Obywatele Nauki reprezentują różne dyscypliny i ośrodki badawcze. Chcą Paktu dla Nauki [wywiad]


O ruchu społecznym Obywatele Nauki, który powstał w środowisku pracowników naukowych, reprezentujących różne dyscypliny i ośrodki badawcze opowiedział nam jeden z jego działaczy dr Łukasz Niesiołowski-Spano z Instytutu Historycznego UW.

Wojtek Duch: Kim są Obywatele Nauki i jaka przyświeca im idea?

Łukasz Niesiołowski-Spano: Obywatele Nauki to ruch społeczny. Działamy mniej więcej od roku, a nasza aktywność została publicznie rozpoczęta podczas Festiwalu Nauki w Warszawie, we wrześniu 2012 roku. Ogłosiliśmy wówczas Manifest oraz uruchomiliśmy stronę internetową ruchu (www.obywatelenauki.pl). Wśród osób aktywnie działających w ruchu Obywateli Nauki są przedstawiciele wielu dyscyplin naukowych – pracownicy uczelni i instytutów naukowych PAN. Istotę naszej działalności sprowadzić można do postulatu oddania nauce należnego miejsca w społeczeństwie. Nasze postulaty są pozytywne, mówimy, zatem o tym, że nauka jest potrzeba ludziom, że dobre edukacja wyższa oraz badania naukowe na najwyższym poziomie są niezbędnym warunkiem cywilizacyjnego rozwoju Polski. Podkreślamy też rolę nauki w życiu codziennym ludzi – np. poziom kształcenia w szkołach podstawowych, gimnazjach czy liceach zależy bezpośrednio od poziomu nauki i uczelni w Polsce. To tu przecież kształci się nauczycieli.

Czym jest proponowany przez ON Pakt dla Nauki? Jakie są jego główne założenia?

- Nasza działalność wymaga od nas zarówno diagnozowania aktualnego stanu nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce, jak i budowy modelu na przyszłość. Docelowo wszystkie pozytywne postulaty, propozycje rozwiązań zarówno prawnych, jak i praktycznych modeli działania chcemy zawrzeć w Pakcie dla Nauki. Chcemy by był to dokument wyrażający postulaty całego środowiska dążącego do poprawy stanu nauki w Polsce. Uznaliśmy, że środowisko ludzi związanych z nauką i światem akademickim nie mówi w Polsce jednym głosem. Rozmaite lokalne inicjatywy i liczne instytucje oraz gremia nie potrafiły dotąd skutecznie przebić się ze swymi postulatami ani do sfer rządzących, ani do świadomości społecznej. Chcemy – jako strona społeczna, a jednocześnie główni zainteresowani – przedłożyć Pakt dla Nauki politykom i decydentom z postulatem wdrożenia zawartych tam rozwiązań. Część postulatów, jakie znajdą się w Pakcie skierowana będzie do władzy, np. dotycząca kwestii legislacyjnych, czy sposobu i wysokości finansowania nauki; część zaś skierowana będzie do naszego własnego środowiska. Kładziemy nacisk na takie obszary, jak etyka zawodowa ludzi nauki, transparentność procedur, konieczność popularyzacji wiedzy, zaangażowania środowisk naukowych w kształtowanie polskiej edukacji szkolnej itd. Większość tych postulatów kierować musimy do naszego środowiska.

Wśród zaangażowanych w projekt są przedstawiciele wielu dyscyplin naukowych. Jakie mogą być wspólne postulaty dla historyka i matematyka?

- To jeden z typowych stereotypów, który w istocie służy wprowadzaniu podziałów w naszym środowisku. Wbrew pozorom potrzeby i bolączki ludzi nauki są analogicznie bez względu na uprawianą specjalność. Wielokrotnie przekonaliśmy się w dyskusjach, że przedstawiciele nauk technicznych, ścisłych, eksperymentalnych, czy też społecznych lub humanistycznych w bardzo podobny sposób oceniają aktualny stan polskiego systemu. Zmagamy się z tymi samymi problemami. To kolejna zaleta naszego ruchu, stara się tworzyć płaszczyznę debaty wewnątrz środowiska, które nie umiało dotąd się porozumieć. By rzec górnolotnie: nauka jest jedna, a odmienności wynikające z uprawianych specjalności stanowią o różnorodności a nie podziałach nauki. Jeśli miałbym dzielić jakoś naukę, to zamiast podziału na dyscypliny i specjalności wolałbym podkreślać podział na naukę dobrą i złą.

W jaki sposób na inicjatywie Obywatele Nauki może skorzystać humanistyka, która jest ostatnio krytykowana m.in. za „produkowanie” bezrobotnych absolwentów…

- Jak już powiedziałem wcześniej, humanistyka to równoprawna gałąź nauki. To przekonanie łączy ludzi aktywnych w naszym ruchu. Prawdą jest, że obecnie humanistyka cierpi i jest niedoceniana. Przyznają to również nie-humaniści. Jest to po części wynik zrozumiałego prymatu nauk ścisłych i technicznych w procesie modernizacji nauki. Mamy jednak wrażenie, że hasło o bezrobotnych absolwentach to jedynie pusty slogan, bo bezrobocie zależy w większym stopniu od stanu gospodarki, a w mniejszym od kierunku studiów. Nie widzę strukturalnej różnicy w bezrobociu biotechnologa i filozofa. Nasz postulat mówi o stworzeniu zrównoważonego systemu rozwoju nauki i funkcjonowania szkolnictwa wyższego. Karygodnym błędem jest teza, że istnieją społecznie potrzebne albo zbędne kierunki studiów. Oczywiście są dziedziny wiedzy, której społeczeństwo nieustannie potrzebuje, np. lekarze. Ale nie oznacza to, że wszyscy mają studiować medycynę. Studia humanistyczne też pełnia swą funkcję dla społeczeństwa. To humanistyka dba o dziedzictwo kulturowe, rozwija kapitał społeczny, wpływa (czasami z mizernym efektem) na styl debaty publicznej.

Obywatele Nauki uważają, że nauka jest zbyt ważna, żeby zostawić ją wyłącznie politykom”. Jednak bez nich nie uda się wiele zmienić. W jaki sposób chcecie doprowadzić do uchwalenia korzystnych zmian w Sejmie?

- Oczywiście, władza to naturalny partner w debacie. Ale nie od władzy chcemy zacząć. Po pierwsze, dążymy do mobilizacji własnego, tj. naukowego środowiska. Po drugie, zwracamy się do „zwykłych ludzi„, by uzmysławiać im jak w ich życiu ważna jest nauka. Chcemy rozpocząć kampanię publiczną, by przekonywać ludzi, że odkrycia naukowe, dobre kształcenie akademickie, w tym kadr pedagogicznych wpływają na poziom życia nas wszystkich. Naszym celem jest by sprawy nauki stały się sprawą publiczną, której znaczenia nie można marginalizować. Jeśli stanowisko to poprą nie tylko ludzie nauki, ale i ”zwykli” odbiorcy nauki, czyli w zasadzie my wszyscy (bo któż nie korzysta z edukacji, medycyny, techniki), wówczas politycy nie będą mogli – jak działo się przez ostatnie ćwierćwiecze – spychać spraw nauki na dalszy plan. W tym przecież tkwi siła wszelkich ruchów społecznych.

Proponujecie francuski model oceny pracy naukowców polegający na uprawianiu nauki, nauczania studentów i popularyzacji. Na czym polega on dokładnie a jak jest dzisiaj na polskich uczelniach?

- Uważamy, że pracownik naukowy uczelni powinien być oceniany w tych trzech sferach. Obecnie ocena pracownika, np. przy jego awansie ogranicza się de facto do działalności naukowej. Zwłaszcza nowa ustawa, która powoduje, że uczelnie zatrudniają młodszych pracowników jedynie na krótkoterminowe kontrakty, doprowadziła do absolutyzacji punktów za działalność naukową. Aby liczyć na przedłużenie zatrudnienia, badacze muszą wykazać się osiągnięciami naukowymi. Siłą rzeczy mniej uwagi przywiązują do jakości dydaktyki, do spraw administracyjnych, a popularyzacja bywa zupełnie zaniedbywana. Nie postulujemy przy tym „sumowania” tych obszarów, by np. słaby naukowiec i zły dydaktyk był pewny swego, tylko dzięki swej działalności popularyzatorskiej. Chcemy jednak, by system nie upośledzał żadnego z tych obszarów działalności. Każdy przecież jest istotny. Dobre badania naukowe to podstawowa powinność pracownika uczelni lub PAN-u. Dobra dydaktyka to niezbędny warunek rozwoju młodzieży i przekazu wiedzy. Popularyzacja, z kolei, też jest bardzo ważna. Ludzie nauki – zwłaszcza jeśli płaci im państwo – mają moralne zobowiązanie by oddać nieco swej wiedzy ludziom, którzy – poprzez podatki – ich opłacają. Nie chcemy oczywiści nikogo do niczego zmuszać, chcemy jednak, by system umożliwiał, lub wręcz sprzyjał aktywności w tych trzech obszarach.

Na kim moglibyśmy jeszcze się wzorować. A może coś w naszej nauce nie wymaga korekty?

- W różnych obszarach jest wiele pozytywnych rozwiązań, które mogą stać się wzorem dla Polski. Wystarczy spojrzeć na poziom innowacyjność różnych krajów – bezpośredni wynik poziomu nauki, by dostrzec, że istnieją systemy sprzyjające rozwojowi nauki. Wiele możemy nauczyć się z bogatych systemów organizacji nauki w krajach skandynawskich. Bardzo innowacyjne i prowadzące dobrą politykę wobec szkolnictwa wyższego są np. Izrael i Kanada. Niedościgłym wzorcem tworzenia dogodnego styku nauki i gospodarki są Stany Zjednoczone. Wszędzie tam, systemy działają lepiej niż w Polsce, a poziom finansowania nauki wielokrotnie przewyższa polskie nakłady.

Kolejny postulat dotyczy „zwiększenia znacznie rozumowania naukowego na wszystkich szczeblach kształcenia, zamiast jedynie przyswajania informacji”. O tym mówi się od dawna, że polski program nauczania szkolnego jest przeładowany i kładzie zbyt mały nacisk na praktykę…

- Choć edukacja ma swe różne etapy, to w istocie – jako proces kształcenia – jest zjawiskiem niepodzielnym. Edukacja jest przecież jedna! Sądzimy, że ludzie nauki mogą wesprzeć nauczycieli w poprawianiu polskiego systemu kształcenia szkolnego. Możemy przecież współpracować przy różnych projektach, możemy recenzować podręczniki, pisać programy kształcenia. Sądzimy, że nauczyciele otrzymawszy wsparcie ze strony środowisk naukowych mogliby uczyć lepiej i skuteczniej. Współpraca taka byłaby też korzystna dla naukowców. Wypracowaniem modeli takich kontaktów oraz zacieśnianiu współpracy naukowców z nauczycielami poświęcamy – jako Obywatele Nauki – dużo uwagi. Nasza aktywność w tym obszarze odbywa się pod szyldem ‘Edu-Akcja”.

Ważna jest także współpraca biznesu z nauką…

- Tak. To jest sfera, która w Polsce wygląda szczególnie źle. Innowacyjność polskich przedsiębiorstw jest na bardzo niskim poziomie. Bardzo wiele jest tu do zrobienia. Dostrzegamy m.in. wzajemną nieufność obu grup zawodowych. Jest to przy tym zjawisko zrozumiałe, ponieważ przedsiębiorcy i naukowcy nie maja naturalnego, wspólnego obszaru kontaktów. Wiele do zrobienia ma tu państwo, jako moderator i kreator pewnych rozwiązań. Wydaje nam się, że niekiedy od wielkich centrów transferu technologii skuteczniejszy może być dobrze wykształcony pośrednik, który będzie umiał skojarzyć naukowca (który ma pomysł) z przedsiębiorcą (który chciałby zainwestować i wdrożyć ten pomysł). Oczywiście potrzebne są tu zachęty podatkowe i stworzenie ułatwień prawnych.

Dzisiaj naukę trudno wyobrazić sobie bez Internetu i cyfryzacji. Czy jest to narzędzie dostatecznie dziś wykorzystane?

- Odpowiedź na to pytanie zależy od dziedziny wiedzy. Są gałęzie nauki bardzo „zinternetyzowane”, a inne wkraczają w sieć w mniejszym zakresie. Obywatele Nauki popierają nie tylko popularyzację wiedzy, ale i wszelkie sposoby ułatwiania do niej dostępu. Podnosimy, zatem kwestię wolnego dostępu do wyników badań naukowych. Oczywiście zachowując zastrzeżenia dla badań objętych prawem patentowym, sądzimy że znaczna ich część może, a nawet powinna trafiać do internetu. Wychodzimy z założenia, i jest to też opinia wielu instytucji finansujących naukę, że skoro państwo dotuje badania naukowe (np. poprzez granty) oznacza to, że społeczeństwo, poprzez podatki już za efekty pracy naukowca raz zapłaciło. Wyniki te, zatem winny być dostępne bezpłatnie. Ponieważ świat open science to ogromna i bardzo zróżnicowana dziedzina powiem tylko, że – choć wśród nas są rozbieżności poglądów – większość Obywateli nauki opowiada się za tzw. zielonym systemem publikacji wyników badań naukowych.

Te wszystkie postulaty brzmią bardzo dobrze i są potrzebne, ale na końcu zawsze jest człowiek, który je zrealizuje. Jeden profesor potrafi zaciekawić studentów i prowadzić pasjonujący wykład inny czyta z pożółkłych karteczek. Najczęściej oboje dostają te same pieniądze i pracują na uczelniach do emerytury…

- Cóż, jako ruch społeczny mamy ograniczone możliwości wpływania na takie zjawiska, jak jakość wykładowców... To jest dziedzina pozostająca w rękach struktur akademickich – dziekanów, rektorów. Nasz głos skierowany do samego środowiska wskazuje na rolę jakości nauczania, i potępienie zachowań nieetycznych. Chcemy byśmy mieli więcej profesorów dobrych, a mniej słabych. Ale tu już nasze wpływy są ograniczone... Jedyne co możemy robić, ale mogą to robić również sami studenci, to wyrażać swoje zdanie, i chwalić tych dobrych, stawiając ich innym za wzór.

W jaki sposób można zostać Obywatelem Nauki i działać na rzecz tej inicjatywy?

- Akces do ruchu odbywa się poprzez podpis pod Manifestem Obywateli Nauki na naszej stronie internetowej (www.obywatelenauki.pl). Jesteśmy ruchem społecznym bez hierarchicznych struktur, zatem każdy wolontariusz może zaproponować organizację jakiejś akcji pod szyldem ON i ją potem sam przeprowadzić. Manifest nasz sformułowany jest umyślnie bardzo ogólnikowo by podpisy pod nim mogli składać zarówno ludzie zawodowo związani z nauką i uczelniami, jak i ludzie bez takich związków. Każdy może być Obywatelem Nauki. Im ruch nasz będzie liczniejszy, tym naszego działania będą skuteczniejsze. Zachęcamy do akcesu i włączenie się w nasze działania.

Podsumowując ile już Obywatelom Nauki się już udało zrobić, a jakie działania są planowane w najbliższej przyszłości?

dr Łukasz Niesiołowski-Spano / fot. IH UW

- Na razie głównie prowadzimy spotkania i konsultacje z przedstawicielami naszego środowiska, by upowszechnić wiedzę o celach ON. Organizujemy też debaty na różne tematy (odbyły się już takie w Warszawie, Lublinie, Łodzi). Planujemy następne i mamy nadzieje, że kolejni wolontariusze pomogą nam w ich organizacji. Bez wsparcia środowisk lokalnych nie uda nam się dotrzeć choćby do najważniejszych ośrodków akademickich. Trafiliśmy też na listę instytucji, z którymi MNiSW konsultuje, w ramach konsultacji społecznych, projekty i założenia nowych aktów prawnych. Kilka takich opinii już wysłaliśmy do Ministerstwa. Zaczynamy też myśleć o Obywatelskim Kongresie Nauki. To wielkie przedsięwzięcie logistyczne, zatem i pracy jest przy tym dużo. Zespoły tematyczne pracują też nad zarysem Paktu dla Nauki. Na razie jednak najważniejsze jest upowszechnianie wiedzy o naszych celach i pozyskiwanie zwolenników.

*dr Łukasz Niesiołowski-Spano (ur. 1971) - absolwent Instytutu Historycznego UW (1997), gdzie następnie uzyskał stopień doktora (2002). Specjalizuje się w historii starożytnej. Członek Redakcji roczników: „Palamedes. A Journal of Ancient History” oraz „Scripta Biblica et Orientalia”. Jeden ze współinicjatorów obywatelskiego ruchu Obywatele Nauki.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Even pisze:

    Świetna inicjatywa! Coś jak Obywatele Kultury, oni nawet odnieśli sukces. Powodzenia!

Zostaw własny komentarz