„Pożoga. Bombardowania Niemiec w latach 1940-1945” - J. Friedrich - recenzja


Pożoga. Bombardowania Niemiec w latach 1940-1945 to ważna książka, która spóźniła się u nas o dekadę. W pierwszym, niemieckim wydaniu Der Brand Friedricha pokazała się bowiem w 2002 roku i wzbudziła wielką dyskusję o winie i karze. Szkoda, że żadne z polskich wydawnictw nie sięgnęło po nią wcześniej. Ale to nic, gdyż wiele innych, znakomitych pozycji, czekało na dotarcie do polskich czytelników i po pół wieku budzenie się „z ręką w nocniku” mamy niejako we krwi.

Chwała więc MDI Books za decyzję o polskim wydaniu i nagana zarazem wobec rynku wydawniczego w Polsce, ponieważ w zalewie wojennej szmiry trzeba chyba pokusić się o lepsze sondowanie rynku, szczególnie w Niemczech i Rosji, by nadążać za podejściem do historii u najbliższych sąsiadów.

Pożoga stała się ważnym elementem historycznego rewizjonizmu ostatnich lat w Niemczech, więc spóźnienie jej polskiego wydania jest też brakiem naszego głosu w dyskusji. A szkoda, bo kontrapunktem dla pracy Friedricha powinna być opowieść o tym, kto zaczął tę wojnę - jakimi środkami i metodami. A tak, tylko z pojedynczych zdań dowiemy się, że nim alianckie lotnictwo ruszyło do wielkiej ofensywy strategicznej przy pomocy lotnictwa bombowego, wcześniej takie naloty ćwiczyła Luftwaffe w 1939 roku, na bezbronnym Wieluniu, czy gęsto zabudowanej Warszawie. To hitlerowcy zmietli  z powierzchni ziemi przy pomocy bomb historyczne centrum Rotterdamu i zaatakowali miasta brytyjskie - z Coventry i Londynem, jako symbolami uderzenia na oślep, na cele cywilne.

To, oczywiście, jest olbrzymi zarzut wobec Autora, ale pamiętam też, że on napisał tę książkę o Niemcach i dla Niemców, a każdy ma taką historię, jaką chce pielęgnować. To jednak ten sam Friedrich, który odważnie twierdził w swoich publikacjach, że zbrodnie nazistowskie nie były w samych Niemczech dość ścigane i karane. Teraz wkłada po raz kolejny kij do mrowiska, ale dotyka innego czułego punktu. Niemcy coraz częściej relatywizują czas nazizmu, stawiając się w roli ofiar wojny, którą przegrali. Pożoga wpisuje się w prezentację tego nurtu, choć przynosi ze sobą materiał faktograficzny nie tylko obfity, ale i niezwykle ciekawy. W tym kontekście, jest to książka znakomita, można powiedzieć wyborna na tle podobnych sobie. Nie ma więc szans, by obok tej pozycji przejść obojętnie. Szczęśliwie też, w znakomitym wprowadzeniu do polskiego wydania, pisze o tym Stephan Georg Raabe z Fundacji Konrada Adenauera, dając nam szansę zrozumienia pamięci Niemców, niekoniecznie zaś rozgrzeszenia ich z przyczyn wojennych koszmarów.

Jörg Friedrich atakuje czytelnika profesjonalizmem i nagromadzeniem danych. O ile, przynajmniej w Polsce, nie powala ich interpretacja, to jednak z szacunkiem podejść trzeba do ujęcia tematu, w którym łączy się rozwój sprzętu, strategię lotnictwa i technologię bombardowań z tym, co w różnych dziedzinach życia wydarzało sie na ziemi wskutek ataków z powietrza. Autor ubiera opisywane przez siebie dziedziny w siedem rozdziałów. Najpierw prezentuje strategię wojny bombowej, samoloty, technologie radarowe, obronę przeciwlotniczą. Dalej są kolejne kampanie bombowe, zaczynając od bitwy o przemysł, zlokalizowany w Zagłębiu Ruhry, przechodząc do kolejnych: prób zablokowania produkcji myśliwców, czy kampanii zmierzającej do wyłączenia największych węzłów transportowych. Nie omijane są i drobne, choć ważne ataki: na tamy na rzekach, czy ośrodek rakietowy nad Bałtykiem. Gdy beznamiętne, acz naszpikowane okrutnymi w wydźwięku danymi omawianie przechodzi do strat kultury niemieckiej, gdzie prezentowane są kolejne miasta ze swymi legendami, tradycjami i najważniejszymi zabytkami, które nikną pod setkami tysięcy bomb zapalających, kontrą dla nich są straty w ludziach. Obok katedr, zamków, milionów cennych ksiąg, rzeźb i obrazów, umierają ludzie.

Ofiarami nalotów alianckich na Niemcy jest 600 tysięcy tracących życie, w głównej mierze cywilów. Friedrich szokująco eksponuje śmierć dzieci, kobiet, chorych w szpitalach i zakładach psychiatrycznych. Użala się też nad wysokim odsetkiem ginących robotników przymusowych, jednak nie warunkując tego wprost zakazem wpuszczania ich do schronów przeciwlotniczych. Od cierpień zbiorowych przechodzi w kolejnym rozdziale do przeżyć i odczuć indywidualnych, po czym znów zwraca się ku kamienno-ceglanemu miastu, które cierpi zniszczenie, bo w odróżnieniu od ludzi czy większości dóbr kultury, z miejsca ataku uciec nie może, ani też schować go nie można. Nieco chaotyczna narracja przytłacza wyliczaniem tych cierpień na wszelkie sposoby. Nic dziwnego, że na koniec znajdziemy solidną porcję bibliografii, z nielicznymi wyjątkami niemieckiej literatury wspomnieniowej i w mniejszej mierze naukowej.

Co jeszcze ciekawe, bombardowania Niemiec Friedrich zawęża do działań Anglików i Amerykanów, nie zostawiając sobie ani kawałka miejsca na flotę powietrzną Armii Czerwonej. Nie miejsce tu, by szerzej wnikać w problem, ale zarazem ucieka nam ogrom zniszczeń wskutek nalotów wielu miast, będących po wojnie przyznanymi Polsce. Krótkimi wzmiankami zahacza Friedrich jedynie o Świnoujście, Szczecin, Gdańsk, i przejęty przez Sowietów Królewiec. Kolejny dowód na wybiórcze traktowanie tematu, ale dość - nie będę się powtarzał. Waga społeczna tej książki pozwala wybaczać drobne niedociągnięcia, więc ten zapewne celowy zabieg miał nie przypominać o części dawnych Niemiec, które dziś są za trwałą granicą z dobrym sąsiadem - Polską.

Powinienem zająć się również jakością wydania książki. Tymczasem mam tu dylemat nierozwiązywalny, bo wolałbym ocenę rozdzielić na sferę merytoryczną i technologiczną. Nie zrobię tego jednak, bo zasady oceny panują tu inne. Dopowiem więc tylko, że merytorycznie bez wahania stawiam „dziewiątkę”, jakość wydania oceniając zarazem nisko. W rezultacie z przykrością, ale stawiam świetnej książce uśrednioną „siódemkę”. Dla wyjaśnienia - w tekście roi się od literówek, dochodzi nawet do powtórzenia akapitów. Poważnym problemem jest brak nadzoru merytorycznego, co przy trójce tłumaczy z języka niemieckiego skutkuje nierównościami, graniczącymi z dyskwalifikacją książki, bo jak nazwać tłumaczenie HJ jako Hitlerjungen, Volkssturmu jako Szturmu Narodowego, czy nadanie marszałkowi Fochowi nowego imienia - Marschall. Miałem też problem z czytaniem czcionki, w której ogonki w literach typu „ą” i „ę” są ledwo widoczne - to jednak niech zostanie, jako subiektywne wrażenie. Dla odbicia tego negatywnego obrazu przyznam się, że biję brawa Ewie Engler za okładkę. Chwytliwa, nowoczesna, wręcz modna i zarazem nieprzegadana - z matem i punktowym lakierem, z kontrastową czerwienią, bez wątpienia zwraca uwagę i wyróżnia na księgarskiej półce.

Nie mam jakiegoś nadzwyczajnego pomysłu, ale wiem komu polecić mógłbym tę książkę. Wydaje się, że może ona mieć wielu odbiorców, bo przez pryzmat bombardowań Niemiec ujętych jest tu wiele tematów - włącznie dylematami urbanizacyjnymi i demografią. Myślę jednak, że najbardziej lektura jej potrzebna jest tym, którzy są strażnikami naszej zbiorowej pamięci, czy też zarządzają dobrami kultury narodowej. Także tym, którzy decydują o tematyce historycznej debaty w kraju, wydają książki, finansują produkcję filmową, promują Polskę z jej przeszłością na arenie międzynarodowej. Próbowaliśmy niedawno zaszczepić w kraju coś, co miało charakter badań nad historią kraju w sposób, który prezentowałby nasz punkt widzenia bardziej zrozumiale i szerzej upowszechniał nasze zdanie w dyskusji. Jasnym przykładem niech będą tu znakomite spektakle Teatru Telewizji. Mam jednak wrażenie, że na długim dystansie, jaki mamy do nadrobienia, ledwie ruszyliśmy z miejsca. Lektura Pożogi powinna nas mobilizować do dalszych działań, nim nas inni ze wspólnej przestrzeni historycznej wyrugują do poziomu kilku zdań.

Plus minus:
Na plus:
- pozycja emocjonalna, nie pozostawiająca czytelnika w obojętności
- olbrzymia dawka danych zgromadzona w książce
- oryginalne zderzenie strat w kulturze ze stratami w ludziach
- ciekawy projekt okładki
Na minus:
- w wielu miejscach słabe tłumaczenie
- trudna w czytaniu czcionka i częste literówki
- brak nadzoru merytorycznego

Tytuł: Pożoga. Bombardowania Niemiec w latach 1940-1945
Autor: Jörg Friedrich
Wydawca: MDI Books
Data wydania: 2011
Okładka: miękka
ISBN/EAN: 978-83-932665-8-6
Liczba stron: 476
Cena: ok. 45,00 zł
Ocena recenzenta: 7/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz