Gabriel Narutowicz - Niechciana prezydentura |
Po długim okresie zaborów odradzające się państwo polskie przyjąć miało formę, jak większość formujących się po I Wojnie Światowej krajów, państwa demokratycznego. Po zatwierdzeniu konstytucji nowego państwa w marcu 1921, konieczne stało się ogłoszenie nowych wyborów parlamentarnych, gdyż zadanie Sejmu Ustawodawczego polegała na sformowaniu konstytucji państwa.
Wybory ukazały dużą siłę stronnictw prawicowych, a także sporą grupę parlamentarzystów startujących z list mniejszości narodowych. Kolejnym ważnym krokiem na drodze państwa polskiego stał się wybór Prezydenta, pierwszego w dziejach kraju. Zgodnie z ówcześnie obowiązującą konstytucją wyboru tego dokonać mieli parlamentarzyści, głosując wspólnie w ramach Zgromadzenia Narodowego.
Wybory zaplanowano na 9 grudnia 1922 r. Naturalnym kandydatem na to stanowisko stał się od razu ówczesny Wódz Naczelny Józef Piłsudski. 1 grudnia u Piłsudskiego stawili się przedstawiciele PSL-Wyzwolenie, ogłaszając mu iż zamierzają wysunąć jego kandydaturę na prezydenta. Marszałek odpowiedział im, iż nad kandydowaniem musi się zastanowić1. Na konferencji z przedstawicielami grup, które gotowe były go poprzeć, zorganizowanej 4 grudnia, Marszałek zdecydowanie odmówił startowania w wyborach tłumacząc, iż zgodnie z konstytucją prezydent ma zbyt małe uprawnienia, by zdecydował się je przyjąć2. Odmawiając startowania w wyborach Piłsudski zaznaczył także, iż odpowiednimi osobami na to stanowisko są Wincenty Witos, Stanisław Wojciechowski, i ówczesny Marszałek Sejmu Maciej Rataj3. PSL-Wyzwolenie straciło więc swojego kandydata w postaci Piłsudskiego. Myślano o wspólnym kandydacie wraz z PSL-Piast, przedstawiciele PSL-Wyzwolenie nie chcieli zgodzić się na kandydaturę Witosa. Ostatecznie partia ta na wniosek swojego prezesa Stanisława Thugutta, zdecydowała się na Gabriela Narutowicza4. Był on profesorem Politechniki w Zurichu, który od dwóch lat przebywał w Polsce, będąc w tym czasie ministrem robót publicznym, a następnie przejął resort spraw zagranicznych i to stanowisko w czasie wyborów piastował. Parlamentarzyści PSL-Wyzwolenie udali się do Narutowicza, by mu zakomunikować o swoim wyborze i zgłoszeniu jego kandydatury na prezydenta RP, ten jednak zdecydowanie odmówił5. Mimo tej odmowy ludowcy z Wyzwolenia utrzymali jego kandydaturę. Thugutt próbował przekonać Piastowców do głosowania na Narutowicza6. Ci natomiast chcieli przekonać go do wspólnego głosowania na Wojciechowskiego ostatecznie partię nie doszły w tej sprawię do porozumienia i żadnej ze stron nie udało się przekonać do swoich racji, a obie partię ludowe wystawiły swoich kandydatów.
Po nieudanych rokowaniach z PSL-Piast, kolejnym zabiegiem Wyzwolenia było przekonanie do swej kandydatury, licznych w Sejmie i Senacie, parlamentarzystów mniejszości narodowych. Prawie wszystkie kluby mniejszości bez większych obiekcji zgodziły się na kandydaturę Narutowicza, zaznaczając tylko, iż w pierwszym głosowaniu poprą swojego kandydata. Obiekcje zgłaszało tylko Koło Żydowskie odnośnie kwestii żydowskiej, po ustaleniu, iż PSL-Wyzwolenie stoi na straży postanowień gwarantowanych w konstytucji, także parlamentarzyści żydowscy zdecydowali się poprzeć kandydata Wyzwolenia, dając do zrozumienia, iż w pierwszym głosowaniu postąpią tak jak pozostałe mniejszości7.
Ciągle niepewne było stanowisko samego Narutowicza w kwestii jego kandydowania. Narutowicz miał ponoć prosić Aleksandrę Piłsudską, żonę Marszałka, aby przekonała męża by pomógł wycofać kandydaturę zurichskiego profesora. Narutowicz miał także mówić jej, iż przeczuwał, że z jego ewentualnego wyboru wyniknie coś złego, narzekać miał także na swój zły stan zdrowia8. Według relacji Piłsudskiego Narutowicz chciał by poparto Wojciechowskiego. Nieudało się jednak zebrać odpowiedniego poparcia (choćby wspominanej już kwestii wspólnego kandydata ludowców), mówił także, iż chcą złożyć na jego barki ciężar, któremu nie jest w stanie podołać. W ostatniej rozmowie przed dniem wyborów Piłsudski, radził mu by, gdy zajdzie taka potrzeba, odmówił prezydentury9. Dzień przed głosowaniem Narutowicz był w dobrym humorze. Był także pewny, iż wygra Wojciechowski, a sam dość szybko przepadnie, dlatego też nie zdecydował się na niewycofywanie swojej kandydatury10. Sam Narutowicz przez długi czas był orędownikiem kandydatury Piłsudskiego na prezydenta. Domagał się ofiary ze strony Marszałka w postaci zostania Prezydentem11. Piłsudski nie chcąc zostać prezydentem, przeciwny był także kandydowaniu Narutowicza, wiedząc, iż jest on chory. Piłsudski zdawał sobie także sprawę, że Narutowicz nie jest gotowy do rozwiązania problemów wewnętrznych kraju12. Z drugiej strony Piłsudski jak sam mówił optował za kandydatem, który nie miał zabarwienia partyjnego13. W tej akurat kwestii Narutowicz byłby więc kandydatem najbardziej, Marszałkowi, pasującym.
9 grudnia 1922 roku pod Sejmem zebrała się duża grupa gapiów. Bardziej znani z posłów witani byli okrzykami sympatii bądź wrogości14.
Przed głosowaniem doszło w Sejmie do dziwnego incydentu. Otóż Wincenty Witos, prezes PSL-Piast, zapytał się Stanisława Thugutta, prezesa PSL-Wyzwolenie, czy zamierza wystawić kandydaturę Wojciechowskiego, gdyż piastowcy go nie wystawiają. Zdziwiony tym pytaniem Thugutt odpowiedział, iż nie zamierzają zgłaszać kandydatury Wojciechowskiego. Sytuacja ta w której prezes partii zgłaszającej jednego kandydata pyta się prezesa drugiej partii czy mają zamiar zgłosić ich kandydata, jest do dziś nie do końca wyjaśniona15. W czasie negocjacji między partiami Witos dowiedział się, iż Wyzwolenie ma własnego kandydata i nie zamierza poprzeć Wojciechowskiego.
W dniu wyborów zgłoszono pięć kandydatur. Prawica hrabiego Maurycego Zamoyskiego, PSL-Piast Stanisława Wojciechowskiego, PSL-Wyzwolenie profesora politechniki w Zurichu Gabriela Narutowicza. Mniejszości narodowe wystawiły kandydaturę profesora Jana Baudoina de Courtenaya, a PPS Ignacego Daszyńskiego16. Najsilniejsze wydawały się dwie pierwsze kandydatury. Zgrupowana prawica miała ponad 200 głosów w Zgromadzeniu Narodowym. Liczyli także na to, iż w odpowiednim momencie Piastowcy poprą M. Zamoyskiego. Władze PSL-Piast liczyły natomiast na wystawienie silnego kandydata wspólnie przez dwie partię ludowe. Zamiary te nie powiodły się mimo to dzięki poparciu Piłsudskiego pozycja Wojciechowskiego jako kandydata na prezydenta była silna, mógł bowiem liczyć na głosy PPS po odpadnięciu Daszyńskiego.
Głosowano w ten sposób, iż gdyby żaden z kandydatów, w pierwszym głosowaniu, nie uzyskał większości głosów, zamierzano przeprowadzić drugie głosowanie, z tym że w kolejnych turach odpadać mieli kandydaci z najmniejszą liczbą głosów, aż do chwili gdy których z kandydatów uzyska większość. Stwierdzono nieobecność czterech posłów i dwóch senatorów i przystąpiono do głosowania.
W pierwszym głosowaniu, dzięki poparciu całej prawicy, najwięcej głosów uzyskał Maurycy Zamoyski zdobywając 222 głosy. Wojciechowski uzyskał 105, 103 głosy przypadły kandydatowi mniejszości narodowych, a Narutowicz i Daszyński, popierani przez partię które ich zgłosiły, uzyskali odpowiednio 62 i 49 głosów17.
PPS widząc, iż ich kandydat nie ma szans przerzuciło swe głosy na Wojciechowskiego, a mniejszości narodowe zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami poparły Narutowicza. W drugiej turze ponownie wygrał więc Zamoyski, który tym razem zebrał 228 głosów. Wojciechowski dostał 152 głosy, a Narutowicz 151. Courtenay zdobył 1 głosów, a Daszyński odpadł z wyborów, gdyż tylko 1 głos padł za jego kandydaturą. Trzecia tura przypominała pod względem wyników drugą, z tą tylko różnicą, że niewielką przewagę głosów uzyskał Narutowicz nad Wojciechowskim. Najwięcej głosów Zdobył ponownie hrabia Maurycy Zamoyski, uzyskując tą samą liczbę głosów co w poprzednim głosowaniu. Odpadł profesor Courtenay18.
Przed czwartym głosowaniem Narutowicz miał odwiedzić Marszałka Rataja. Maciej Rataj pewny był, że wygra Wojciechowski19. Jego zdanie podzielał Narutowicz pewny, iż zaraz odpadnie.
Także Prawica widziała w Wojciechowskim najpoważniejszego przeciwnika dla Zamoyskiego do fotela prezydenta, zdecydowała się więc wyeliminować go przelewając cześć swoich głosów na Narutowicza. Tak też się stało w czwartym głosowaniu, w którym ponownie najwięcej głosów zebrał 224 głosy, Narutowicz uplasował się na drugiej pozycji zdobywszy 171 głosów, Wojciechowski dostał ich 14620. Plan prawicy powiódł się więc, udało im się wyeliminować kandydata PSL-Piast i pewni byli, iż w tej sytuacji piastowcom nie pozostaję nic innego jak głosować za Maurycym Zamoyskim.
Za tym pomysłem optował także prezes Wincenty Witos, gdy jednak zaproponował to posłom swej partii, został zakrzyczany, iż nie mogą się na to zgodzić. Mówili że nie zagłosują na hrabiego, ponieważ gdyby to zrobili chłopi w kolejnych wyborach nie zagłosowali by na nich i piastowcy stracili by na rzecz Wyzwolenia wiele głosów w parlamencie21.
Do piątej tury przeszli więc Zamoyski i Narutowicz. Ten ostatni pewny, iż właśnie odpadł powrócił do ministerstwa spraw zagranicznych załatwiać sprawy, które zostały mu jako szefowi tego resortu powierzone. Przeliczanie głosów po piątym głosowaniu trwało dłużej niż poprzednie, konieczne było dokładne przeliczenie każdego głosu. Oczekującym na wynik parlamentarzystom donoszono na salę posiedzeń kanapki i kawę. O godzinie 20-tej Marszałek Maciej Rataj ogłosił, ze w zebrawszy 289 Pierwszym Prezydentem RP został Gabriel Narutowicz. Na sali nie było widać oznak entuzjazmu, ani też wrogości. Notę z głosowań przesłano do Piłsudskiego. W tym czasie nowo wybrany Prezydent RP siedział w swym gabinecie, redagując notę do Ligi Narodów w sprawię gwałtach na polakach, których dopuszczać się mieli Niemcy w swoim kraju22. Będąc w tej właśnie sytuacji Narutowicz odebrał telefon informujący go, iż został właśnie wybrany na prezydenta23. Zaskoczony tą wiadomością Narutowicz postanowił jednak prezydenturę przyjąć, mimo, iż wcześniej Piłsudski namawiał go by tego nie robił. Według relacji Piłsudskiego Narutowicza nurtowały wtedy dwie kwestię. Martwił się, że teraz będzie mógł mniej czasu spędzać na myślistwie24, które to było jego ulubioną rozrywką. Jak też kto przejmie po nim Ministerstwo Spraw Zagranicznych25. W tej drugiej sprawie, aby nie pozostawiać zbyt wielu bieżących spraw niezałatwionych, postanowił, mimo wyboru na prezydenta, że następnego dnia wróci z rana do Ministerstwa by załatwić najpilniejsze sprawy26.
Zgodnie z wcześniejszymi przeczuciami Narutowicza jego wybór, doprowadził do „czegoś złego”. Prawica, która wygrała wybory parlamentarne spodziewała się, że uzyska także stanowisko prezydenta dla swego kandydata, gdy to nie nastąpiło prawicowo nastawiona młodzież zgromadzona pod Sejmem zaczęła protestować. Koronnym argumentem zebranych w tym momencie pod gmachem parlamentu, jak też późniejszych demonstracji, które miały przetoczyć się przez Warszawę w kolejnych dniach, był fakt, iż Narutowicz został wybrany w dużej części głosami mniejszości narodowych, przeciw jak oni to uznawali większości polskich parlamentarzystów, którzy głosowali za Zamoyskim27. Problem polegał na tym, że gdyby rzeczywiście posłom prawicowym zależało głównie na wyborze prezydenta przez większość polaków w parlamencie, to w odpowiednim momencie powinni oni przelać swe głosy na Wojciechowskiego, który wygrałby wybrany przez „polską” większość przeciw głosom mniejszości i Wyzwolenia oddanymi na Narutowicza. Stało się bowiem oczywiste, że piastowcy zważając na swój elektorat nie mogą poprzeć Zamoyskiego.
Tłum wybiegł na ulicę, słychać było krzyki „Precz z Narutowiczem”, „Niech Żyje Zamoyski”. Pod włoską ambasadą słychać było okrzyki „Niech żyje polski faszyzm” czy „Niech żyje Mussolini:”28. Wydarzenia te miały miejsce niecały rok po objęciu władzy we Włoszech przez faszystów. W całej Europie silne były wtedy, wzorowane na nich, nastroje skrajnie narodowe.
W tym czasie do Ministerstwa Spraw Zagranicznym udali się przedstawiciele Zgromadzenia Narodowego, których Narutowicz przyjął w otoczeniu swoich podwładnych z ministerstwa. Nowo wybrany prezydent wybór przyjął, podziękował wszystkim, a także stwierdził, iż jako prezydent kierować się będzie bezstronnością i dobrem państwa29. Prezydent liczył, iż także inni ludzie kierować się będą tymi właśnie przesłankami. W wielu kwestiach okazywał się być wręcz naiwny, był optymistą i wierzył naiwnie w moralność ludzi. Nie mógł także przyjąć do wiadomości by ludzie mogli być tak podli, by nie docenić i nie szanować ciężkiej pracy30. W innym miejscu swoich wspomnień o prezydencie Narutowiczu Józef Piłsudski stwierdza także, iż ten nie przypuszczał, że jego wybór wywoła burdy na ulicach. Był pewny, iż ludzie nie są w stanie obrażać prawnie wybranego prezydenta31. Dlatego też czuł się pewnie zaskoczony, gdy w drodze z ministerstwa do Łazienek, tłum narodowców uderzał kijami w szyby samochodu, którym Narutowicz jechał. Ludzie ci chcieli utrudnić przejazd prezydenta, szyby w samochodzie były na tyle grube, że dzięki użyciu kijów nie mogli zrobić nic więcej32.
Uroczyste zaprzysiężenie nowo wybranego prezydenta ustalono na poniedziałek 11 grudnia. Przedstawiciele ugrupować prawicowych, głosujących przeciw Narutowiczowi, ogłosiły, iż w zaprzysiężeniu nie wezmą udziału. Swoją absencję tłumaczyli faktem, iż prezydent wybrany został głosami narzuconymi przez mniejszości narodowe i przez mniejszość polską33. Stwierdzili także, iż tym wyborem podstawa równowagi polityki państwowej została podeptana. Nie zamierzali także udzielić poparcia jakiemukolwiek rządowi powołanemu przez prezydenta34.
Rataj wiedząc, iż sytuacja prezydenta będzie ciężka udał się do niego by z nim o tej sprawię porozmawiać. Zapytał się go także czy ma za sobą grupę osób, które wsparły by go przy prezydenturze. Narutowicz stwierdził, iż osób takich nie posiada, ale jest już za późno by się wycofać i postanowił podjąć się trudnego zadania bycia prezydentem35.
Przedstawiciele prawicy próbowali uniemożliwić, z przynajmniej utrudnić, Narutowiczowi zaprzysiężenie na urząd prezydenta. Zrobić to mogli poprzez bojkot uroczystości przez posłów prawicy (co się udało), a także przez zatrzymanie odpowiedniej liczby posłów lewicowych, nie uzyskano quorum i zaprzysiężenie nie mogło się odbyć36.
Już wcześniej prowadzono szeroko zakrojoną akcję propagandową przeciw prezydentowi. Prasa endecka gloryfikowała wszelkie demonstracje przeciw Narutowiczowi37. Także generał Haller czołowa twarz prawicy polskiej nie ustawał w atakach na decyzję parlamentu z 9 grudnia. Pod jego domem zebrała się duża grupa demonstrantów. Mówił do nich Polskę przez ten wybór sponiewierano, a wszystkie demonstracje są wskaźnikiem, iż oburzenie narodu przybiera na siłę38. Młodzież narodowa liczyła na poparcie swoich działań przez przywódców polskiej prawicy, którzy byli dla nich autorytetami, zachowania takie jak Hallera pokazują, iż przyzwolenie takie, od swych bożyszczów, dostali39.
Aleksandra Piłsudska w swoich pamiętnikach napisała także, iż w dniu 14 grudnia w tłumie widziała kobietę krzyczącą „precz z Narutowiczem, precz z Żydem”, gdy żona Marszałka próbowała przekonać ją, iż zna dobrze rodzinę Narutowicza i nikt z nich nie jest żydowskiego pochodzenia, kobieta krzyknąć miała „Żydzi nie będą nami rządzili”. Po chwili coraz więcej osób zaczęło krzyczeć w podobny sposób, oczywistym więc się stało, ze w tłumie znajdowali się agitatorzy, którzy poprzez swoje zachowanie, wywołać mieli podobne zachowanie u innych zebranych40. Wydarzenia te miały miejsce co prawda trzy dni później, nastroję które towarzyszyły zaprzysiężeniu pierwszego prezydenta musiały być dość podobne. Tego dnia bowiem, młodzież prawicowa od samego rana zaczęła działać przeciw prezydentowi. Prawicowi chodzili z charakterystycznymi opaskami na ramieniu, które odróżniały ich z tłumu41.
Oprócz żydowskiego pochodzenia narodowcy zarzucali prezydentowi, także to, iż jako człowiek, który tyle lat mieszkał w Szwajcarii, nie zna polskich realiów i słabo mówi po polsku42. W świetle tego co zostało wcześniej przedstawione odnośnie stosunku marszałka do kandydatury Narutowicza, błędne wydaję się przeświadczenie prawicy, iż Narutowicz jako człowiek spokrewniony z Piłsudskim był „jego człowiekiem” na stanowisku prezydenta. Pokrewieństwa między nimi nie było żadnego, powinowactwo było dalekie, a fakt, iż Piłsudski uważał, że Narutowicz nie podoła przyjmowanemu stanowisku, świadczą dobitnie, iż Gabriel Narutowicz nie był w trakcie wyborów pionkiem w grze Piłsudskiego43.
Wśród młodzieży endeckiej rozeszła się plotka, iż prezydent dopiero co przybył ze Szwajcarii i zatrzymał się w Hotelu Europejskim dlatego też, aby okazać mu swoje niezadowolenie młodzież ta przybyła pod hotel i postanowiła głośno wyrazić niechęć do Narutowicza. Ludzie ci wysłali także delegację z protestem, która udała się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do samego gmachu nie została jednak wpuszczona44.
Prawica mogła pokrzyżować plany stronnictw popierających prezydenta, także gdyby udało im się nie dopuścić samego Narutowicza do gmach Sejmu. Piłsudski by takiemu atakowi na prezydenta zapobiec, dał mu dodatkową eskortę45. Mimo dodatkowej ochrony w stronę prezydenta poleciały grudki śniegu i kamienie46. Prezydentowi w tej chwili nie towarzyszył premier Nowak, który wyłgał się od udziału w zaprzysiężeniu, gdy Stanisław Car, szef służby cywilnej prezydenta, zakomunikował o tym zebranym w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, minister Makowski podwładny Nowaka stwierdził, iż jest on tchórzem i obiecał, iż inni go nie opuszczą47.
Prezydent jadąc w otoczeniu szwoleżerów i policji, postanowił stać przez co pociski od tłumu mogły łatwo go dosięgnąć, jeden z takich pocisków zerwać miał kapelusz z głowy prezydenta48. W pewnym momencie z tłumu wyrwał się jakiś student i dotarł do prezydenta. W ręku trzymał on kastet. Narutowicz spojrzał mu wtedy w oczy, wtedy zrezygnował on z zamiaru zaatakowania prezydenta49. Narutowicz zwierzył się później Piłsudskiemu, iż nie wziął ze sobą rewolweru do obrony, a strzelcem, z powodu swojego zamiłowania do myślistwa, był dobrym. Prezydent tłumaczył to faktem, iż nie chciał się przed tłumem bronić50.
Liczył zapewne na to, iż tłum nie zdecyduję go zaatakować, a chwili krytycznej policji zachowa się odpowiednio do sytuacji. Tego dnia postawa służb mundurowych, a szczególnie policji była wręcz fatalna. Okazywali oni wielkie niezdecydowanie odnośnie podejmowanych działań.
W ramach akcji powstrzymania parlamentarzystów lewicy dokonano ataku na senatora Bolesława Limanowskiego i posła Ignacego Daszyńskiego. Obaj reprezentujący PPS parlamentarzyści zostali dotkliwie pobici przez tłum narodowców i musieli się ukryć51. Cześć posłów poszła im następnie na pomoc52. Policja wobec tych zajść nie reagowała. Dlatego też w obronie posłów lewicy wystąpili robotnicy. Doszło do starć między robotnikami z jednej strony, a młodzieżą endecką z drugiej. Po obu stronach użyto broni palnej w wyniku tych starć zginął jeden robotnik, byli także ranni po obu stronach53. Przeciwnicy wykazywali tak wielką niechęć, iż strzelano podobno także do leżących na ziemi. Dodatkowo w Alejach Ujazdowskich narodowcy ustawili barykady by utrudnić przejazd prezydentowi54. Dopiero gdy na miejsce dojechał sam Narutowicz policja zdecydowała się na usunięcie barykad. Brak działania ze strony policji w tak trudnej sytuacji był dla wielu szokiem.
Większość przywódców prawicy w trakcie tych wydarzeń, jak też bezpośrednio po nich, siedziało w tym czasie bufecie sejmowym, bojkotując fakt zaprzysiężenia, jak też nie biorąc bezpośredniego udziału w demonstracjach55. Wśród posłów znaleźni się jednak tacy, którzy bezpośrednio poprzez swój udział poparli starcia na ulicach wymierzone przeciw prezydentowi i popierającym go stronnictwom. Najlepszym tego przykładem jest postać posła Konrada Ilskiego, który z gmachu „Rozwoju”, które to stało się sztabem narodowców, nawoływał studentów, by nie przepuszczali posłów lewicy56. Sam miał także wskazywać im z tłumu kto konkretnie jest posłem bądź senatorem by im to zadanie ułatwić.
Demonstranci nie ograniczyli się jednak tylko do polityków polskiej lewicy. Zatrzymywali także, pomimo protestów, samochody posłów zagranicznych, które po zrewidowaniu przepuszczano. Jedynym przedstawicielem obcego państwa, którego powitano owacjami, był poseł włoski Tommasini.
Młodzież dokonywała również ataków na posłów żydowskich57. Rozwinęła się wtedy nagonka antysemicka, a nastoje antyżydowskie były wtedy silne w społeczeństwie. Nie dziwi więc fakt, iż endecy zdemolowali wtedy gmach Żydowskiego Towarzystwa Kulturalnego58.
Pomimo usilnych starach endeków Prezydent i wystarczająca do quorum większość posłów dotarła do Sejmu. Dzięki temu prezydent mógł w obliczu przedstawicieli Zgromadzenia Narodowego, a więc Narodu, złożyć przysięgę. W chwili gdy Prezydent pojawił się na sali sejmowej, słychać było owację i okrzyki „Niech żyje Prezydent Narutowicz”. Wiwaty na cześć prezydenta trwały tak długo, iż posłów trzeba było w końcu uciszyć dzwonkiem59. Po tym wydarzeniu i złożeniu przysięgi, odegrany został hymn narodowy60. Cała powaga uroczystości została jednak w pewien sposób zakłócona. Dość miało bowiem do starć, czy nawet bójek między posłami zwaśnionych stron. Najbardziej agresywnymi w tych starciach mieli być generał Haller i Jędrzej Moraczewski, których rozdzielić miał sam Marszałek Rataj61.
Wszystkimi tymi zajściami bardzo wzburzony był Stanisław Thugutt, czuł się zapewne w jakiś sposób odpowiedzialny w końcu to on pierwszy pomyślał, by kandydatem Wyzwolenia był Narutowicz. Thugutt by wyjaśnić całą sprawę zamieszek spotkał się z posłami prawicy. w rozmowie z prezesem Wyzwolenia odcięli się oni od wszelkich demonstracji, które miały tego dnia miejsce i nie brali za nie odpowiedzialności. Stwierdzili także, iż Narutowicz jest ich zdaniem legalnie wybranym prezydentem, a ci z posłów prawicy, którzy agitują za uspokojeniem nastrojów młodzieży narodowej, uznawani są przez tą młodzież za zdrajców. Thugutt spotkał także ministra spraw wewnętrznych Kamińskiego, do którego należało działanie w sytuacji w jakiej znalazła się Polska w obliczu demonstracji antyprezydenckich. Ten nie zamierzał jednak działać, Thugutt poradził mu więc udać się na ulicę by zobaczył jaka jest sytuacji i stwierdził także, iż Kamiński powinien podać się jak najszybciej do dymisji62.
Najbliższe dni po zaprzysiężeniu miały być dla prezydenta bardzo trudne. W trakcie swojego kilkudniowego urzędowania dużo czasu Narutowicz spędzić miał z Marszałkiem Piłsudskim. Józef Piłsudski wiedząc, że Prezydent jest w trudnym położeniu zaproponował mu by przeniósł się do Belwederu. Narutowicz nie przyjął tej propozycji, skończyło się na tym, iż została wzmocniona straż pod domem Narutowicza63.
Sytuacja zaczęła być dla prezydenta coraz groźniejsza. Przychodziło wiele listów z pogróżkami w niektórych grożono prezydentowi śmiercią64. Chyba najlepiej o tym fakcie świadczą słowa Stanisława Cara, który podaję w swych wspomnieniach, iż do jednego z takich listów, w którym grożono prezydentowi, dołączona była dawka arszeniku65. W innym z takich listów grożono śmiercią synowi prezydenta. Po zapoznaniu się z treścią listu prezydent stwierdził, ze użyje broni tylko w sytuacji, gdy rzeczywiście ktoś zaatakuję jego syna66. Przerażający był w tej sytuacji brak reakcji ze strony najważniejszych członków rządu. Thugutt po wielu próbach skontaktowania się z ministrem Kamieńskim, w końcu dzięki uzyskanej informacji o miejscu przebywania ministra „złapał go” w teatrze. Nie zważając na nic wywołał go z sali i zapytał czy ma zamiar interweniować w sprawie zajść na ulicach. Kamiński odpowiedział mu, iż o żadnych zajściach nie słyszał. Nawet gdy ministrowie rządu Nowaka domagali się reakcji ze strony odpowiednich służb, premier miał odpowiedzieć „Niech sobie ulica pohula”. Mimo niektórych przyjaznych gestów ze strony premiera, wydaję się, iż Nowak czuł niechęć do prezydenta. Możliwe, że doszły go słuchy, iż jego rząd ma niedługo upaść, a nowym premierem ma zostać ówczesny minister pracy Darowski67.
Dochodziło w tym czasie do wielu niespokojnych zajść, zapowiadano marsz chłopów na Warszawę, a pod siedzibą Wyzwolenia zebrała się grupa kilkuset popierających ich chłopów. Miała to być wspólna akcja obu partii ludowych, Przywódcy, szczególnie piastowscy, obawiali się jednak „bolszewizacji” i do takiej akcji nie doszło. Narodowcy natomiast w odpowiedzi na te plany zorganizowali, przeciw prezydentowi, strajk dzieci szkolnych68. Innymi atakami na prezydenta ze strony endecji były telefony, do niego, w których rozmówcy używali przesadnie żydowskiego akcentu69.
Po zaprzysiężeniu na prezydenta dojść musiało do kolejnego zdarzenia, by prezydent przejąć mógł całą, przewidzianą dla niego w konstytucji, władzę. Obecnie pomimo wyboru wiele ważnych funkcji posiadał w swych rękach, sprawując przez ostatnie cztery lata najwyższą władzę w państwie, Józef Piłsudski. Marszałek nalegał wielokrotnie by do oddania władzy w ręce prezydenta doszło jak najszybciej, Narutowicz natomiast chciał by ten okres przedłużyć (zapewne nie był pewien czy podoła powierzonemu mu zadaniu), tłumacząc się, iż musi załatwić jeszcze wiele spraw, które podjął jako minister spraw zagranicznych70. Kwestii tej nie można było odwlekać w nieskończoność, ustalono iż przejęcie władzy nastąpi 14 grudnia71.
Uroczystość ta odbyła się w Belwederze obecni byli najważniejsi dygnitarze państwa. Pojawili się obaj Marszałkowie, Sejmu Maciej Rataj i Senatu Wojciech Trąmpczyński, tym razem przybył także premier Nowak72. W trakcie uroczystości przeczytano protokoły z 9 i 11 grudnia73. Następnie zainteresowane strony podpisały protokół o przejęciu władzy przez prezydenta. Przyjął on później defiladę wojskową na dziedzińcu pałacu w Belwederze74. Po przekazaniu władzy prezydent Narutowicz zaproszony został przez Piłsudskich na śniadanie. Na samym początku Piłsudski witając prezydenta mówić miał, iż
„jako jedyny oficer polski służby czynnej, który nigdy, przed nikim nie stawał na baczność przed Polską, którą ty reprezentujesz wznosząc toast Pierwszy Prezydent niech żyje”75.
Narutowicz odpowiedzieć mu miał, iż chwila ta jest dla niego wyjątkowa, a sam Piłsudski jest wielkim człowiekiem. Stwierdził, iż zadanie które mu przeznaczono jest niezwykle trudne, gdyż do tej chwili kompetencję te sprawował Piłsudski. Powiedział także, iż liczy, że Piłsudski nadal wspierać będzie Polskę swoją osobą. Prezydent powiedział także, iż przez historię Piłsudski zapamiętany zostanie jako ten, który wskrzesił kraj, a także zbudował i przed wrogiem obronił kraj76.
Coraz głośniej zaczęło się mówić o dymisji rządu Nowaka, pierwszym krokiem prowadzącym do odwołania Nowaka, było odwołanie, nieskutecznego ministra spraw wewnętrznych, Kamieńskiego. Na jego miejsce powołano, dotychczasowego ministra pracy, Darowskiego. Był on na tyle skuteczny, że ekscesy zostały ograniczone. Zmniejszyła się także prasowa nagonka na osobę prezydenta77.
W Sejmie dochodziło jednak do wielu ekscesów w związku z wyborem prezydenta. W trakcie przemówienia Daszyńskiego z obu stron Sali Sejmowej padały wyzwiska skierowane do przeciwników. Ze strony lewicy słychać było okrzyki „cicho faszyści”, gdy prawica zaczęła utrudniać Daszyńskiemu przemówienie78.
Narutowicz w tym czasie spędzał wiele czasu z Piłsudskim, korzystając z jego doświadczenia, omawiał z nim najważniejsze sprawy państwowe79. co ciekawe duży wpływ na działania prezydenta w tym czasie przypisuje sobie także poseł prawicy Stanisław Głąbiński. Twierdził on, iż prezydent często się z nim konsultował, że zgodził się, iż wybrany został przez mniejszości narodowe, a przeciw zdaniu większości polaków. Miał także, zdaniem Głąbińskiego, podać się do dymisji, gdy ten go o to poprosi80.
15 grudnia 1922 był bardzo intensywny dla prezydenta. Nie konsultował się tego dnia z Piłsudskim, gdyż Marszałek nie chciał stwarzać pozorów, iż prezydent nie jest w stanie zrobić nic bez konsultacji z nim81. Prezydent, zdając sobie sprawę, iż rząd Nowaka działa nieskutecznie, zdecydował się na powołanie nowej Rady Ministrów. Narutowicz liczył na szerokie poparcie nowego rządu. Dlatego też, już dzień wcześniej rozmawiać miał z Marszałkiem Ratajem. Narutowicz wyrazić miał swoje niezadowolenie z faktu, iż wybrany został jako kandydat Wyzwolenia, z którym , jak twierdził, nic go nie łączyło, a także prosić miał Rataja, aby pomógł mu w porozumieniu się z prawicą. Rataj zgodził się w tej kwestii pomóc Prezydentowi82. Na czele nowego rządu stanąć miał minister spraw wewnętrznych Darowski83. Prezydent liczył, że uda mu się pojednać zwaśnione strony polskiej sceny politycznej, dlatego też, na stanowisko ministra spraw zagranicznych powołać chciał, swego niedawnego konkurenta o fotel prezydenta, Maurycego Zamoyskiego84. Hrabia przebywał wtedy za granicą i jego odpowiedz w tej sprawie nie przychodziła. Prezydent napotkał także opory ze strony lewicy. Thugutt bowiem nie chciał zgodzić się na udział w rządzie Zamoyskiego i Głąbińskiego. Ostatecznie także Ludwik Darowski widząc opory Thugutta wycofał się z misji formowania nowego rządu85. Plan powołania rządu Darowskiego, który miał być pozaparlamentarny, gdyż prezydent nie widział szansy stworzenia rządu ze stronnictw, które poparły go w wyborach86, ostatecznie nie doszedł więc do skutku. Prezydent nie rezygnował jednak z prób powołania rządu. Jego wybór padł na przedstawiciela prawicy, komisarza generalnego RP w Gdańsku, Leon Plucińskiego. W tym celu wysłał do Gdańska swego bliskiego współpracownika z niedawnych czasów pracy w ministerstwie, Jackowskiego. Pluciński leżał wtedy chory, ale mimo to zapytany o objęcie funkcji premiera, po kilku godzinach zwłoki, zdecydował się przyjąć propozycję prezydenta87. Miał wcześniej zapytać Jackowskiego, jakie poparcie ma mieć nowy rząd. Jackowski zapewnił go, iż poprze go cała lewica, a zważając na osobę premiera, tj. Plucińskiego, także cześć polityków prawicowych88. Następnego dnia Jackowski był już w Warszawie i oczekiwał w Belwederze na prezydenta Narutowicza, by zakomunikować mu o powodzeniu powierzonej mu misji.
Dnia 15 grudnia 1922 ujawnił się także inny plan obsady nowego rządu. Norbert Barlicki, czołowy działacz PPS, proponował by powołać rząd „z autorytetem”, dlatego zgłaszał na to stanowisko Marszałka Piłsudskiego. Narutowicz wiedząc jednak, że Piłsudski stanowiska nie przyjmie, tego pomysłu nie podjął89.
W czasie gdy Gabriel Narutowicz i jego ludzie robili wszystko co w ich mocy by powołać nowy rząd, w kawiarni nad gazetą siedział, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, Eligiusz Niewiadomski. Czytając gazetę natknął się on na informację, iż na dzień następny, tj. 16 grudnia, zaplanowano na godzinę 12-tą otwarcie w Zachęcie. Na wystawie tej obecni mieli być przedstawiciele sztuki, a uroczystego otwarcia dokonać miał nowo mianowany prezydent Gabriel Narutowicz. Na wystawię obowiązywać miały imienne zaproszenia. Niewiadomski jako znany malarz posiadał takie, mógł więc bez problemu wziąć udział w całej uroczystości90. Niewiadomski od początku wieku związany był z prawicą, choć w czasie prezydentury Narutowicza nie był już członkiem endecji91. W poglądach pozostał jednak prawicowcem, a ówczesnemu prezydentowi był zdecydowanie przeciwny.
Dzień 16 grudnia 1922 zacząć się miał dość spokojnie dla prezydenta. Z rana ułaskawił skazanego na śmierć przestępcę92. Narutowicz uznał to za dobry znak, iż jedną z jego pierwszych decyzji jako prezydenta było uratowanie człowieka od śmierci. Następnie prezydent udał się do kardynała Kakowskiego. W trakcie rozmowy z duchownym prezydent opowiadać miał o swym życiu w Szwajcarii, a także żalić się, iż teraz jego rodacy obrzucają go kamieniami. Kakowski pocieszał go, iż wielu ludzi nie docenia się za ich działania i mówił by się tym nie przejmował, kardynał obiecał mu także wsparcie. Prezydent poprosił także Kakowskiego o błogosławieństwo93. Jeśli wierzyć tej scenie, to zadaję ona kłam twierdzeniom prawicy, iż Narutowicz był w rzeczywistości ateistą.
Jak już wcześniej wspomniano kolejnym punktem zaplanowanym na ten dzień była wizyta prezydenta w Zachęcie. Według Jana Skotnickiego, ówczesnego pracownika galerii, na ten punkt programu najbardziej nalegać miał premier Nowak. Prezydent nie był do końca przekonany do tego pomysłu. Jeszcze siedząc w powozie, zapytać miał swego adiutanta, czy Marszałek Piłsudski bywał częstym gościem na uroczystościach otwarcia salonów. Adiutant miał mu odpowiedzieć, iż Piłsudski odwiedzał takie miejsca, jak zaznaczył nie było to jednak regułą. Pewniejszy po tej odpowiedzi prezydent zdecydował się nie zmieniać swoich planów i odwiedzić tego dnia Zachętę94.
Jak relacjonuję Skotnicki za dwie dwunasta do Zachęty przybyć miał Eligiusz Niewiadomski. Podszedł on do Skotnickiego, przywitał się z nim i zapytał co to za zamieszanie, gdy Skotnicki odparł mu, że za chwilę przybyć ma prezydent Narutowicz by uroczyście otworzyć wystawę do Zachęty wszedł Narutowicz. Niewiadomski spytał wtedy czy to jest Narutowicz, Skotnicki potwierdził. Po tych słowach Niewiadomski udał się na górę do sal wystawowych95. Nie było w tym nic dziwnego często bowiem zdarzało się, iż artyści wcześniej udawali się na górę, by przy swych obrazach czekać na widzów96. Fakt ten nie wzbudził więc niczyich podejrzeń.
Prezydent powitany został przez prezesa Zachęty Kozłowskiego, obecny był także premier Nowak, a także przedstawiciele innych państw97. Zwiedzający udali się następnie na pierwsze piętro do Sali numer 1. W trakcie zwiedzania, jak relacjonuję nam to Skotnicki, po lewej stronie prezydenta stał prezes Kozłowski, po prawej natomiast premier Nowak i Skotnicki. Kozłowski przedstawiać miał autorów i obrazy, a w razie potrzeby fachowe komentarze dodawał Skotnicki98. W pewnym momencie Skotnicki usłyszał cztery ciche trzaski (według wszystkich innych relacji i oficjalnej przyjętej przez sąd wersji wydarzeń, padły trzy strzały), myśląc, iż to hałasy dochodzące z sąsiedniej sali kazał zamknąć drzwi. W tym momencie na sali wybuchł niepokój, a Skotnicki widział przedzierającego się przez tłum Niewiadomskiego. Jan Skotnicki spojrzał wtedy na prezydenta, według relacji samego Skotnickiego, patrzyć miał na niego. Prezydent zachwiał się, w chwilę potem Skotnicki i szef protokołu dyplomatycznego Przeździecki złapali prezydenta i po chwili położyli na podłodze. Na sali wybuchła panika, słychać było płacz kobiet. Skotnicki zauważył trzy plamy krwi. Do prezydenta podszedł młody ksiądz odprawiając modlitwę za konających99. Do prezydenta podeszła także poetka Kazimiera Iłłakiewiczówna, by podtrzymać głowę prezydenta100. Po piętnastu minutach od strzałów prezydent umarł101. W tej sytuacji konieczne było opanowanie sytuacji, gdyż w tym samym czasie odbywał się pogrzeb robotnika zmarłego w trakcie wydarzeń z 11 grudnia i obawiano się zgromadzonego z tej okazji kilkudziesięciotysięcznego tłumu. Na wysokości zadania kolejny raz nie stanął premier Nowak, który w chwili strzałów wyszedł z Sali102. Do Zachęty przybył w tym czasie minister Darowski, spytano się go czy o zajściach powiadomiono już Marszałka Rataja, gdyż to on zgodnie z konstytucją miał do wyboru kolejnego prezydenta przejąć władzę. Darowski potwierdził iż Rataj wie o wszystkim, ale konieczne jest sporządzenie aktu zgonu, by mógł o przejąć władzę. Skotnicki zapytał się więc wtedy czy wśród zebranych gości jest lekarz. Jeden z gości potwierdził, że jest lekarzem nie chciał jednak sporządzić aktu zgonu, gdyż jak twierdził był specjalistą od chorób wenerycznych. Po chwili przybyła karetka, a przybyły nią młody lekarz nie miał większych obiekcji i szybko sporządził akt zgonu103. Dla zebranych w Zachęcie dygnitarzy państwowych ważnym stało się by fakt śmierci prezydenta nie został w najbliższym czasie podany do publicznej wiadomości, ponieważ mogłoby to wywołać kolejne fale walki w mieście między bojówkarzami. Dlatego też chciano zabrać karetkę, którą przybyła wezwana pomoc medyczna. Lekarz nie zgodził się jednak na to stwierdzając, iż regulamin nie pozwala mu na przewożenie zwłok. Nie udało się go przekonać dlatego też zdecydowano się przewieźć ciało prezydenta otwartym wozem, a dla zachowania powagi chwili do ochrony zwłok ściągnięto szwadron szwoleżerów. Ciało opuściło Zachętę o godzinie 14.30104. Niewiadomski natomiast sam oddał się w ręce adiutantów prezydenta. Stwierdził, iż jego zamiarem było zaatakowanie tylko prezydenta do nikogo innego nie planował strzec. W trakcie gdy, zastanawiano się co zrobić z ciałem prezydenta, Niewiadomski siedział spokojnie i oczekiwał na dalszy rozwój wypadków. W tym czasie podszedł do niego pewien staruszek i spytał z gniewem „Jak mogłeś podnieść rękę na Pierwszego Obywatela Polski?”. Niewiadomski miał mu odpowiedzieć „Za pieniądze żydowskie wybranego”. Skotnicki stwierdza w tym miejscu swoich wspomnień także, iż Niewiadomski mógł bez większego problemu uciec, ponieważ wybuchło duże zamieszanie jego zamiarem było oddanie się w ręce władz105. Niewiadomski zabrany został później z Zachęty przez karetkę więzienną106.
W tym czasie wszystkie ważniejsze osoby polskiego życia publicznego zostały już poinformowane co stało się z prezydentem. W Sejmie zebrali się przedstawiciele klubów parlamentarnych. Thugutt jako jedyny z zebranych odrzucił pomysł, by zabójstwo prezydenta nie miało związku z wydarzeniami z 11 grudnia107.
Jasne stało się w tym momencie, iż prawica odcinająca się od czynu Narutowicza nie poniesie jego konsekwencji. Twierdzono, iż działał sam, a nagonka prasowa i demonstrację przeciw prezydentowi nie miały znaczenia. Ówczesna władza przyjęła w tym czasie podobną koncepcję, nie chcąc zaostrzać sporów międzypartyjnych, zdecydowano, iż za ten czyn odpowie tylko Niewiadomski108.
Prawica od razu odcięła się od czynu Eligiusza Niewiadomskiego. Na wszystkie ataki ze strony lewicy o współodpowiedzialność endecji za zbrodnie odpowiadano „ciszej nad tą trumną”, starając się dzięki temu zmniejszyć nagłośnienie sprawy przez lewicę109. Zabójstwo prezydenta wywołano oburzenie całego społeczeństwa. Prasa w postaci „Polski Zbrojnej” donosiła o tym zamachu110. Z obcych państw przychodziło wiele listów kondolencyjnych. W „Polsce Zbrojnej” 18 grudnia zamieszczono listy kondolencyjne, które przyszły z Austrii i Czechosłowacji111. Gazeta Belgijska „Le Peuple” donosiła natomiast, iż wybór Narutowicza był triumfem demokracji, ale czasy obecne są okrutne dla ludzi o poglądach demokratycznych112. „Skamander” stwierdził natomiast, iż najgorsza nawet kara nie wyrówna straty. Padł w jednej chwili patriota będący najwyższym przedstawicielem państwa i oświecony człowiek zachodu. Wydarzenia te wstrząsnęły posadami życia społecznego113.
Zbrodnia ta rzeczywiście wstrząsnęła posadami życia społecznego, gdyż ówcześni włodarze państwa polskiego, Marszałkiem Maciejem Ratajem na czele, postanowili, że powołać trzeba silny rząd, który zaprowadzi spokój w kraju. Zdecydowano się na Szefa Sztabu Wojska Polskiego generała Władysława Sikorskiego114. Wszystkich skutecznych w swoich działaniach członków rządu Nowaka pozostawiono, a na stanowisko zwolnione przez Sikorskiego powołano Marszałka Piłsudskiego.
Dnia 22 grudnia dokonano złożenia zwłok Prezydenta Narutowicza do krypt katedry św. Jana w Warszawie. Wcześniej wystawiono trumnę i szybko została ona przyozdobiona wieńcami i świecami. Na mszy obecni byli wszyscy ważniejsi dygnitarze państwowi, a także wielu przedstawicieli wojskowych obcych państw. Mszę celebrował Kardynał Kakowski. Po mszy swoje kazanie przedstawił także ks. Adam Szlagowski, mówiąc, iż czyn ten „zniesławił imię Polski”. Następnie trumna zaniesiona została przez ministrów i generalicję w celu złożenia jej w podziemiach115.
Ostatnim epizodem zdarzeń związanych nie bezpośrednio z prezydenturą Narutowicza, ale z jego zabójstwem jest proces Eligiusz Niewiadomskiego. Proces ten ważny jest, także dlatego, iż na nim poznano przyczyny dla których Niewiadomski dopuścił się tego czynu. Doszło do niego w dwa tygodnie po zamachu116, tj. 30 grudnia 1922 roku. Powództwo w sprawie wniesione zostało Leopolda Skulskiego w imieniu dzieci Prezydenta, Stanisława-Józefa i Anny Narutowiczów117. Rozprawę prowadził sędzia Wacław Laskowski, a pomagali mu sędzia Jan Kozakowski oraz sędzia Tadeusz Krassowski. Funkcję oskarżyciela przyjął prokurator Kazimierz Rudnicki, a obrońcą Niewiadomskiego był Stanisław Kijewski. Powołano także czterech biegłych sądowych, w tym rusznikarza Kląpińskiego. Na świadków powołano między innymi, prezesa Kozłowskiego, Stanisława Cara i Jana Skotnickiego118.
W akcie oskarżenia stwierdzono dnia 16 grudnia 1922 roku, gdy prezydent przebywając w Zachęcie stał przez obrazem Kopczyńskiego, przedstawiający gmach Zachęty, w jego stronę padły trzy strzały. Prezydent upadł i po pewnym czasie zmarł. Adiutant prezydent rotmistrz Sołtan złapał za rękę Niewiadomskiego i wyrwał mu pistolet. Niewiadomski miał stwierdzić, iż nie miał zamiaru nikogo więcej atakować i oddał się w ręce policji119. Niewiadomski stwierdził także, podczas procesu, iż „Strzały od których padł Prezydent Narutowicz pierwotnie nie dla niego były przeznaczone.. Miał od nich zginąć Józef Piłsudski, Naczelnik Państwa. Dopiero ostatnie przesunięcia na szachownicy sejmowej wysunęły siłą jakiegoś fatalizmu osobę Pana Narutowicza”120. Piłsudski, gdy tylko doniesiono mu o tych zeznaniach czuł się odpowiedzialny śmierć Narutowicza. Niewiadomski zamierzał zabić go 6 grudnia 1922 podczas wystawy w domu Baryczków. Piłsudski mówić miał, iż gdyby o tym wiedział pojechałby, „po tę polską kulę”121. Do zamachu nie doszło, gdyż wcześniej Niewiadomski dowiedział się, iż Piłsudski nie miał zamiaru kandydować na prezydenta, o czym przeczytał 5 grudnia w gazecie122. W tej sytuacji zabicie go wydawało mu się bezcelowe. Piłsudski tłumaczył fakt, iż to nie do niego strzelano, szczęściem. Sam fakt zabójstwa uznawał jako dowód spadku obyczajów i braku szacunku dla prezydenta123.
Podobnie jak władze państwa, także Niewiadomski nie chciał za swój czyn obciążać kogokolwiek innego niż samego siebie124.
Warto zastanowić się także chwilę nad psychiką człowieka, który dokonać miał zabójstwa pierwszego Prezydent Rzeczpospolitej. Tak scharakteryzował go jeden z jego uczniów
„Wysoki, w binoklach, szczupły, sztywno chodząca normalność, chyba jedna cecha była szczególna. Nie uśmiechał się, nie miał poczucia humoru”125.
Ważne miejsce w poznaniu zachowań Niewiadomskiego zajmują zeznania Jana Skotnickiego. Skotnicki był bowiem niegdyś kolegą biurowym Niewiadomskiego, a gdy ten pracował w ministerstwie, nawet podwładnym126. Skotnicki, który właśnie w celu scharakteryzowania Niewiadomskiego wezwany został na rozprawę127, stwierdzić miał, iż Niewiadomski to człowiek niezrównoważony i pozbawiony logiki. Wiele działań o tym świadczy, choćby to, iż Narutowicza pierwszy raz spotkał w dniu zamachu w Zachęcie128. Niewiadomski stwierdzić miał również, że Narutowicz był dla niego symbolem hańby, a on postanowił tą hańbę zmazać129. Niewiadomski powiedzieć miał także, iż „żałuję żem zabił Narutowicza, ale nie żałuję żem zabił prezydenta Narutowicza130. Dla Niewiadomskiego zabójstwo Narutowicza było symbolem zniszczenia zła.
Niewiadomski poprosił o wyrok śmierci za swój czyn i taki też wyrok otrzymał. Wyrok wykonano na Cytadeli, rankiem, 31 stycznia 1923 roku131.
Na bazie tego wszystkiego co zostało już przedstawione stwierdzić można z całą stanowczością, iż prezydentura Narutowicza była rzeczywiście przez wielu nie chciana. Nie był jej zwolennikiem obóz prawicy. Nie popierał tego pomysłu również Marszałek Piłsudski. Zdecydowanie niechętny objęciu przez siebie prezydentury był sam Gabriel Narutowicz. W czasie wywiadu, który z nim przeprowadzono miał mówić „nie szukałem władzy, osobiście życzyłem zwycięstwa memu współzawodnikowi, dla którego mam wysokie poważanie”132.
Wybór pierwszego prezydenta, a także jego krótki okres prezydentury, stał się okresem zaostrzonej walki politycznej między partiami polski i ich poplecznikami. Ekscesy na ulicach, listy i telefony z pogróżkami, a także element kulminacyjny tych zajść, czyli zabójstwo prezydenta przez Eligiusza Niewiadomskiego, pokazują dobitnie jak niedojrzałe było Państwo Polskie w kilka lat po odzyskaniu niepodległości.
Bibliografia:
- Bernaś F., Gabriel Narutowicz, Warszawa 1979.
- Gabriel Narutowicz, Prezydent RP, We wspomnieniach relacjach i dokumentach, oprac. Drozdowski M. M., Warszawa 2004.
- Kawalec K., Narodowa Demokracja wobec faszyzmu, Warszawa 1989.
- Pajewski J., Łazuga W., Gabriel Narutowicz, Pierwszy Prezydent Rzeczpospolitej, Warszawa 1993.
- Proces Eligjusza Niewiadomskiego, O zamach na życie Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Gabryela Narutowicza w dniu 16 grudnia 1922, Warszawa 1923.
- Ruszczyc M., Strzały w Zachęcie, Katowice 1987.
- Suleja W., Józef Piłsudski, Wrocław 2004.
- Wiek XX w źródłach, wybór tekstów źródłowych z propozycjami metodycznymi dla nauczycieli historii, studentów i uczniów, oprac. Sobańska-Bondaruk M., Lenard S. B.
- M. Ruszczyc, Strzały w Zachęcie, Katowice 1987, s. 128. [↩]
- A. Próchnik, Walka o prezydenturę, w: Gabriel Narutowicz, Prezydent RP, We wspomnieniach relacjach i dokumentach, oprac. M. M. Drozdowski, Warszawa 2004, s. 66. [↩]
- M. Ruszczyc, s. 129. [↩]
- Tamże, s. 130. [↩]
- Tamże, s. 131. [↩]
- Tamże, s. 134. [↩]
- Tamże. [↩]
- A. Piłsudska, Gabriel Narutowicz w moich wspomnieniach, w: Gabriel Narutowicz Prezydent RP, oprac. M. M. Drozdowski, s. 30. [↩]
- J. Piłsudski, Wspomienia o Gabrielu Narutowiczu, w: Gabriel Narutowicz Prezydent RP, oprac. M. M. Drozdowski, s. 20-21. [↩]
- M. Ruszczyc, s. 133. [↩]
- W. Suleja, Józef Piłsudski, Wrocław 2004, s. 299. [↩]
- Tamże, s. 301. [↩]
- A. Próchnik, Walka o prezydenturę, s. 66. [↩]
- M. Ruszczyc, s. 135. [↩]
- Tamże. [↩]
- A. Próchnik, Walka o prezydenturę, s. 67. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 135. [↩]
- Tamże, s. 136. [↩]
- Tamże, s. 136. [↩]
- Tamże, s. 136-137. [↩]
- Tamże. [↩]
- Tamże, s. 137. [↩]
- Tamże. [↩]
- J. Piłsudski, Wspomnienia o Gabrielu Narutowiczu, s. 26. [↩]
- Tamże. [↩]
- M. Ruszczyc, s. 138. [↩]
- A. Próchnik, Walka o prezydenturę, s. 68. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 138. [↩]
- Tamże, s. 138-139. [↩]
- J. Piłsudski, Wspomnienia, s. 25. [↩]
- Tamże, s. 20-21. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 139. [↩]
- Tamże, s. 141. [↩]
- F. Bernaś, Gabriel Narutowicz, Warszawa 1979, s. 78. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 141-142. [↩]
- A. Próchnik, Walka o prezydenturę, s. 68-69. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 142. [↩]
- Tamże. [↩]
- F. Bernaś, Gabriel Narutowicz, s. 79. [↩]
- A. Piłsudska, Gabriel Narutowicz, s. 31. [↩]
- F. Bernaś, Gabriel Narutowicz, s. 81. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 143. [↩]
- Tamże, s. 143-144. [↩]
- Tamże, s. 144-145. [↩]
- J. Piłsudski, Wspomnienia, s. 23. [↩]
- A. Próchnik, op. cit., s. 69. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 148. [↩]
- Tamże. [↩]
- Tamże, s. 149. [↩]
- J. Piłsudski, op. cit., s. 23. [↩]
- A. Próchnik, op. cit., s. 68-69. [↩]
- Tamże, s. 69. [↩]
- J. Skotnicki, Zabójstwo Narutowicza, w: Gabriel Narutowicz Prezydent RP, s. 175; A. Próchnik, s. 69. [↩]
- J. Skotnicki, Zabójstwo Narutowicza, s. 175. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 150. [↩]
- Tamże, s. 144. [↩]
- Tamże, s. 147. [↩]
- Tamże, w. 152. [↩]
- J. Pajewski, W. Łazuga, Gabriel Narutowicz, Pierwszy Prezydent Rzeczpospolitej, Warszawa 1993, s. 153. [↩]
- A. Próchnik, op. cit., s. 69. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 152. [↩]
- Tamże, s. 150-151. [↩]
- J. Piłsudski, op. cit., s. 24. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 145. [↩]
- S. Car, Fragmenty wspomnień o prezydencie Gabrielu Narutowiczu, w: Gabriel Narutowicz Prezydent RP, s. 142-143. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 145. [↩]
- Tamże, s. 146. [↩]
- Tamże, s. 152. [↩]
- J. Piłsudski, op. cit., s. 24. [↩]
- Tamże, s. 22. [↩]
- A. Próchnik, op. cit., s. 70. [↩]
- A. Piłsudska, op. cit., s. 31. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 157-158. [↩]
- A. Piłsudska, op. cit., s. 31. [↩]
- Tamże, s. 32. [↩]
- Wiek XX w źródłach, wybór tekstów źródłowych z propozycjami metodycznymi dla nauczycieli historii, studentów i uczniów, oprac. M. Sobańska-Bondaruk S. B. Lenard, s. 156. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 154-155. [↩]
- Tamże, s. 155-157. [↩]
- J. Piłsudski, op. cit., s. 24. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 153. [↩]
- J. Piłsudski, op. cit., s. 26. [↩]
- J. Pajewski, W. Łazuga, op. cit., s. 160. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 159. [↩]
- S. Car, Fragmenty wspomnień, s. 144-145. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 159. [↩]
- A. Próchnik, op. cit., s. 70. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 160-161. [↩]
- J. Pajewski, W. Łazuga, op. cit., s. 165. [↩]
- Tamże, s. 163. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 162-163. [↩]
- K. Kawalec, Narodowa Demokracja wobec faszyzmu, Warszawa 1989, s. 96. [↩]
- A. Próchniak, op. cit., s. 71. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 163. [↩]
- J. Skotnicki, op. cit., s. 176. [↩]
- Tamże, s. 177. [↩]
- Tamże. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 164. [↩]
- J. Skotnicki, op. cit., s. 177-178. [↩]
- Tamże, s. 178. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 164. [↩]
- J. Skotnicki, op. cit., s. 178-179. [↩]
- Tamże. [↩]
- Tamże, s. 179. [↩]
- Tamże, s. 180. [↩]
- Tamże, s. 180-181. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 166. [↩]
- Tamże. [↩]
- Tamże, s. 167-168. [↩]
- A. Próchnik, op. cit., s. 72. [↩]
- J. Pytel, Zabójstwo Prezydenta RP Gabriela Narutowicza na łamach polskiej prasy wojskowej, w: Gabriel Narutowicz Prezydent RP, s. 337. [↩]
- Tamże, s. 338. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 181. [↩]
- Oświadczenie redakcji „Skamandra” w związku z zamordowaniem Prezydenta RP Gabriela Narutowicza 1922 grudzień Warszawa, w: Gabriel Narutowicz Prezydent RP, s. 219. [↩]
- A. Próchnik, op. cit., s. 72. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 195-196. [↩]
- A. Próchnik, op. cit., s. 71. [↩]
- Proces Eligjusza Niewiadomskiego, O zamach na życie Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Gabryela Narutowicza w dniu 16 grudnia 1922, Warszawa 1923, s. 8. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 210-212. [↩]
- Proces Eligiusza Niewiadomskiego, s. 10. [↩]
- Tamże, s . 111. [↩]
- W. Suleja, op. cit., s. 302. [↩]
- Proces Eligjusza Niewiadomskiego, s. 12. [↩]
- A. Piłsudska, op. cit., s. 33. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 175. [↩]
- A. Słonimski, Eligiusz Niewiadomski, w: Gabriel Narutowicz Prezydent RP, s. 232. [↩]
- J. Skotnicki, op. cit., s. 183. [↩]
- Tamże, s. 182. [↩]
- Tamże, s. 187. [↩]
- A. Próchnik, op. cit., s. 72. [↩]
- J. Skotnicki, op. cit., s. 187. [↩]
- M. Ruszczyc, op. cit., s. 251. [↩]
- F. Bernaś, op. cit., s. 89. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
I to jest solidny artykuł. Dzięki.