Prawo pierwszej nocy – fakty i mity |
Mało średniowiecznych instytucji cieszy się taką złowieszczą sławą, jak słynne ius primae noctis, tj. prawo feudała do spędzenia nocy poślubnej z żoną poddanego. Z jednej strony sprawa ta budzi ogromne niezdrowe zainteresowanie i często jest wykorzystywana w kinematografii (por. słynna scena z Braveheart Mela Gibsona), z drugiej badaczom taki zwyczaj wydaje się tak bardzo sprzeczny z aprioryczną tezą o omnipotencji Kościoła w średniowieczu, że odrzucają jego istnienie, uznając informacje o nim za urban legend.
Uwagi wstępne
Współczesna dyskusja wokół prawa pierwszej nocy rozpoczęła się od publikacji oświeceniowych pisarzy, którzy przywoływali ten zwyczaj jako przykład feudalnego barbarzyństwa, wokół którego koncentrowali argumentację przeciwko wstecznictwu. Potem zaś nadszedł czas pogłębionej debaty naukowej, w której użyto wielu argumentów tak źródłowych, jak i porównawczych.
Źródła i tropy literackie
Nie ulega wątpliwości, że prawo pierwszej nocy jest starym toposem literackim w Europie, który pojawia się już u tak poczytnych pisarzy antycznych jak Herodot czy Valerius Maximus. Taki zwyczaj jest też jednak wielokrotnie notowany w średniowiecznych źródłach zarówno francuskich, jak i włoskich. Nie chodzi tu jedynie o pisane przez mnichów (traktujących kobiety z fascynacją i obawą) kroniki, lecz także o ówczesne akty prawne. W kodyfikacji lokalnej tradycji prawnej z Guyenny z 1318 r. istnieje np. zachowany przepis prawa, zgodnie z którym pan feudalny może nie przyjąć opłaty w pieniądzu i wykorzystać ius prima notis w naturze. Z kolei w podobnej kodyfikacji z 1419 r. z Normandii wybór pozostawiono nowo poślubionemu mężowi. Takich przykładów można przywołać więcej. Dlaczego więc współcześnie wielu historyków uważa prawo pierwszej nocy za rodzaj miejskiej legendy? Otóż posiłkują się tu następującą argumentacją. Z jednej strony apriorycznie przyjmują, że Kościół w średniowieczu, o którego wszechpotędze w nauczaniu moralności są przekonani, nie tolerowałby praktyk tak bardzo sprzecznych z nauką moralną Kościoła. Z drugiej jednak są przekonani, że chodziło tu po prostu o pretekst do wymuszania pieniędzy od chłopów-poddanych. Ich zdaniem chłopi za wszelką cenę zapłaciliby taki podatek, aby uniknąć hańbiącego (wg historyków) wykorzystania żony przez pana feudalnego. Wskazuje się też, że w średniowiecznych prawach państw germańskich przywiązywało się ogromną wagę do ochrony prawnej kobiet, nakładając niezwykle surowe kary na ich zabójców czy gwałcicieli.
Obecny stan badań naukowych
Tego rodzaju dyskusja toczy się od dawna. O ile do końca XIX w., z uwagi na wskazane wyżej źródła, istnienie prawa pierwszej nocy nie było kwestionowane, o tyle sytuacja uległa zmianie po ukazaniu się w 1881 r. fundamentalnej monografii Ius primae noctis Carla Schmidta. Poddał on źródła krytyce, przyjąwszy jednak jako założenie punkt widzenia moralności końca XIX w., czyli szczytowy okres purytanizmu obyczajowego w Europie. Prawo pierwszej nocy uznał za wytwór fantazji dawnych autorów. Od tego czasu nie ukazało się równe gatunkowo dzieło – i do dzisiaj naukowcy są pod wpływem tez Schmidta. A szkoda, bo osiągnięcia współczesnej antropologii kulturowej pozwalają inaczej spojrzeć na relacje o prawie pierwszej nocy.
Otóż istnienie takiego zwyczaju mogło służyć umacnianiu więzi społecznych w społeczności feudalnej, opartej przecież na obowiązku wzajemnej pomocy i opieki, wzorowanym w pewnym stopniu na modelu rodzinnym. W tej sytuacji prawo pierwszej nocy mogło cementować te stosunki poprzez namacalny fakt nawiązania więzi seksualnej. Z jednej strony oznaczało to przyjęcie chłopa do „feudalnej rodziny„. Z drugiej zaś musiało wpływać na sposób traktowania chłopa przez pana, gdyż nie było przecież pewności, czy pierworodny syn chłopa nie jest przypadkiem dzieckiem feudała lub czy nie jest w jakiś sposób z nim spokrewniony. W tym miejscu zacytuję Annę Zadrożyńską: ”Publiczny stosunek seksualny, jeżeli rozumieć go jako znak w komunikowaniu o określonych treściach, wyjaśniałby również dawny obyczaj przyznający jednemu z mężczyzn o wysokiej randze społecznej czy rodzinnej ius primae noctis. Bywał on najczęściej przywódcą innych mężczyzn w osadzie lub głową rodu (tym samym «właścicielem» podlegających mu kobiet). Miał więc obowiązek (nie przywilej), jako ich oficjalny przedstawiciel, odbierania proponowanego gestu przyjaźni i dowodu wartości ofiarowywanej kobiety. Ius primae noctis było więc raczej oznaką hierarchii mężczyzn w społeczności, jej symboliczną realizacją, a nie prymitywnym wykorzystywaniem władzy. Podobny sens najprawdopodobniej należałoby przypisać obyczajowi wymagającemu, by wszyscy mężczyźni wioski lub towarzysze pana młodego z określonego związku mężczyzn przed nim w trakcie obrzędu mieli stosunek z nowo poślubioną kobietą […]. Było to więc społeczne przyjęcie daru i społeczne zaakceptowanie powstającej więzi”1.
Prawa człowieka wolnego a poddanych i niewolników w średniowieczu
W tym miejscu zwrócić należy uwagę, że społeczeństwo średniowieczne nie składało się wyłącznie z ludzi wolnych, równych wobec prawa. Obok licznych niewolników znajdowały się rzesze ludności zależnej czy poddańczej, podlegającej w minimalnym stopniu ochronie prawnej przed nadużyciami, w tym seksualnymi. Otóż zarówno w obyczajowości rzymskiej, jak i germańskiej ostre reguły dotyczące sfery seksualnej ograniczano do równorzędnego kręgu społecznego. Jeżeli zaś mężczyzna był stanu wyższego, a kobieta należała do osób podporządkowanych mu prawnie, jak niewolnica albo poddana, to była to strefa zachowań, w którą prawo nie ingerowało, a religia traktowała jako pewną niefrasobliwość. Bywało i tak, jak zarzucał swoim owieczkom biskup Wulfstan na początku XI w.: „Niektórzy Anglicy składają się wspólnie na zakup kobiety i dopuszczają się z nią grzesznych praktyk, jeden po drugim, zupełnie jak psy, których nie obchodzi brud, a potem sprzedają to stworzenie Boże za granicę jakimś obcym ludziom”2.
Pozamałżeńskie pochodzenie ujmy nie przynosiło
W średniowieczu, ale też później, tylko wyjątkowych rygorystów gorszyło półoficjalne grono konkubin wokół duchownych czy feudałów oraz ich nieślubne dzieci. Często ci potomkowie dochodzili do szczytów kariery feudalnej. Że wspomnę tu o narodzonym z mieszczki Wilhelmie Zdobywcy czy Janie I Dobrym z Portugalii, nieślubnym synu króla Piotra, który pomimo swego niskiego urodzenia i statusu mnicha w 1385 r. został królem Portugalii, a założona przez niego dynastia Avis rządziła krajem przez kolejne 200 lat. Francuski król Karol VII nie był synem Karola VI Szalonego, ale – co publicznie zeznała jego matka Izabela Bawarska – owocem jej związku pozamałżeńskiego. Mimo to Francuzi w staraniach o koronę poparli tego właśnie kandydata o wątpliwym pochodzeniu, a nie jego angielskiego konkurenta. Zresztą założyciel dynastii Karolingów, Karol Młot, był nieślubnym synem Pepina z Heristalu i jego konkubiny Alpaidy. W Polsce zaś syn Zygmunta Starego i jego konkubiny, Jan, był biskupem poznańskim i wileńskim. Jako ciekawostkę podam, że poprzedni premier Anglii, David Cameron, jest dalekim potomkiem króla Anglii Wilhelma IV Hanowerskiego z nieślubnego związku z aktorką Dorotheą Jordan.
Polskie obyczaje
A w Polsce? Cóż, nie ma tu zbyt wielu konkretnych wzmianek źródłowych. Niemniej jednak ówczesna obyczajowość była znacznie bardziej liberalna, niż wielu dzisiaj chciałoby przyznać. Kronikarz Gall Anonim nie widział nic zdrożnego w uwiecznieniu dla potomności gwałtu dokonanego przez Bolesława Chrobrego na ruskiej księżniczce Przedsławie. Notabene Chrobry jest przez niego ukazywany jako wzór cnót panującego. O związkach z licznymi kobietami i potomstwie Kazimierza Wielkiego ukazała się niejedna publikacja. O Zygmuncie Starym wspomniałem wyżej. Jego syn utrzymywał zaś relacje z wieloma konkubinami. Nieślubny syn Władysława IV Wazy, Władysław Konstanty Waza, pędził awanturnicze życie i zmarł w Rzymie w 1698 r. Pewną swobodą cieszyły się w Polsce też kobiety. Siostra króla Jana III Sobieskiego, Katarzyna, wyszła za mąż za księcia Dominika Zasławskiego w końcu lutego 1650 r., już jednak 6 marca 1650 r. urodziła syna Władysława, co dało powód historykom do niekończących się rozważań, kto był jego ojcem. Cóż, mater semper certa est… Aż do końca XIX w. nagminne były także konkubinaty oraz przelotne związki arystokratów z chłopkami i mieszczankami. Jeżeli dotyczyło to młodych nieżonatych mężczyzn czy panien z niższych stanów oraz nie stanowiło przeszkody w zawarciu małżeństwa „w swojej sferze”, to nikomu to nie przeszkadzało. Po ślubie z arystokratką takie praktyki były już jednak nieakceptowane.
Kościół a niechrześcijańskie obyczaje
A co zrobić z poglądem o sile nauczania Kościoła w średniowieczu? Otóż mitem jest pogląd o niezmienności nauczania Kościoła przez dwa tysiące lat. Wbrew pozorom jego siłą była zdolność adaptacji do zmieniających się trendów kulturowych. Już na początku epoki między ludami barbarzyńskimi w chrystianizowanej Europie a ludnością postrzymską istniała mentalna przepaść. Ale to barbarzyńcy piastowali realną władzę polityczną i to do nich Kościół musiał się dopasować. Zawsze musiał reagować na te kulturowe zmiany, gdyż nie był bezosobową strukturą, tylko wspólnotą ludzi wyrosłych pośród określonej społeczności, z jej wadami i zaletami. Przywódcy Kościoła w obliczu kulturowej zmiany społeczeństwa zawsze musieli odpowiadać sobie na pytanie – czy pozostać przy systemie wartości z lat minionych, ryzykując utratę wpływu na społeczeństwo, czy też iść na kompromis doktrynalny, poświęcając rzeczy mniejsze dla większych? Czasami te ustępstwa musiały być daleko idące: w okresie pomiędzy antykiem a średniowieczem chrześcijaństwo z pacyfistycznej religii nizin społecznych stało się religią panującą wojowniczych ludów germańskich i słowiańskich. Wówczas widoczni stali się biskupi dowodzący oddziałami wojskowymi, teolodzy gloryfikujący wojnę i wojowników czy papieże nawołujący do udziału w licznych krucjatach, w których nagrodą było odpuszczenie grzechów. Owszem, starano się ująć przemoc w karby „wojny sprawiedliwej” i skierować ją przeciwko społecznościom niekatolickim, ale i tak skala wprzęgnięcia religii katolickiej do stosowania przemocy była uderzająca. Podobnie mogło też być w kwestii zachowań seksualnych – rygoryzm zachowywano równym sobie, a wykorzystywanie osób o niższej pozycji społecznej przez stojących wyżej uważano za zadawnioną tradycję, z której zwalczać można ekscesy, ale nie jej istotę. Z tej przyczyny sądzę, że ius primae noctis było realnym zjawiskiem wynikającym z prawnego i obyczajowego podporządkowania panom feudalnym ich poddanych, a dowodem na jego chrystianizowanie było wprowadzenie możliwości wniesienia opłaty feudałowi. Wbrew pozorom było to także wygodne i dla seniorów. Szczególnie, jeżeli to kobieta, dziecko albo starzec byli panami feudalnymi…
Podsumowanie
Mam nadzieję, że lektura niniejszej pracy skłoni czytelnika do refleksji tak nad mentalnością średniowiecza, jak i stopniem skomplikowania więzi społecznych oraz tradycją kulturową, z której w większym stopniu, niż się do tego przyznajemy, wywodzi się współczesna Europa.
Bibliografia:
Netografia:
- Duch W., Ślubne i nieślubne dzieci Kazimierza Wielkiego, https://historia.org.pl/2018/01/09/slubne-i-nieslubne-dzieci-kazimierza-wielkiego-piec-corek-malzenskich-i-trzech-synow-z-nieprawego-loza/ (dostęp: 2 lutego 2019 r.).
- Janicki K., Czy w średniowieczu naprawdę obowiązywało prawo pierwszej nocy?, https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/10/13/czy-w-sredniowieczu-naprawde-obowiazywalo-prawo-pierwszej-nocy (dostęp: 2 lutego 2019 r.).
- Nogal A., Przedsława Włodzimierzówna – ostatnia żona Bolesława Chrobrego, https://historia.org.pl/2019/01/16/przedslawa-wlodzimierzowna-ostatnia-zona-boleslawa-chrobrego (dostęp: 2 lutego 2019 r.).
- Nogal A., 1000 lat polskiego feminizmu, https://historia.org.pl/2018/05/09/1000-lat-polskiego-feminizmu-historia-mojzesza-wegrzyna-i-zakochanej-w-nim-kobiety (dostęp: 2 lutego 2019 r.).
- Widacka H., Katarzyna z Sobieskich Radziwiłowa, siostra króla, http://www.wilanow-palac.pl/katarzyna_z_sobieskich_radziwillowa_siostra_krola.html (dostęp: 2 lutego 2019 r.).
Źródła i opracowania:
- Anonim tzw. Gall, Kronika polska, tłum. R. Grodecki, Wrocław 1989.
- Besala J., Małżeństwa królewskie, Warszawa 2006.
- Historia życia prywatnego, t. 1, red. P. Veyne, tłum. K. Aristowicz, M. Rostworowska, Wrocław 2005.
- Kuliszer J., Historia gospodarcza średniowiecza i czasów nowożytnych, Warszawa 1961.
- Morris M., Podbój normański, tłum. N. Raj, M. Józefowicz, Kraków 2016.
- Zadrożyńska A., Etnologiczne problemy seksuologii [w:]Seksuologia kulturowa, red. K. Imieliński, Warszawa 1984.
Redakcja merytoryczna: Marcin Tunak
Korekta: Edyta Chrzanowska
- A. Zadrożyńska, Etnologiczne problemy seksuologii [w:] Seksuologia kulturowa, red. K. Imieliński, Warszawa 1984, s. 206. [↩]
- M. Morris, Podbój normański, tłum. N. Raj, M. Józefowicz, Kraków 2016, s. 28. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Schmidt [Karl nie Carl] poddał „źródła krytyce, przyjąwszy jednak jako założenie punkt widzenia moralności końca XIX w., czyli szczytowy okres purytanizmu obyczajowego w Europie”.
Może warto byłoby jednak zauważyć, że właśnie koniec XIX wieku to w praktyce szczyt PODWÓJNEJ moralności seksualnej. Wszyscy wtedy mieli świadomość, że uprzywilejowani i zamożni mogą w tej sferze znacznie więcej - co właśnie znakomicie zgadzałoby się z prawem pierwszej nocy, gdyby takie prawo istniało. Schmitdt szedł więc pod prąd ówczesnych wyobrażeń, które właśnie umacniały fantazję o prawie pierwszej nocy!
Nb. liczba domów publicznych w Europie była pod koniec XIX wieku rekordowa (także w Warszawie czy Krakowie). Do tego cała armia „niezrzeszonych” prostytutek. Autor zdumiałby się, gdyby przeczytał, jakie w tych domach publicznych oferowano się zaspokoić zachcianki (zachowały się autentyczne „menu” luksusowych burdeli paryskich). Dzisiejsze „agencje towarzyskie” to przy tym przaśność i ubóstwo wyobraźni.
W sumie autor niewiele wie, więc zmyśla. Na przykład jakieś „umacnianie więzi społecznych” za pomocą prawa pierwszej nocy i pisze androny, że bycie bękartem było OK. Owszem, na przestrzeni wieków znajdzie się garść bękartów, którzy mimo tej plamy zrobili wielką karierę. Ale liczy się przeciętna, a ta dla bękartów w żadnym razie łaskawa nie była. Dowodzi tego choćby sam fakt ścisłego odróżniania „prawego” i „nieprawego łoża”. Po co to w ogóle robiono, skoro rzekomo bycie bękartem „ujmy nie przynosiło”?
Ius primaE noctis - literówka się wkradła.
Bylo to prawo czy nie było? Sporadyczne przypadki to nie prawo.
z treści artykułu wynika jasno ‚że wszelakie wszeteczeństwa pochodzą od kultury tzw zachodu. naprawde jest z kogo brać wzór. Pozostańmy więc w swoim zaścianku. na wybryki anglosasów i frankonów parzmy zas z dystansem.
Czy jeśli panem feudalnym była kobieta, mogła ona egzekwować prawo pierwszej nocy od nowopoślubionych podległych mężczyzn?