„Georgia” – D. Tripp – recenzja |
Któż by pomyślał, że pochodząca z wielodzietnej rodziny, chorowita i trochę dziwaczna Georgia z małego miasteczka w stanie Wisconsin będzie miała taki wpływ na sztukę współczesną? Swoją pracowitością i wytrwałością udowodniła, że można wiele osiągnąć. Georgia O’Keeffe niewątpliwie była jedną z czołowych amerykańskich artystek lat dwudziestych.
Miała wszystko, co było potrzebne, aby w tamtym czasie stać się sławną: talent, upór, specyficzną osobowość. Amerykańska malarka, która mistrzowsko przekształcała otaczającą nas rzeczywistość w abstrakcyjne przedstawienia. Widziała to, co na pierwszy rzut oka jest zakryte: wnętrze swoich kwiatów, muszli. Słynęła z różnych romansów, także z kobietami (mówi się, że je najsłynniejszą kochanką była sama Frida Kahlo). Wrażliwa Georgia pomimo posiadania wpływowego męża w kręgach bohemy artystycznej, większość z tego, co osiągnęła, zawdzięczała wyłącznie sobie. Oczywiście wielu mogłoby się z tym nie zgodzić. Można zarzucić, że cykl erotycznych portretów autorstwa Alfreda Stieglitza z początku ich małżeństwa tak zainteresował krytykę jej osobą, że od tego zaczęła się przygoda Georgii z artystycznym światem sztuki. Nie zważała na pochlebne recenzje ani i na to, co się sprzedaje. Przelewała na płótno swoją wizję świata, niezależnie od mody i zdania krytyki. Z czasem przestała także zabiegać o pochlebstwa Stieglitza. Bardzo ceniła jego zdanie, jednak w pewnym momencie postanowiła się uniezależnić artystycznie. Było to powodem kłótni i niezrozumienia między małżonkami, a po części stało się przyczyną coraz dłuższych wyjazdów artystki m.in. do Meksyku, który ją fascynował i dawał natchnienie do pracy. Przyczyn sprzeczek było więcej. Jedną z częściej poruszanych przez autorkę i wielokrotnie powracającą jest dziecko, którego pragnęła Georgia, a którego za wszelką cenę chciał uniknąć Alfred. Czytelnik może obserwować jak wprost proporcjonalnie do odnoszonych sukcesów i pomnażania majątku artystki, zanika wzajemna zależność i miłość małżonków. Początkowo dynamiczny, pełen miłosnych uniesień i erotyzmu, związek słabnie i zamienia się bardziej w formę przywiązania.
Czytając pierwsze dwa rozdziały, czytelnik może się zastanawiać: o kim właściwie jest książka? O charyzmatycznym fotografie Alfredzie Stieglitzu czy o abstrakcyjnej malarce Georgii O’Keeffe? Oczywiście Stieglitz i jego sztuka były bardzo ważne w życiu i twórczości artystki, jednak początkowo znajduje się niewiele informacji o malarce. W retrospekcjach poznajemy rodzinę, nauki rysunku, rodzące się zamiłowanie do malarstwa i budzącą się wrażliwość artystyczną kobiety. Jednak mimo wszystko niektórzy mogą czuć się zawiedzeni, ponieważ początkowo króluje twórczość Stieglitza; szczegółowy opis jego fotografii, warsztat prac, pogląd na sztukę. Książka z powodzeniem mogłaby nosić tytuł Georgia i Alfred, gdyż nie tego spodziewa się czytelnik, sięgając po powieść o Georgii O’Keeffe. .
Dzięki książce poznajemy też kulisy życia i funkcjonowania amerykańskiego środowiska lat przedwojennych. Ponieważ Stieglitz był jedną z czołowych postaci tego świata, siłą rzeczy jego częścią stała się też Georgia. Z punktu widzenia rozwoju kariery bohaterki, są to cenne informacje. Środowisko, w jakim funkcjonowała, wpłynęło na jej życie i sztukę. Oprócz losów głównej bohaterki poznajemy życie wspominanego fotografa Alfreda Stieglitza, a także jego żony i córki – osób powiązanych z O’Keeffe.
Kwiaty, muszle, kształty organiczne, czyli to, co jest marką O’Keeffe, staje się przedmiotem książki dopiero w drugiej połowie. Być może wtedy, kiedy mniej cierpliwy czytelnik zarzuci czytanie. Jednak warto poczekać i wyruszyć wraz z malarką do Nowego Meksyku, miejsca niezwykle dla niej ważnego. To tu rozpoczęła się jej fascynacja krowimi czaszkami, kośćmi i skamieniałościami, czyli motywami bardzo często powtarzającymi się w drugiej fazie twórczości bohaterki. Tu też poznajemy fenomen jej słynnych kwiatów i ich charakterystycznych barw. Przybliżona zostaje historia, skąd i dlaczego właśnie takie formy.
Ogólnie książkę czyta się bardzo dobrze. Nie można odebrać autorce lekkości pióra. Niestety momentami ma się wrażenie, że Dawn Tripp chce powtórzyć sukces słynnych romansów typu harlequin. Znajdziemy tu wiele odważnych opisów scen erotycznych. Jednych może to zachęcić, a drugich odstraszyć.
Powieść napisana jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej, czyli można odnieść wrażenie, że czyta się pamiętnik malarki. Autorka opisuje różne stany emocjonalne, wewnętrzne rozterki i radości. Wydaje się, że Georgia staje się bliska czytelnikowi, który po pewnym czasie poznaje bohaterkę bardzo dobrze, przez co jej sztuka może stać się bardziej przystępna i łatwiejsza w odbiorze. Lekkość języka ułatwia zrozumienie i interpretację przekazu dzieł. Dodatkowo niezwykła wrażliwość artystki i jej innowacyjne spojrzenie na codzienność sprawia, że powieść momentami porywa w ciekawy świat sztuki.
Książka posiada wiele plusów, ale ma też i swoje minusy. Jeśli chodzi o rynek wydawniczy w języku polskim, postać O’Keeffe nie jest za bardzo opisana. Niewątpliwie może to decydować o sięgnięciu po tę pozycję. Nie jest to jednak książka, którą koniecznie trzeba przeczytać. Być może warto poczekać na coś innego.
Innowacyjne podejście artystki do malarstwa, nawet za cenę przeciwstawienia się mężowi, doprowadziło ją na szczyty popularności, jakich niewiele kobiet w tamtym czasie dostąpiło. Nie bez powodu podtytuł książki nosi nazwę Powieść o Georgii O’Keeffe – ikonie sztuki współczesnej.
Plus minus:
Na plus:
+ lekki, przystępny język
+ usprawniający czytanie podział na rozdziały i podrozdziały
Na minus:
- drobiazgowość i szczegółowość
- początkowe skupienie się na wątku romansu i twórczości Stieglitza, a nie sztuce artystki
Tytuł: Georgia. Powieść o Georgii O’Keeffe – ikonie sztuki współczesnej
Autor: Dawn Tripp
Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-8062-160-2
Liczba stron: 392
Okładka: miękka
Cena: 39,90 zł
Ocena recenzenta: 6/10
Redakcja merytoryczna: Zuzanna Świrzyńska
Korekta: Klaudia Orłowska
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.