„Wichman. Krucjata” - P. Owcarz - recenzja |
„On zaś [Wichman], choć wyczerpany, powaliwszy wielu z nich wyciągnął wreszcie miecz i przekazał go przedniejszemu z wrogów z tymi słowami: Weź, powiada, ten miecz i zanieś panu twemu [Mieszkowi I], niech go trzyma na znak zwycięstwa i niech go przekaże przyjacielowi, cesarzowi, aby, dowiedziawszy się o tym, mógł natrząsać się z poległego przeciwnika lub raczej opłakiwać powinowatego. I to rzekłszy, zwrócony ku wschodowi, jak potrafił, błagał Pana w ojczystym języku i duszę przepełnioną wielu biedami i udrękami wyzionął na łono Stwórcy wszechrzeczy”1.
Rzecz działa się najpewniej we wrześniu 967 r., kiedy to wojska polańskie, wzmocnione konnym kontyngentem czeskim rozprawiły się z połączonymi siłami wielecko-wolińskimi. Na czele zbrojnych z Połabia stał właśnie Wichman2, banita o prawdziwie europejskiej sławie. Urodzony w latach trzydziestych X stulecia, pochodził z saskiego rodu Billungów, którego koneksje sięgały aż po cesarski dwór Ottona zwanego już przez współczesnych Wielkim. W ciągu swego niezbyt długiego życia przemierzał rozległe przestrzenie Germanii, Galii, Danii i Słowiańszczyzny i w każdej z tych krain przeżywał bardziej lub – co znacznie częstsze - mniej chwalebne przygody. Dla jednych jawił się jako błędny rycerz szukający do ostatnich chwil życia właściwej drogi, dla innych, chyba znacznie liczniejszych, był zbójcą, zdrajcą i wiarołomcą, który niezmiernie rzadko wykorzystywał swe niewątpliwe talenty z pożytkiem dla świata. Jego biografia doskonale nadawała się jako osnowa epickich powieści na wzór hiszpańskiego Cyda czy też bizantyjskiego Digenisa Akritasa, lecz o ile mi wiadomo aż do niedawna nie znalazł się chętny by skorzystać z tego prawie gotowego scenariusza.
I stało się! Nakładem wydawnictwa „Replika” ukazała się na naszym rynku debiutancka powieść Piotra Owcarza pt. Wichman, stanowiąca nietuzinkową wariację na temat losów poległego gdzieś w słowiańskich ziemiach saskiego wielmoży i awanturnika. Książka licząca bez mała pięćset stron została podzielona na siedemnaście rozdziałów. Wiele z nich, jak np.: „Gniazdo os„, „Zemsta hrabiny Teofano„ czy „Podróż do piekła”, nosi tytuły dobrze oddające charakter utworu. Jest to bowiem publikacja zawierająca elementy sensacyjne, romantyczne i przygodowe. Solidnie przyprawiona wątkami obyczajowymi i delikatnie uzupełniona szczyptą polityki. Na kartach opowieści przewija się spora ilość postaci, a główny wątek splata się z kilkoma ”okołowichmanowymi” intrygami.
Cóż dobrego można powiedzieć o Wichmanie? Całkiem sporo. Do najmocniejszych stron powieści śmiało można zaliczyć jej język. Nie ma tu zbyt dużej ilości stylizacji à la narracja średniowiecznych skrybów, lecz i tak co kilkanaście stronic napotykamy na interesujące, archaizujące smaczki językowe. Przez prawie cały czas opowieść posiada rytmiczną dynamikę, w znacznym stopniu osiąganą dzięki wykorzystywaniu bogatego słownictwa, interesujących i błyskotliwych dialogów, żywych opisów sytuacji i celnych charakterystyk poszczególnych bohaterów.
Jako kolejny plus należy wskazać umiejętne prowadzenie czytelnika przez akcję powieści. Autor nie pozwala nam zagubić się w wielowątkowej fabule i prowadzi nas pewną ręką przez prawdziwy labirynt zdarzeń. Uzyskuje to poprzez akcentowanie sytuacji, które dla toku opowieści posiadają największe znaczenie, jednak spraw pobocznych nie zbywa kilkoma suchymi zdaniami. Zabieg ten jest o tyle ważny, że wydarzenia na pozór marginalne i zdające się służyć tylko jako ozdobniki wraz z zagłębianiem się w lekturę odkrywają swa prawdziwą wartość i znaczenie.
Zostałem też pozytywnie zaskoczony innym zabiegiem Autora. Mam tu na myśli dużą wierność podczas opisywania warunków średniowiecznego bytu. Zarówno portrety starożytnych miast nadreńskich, chłopskich przysiółków zagubionych pośród północnoeuropejskich puszcz, rezydencji dumnych możnowładców, jak i zobrazowanie rugijskiej kąciny zawierają olbrzymi ładunek realizmu. Podobnie rzecz się ma z licznymi przedstawieniami zmagań militarnych. I są to tak drobne, wręcz łotrzykowskie potyczki, jak i wielkie, potwierdzone historycznie starcia. Nie brak podczas ich przedstawiania krwi, potu, bólu ale także opisów szczegółów uzbrojenia oraz stosowanej taktyki. Dobrze to świadczy o Autorze i jego znajomości źródeł do dziejów epoki.
Skoro wyżej wspomniałem o atutach Wichmana niechaj będzie mi wolno podzielić się krótko wątpliwościami. Napisałem „wątpliwościami” bo nie jestem przekonany czy winienem zaliczyć je do słabości książki. Otóż, zapewne wielu z nas miało w swych rękach niezapomnianą Trylogię husycką. Lektura powieści A. Owcarza upewniła mnie w przekonaniu, że nie ustrzegł się on przed zaczerpnięciem pewnej idei od A. Sapkowskiego. Widać to w samym pomyśle, warsztacie, sposobie narracji, sięgnięciu po elementy nadrealistyczne i bajeczne. Czy takie podejście przy debiucie literackim miało stać się sprawdzoną receptą na sukces? Czy Autor, przy całej swej pisarskiej sprawności poszedł przetartą, a przez to łatwiejszą drogą? Nie jestem o tym przekonany. Być może Autor omawianej pozycji uczynił to nieświadomie. Być może zadziałał tu ten sam mechanizm, który spowodował, iż jeden z rozdziałów został zatytułowany „Człowiek pies”, czyli identycznie jak znany z ekranów kin thriller sprzed kilku lat. Może? Jeśli jednak pojawiła się tu premedytacja, to należy ocenić tenże zabieg jako malutki minus.
Drugi niewielki minus przyznaję w kategorii niekonwencjonalnej. Przywołując klasyczne już powiedzenie o tym, że mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, apeluję do Autora aby kolejną część opowieści o losach głównego bohatera zamykał w nieco mniej zwariowanym tempie. Odniosłem bowiem wrażenie – rzecz jasna subiektywne – iż Wichman został ukończony w pośpiechu. Jeśli się mylę … Pardon!
Reasumując, debiut p. Piotra Owcarza należy uznać za udany. Bardzo udany. Miłośnicy powieści historycznych bez zacięcia naukowego, naukowcy pragnący odpocząć nieco od trudu opisywania reguł rządzących światem oraz czytelnicy i czytelniczki szukający sposobu na spędzenie kilku miłych wieczorów mogą śmiało sięgnąć po Wichmana. Jest to książka wciągająca, momentami zabawna, inteligentna…
PS. Jakim człowiekiem był Wichman w powieści P. Owcarza? Wielu z nas naprawdę będzie zaskoczonych ...
Plus minus:
Na plus:
+ świetny pomysł,
+ wyraziste postaci,
+ wartka akcja,
+ oddanie nastroju średniowiecza,
+ intrygująca okładka.
Na minus:
- pośpiech przy zakończeniu powieści,
Tytuł: Wichman. Krucjata.
Autor: Piotr Owcarz
Wydanie: 2011
Wydawca: Wydawnictwo Replika
ISBN/EAN: 978-83-7674-120-8
Stron: 504
Cena: ok. 40 zł
Ocena recenzenta: 8/10
- Widukind, „Rerum gestarum Saxonicarum”, Ks. III, rozdział 69 w: G. Labuda, Słowiańszczyzna starożytna i wczesnośredniowieczna, Poznań 1999, s. 156. [↩]
- W odróżnieniu od swego ojca, również noszącego to imię, zwany był Wichmanem Młodszym. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.