Bitwa pod Byczyną. Zamoyski upokarza Habsburgów i gwarantuje tron Zygmuntowi III |
Ta jednak z najważniejszych i najsłynniejszych bitew końca XVI wieku zarówno dla Rzeczypospolitej Obojga Narodów, jak i Jana Zamoyskiego rozegrała się 24 stycznia 1588 roku. Bitwa ta nie tylko ostatecznie przesądziła o klęsce Maksymiliana Habsburga w wyścigu o polską koronę, ale przede wszystkim wzmocniła pozycję Jana Zamoyskiego w Rzeczypospolitej.
Klęska Maksymiliana i popierającego go obozu umożliwiła ponadto Zamoyskiemu rozprawienie się ze swymi wrogami, wśród których byli między innymi: ród Zborowskich – zwalczający zaciekle hetmana, Stanisław Górka czy biskup Jakub Woroniecki. Nie wolno także zapominać o pozytywnych skutkach i oddźwięku, jaki wywołało w Europie zwycięstwo nad wojskami Maksymiliana, ale przede wszystkim jego uwięzienie.
Śmierć Stefana Batorego w 1586 roku spowodowała kolejne bezkrólewie w Rzeczypospolitej. Podobnie jak dwie pierwsze elekcje, również i ta trzecia nie obyła się bez incydentów. O tym, kto zasiądzie na polskim tronie, tym razem miała przesądzić walna bitwa, której główną postacią był hetman i kanclerz Jan Zamoyski. Mimo ostatecznego sukcesu Zamoyskiego i w końcu Zygmunta III Wazy, to początkowo arcyksiążę Maksymilian osiągnął jednak przewagę nad swymi wrogami. Koronację Zygmunta Wazy na króla Polski w grudniu 1587 roku zmąciły wiadomości o sukcesach militarnych Habsburga. Jego armia zdobyła nie tylko spiską Lubowlę, ale również Wieluń. Pojawiły się także informacje, że Maksymilian Habsburg dąży do zajęcia Wielkopolski, gdzie miał swoich zwolenników w osobach Stanisława Górki i Jana Zborowskiego – jednych z głównych oponentów Zygmunta Wazy i Zamoyskiego. Wobec niekorzystnego rozwoju sytuacji oraz padających pod zarzutem Zamoyskiego oszczerstw, jakoby obawiał się starcia z arcyksięciem, hetman zdecydował się wyruszyć z Krakowa na czele ok. 6 tysięcy wojsk celem ostatecznego rozstrzygnięcia konfliktu. Wieści o ruchach wojsk Zamoyskiego zmusiły Maksymiliana do opuszczenia słabo ufortyfikowanego Wielunia i wycofania się na Śląsk. Tam pod Byczyną arcyksiążę rozbił obóz, będąc pewien, że Zamoyski nie odważy się przekroczyć granicy i narazić Rzeczpospolitą na konflikt z cesarstwem. Niestety Maksymilian przeliczył się z oceną sytuacji i możliwościami potężnego hetmana. Ten otrzymał bowiem od sejmu wolną rękę w swych działaniach, absolutnie nie przejmując się konsekwencji, jakie groziły w związku z przekroczeniem granicy i zaatakowaniem wojsk arcyksięcia Maksymiliana.
Dzień przed bitwą, w nocy z 23 na 24 stycznia, wojska hetmana Zamoyskiego (w sile 4000 Polaków i 2000 Węgrów) przekroczyły granicę i skierowały się ku obozowi Maksymiliana pod Byczyną. Tam stacjonowały wojska austriackie liczące ok. 6 500 żołnierzy, w tym 3 500 jazdy. Mimo przewagi wojsk arcyksięcia, nie przedstawiały one zbyt dużej wartości bojowej. Jedynie licząca ok. 600 szabel polska kawaleria była w stanie dorównać wojskom Zamoyskiego.
Plan bitwy według Maksymiliana zakładał ustawienie swych wojsk w tzw. półksiężyc, frontem do równiny. Arcyksiążę liczył, że wojska polskie dadzą się sprowokować i uderzą w środek, co umożliwi jego skrzydłom okrążenie i rozbicie armii hetmana. Ten jednak w pełni przewidział plan przeciwnika. Jak pisze Sławomir Leśniewski w biografii Jana Zamoyskiego:
„Hetman w mig przejrzał nieskomplikowany plan wroga i zaskoczył go działaniem opartym na klasycznym manewrze Epaminondasa, zastosowanym podczas bitwy pod Leuktrami w 371 roku p.n.e. Od tamtego czasu zwycięscy wodzowie wielokrotnie sięgali po rozwiązanie taktyczne genialnego Tebańczyka, stanowiło ono jednak absolutną nowość dla nieobeznanego ze sztuką wojenną Maksymiliana”.
Wykorzystując swoje doświadczenie, Zamoyski rozkazał swoim wojskom ruch skosem do szyków armii Maksymiliana. To pozwoliło wówczas jego oddziałom z lewego skrzydła na uderzenie w centrum, zaś prawej i środkowej flanki na uderzenie w lewe skrzydło wojsk austriackich. Polski hetman, mając pod sobą tak doskonałych dowódców jak: Stanisława Żółkiewski czy starostę sandomierskiego Stanisława Pękosławskiego, mógł być pewien zwycięstwa. Szarża polskiej jazdy doprowadziła do chaosu w szeregach wojsk Maksymiliana, które bezładnie rzuciły się do ucieczki. Wynik bitwy był przesądzony, tym bardziej że zwycięstwa dopełniła polska husaria, niosąca śmierć i panikę. Bitwa zakończyła się pełnym zwycięstwem wojsk hetmana Zamoyskiego. Na polu walki pozostało ok. 3000 ofiar, z czego 2/3 stanowili Polacy. Arcyksiążę Maksymilian wraz z przybocznym orszakiem oraz garstką żołnierzy i nadwornych rajtarów schronił się natomiast w Byczynie. Słabo ufortyfikowane miasto nie zdołało jednak ochronić Habsburga. Szturm wojsk polskich zmusił Maksymiliana do zaproponowania Zamoyskiemu układów, jednak ten zażądał od arcyksięcia kapitulacji na określonych przez siebie warunkach. Brak perspektyw na ratunek zmusił arcyksięcia do poddania się wraz ze swymi polskimi stronnikami, którzy również wpadli w ręce potężnego hetmana. Wśród nich byli między innymi: Andrzej Zborowski, Stanisław Górka czy biskup Jakub Woroniecki. Kapitulacja dla wielu oznaczała nie tylko długą niewolę, ale także sąd królewski. Z kolei dla Zamoyskiego, który o zwycięstwie powiadomił listownie króla Zygmunta III Wazę, nadchodził czas triumfu. Powrót ze Śląska był zwycięskim pochodem. Hetman zyskał ogromny rozgłos nie tylko w Rzeczypospolitej, ale również w całej Europie. Triumf pod Byczyną miał również inne znaczenie dla Zamoyskiego. Odzyskał on zaufanie wśród rzeszy mas szlacheckich. Przeciwnicy Habsburgów na tronie widzieli w hetmanie zbawcę ojczyzny. Upokorzenie Maksymiliana Habsburga pod Byczyną, jego uwięzienie, rzucenie rękawicy jednemu z najpotężniejszych rodów Europy, który nie podjął żadnej interwencji, obawiając się otwartej wojny, jeszcze raz pokazały potęgę Rzeczypospolitej, będącej w stanie pokonać każdego rywala.
Efektem politycznym wspaniałego zwycięstwa Zamoyskiego było podpisanie traktatu po trwających ponad półtora roku rozmowach prowadzonych w Będzinie i Bytomiu. Negocjacje, w którym brali udział Zamoyski oraz przedstawiciele cesarza – biskup ołomuniecki Stanisław Pawłowski, burgrabia Wilhelm z Rożemberka oraz kardynał Aldobrandini, zakończyły się porozumieniem, na mocy którego Maksymilian został wypuszczony na wolność we wrześniu 1589, co jednak nie odbyło się darmo.
Cena, jaką Austria musiała zapłacić za uwolnienie arcyksięcia, została określona w traktacie będzińsko-bytomskim, zawartym 9 marca 1589 roku. W myśl jego postanowień obie zainteresowane strony – Austrię i Rzeczpospolitą miały połączyć „pokój i wieczna przyjaźń po wsze czasy”. Ponadto cesarstwo oddawało Polsce Lubowlę, zaś arcyksiążę Maksymilian zrzekał się tytułu króla polskiego i wszelkich uprawnień do polskiej korony. W traktacie zawarto także klauzulę, w myśl której w razie ponownego bezkrólewia w Rzeczypospolitej dwór wiedeński miał nie udzielać poparcia żadnemu z arcyksiążąt i rezygnował z tworzenia stronnictwa w Polsce. Dodatkowo układ zawierał postanowienia, zgodnie z którymi w razie wojny Rzeczypospolitej z Moskwą lub Szwecją cesarstwo nie udzieli im poparcia. Pakt został bardzo szybko pogwałcony przez arcyksięcia Maksymiliana. Już wkrótce po przekroczeniu granicy nie tylko zakpił z odprowadzających go Polaków, ale także odmówił złożenia przysięgi, używając przez pewien czas nadal tytułu króla polskiego. Działania Maksymiliana spowodowały natychmiastową reakcję Jana Zamoyskiego. Opublikował nie tylko zapiski z rokowań polsko-austriackich i treść traktatu będzińsko-bytomskiego, ale także relacje z bitwy pod Byczyną oraz listy zobowiązujące Maksymiliana do złożenia przysięgi. Dokumenty te skompromitowały arcyksięcia i dwór wiedeński w Europie, pokazując jego klęskę militarną, polityczną oraz brak poszanowania międzynarodowych umów.
Z kolei dla Rzeczypospolitej Obojga Narodów niezależnie od perturbacji z arcyksięciem Maksymilianem, traktat będzińsko-bytomski był ogromnym sukcesem politycznym na arenie międzynarodowej. Podniósł on prestiż nie tylko Polski, ale samego Jana Zamoyskiego. Ponadto przyniósł on również państwu polskiemu poczucie siły i wzrost znaczenia międzynarodowego, a także zawarty zapis w traktacie o pokoju wieczystym między Austrią a Polską obowiązywał aż do I rozbioru Polski w 1772 roku. Oba kraje wspierały się, między innymi Austriacy pomagali podczas potopu szwedzkiego w odzyskaniu zajmowanego przez Szwedów Krakowa, zaś w 1683 roku Jan III Sobieski uratował Wiedeń i cesarstwo przed inwazją turecką.
Ostatecznie pod wpływem cesarza Rudolfa II, arcyksiążę Maksymilian złożył wymaganą traktatem przysięgę i zrzekł się tytułu króla polskiego. Tym samym sprawa korony została definitywnie rozwiązana. Dla Rzeczpospolitej oznaczało to zakończenie trwającego konfliktu, który po raz kolejny obnażył sprawę wolnej elekcji w Polsce. Z drugiej strony pokazał jednak wciąż jej wielką siłę, co udowodnił hetman Zamoyski, pokonując wojska Maksymiliana pod Byczyną. Bitwa ta przesądziła nie tylko o losach polskiej korony, ale wzmocniła pozycję na arenie krajowej jednego z największych ówczesnych polityków Rzeczypospolitej – Jana Zamoyskiego oraz ukazała Europie państwo polskie jako mocarstwo, które jest w stanie pokonać każdego przeciwnika.
Artykuł przygotowany w oparciu o następujące opracowania:
- Leśniewski Sławomir, Jan Zamoyski. Hetman i polityk, Warszawa 2008;
- Markiewicz Mariusz, Historia Polski 1492-1795, wyd. 2, Kraków 2002;
- Reychman Jan, Historia Turcji, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1979;
- Wereszycki Henryk, Historia Austrii, Warszawa 1972;
- Wisner Henryk, Zygmunt III Waza, Ossolineum 2006;
- Wójcik Zbigniew, Historia Powszechna XVI-XVII wieku, Warszawa 2002.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Świetny artykuł
och yes
oh i was really goog
ale to jest po polsku (XD)
napisany w ciekawy i inteligenty sposób bez wątpienia warty polecania, sama zadałam go moim ucznią