„First to fight” - recenzja gry


Wrzesień jest szczególnym miesiącem w życiu każdego Polaka. Chcąc nie chcąc, przypominamy sobie o wydarzeniach, które rozgrywały się w naszym kraju 75 lat temu (tak, to już tyle minęło). Jest to doskonały moment, żeby pogłębić swoją wiedzę historyczną dzięki książkom, filmom, grom komputerowym czy też… grom planszowym. Jedną z nich jest First to fight, którą wydała Fabryka Gier Historycznych oraz Fundacja Niepodległości.

Wbrew pozorom, FirFirst_to_Fight_box_smallst… to nie gra wojenna, w której ściera się II RP z III Rzeszą oraz ZSRR. Rozgrywka odbywa się po zakończeniu kampanii wrześniowej, a teatrem działań jest Europa Zachodnia, Europa Północna i Atlantyk, Afryka Północna i Włochy, (zachodnia) Polska oraz Warszawa. Należy tutaj postawić pytanie, dlaczego do gry nie zostały włączone tereny wschodniej Polski? Po rozegraniu kilku partii uważam, że była to inna rzeczywistość oraz specyfika działań, stąd pominięcie działań odbywających się na terenie okupowanym przez ZSRR.

W grze wcielamy się w dowódcę Sztabu Naczelnego Wodza, a naszym celem jest pokonanie Państw Osi. Bawimy się w 2-4 osoby, a żeby wygrać musimy uzyskać najwięcej punktów zwycięstwa spośród współgraczy. Z racji tego, że jesteśmy po jednej stronie konfliktu, nie wybieramy konkretnego dowódcy, umownie dzielimy się na gracza nr 1, nr 2 i tak dalej.

Gra składa się z dwóch następujących po sobie faz: Rozkazów oraz Zakończenia. W pierwszej z nich, gracz numer jeden wybiera jedną z sześciu kart rozkazów i decyduje czy korzysta z efektu podstawowego bądź specjalnego, który daje zagrana karta. Po nim, każdy z graczy po kolei może skorzystać z podstawowego efektu karty. Następnie kolejny gracz wybiera jedną z kart rozkazów (która nie została wybrana wcześniej) i wykorzystuje jej działanie specjalne bądź regularne. Rozkazy służą do wypełniania misji, jakie gracze otrzymują na początku gry, i które przynoszą najwięcej punktów zwycięstwa. By misja zakończyła się sukcesem, suma punktów siły żołnierzy do nich przydzielonych (dzięki odpowiedniej karcie rozkazu), musi być większa niż jej stopień trudności. Faza Zakończenia rozpoczyna się, gdy jeden z graczy wybierze rozkaz Manewrów i służy do podsumowania dotychczasowych działań – leczenia, działania Państw Osi, strat, upływ czasu oraz rozstrzygnięcia misji (w zależności od tego jaki mamy moment w wojnie). Gra kończy się, gdy wszystkie dostępne misje zostaną rozegrane lub usunięte. Ten opis to oczywiście telegraficzny skrót, w którym wskazałem najważniejsze elementy rozgrywki.

Sama gra jest wciągająca i ciekawa. Co ważne, fakt, że zajmujemy jedną stronę konfliktu nie czyni z niej gry kooperacyjnej. Niby wszyscy razem walczymy z III Rzeszą korzystając z tych samych zasobów, jednak ze względu na fakt, że są one wspólne, musimy o nie konkurować i wykorzystywać dla własnych celów. W tym miejscu, należy niestety podkreślić, że gra nie jest porywająca dla dwóch osób. Można powiedzieć, że jest wręcz nudna. Ciągle „klepiemy” te same rzeczy i w końcu staje się to nużące. Zdecydowanie najlepiej gra się na cztery osoby, kiedy dużo się dzieje i musimy mieć pełną kontrolę nad wydarzeniami. First… posiada zasady rozszerzone, które świetnie urozmaicają grę, a są na tyle proste, że warto je włączyć do rozgrywki od samego początku. Trzeba też pamiętać, że gra mimo, że łatwa do zrozumienia, wcale nie jest „lekka”, w końcu mamy w niej do czynienia z możliwą śmiercią naszych żołnierzy.

Skoro gra jest historyczna, to warto zastanowić się nad tym ile w niej historii? Pełno… prosto mówiąc. W końcu sam tytuł jest oczywistym nawiązaniem do słynnego plakatu. Żołnierze, którzy biorą udział w grze to postacie, które wywarły zdecydowany wpływ na historię polskich sił zbrojnych. A same misje to wydarzenia, które faktycznie odbywały się w trakcie II wojny światowej. Dodatkowo, każda z nich jest opisana w kilku słowach na końcu instrukcji. Nie należy tego traktować jako podręcznika historii, ale jako zachętę do poszukiwania dodatkowych informacji.

Gra jest przepięknie wydana. Samo pudełko, razem ze Spitfirem oraz Błyskawicą, działa na wyobraźnię, a w środku jest jeszcze lepiej. Plansza wygląda bardzo ciekawie, a karty zwracają uwagę – na każdej z nich jest wizerunek żołnierza bądź też obraz związany z konkretnym wydarzeniem. Instrukcja jest zrozumiała, jednak czytanie jej bez rozegrania partii „testowej” mija się z celem, lepiej rozłożyć sobie wszystkie elementy gry i zagrać w celach treningowych. Wielkie brawa za wydanie całej gry (instrukcja oraz karty) w języku polskim oraz angielskim. Nie liczę, że stanie się przełomem w zakresie postrzegania polskiej historii na Zachodzie, ale być może zainteresuje kogoś na tyle, że sam znajdzie interesujące informacje.

First to fight to gra, w którą z pewnością warto zagrać. Jest ciekawa, przepełniona historią oraz pięknie wydana. Warto mieć co najmniej trzech towarzyszy do grania, żeby nie tylko poznawać losy naszych żołnierzy w trakcie II wojny światowej, ale i dobrze się bawić.

Plus minus:
Na plus:
+ interesująca tematyka
+ wyładowana historią
+ nieskomplikowane zasady podstawowe
+ doskonale sprawdza się w 4 osoby
+ piękne wydanie (pudełko, instrukcja, plansza, karty!)
+ dwujęzyczne wydanie
Na minus:
- nużąca przy małej liczbie graczy
- nieodpowiednia dla młodszych

Tytuł: First to fight
Autorzy: Adam Kwapiński, Michał Sieńko
Wydawca: Fabryka Gier Historycznych, Fundacja Niepodległości
Rok wydania: 2014
Liczba graczy: 2-4
Wiek: od 12 lat
Czas gry: 60-90 min (zależnie od liczby graczy i ich doświadczenia)
Cena: ok. 140 zł
Ocena recenzenta: 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz