wyborze takich, a nie innych rozwiązań. Widać tu wielką troskę o uczynienie historii sednem, a nie tylko barwną otoczką rozgrywki, co jest o tyle ważne, że w wielu konkurencyjnych tytułach roi się od dyskwalifikujących je błędów faktograficznych.
Ma to swoją cenę – zasady są dość obszerne i liczą blisko 40 stron, których wcześniejsze przeczytanie i zrozumienie jest niezbędnym warunkiem rozpoczęcia rozgrywki. Ta będzie dość angażującym doświadczeniem – o ile scenariusz szkoleniowy z łatwością da się ukończyć w 3 godziny, to czas rozgrywki w większe scenariusze sięga 7–8 godzin.
Ogólne zasady systemu mają być przeznaczone do rozgrywania również innych starć z epoki, a aspekty wyróżniające opisane są za pomocą specjalnych zasad oraz wydarzeń losowych, umieszczonych w scenariuszach. Tych ostatnich, łącznie ze scenariuszem szkoleniowym, mamy trzy. Pierwszy z głównych scenariuszy przedstawia odwrót sił osłonowych Łubieńskiego, a drugi główną część bitwy na zachodnim brzegu Narwi. Każdy z nich pokazuje działania o innej intensywności i stawia przed graczem zupełnie inne wyzwania, a także skonstruowany jest w ten sposób, by stopniowo wprowadzać go w arkana zasad.
Otrzymujemy więc satysfakcjonującą i miłą dla oka grę, która z pewnością zainteresuje zwłaszcza miłośników epoki, o ile tylko zechcą jej poświęcić trochę czasu.
Plus minus:
Na plus:
+ wysoka wartość merytoryczna
+ dopracowane zasady z obszernym komentarzem historycznym
+ zbalansowana, interesująca rozgrywka
+ świetne opracowanie graficzne
Na minus:
- kilka żetonów do samodzielnego wycięcia
- dość długi czas rozgrywki w „pełne” scenariusze
- zasady wymagają dobrego zapoznania się przed rozgrywką
Tytuł: Ostrołęka 26 maja 1831
Autor: Ryszard Kita
Wydawca: Instytut Wydawniczy Erica
Rok wydania: 2015
Cena: 100 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Redakcja merytoryczna: Aleksandra Cyfrowicz
Korekta: Edyta Chrzanowska
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Bardzo dziękuję za pozytywną recenzję. Mam nadzieję, że gra spodoba się szerokiemu gronu odbiorców. Odnośnie materiałów ilustracyjnych dołączonych do tekstu, miałbym prośbę o podmienienie zdjęcia okładki. Pierwotna wersja okładki ze srebrnymi orzełkami na pudełku nie została ostatecznie wykorzystana i okładka nie zawiera tych elementów.
Gra w stylu „retro”. Pamiętam z takich planszówek serię z Drugiej Wojny Światowej. Wymaga skupienia, ale po przyswojeniu zasad duża frajda.
Niekoniecznie „retro”, to standardowa gra wojenna na heksach. Wiele takich gier obecnie wychodzi, tyle że głównie w USA. Gdyby ktoś chciał poczytać więcej, polecam: cadrach.blogspot.com/2016/05/dzieci-kujcie-ich.html