„Flota GUŁAG-u. Stalinowskie statki śmierci” - Martin J. Bollinger - recenzja |
W ostatnich latach na polskim rynku wydawniczym ukazało się kilka cennych opracowań z zakresu historii ZSRR, poruszających tematykę stalinowskich obozów pracy bądź w całości im poświęconych. Z niemałym zaskoczeniem wziąłem do ręki książkę Martina J. Bollingera, który postawił sobie za cel przedstawienie czytelnikowi jednego z najmniej znanych, a jednocześnie najtragiczniejszych rozdziałów historii GUŁAG-u – morskich transportów na Kołymę.
Kołyma, słabo zaludniony i trudno dostępny region we wschodniej Syberii o powierzchni kilkakrotnie większej od dzisiejszej Polski, stał się obiektem zainteresowania władz sowieckich w latach 20-tych z powodu bogatych złóż złota ukrytych w tej niegościnnej ziemi. Operacje górnicze w ekstremalnych, arktycznych warunkach przy niemalże całkowitym braku jakiejkolwiek infrastruktury wymagały ogromnych inwestycji, dlatego też zdecydowano się na masowe wykorzystanie darmowej siły roboczej w postaci więźniów GUŁAG-u. Nie był to nowy pomysł, bo podobnie uczyniono podczas budowy Kanału Białomorskiego kilka lat wcześniej.
Dekretem Biura Politycznego w 1931 roku utworzono przedsiębiorstwo Dalstroj w celu eksploatacji bogactw mineralnych Kołymy. Dla zachowania pozorów czysto gospodarczej działalności Dalstroju równolegle powołano do życia Zarząd Północno-Wschodnich Poprawczych Obozów Pracy (Siewwostłag), będący częścią sowieckiego systemu obozów pracy niewolniczej i dostarczający robotników na potrzeby Dalstroju. Zagospodarowanie obszarów w dorzeczu Kołymy było logistycznym wyzwaniem – ukształtowanie terenu i surowy klimat uniemożliwiały transport lądowy, dlatego też szybko rozwijający się system łagrów kołymskich był niemalże całkowicie uzależniony od transportu morskiego. Najnowsze szacunki podają, że w ciągu 22 lat działalności Dalstroju drogą morską przewieziono na Kołymę około miliona więźniów. Była to jedna z największych w dziejach morskich operacji transportowych.
„Flota GUŁAG-u. Stalinowskie statki śmierci: transporty na Kołymę” to pierwsza pozycja w całości poświęcona statkom GUŁAG-u służącym do przewozu więźniów na Kołymę. Autor, analizując materiały archiwalne, wspomnienia byłych więźniów oraz dostępne publikacje stara się odtworzyć dzieje wszystkich jednostek wchodzących w skład floty Dalstroju, a także zrekonstruować warunki, w jakich więźniowie odbywali rejsy na Kołymę.
W pierwszych rozdziałach, po krótkim wstępie historycznym, autor przedstawia początki floty Dalstroju od strony organizacyjnej i dzieli jej historię na kilka okresów, które następnie szczegółowo omawia. Rozwinięciem tej części są ostatnie rozdziały książki, w których Czytelnik poznaje dzieje każdego ze statków GUŁAG-u z osobna. Wiele z tych jednostek, w ładowniach których w nieludzkich warunkach przewieziono setki tysięcy więźniów do stalinowskich łagrów, zostało zakupionych na Zachodzie w latach 30-tych. Kolejne zostały przekazane ZSRR w ramach programu Lend-Lease podczas II wojny światowej. Co więcej, frachtowce GUŁAG-u przechodziły wielokrotne remonty w amerykańskich stoczniach w latach wojny. Czy amerykański sojusznik ZSRR zdawał sobie sprawę, do czego w rzeczywistości wykorzystywano te jednostki? Nieświadomy (prawdopodobnie) udział Zachodu stał się przedmiotem szczególnych dociekań autora, który poświęcił temu zagadnieniu obszerną część książki.
Bollinger weryfikuje także wcześniejsze szacunki co do liczby więźniów przewiezionych na Kołymę w całym okresie działalności Dalstroju. Na kartach książki, opierając się na zachowanych planach statków GUŁAG-u, a także wspomnieniach transportowanych osób przeprowadza staranną analizę, usiłując ustalić liczbę więźniów przewożonych podczas typowego rejsu na każdej z jednostek GUŁAG-u, liczbę rejsów w kolejnych latach, a ostatecznie także całkowitą liczbę skazańców przewiezionych na Kołymę. Jednocześnie dowodzi, że wcześniejsze szacunki co do tej liczby były znacznie przesadzone.
Największe wrażenie na Czytelniku, zwłaszcza mniej obeznanym z tematem, zrobią zapewne rozdziały poświęcone warunkom panującym podczas rejsów na Kołymę. Opisy pozostawione przez ocalałych więźniów mrożą krew w żyłach. W mrocznych, dusznych ładowniach statku upychano kilka tysięcy ludzi. W nieprawdopodobnym ścisku i straszliwych warunkach sanitarnych, zdani na łaskę i niełaskę strażników musieli oni przetrwać od kilku dni do nawet wielu tygodni – zależnie od trasy podróży. Wielu dusiło się z braku powietrza. Podczas rejsu regularnie dochodziło do morderstw, rabunków i zbiorowych gwałtów dokonywanych przez więźniów kryminalnych. Zbuntowanych więźniów strażnicy zalewali lodowatą wodą, co w warunkach arktycznych powodowało natychmiastowe zamarznięcie. Autor przytacza także wstrząsające opisy pożarów, które niekiedy wybuchały na statkach. Gaszono je przy pomocy pary z silników statku bezpośrednio wpuszczanej do ładowni, w wyniku czego więźniowie gotowali się żywcem. Katastrofom na statkach GUŁAG-u Bollinger poświęcił dwa pełne rozdziały książki.
Rejsy na Kołymę nawet bez nich były pełne niebezpieczeństw. Sztormy, kry lodowe i podwodne skały stanowiły nieustanne zagrożenie dla stłoczonych w ładowniach skazańców. Jednej z katastrof, w wyniku której na uwięzionej w arktycznych lodach „Dżurmie”, cieszącym się najgorszą sławą statku Dalstroju, umrzeć z głodu miało 12 tysięcy ludzi autor poświęcił osobny rozdział.
***
Książkę Bollingera, wydaną po polsku w niewielkim, wygodnym formacie i uzupełnioną ilustracjami (głównie w postaci archiwalnych fotografii jednostek służących we flocie GUŁAG-u), czyta się z prawdziwym zainteresowaniem. Jej wąski zakres tematyczny może jednak odstraszyć Czytelnika, jeśli nie jest on pasjonatem sowieckiej historii. Dla głębszego zrozumienia tematu warto uzupełnić lekturę o bardziej ogólne pozycje, zwłaszcza, że tło historyczne dla omawianych zagadnień Bollinger przedstawia bardzo pobieżnie. Pomimo to, mogę tą pozycje z czystym sumieniem polecić każdemu. Została napisana ciekawym językiem, a z kolejnych stron przebija się pasja autora, który zadbał również o niezbędny aparat naukowy, podając wszelkie źródła i bibliografię. Dla wielu Czytelników nieobeznanych bliżej z historią stalinowskiego ZSRR „Flota GUŁAG-u. Stalinowskie statki śmierci: transporty na Kołymę” może stanowić przyczynek do dalszych studiów, do których gorąco zachęcam.
Recenzja została pierwotnie opublikowana w serwisie „Ciekawostki historyczne” (http://ciekawostkihistoryczne.pl) |
Plus minus:
Na plus:
+ Nietypowy temat
+ Bogaty aparat naukowy
+ Wciągająca narracja
+ Interesujące wnioski weryfikujące dotychczasową wiedzę o Kołymie
Na minus:
- Brak komentarza, który wprowadzałby w temat osoby niezaznajomione bliżej z tematem GUŁAG-u.
Tytuł: Flota GUŁAG-u. Stalinowskie statki śmierci
Autor: Martin Bollinger
Wydawca: Axis i Replika
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7674-078-2
Oprawa: miękka
Ilość stron: 348
Cena: 35 zł
Ocena recenzenta: 8/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.