„Bohaterowie najdłuższych dni. Desanty morskie II wojny światowej” - M. Franz - recenzja |
Dzięki Wydawnictwu Naukowemu PWN na polskim rynku pojawiła się ciekawa praca Macieja Franza Bohaterowie najdłuższych dni. Desanty morskie II wojny światowej. Ma ona opisywać „wszystkie najważniejsze bitwy na plażach całego świata”. Czy tak jest w rzeczywistości, postaram się odpowiedzieć w poniżej recenzji.
Pod względem edytorskim książka prezentuje się znakomicie. Sztywna, lakierowana oprawa, dobrej jakości papier oraz szycie stron powodują, że tom będzie nam służyć przez długi okres czasu. Jednak – jak powszechnie wiadomo – nie należy oceniać książki po okładce, dlatego też przejdźmy do omówienia jej treści.
Desanty morskie II wojny światowej
Praca p. Franza składa się z pięciu rozdziałów, zakończenia, podsumowania w języku angielskim, aneksów oraz zamieszczonych na końcu przypisów.
Rozdział pierwszy (Operacje desantowe na europejskim teatrze działań wojennych w pierwszym okresie II wojny światowej)zaczyna się interesująco – plany desantu na półwysep Helski, potem mamy zgrabny opis walk w Norwegii, Lwa Morskiego, operację Menace. Dla mnie osobiście dziwne jest jednak umieszczenie w tej partii omówienia walk na Krecie, gdzie pierwsze skrzypce grali spadochroniarze, a próba desantu morskiego zakończyła się fiaskiem.
W następnej kolejności (Japońskie operacje desantowe na Pacyfiku) Autor w przystępny sposób opisuje działania Japończyków w latach 1941-1942 (cezurą końcową jest bitwa o Midway).
Rozdział trzeci został poświęcony Radzieckim operacjom desantowym. Jako osobie, która w latach młodości zaczytywała się tygrysem Ziemia mężnych ludzi, gdy pojawia się temat „radziecka operacja desantowa„ pierwszym skojarzeniem są walki o Noworosyjsk i „kunikowcy„. Część ta rozpoczyna się opisem działań na Bałtyku i morzu Północnym w 1941 r. Potem mamy operację kerczeńsko-teodozyjską, starcia na Morzu Azowskim, walki o ”małą ziemię” oraz operacje desantowe w 1944 i 1945 r. Duży plus to wspomnienie o jugosłowiańskich desantach z lat 1944 i 1945. Rozdział kończą opisy desantów przeciwko Japończykom. Moim zdaniem jest to najciekawszy fragment w recenzowanej książce.
W rozdziale czwartym Autor, przybliża nam Amerykańskie operacje desantowe na Pacyfiku. Jest to temat rzeka, począwszy od Guadalcanal, Mariany, aż po plany inwazji na Wyspy Japońskie. M. Franz podejmując się jego opisania staną przed trudnym zadaniem, z którego – trzeba przyznać – wybrnął obronną ręką. W przystępny sposób przedstawiając nam wysiłek i walki Amerykanów. Gdyby komuś po lekturze tego rozdziału było jeszcze mało, dzięki bibliografii będzie w stanie poszerzyć swoją wiedzę.
Na zakończenie Autor prezentuje Alianckie operacje desantowe na obszarze europejskiego teatru działań. Rozdział zaczyna się obiecująco operacją Jubilee (lądowanie pod Dieppe). Dowiadujemy się jaka jednostka, na jakiej plaży (oraz gdzie ona była), z jakim efektem wylądowała i walczyła, czyli wszystko czego można oczekiwać. Potem podobny poziom trzymają podrozdziały o operacji Torch, lądowaniu we Włoszech. Wreszcie dochodzimy do desantu w Normandii. Tutaj niestety czeka nas spore rozczarowanie. Autor nie wiedzieć czemu na początku skupia się na zwalczaniu U-botów przez amerykańskie grupy poszukiwawczo-uderzeniowe (wystarczyłyby dwa, trzy akapity), mniej więcej tyle samo miejsca poświęcając na walki na plażach Utah, Gold, Juno, Sword. Dla mnie stanowi to zupełnie niezrozumiałe – odwrócenie proporcji. Ba, o tym gdzie były owe plaże dowiecie się państwo z przypisów (za to przy lądowaniu w Prowansji przypisy poinformują nas o kryptonimach plaż)! Działania z 6 czerwca 1944 r. są opisanie poprawnie, lecz Autor nie uniknął w tekście wielu przekłamań (np. liczba ofiar na Pointe du Hoc), niedomówień (np. brak informacji jakie jednostka wylądowała na plaży Juno). Szkoda, że M. Franz nie utrzymał poziomu, jaki zaprezentował we fragmencie o Dieppe. Odniosłem wrażenie że końcówka książki była „pisana na kolanie”.
Jak wspomniałem wyżej, pracę zaopatrzono także w aneksy. Jednak ich dobór jest dla mnie niezrozumiały. Liczyłem bowiem na krótką charakterystykę alianckich łodzi i barek desantowych, składu Floty uczestniczącej w lądowaniu np. na Iwo Jimie. Tymczasem czytelnik otrzymuje np. zestawienie lotniskowców wchodzących w skład Brytyjskiej Floty Wschodniej, czy wykaz U-bootów zatopionych przez amerykańskie grupy poszukiwawczo-uderzeniowe (powtórzenie informacji z rozdziału o lądowaniu w Normandii). Tylko sam Autor zna odpowiedź dlaczego umieścił ww. wykaz w aneksie.
Praca posiada również znaczną liczbę przypisów - zajmujących blisko 100 stron. Niestety zostały one zamieszone na jej końcu, co może wybić czytelnika „z rytmu” podczas lektury. Szczególnie, że warto do nich zaglądać, bo czasami znajdują się w nich istotne dane, które powinny były się znaleźć w tekście głównym. Dzieje się tak np. w przypadku informacji o kryptonimach plaż na jakich lądowano w Prowansji w sierpniu 1944 r.
Dla tych którzy chcieliby samodzielnie zgłębiać poruszaną w książce tematykę, na pewno przydatną okaże się obszerna bibliografia – liczy 12 stron. Złożyły się na nią zarówno polskie jak i zagraniczne opracowania, jak również szereg artykułów („Okręty Wojenne„, „Militaria XX Wieku„, ”Nowa Technika Wojskowa”). Dla mnie miłym zaskoczeniem było odnalezienie pozycji autorstwa Carlo D’Este dotyczącej walk na Sycylii i pod Anzio, niemiłym brak książek Stephena Ambrose’ego D-day czy Antony’ego Beeevora D-day. Bitwa o Normandię.
Podsumowanie
Po lekturze zastanawiałem się dla kogo jest ta książka. Moim zdaniem znakomicie nadaje się dla osób które zaczynają przygodę z historią II wojny światowej (sama bibliografia możne być doskonałą odskocznię do poszukiwania dalszych lektur). Książka Macieja Franza stanowi też ciekawe uzupełnienie choćby pracy Jerzego Lipińskiego Druga wojna światowa na morzu. Co z osobami dla których lata 1939- 1945 są pasją? Jeśli książkę potraktują jako kompendium odnośnie desantów morskich, to nie powinny się zawieść (biorąc pod uwagę, że każde kompendium ma swoje ograniczenia).
Sam z zainteresowaniem przeczytałem fragment o radzieckich operacjach desantowych, niestety rozczarował mnie podrozdział o Normandii.
Plus minus:
Na plus:
+ książka stanowi zgrabne kompendium dot. morskich operacji desantowych jakie odbyły się czasie II wojny światowej
+ ciekawa bibliografia, która może stanowić trampolinę do dalszego poszerzania drugowojennych zainteresowań
+ jakość wydania
Na minus:
- podrozdziały o lądowaniu w Normandii i Prowansji są napisane „na kolanie”
- przypadkowy dobór załączników
- przypisy na końcu pracy (ale to kwestia indywidualna)
Tytuł: Bohaterowie najdłuższych dni. Desanty morskie II wojny światowej
Autor: Maciej Franz
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN
Rok wydania: 2011
ISBN: 9788301165826
Ilość stron: 432
Oprawa: twarda
Cena: ok. 50 zł
Ocena recenzenta: 7/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.