Czołg średni 25TP/KSUST II – polski wielowieżowiec |
Idea czołgów wielowieżowych święciła triumfy na całym świecie. Od brytyjskiego Independent Tank, przez Neubaufahrzeug, po sowieckie T-28 i T-35 powstawały teoretycznie niezniszczalne mastodonty. Polacy również chcieli taki mieć.
W pogoni za ideą
Wojsko Polskie wcale nie stało z tyłu za światem, jak się powszechnie sądzi, a wybór kawalerii, jako głównej broni manewrowej wcale nie był głupi i nieperspektywiczny. Póki nie posiadano własnych pojazdów głównych klas w ilościach, uznawanych za minimalnie konieczne, nie było sensu udawać, że jest się pancerną potęgą, a kawaleria zapewniała odpowiednią mobilność armatkom przeciwpancernym w sytuacji, kiedy w kraju było mało dróg bitych. Armia szukała nowych modeli wozów, szukając inspiracji w świecie. W 1926 r. pojawił się wielowieżowy gigant, brytyjski Independent Tank, skonstruowany przez brytyjskiego potentata branży czołgowej, firmę Vickers. Zaimponował on wojskowym na całym świecie.
Pojazd miał wieżę z działem głównego kalibru i kilka mniejszych, pokrywających ogniem większość przestrzeni wokół wozu. Niezależnie działające stanowiska pozwalały na skuteczne wspieranie piechoty w walce i czyniły z pojazdu dość samodzielne stanowisko. To kusiło zwłaszcza zwolenników podporządkowania czołgów piechocie, w których myśli miałyby one wspierać ją w bitwie, nie odstępując na krok i eliminując wszelkie możliwe dla niej zagrożenia.
Niejasności i zbyt duża ilość pomysłów
Polska, gdy w połowie lat 20. podejmowano tematykę czołgu średniego, była zbyt zapóźniona technicznie, by porwać się na podobny projekt, dlatego poza określeniem ogólnej koncepcji, prace nie posunęły się do przodu przez następne 10 lat. Dopiero wtedy, kiedy ilość konstruktorów i zakładów przemysłowych umożliwiła realizację marzeń wojska, podjęto realne działania.
Komitet do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu MSWojsk. opracował nowe założenia wozu w 1937 r. Miał on mieć masę 16 t., być napędzany silnikiem Diesla o mocy ok. 300 KM i posiadać działo 75 mm w wieży głównej i dwa karabiny maszynowe w samodzielnych wieżyczkach z przodu wozu. Układ ten skopiowano z wozu Vickers Medium Tank Mk III. Jednakże Dowództwo Broni Pancernych wskazało, że niemożliwym jest, by tak uzbrojony wóz ze średnim choćby opancerzeniem utrzymał się w zakładanym limicie masy. Ten parametr zwiększono aż do 25 ton, co ówcześnie było wartością znaczną w konstrukcjach wozów bojowych.
Jesienią 1937 r. Wydział Projektów i Konstrukcji Biura Badań Technicznych Broni Pancernych, kierowany przez mjr. Gundlacha, stworzył własny projekt czołgu średniego. Kadłub pozostawiono taki sam, ale w miejsce działa 75 mm zaproponowano automatyczną armatę Boforsa o kal. 40 mm, uzupełnioną i moździerz 81 mm i karabiny maszynowe. Obydwie wersje zakładały użycie silnika benzynowego o mocy ok. 500 KM lub dwu silników po 300 KM. Zgodność panowała także co do grubości pancerza, wahającej się od 35 do 50 mm. Osiągi maszyn oceniano podobnie na 25 km/h w terenie i 35 km/h na drodze przy masie ok. 25 ton.
Ostateczny projekt stanowił, że wóz, mieszczący się w założonym limicie wagi, będzie uzbrojony w 75 mm armatę sprzężoną z działkiem 40 mm w wieży głównej oraz karabiny maszynowe w oddzielnych wieżyczkach. Rozpoczęto poszukiwania odpowiedniego silnika, co przysporzyło na tyle dużo problemów, że stało się to powodem odwleczenia terminu rozpoczęcia produkcji i rezygnacji z wprowadzenia pojazdu do uzbrojenia.
W grze
Pojazd byłby doskonałym pojazdem wsparcia piechoty, dzięki wyposażeniu w silną armatę, szybkostrzelne działko i niezależne karabiny maszynowe. Do tego dzięki znacznej długości, ok. 7,3 m, byłby w stanie pokonywać okopy bez ryzyka utknięcia. W grze, z braku piechoty, sprawa przedstawia się nieco inaczej.
25TP wygląda jak bękart jednego z późnych modeli czołgu KW i obcego z pewnego znanego filmu, o ile spojrzeć na wieżę z… wielkim odwłokiem. Jak na swoją kompletnie nieproporcjonalną sylwetkę pojazd rozpędza się całkiem przyzwoicie i doskonale nadaje się do gry „na wieżę” dzięki smukłym kształtom i dobremu pancerzowi tej części pojazdu, sprzyja on bowiem odbijaniu pocisków. Kadłub jest niestety równie długi, co miękki, toteż lepiej nie wdawać się w walkę na otwartej przestrzeni – zbyt łatwo można oberwać i to boleśnie. Sylwetka pojazdu jest bardzo wysoka, więc najlepiej szukać sobie osłon, zza których widoczna będzie jedynie wieża – kadłuby rozbitych pojazdów świetnie się do tego nadają. Działo 75 mm to istna poezja, która z łatwością niszczy i dewastuje nawet pojazdy wyższego tieru, a to za sprawą nienajgorszych obrażeń i wysokiej penetracji.
Tekst powstał przy współpracy z wydawcą gry World of Tanks, firmą Wargaming.net
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Jeśli ktoś gra w wota, to ostrzegam przed używaniem konfiguracji z działkiem Boforsa 🙂 Strata nerwów murowana 😉
no super czołg ciekawy 25 ? NO super
Wygląda obrzydliwie ale w końcu to maszyna do zabijania. 😀