Wywiad z Ewą Pałasz-Rutkowską współautorką „Książki Historycznej Roku” 2009 |
Z dr hab., prof. UW Ewą Pałasz-Rutkowską współautorką „Książki Historycznej Roku” 2009 w kategorii XX i XXI w. wg czytelników „historia.org.pl” o pracach nad książką, japonistyce i stosunku Japończyków do Polaków rozmawiał Paweł Łyziński.
Paweł Łyziński: Skąd się wzięło u Pani zainteresowanie Japonią?
Ewa Pałasz-Rutkowska: To dawna historia. Jeszcze w liceum, a był to początek lat 70. zobaczyłam w naszym kinie pierwszy film japoński – „Saga o dżudo” Akiry Kurosawy. Ciekawy, ale długi i momentami niezrozumiały… Zainteresowały mnie różnice kulturowe, przyczyny zachowań Japończyków, głównego bohatera, realia, w których toczyła się akcja. Postanowiłam poszukać jakiś informacji na ten temat, a były to czasy, kiedy nie ukazywało się wiele publikacji na temat Japonii. Czytałam to, co było dostępne. Zainteresowanie kulturą Japonii pogłębiło się, a gdy nadszedł czas decyzji o kierunku studiów, wybrałam japonistykę na Uniwersytecie Warszawskim.
Jak wspomina Pani współpracę z Andrzejem T. Romerem?
- Bardzo dobrze. Ta książka, w jej pierwszej wersji (I wyd. 1994, Bellona), nie powstałaby, gdyby nie nasza współpraca i możliwość wykorzystania zebranych przez nas niezależnie dokumentów i informacji. Andrzej nie zna języka japońskiego, nie mógł korzystać, więc ze źródeł japońskich. Ale znał osoby tworzące historię współpracy obu krajów szczególnie w czasie II wojny światowej. Dotarł też do archiwów amerykańskich. Nasze zbiory uzupełniły się, a ja podjęłam się spisania wszystkiego, co oczywiście konsultowaliśmy. Była to ciężka, ale ciekawa praca, ale ważne są jej efekty!
Jak widzi Pani przyszłość polskiej japonistyki? Czy będą powstawać nowe ośrodki badawcze, a zainteresowanie tym językiem będzie jeszcze większe? Jak nasza japonistyka wypada na tle innych krajów zachodnich?
- Japonistyka polska ciągle się rozwija. Zainteresowanie tym, z jednej strony ciągle „egzotycznym”, a z drugiej bardzo nowoczesnym, krajem nasila się nadal. Widać to chociażby po stale rosnącej liczbie kandydatów na nasze studia. Zainteresowanie to związane jest także z coraz bardziej widoczną obecnością japońskich firm (ponad 200) w Polsce i popytem na tłumaczy. Japonistyka warszawska jest najstarsza – można uznać, że ma 91 lat – kurs języka japońskiego na UW zaczął się zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1919 r. Dwadzieścia kilka lat temu powstały japonistyki na UJ w Krakowie i UAM w Poznaniu. Od dwóch lat działa japonistyka na UMK w Toruniu. Coraz więcej jest też miejsc, gdzie można uczyć się języka japońskiego. A do niedawna prowadzony był tylko kurs przy Polskiej Fundacji Japonistycznej na UW.
Nasza japonistyka cieszy się w świecie, a także w Japonii, bardzo dobrą opinią, nagradzana jest za poziom studiów i osiągnięcia. Mamy prestiżową nagrodę Japan Foundation, Ministra Spraw Zagranicznych Japonii. Dumni jesteśmy też z tego, że właśnie ta tradycja, historia i poziom naszych studiów sprawiły, że w trakcie wizyty państwowej w Polsce w 2002 r. Ich Cesarskie Wysokości Japonii, Cesarz Akihito i Cesarzowa Michiko odwiedzili naszą japonistykę.
Wszyscy wiemy, że obecne wydanie „Historii stosunków...” powstało w celu uświetnienia 90-tej rocznicy nawiązania stosunków między naszymi krajami. Jednak nasi Czytelnicy chcieliby się także dowiedzieć jakie dodatkowe motywy kierowały Panią podczas pisania książki?
- 90. rocznica była też okazją to wydania poprawionej i uzupełnionej wersji tej książki.
Minęło kilkanaście lat od pierwszego wydania, książka bardzo szybko zniknęła z księgarń. Dlatego, za zgodą Andrzeja T. Romera, postanowiłam wznowić naszą pracę. Ważną przyczyną były nowe dokumenty, nowe informacje na temat wydarzeń z tamtych lat, których ciągle, przez te wszystkie lata poszukiwałam, uważając nadal historię stosunków polsko-japońskich za jeden ze swych najważniejszych tematów badawczych. W miarę upływu lat nabierałam dystansu do wcześniejszych przemyśleń. Wprowadziłam zmiany merytoryczne, korzystając z nowych źródeł i zdobytej wiedzy, dodałam nowe wątki i rozwinęłam te, które opisaliśmy w I wydaniu.
Jak wspomina Pani pracę nad książką? Jak wyglądała Pani praca naukowa w Japonii? Czy dostęp do archiwów w Kraju Kwitnącej Wiśni sprawiał jakieś problemy?
- To była ciekawa przygoda, ale też ciężka praca. Zależało mi na dotarciu do dokumentów, źródeł podstawowych w Japonii. Uważałam to za swój obowiązek, obowiązek japonistki badającej stosunki polsko-japońskie. Korzystałam tu przede wszystkim z Archiwum Dyplomatycznego MSZ Japonii, które ma dobrze uporządkowane dokumenty. Gorzej jest w przypadku archiwów wojskowych, które nie są jeszcze tak dobrze skatalogowane, więc poszukiwanie jest tu bardziej mozolne. Nie miałam żadnych problemów z dostępem do tych archiwów, a wręcz spotykałam się zawsze z miłą i konkretną pomocą. Dotyczy to nie tylko pracowników archiwów, ale też np. historyków i innych specjalistów. Zależało mi też bardzo, by dotrzeć do świadków wydarzeń z historii naszych stosunków. By sami opowiedzieli w książce o swych doświadczeniach. Niestety, gdy zaczynałam poszukiwania, wielu z nich odeszło już na tamten świat. Za późno się urodziłam… Ale i tak dotarłam do wielu osób, wszyscy bardzo życzliwie opowiadali i udostępniali mi dokumenty. Dotyczy to także rodzin tych, z którymi już nie mogłam się spotkać, jak chociażby – też dziś już nieżyjące, niestety - panie Onodera i Sugihara. Do dziś z wieloma osobami utrzymuję serdeczne kontakty. Dodam, że wszyscy, od momentu, kiedy ukazało się I wydanie książki w Polsce, namawiali mnie by przetłumaczyć ją na język japoński i wydać w Japonii. I to się udało! Co prawda, dopiero w 2009 r., ale się udało. II wydanie polskie i to japońskie ukazały się mniej więcej w tym samym czasie, to była dla mnie wielka radość. I wiem od japońskiego wydawcy, że i tam książka się dobrze sprzedaje! Miała też dobre recenzje w prasie.
Co sądzą i wiedzą o Polsce i Polakach Japończycy?
- Japończycy lubią Polaków, nawet ci, którzy niewiele o nas wiedzą. Co prawda wiedzą o Polsce coraz więcej, ale ciągle, według mnie, za mało. Ale to i nasza wina, na szczęście powoli się to zmienia. Oczywiście znają i uwielbiają Chopina – ten rok rocznicowy jest bardzo ważny dla naszych kontaktów obustronnych. Muzyka Chopina łączy nas nieustannie. Poza tym Kopernik, Curie-Skłodowska i … Wałęsa. To standard. Ale ci, co byli w Polsce lub mają głębsze zainteresowania naszym krajem, lubią tu wracać. Ci znają naszą literaturę piękną, muzykę, teatr, plakat i w ogóle sztukę. Są też tacy, którzy wiedzą, że mieliśmy niegdyś, na początku XX w. wspólnego wroga – Rosję, współczują nam z powodu naszych tragicznych losów.
Jak odebrała Pani wiadomość o tym, że praca, której jest Pani współautorką została książką historyczną roku 2009?
- Byłam zaskoczona i … szczęśliwa. To bardzo miłe i ważne dla mnie wyróżnienie. Poczułam, że mój, nasz trud badawczy został nagrodzony. Cieszę się też, że książka jest czytana, i że mogłam w ten sposób przekazać część swojej wiedzy o Japonii. Dziękuję!
* dr hab., prof. UW Ewa Pałasz-Rutkowska historyk, japonistka, kierownik Zakładu Japonistyki i Koreanistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Od wielu lat zajmuje się badaniem historii Japonii, jej kultury, a przede wszystkim historią stosunków polsko-japońskich. Jest autorką wielu prac m.in - Historia stosunków polsko-japońskich 1904-1945 (współautor A.T. Romer); Polityka Japonii wobec Polski 1918-1941; Japonia. Historia państw świata w XX wieku (współautor K. Starecka).
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.