Historia na minimum. Beznadziejny wynik młodych Polaków |
Coraz mniej absolwentów szkół ponadgimnazjalnych przystępuje do matury z historii osiągając przy tym coraz słabsze wyniki. W tym roku jednak wynik sięgnął dna. Gdyby historia była przedmiotem obowiązkowym tylko połowa młodych Polaków zdałaby ten egzamin.
Słabnąca popularność historii
Do tegorocznej matury przystąpiło 258 030 absolwentów liceów i techników. Pozytywny wynik osiągnęło 78,5% abiturientów, w tym 85,2% w liceach ogólnokształcących 67,9% w technikach.
Historię wybrało zaledwie 17 924 przy 19 073 w roku 2016. Dla porównania w 2006 roku historię zdawało 68 tys. uczniów.
Obowiązkową historię zdałaby tylko połowa
Wynik podobnie jak liczba zdających maleje osiągając poziom średniej punktowej 33%. Mediana jest jeszcze gorsza i wynosi 30%. Co oznacza, że gdyby historia była przedmiotem obowiązkowym to egzaminu nie zdałaby połowa maturzystów. W ubiegłym roku średnia wynosiła 42% a mediana 40%.
Co osłabia historię?
Jednym z powodów słabnącej popularności historii jest wprowadzenie obowiązkowej matematyki, która jest brana pod uwagę przy rekrutacji nawet na wiele kierunków humanistycznych. Ponadto matura z historii jest uznawana za trudny egzamin, głównie ze względu na konieczność napisania wypracowania na zadany temat. Dlatego uczniowie chętniej wybierają chociażby wiedzę o społeczeństwie.
Natomiast trudniej wytłumaczyć osiągany przez uczniów średni rezultat. Ze względu na to, że matura z historii nie jest przedmiotem obowiązkowym wybierana powinna być przez świadomych swojej wiedzy absolwentów. Wynik pokazuje, że jest inaczej. Uczniowie przystępują do tego egzaminu na zasadzie „sprawdzenia się”, a nie solidnego przygotowania.
Jeśli masz pomysł jak odwrócić ten trend zostaw komentarz.
Czytaj także:
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
W sumie to dobrze, bo lepsza jest ignorancja niż fałszywa wiedza, a na historii głównie uczą propagandowych bzdur jak zła szlachta, biedni chłopi pańszczyźniani itd.
Widocznie kolega trafił na durnego nauczyciela historii.
Nauczyciel ma do wykonania program nauczania i jest z niego rozliczany
Ale może to robić na różny sposób. Nie wyobrażam sobie nauczyciela historii, który opowiada bzdury o złej szlachcie i biednych chłopach pańszczyźnianych. Przecież ówczesna rzeczywistość była inna i o wiele bardziej skomplikowana.
Jestem tegoroczną maturzystką. Uzyskałam wynik 45% z rozszerzonej historii oraz 58 z wos-u. Od 4 klasy podstawówki poświęcam wiele czasu na historię, ponieważ jest to mój konik. Wolne chwile poświęcam na zwiedzaniu zabytkowych miejsc. Mój wynik zaskoczył mnie bardzo, głównie ze względu na to jak dobrze poszły mi wszystkie próbne egzaminy z tego przedmiotu, powyżej 80%. Wynik 45% jest dla mnie uwłaczający i uważam, że ocena była niesprawiedliwa. Ponadto, wydaje mi się, że tak słabe wyniki (które od kilku lat utrzymują się na podobnie niskim poziomie) niekoniecznie są winą ludzi podchodzących „na zasadzie sprawdzenia się”, lecz egzaminatorów, którzy szczególnie upodobali sobie obniżanie punktacji w ostatnim zadaniu, czyli wypracowaniu. Moja ocena nie jest odosobniona, ponieważ wielu nauczycieli historii, z którymi miałam styczność przez ostatnie 3 lata, również podziela moje zdanie, argumentując je zbyt wysokimi wymaganiami nie systemu, który opracowuje odpowiedzi, a egzaminatorów wymagających wiedzy studenta drugiego roku historii. Pozdrawiam
Też jestem tegorocznym maturzystą, historią interesuję się od podstawówki, wygrywałem olimpiady, rozwijałem zainteresowania historyczne również poza szkołą, zawsze miałem bardzo dobrych nauczycieli tego przedmiotu. Wynik? 30%. Jestem bardzo zawiedziony. I chociaż wiem, że dla ludzi, którzy dawno mają już za sobą maturę może wydawać się to słabą wymówką to zgadzam się z moją przedmówczynią - matura z historii po prostu zrobiła się trudna. Część zadań nie testuje wiedzy w odpowiedni sposób, a eseje oceniane są ekstremalnie surowo. Nie chcę mówić, że matura jest sprzeczna z podstawą programową, ale niektóre pytania na tegorocznym egzaminie dotyczyły rzeczy, którym nie poświęca się na lekcjach historii w szkole średniej niemal żadnej uwagi. Dla porównania - kiedy w ramach próby rozwiązywaliśmy w szkole matury próbne ze „starej” matury zdawałem bez problemu na 70-80%. Może czas pomyśleć nad zmianą formuły obecnego egzaminu z historii.
Również jestem tegoroczną maturzystką i osiągnęłam wynik 96%. Zgadzam się z opinią, że niektóre zadania poruszały tematy, którym nie poświęca się uwagi na lekcjach, jednak nic nie wykraczało poza podstawę programową. Sposób sprawdzania wiedzy przez wszystkie lata nauki znacząco odbiega od tego na maturze. Przynajmniej w czasie mojej edukacji sprawdziany krążyły wokół podawania dat, definicji i nazwisk. Arkusz maturalny natomiast składa się przede wszystkim z otwartych zadań które wymagają umiejętności czytania ze zrozumieniem, analizy, posiadania wiedzy z innych lekcji (jęz.polski, geografia, historia sztuki) czyli wiedzy ogólnej, a także formułowania własnej oceny co często rozczarowuje osoby które opierają swoje wyniki w nauce na wyuczonych na pamięć notatkach. Niezbędna jest umiejętność patrzenia na historię jako całość, samodzielne łączenie różnych faktów, porównywanie postaci, wydarzeń a nie tylko fragmentaryczna wiedza (nawet jeśli szczegółowa). Przyznam, że mimo prawdziwego zainteresowania historią, nie lubiłam przygotowywać się na lekcje i zwykle nie robiłam tego. Jednak ostatni miesiąc przed maturą naprawdę przyłożyłam się, powtórzyłam praktycznie wszystkie 3 lata i oto efekt - 96%, mimo wielu jedynek w szkole. Kluczem było to że cały czas posiadałam ogólną wiedzę, rozumiałam procesy historyczne itp. Historia to niestety nie jest tylko rządek dat i nazwisk do wykucia. Rozumiem rozgoryczenie osób formułą tej matury, również według mnie powinny znaleźć się na maturze takie zadania, do jakich są przyzwyczajeni uczniowie lub przeciwnie - na lekcjach powinny być ćwiczone zadania tego typu. Jednak warto sobie też uświadomić, że egzamin dojrzałości to nie jest kolejna kartkówka z dat - pokazuje on jak wiedzę historyczną wykorzystuje się w praktyce, czyli np. do analizy tekstów czy wykresów i dzięki tej formule uczeń może sprawdzić czy poradzi sobie na studiach, a potem w zawodzie związanym z historią czy w ogóle naukami humanistycznymi.
„. Od 4 klasy podstawówki poświęcam wiele czasu na historię, ponieważ jest to mój konik.[...] dobrze poszły mi wszystkie próbne egzaminy z tego przedmiotu, powyżej 80%. Wynik 45% jest dla mnie uwłaczający”
albo:
„historią interesuję się od podstawówki, wygrywałem olimpiady, rozwijałem zainteresowania historyczne również poza szkołą, zawsze miałem bardzo dobrych nauczycieli tego przedmiotu. Wynik? 30%.”
Ludzie, po prostu stres na egzaminie was zjadł, a teraz się ośmieszacie. To prawda, że tegoroczna matura z historii była trudniejsza od poprzedniej. Ale nie dwukrotnie! Wynik 50 centyla był 11% niższy (39%›28%). Ja jestem matfizem i historię traktuję jako hobby. Próbną napisałem na 76%, a prawdziwą maturę na 68%, z czego test na 24/38, a wypracowanie na 10/12. Jeśli poszło wam dużo słabiej, to po prostu nie panowaliście nad zdenerwowaniem, a trudność zadań to sprawa drugorzędna.
Mnie się wydaje, że ten wynik to kwestia niedouczenia maturzystów, można by to zrzucić na nauczycieli ale myślę, że to tylko część prawdy. Historii można nauczyć się w domu, dużo czytając i ucząc się, nie ma tam nic do zrozumienia.
Akurat procesy historyczne trzeba umieć zrozumieć.
Bez przesady z tym rozumieniem, na maturze jest prosty test plus praca ze źródłami - ta część nie wymaga szczególnej nauki, a po prostu logicznej interpretacji.
Nauka historii to nie tylko wykucie nazwisk, dat i wydarzeń na pamieć. Przedmiot ten wymaga też znajomości szerokiej wiedzy z innych dziedzin - literatury, sztuki, arhitektury, które są ściśle związane ze sposobem myślenia i ze sposobem życia ludzi danej epoki. Do tego potrzeba logiki i ścisłego umysłu aby móc powiązać ze sobą różne informacje.
Jeżeli ktoś nie ma analitycznego umysłu, to później jedyny wniosek jaki wyciąga jest taki, że „nie wolno powtórzyć Hitlera”, tak jakby z innych okresów wniosków nie należałoby wyciągać.
Niestety matura z historii nie służy stwierdzaniu wiedzy zdającego tylko udowodnieniu, że nic nie umie. Taki charakter mają pytania i punktowanie odpowiedzi. Osobnym problemem jest praca egzaminatorów ślepo zapatrzonych w klucze odpowiedzi!
Przyczyny takiego stanu rzeczy są proste. Matura jest przepustką na studia. NIz demograficzny spowodował, że na kierunki humanistyczne (szczególnie na prawo) można się dostać zdając nie tylko historię i WOS (jak dawniej), ale można polski i matematykę. Przy czym, o ile matematyka jest na maturze na wysokim poziomie i cięzko uzyskac dobry wynik (ale z drugiej strony - jak ktoś nie jest matematycznym beztalenciem to łatwiej sie jej nauczy niz obszernej historii), o tyle polski na poziomie rozszerzonym jest przedmiotem lajtowym,zda go każdy dureń po korkach, gdyż wystarczy napisac wypracowanie (nie ma w ogóle teorii: ani historii literatury, ani gramatyki!!). W rezultacie, każdy kto idzie na prawo zdaje polski (poloniści mają zniwa na korepetycjach) i matematykę (bo i tak trzeba sie jej nauczyc do obowiązkowej podstawy). Historię i WOS wybierają ludzie przypadkowi oraz detki z matematyki. STąd wyniki takie, jakie są. A że ani polski, ani matematyka na studiach prawniczych do niczego sie nie przydają, toteż za kilka lat będzie lament, że mamy niedouczonych prawników. To jest tak, jakby na fizyke przyjmowac po maturze z wychowania fizycznego...
Sprytni poloniści i nauczyciele matematyki plus beznadziejny system finansowania studió (zaleznie od przyjętego studenta) w połaczeniu z niżem demograficznym powodują, że historia i WOS stają się kierunkami zamierającymi.
Myślę że odpowiedż padła już w komentarzach - „historii mozna nauczyć się w domu, nie ma tam nic do zrozumienia...”... - i taka filozofia nauczania jest coraz bardziej popularna. Faktografia, a nie historia. I mamy skutki.