Heweliusz - recenzja serialu Netflix. Prawda, która tonie razem ze statkiem |
Heweliusz to serial, który nie daje wytchnienia. Od pierwszych minut wciąga w gęstą, zimną rzeczywistość, w której nie ma bohaterów jednoznacznych, a prawda tonie razem ze statkiem. To nie tylko rekonstrukcja katastrofy, ale przede wszystkim dramat ludzi, którzy zostali - rodzin ofiar, wdów, dzieci, ludzi szukających sensu w bezsensie. Serial nie epatuje tanią tragedią, ale pokazuje ją w sposób tak prawdziwy, że momentami aż męczący. Szarość obrazu, filtr, który zdaje się tłumić wszelkie kolory, tworzy atmosferę przygniecenia i żałoby, która nie mija.
Scenografia jest dopracowana niemal obsesyjnie - od wnętrz biur i mieszkań po portowe krajobrazy. Zaskakuje skala produkcji: tłumy statystów, dziesiątki samochodów, rekonstrukcje wydarzeń, które w polskim serialu wydają się wręcz nieprawdopodobne. Sceny katastroficzne wykonano z niezwykłą precyzją - przechyły okrętu, walka z żywiołem, poruszanie się po zalewanym pokładzie sprawiają, że błędnik widza zaczyna szaleć. To rzadkość w polskich produkcjach, bo tu naprawdę ma się wrażenie, jakby akcję kręcono na pełnym morzu.
Na wysokim poziomie stoi także aktorstwo. Joachim Lamża w roli ministra oddał ducha tamtych czasów z precyzją i chłodem, który aż kłuje w oczy. To kreacja, w której czuć ciężar urzędniczej obojętności i politycznych kalkulacji. Z kolei Justyna Wasilewska daje prawdziwy popis w roli wdowy z synem - kobiety zgniecionej biedą, żałobą i gniewem. To jedna z najpełniejszych, najbardziej emocjonalnych ról ostatnich lat, zagrana tak, że trudno o niej zapomnieć.
Najmocniejsze sceny nie dzieją się jednak na morzu, lecz na lądzie - w ciszy po katastrofie, w oczach wdów, w rozmowach tych, którzy przeżyli. To właśnie wtedy serial uderza najmocniej. Nie ma tu taniego patosu ani prostych oskarżeń, choć łatwo zauważyć gorzką pointę: wszyscy byli winni, tylko nie kapitan. Zakończenie podkreśla ten paradoks - że przyczyn tragedii było wiele, a ci, którzy najgłośniej szukali winnych, sami mieli brudne ręce.
Na uwagę zasługuje też sposób, w jaki pokazano niemiecką akcję ratunkową - początkowo bohaterską i pełną poświęcenia, później jednak coraz bardziej dwuznaczną. W miarę rozwoju śledztwa wychodzą na jaw fakty, które burzą wizerunek zachodniego profesjonalizmu i stawiają ratowników w innym świetle. To odważny, nieoczywisty wątek, który pogłębia wymowę całej historii.
Heweliusz nie jest łatwym seansem - to historia o winie, żałobie i pamięci, o ludziach, którzy próbują dochodzić sprawiedliwości w świecie, gdzie wszystko rozmywa się w szarości. Serial boli, ale właśnie dlatego jest tak prawdziwy. Po seansie zostaje w głowie nie tylko obraz rozbitego statku, ale i uczucie bezsilności wobec systemu, w którym każdy odwraca wzrok.
Tytuł: Heweliusz
Reżyseria: Jan Holoubek
Scenariusz: Kasper Bajon
Zdjęcia: Bartłomiej Kaczmarek
Muzyka: Jan Komar
Kostiumy: Weronika Orlińska
Scenografia: Marek Warszewski
Liczba odcinków: 5
Premiera: 5 listopada 2025 r.
Platforma: Netflix
Ocena recenzenta: 8/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.




