Warszawskie menu historyczne |
Miasto zbyt niejednolite, a przez to nie robiące większego wrażenia, wspaniałe gobeliny na Zamku Królewskim... Tak o swoim pobycie w Warszawie w 1934 r. pisał Joseph Goebbels, minister Oświecenia Publicznego i Propagandy III Rzeszy. W stolicy Polski był jeszcze dwukrotnie – w listopadzie 1939 i sierpniu 1942 r.
Ponad dwa tysiące stron. Tyle ma liczyć polskie wydanie dzienników J. Goebbelsa, przygotowywane przez prof. Eugeniusza Cezarego Króla dla „Świata Książki„. Fragmenty dotyczące wizyt jednego z najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera w Warszawie można znaleźć w najnowszym wydaniu miesięcznika ”Stolica” [nr 4(2241)/2012, s. 6-10]. Choć stanowią one zaledwie niewielki ułamek całości wspomnianych dzienników, to i tak dla miłośników historii Warszawy oraz jej badaczy są niezwykle ciekawym źródłem – i co ważne, dotąd znanym raczej niewielu.
Czas na nowe
Historia Warszawy jako stolicy Polski w programie nauczania szkolnego pojawia się dość często. Podobnie sytuacja przedstawia się w mediach. Szczególnie mocno jest to widoczne w okolicach 1 sierpnia, kiedy o Powstaniu Warszawskim mówią i piszą wszystkie stacje telewizyjne, radiowe, gazety, czasopisma. Samo Muzeum Powstania Warszawskiego od kilku lat niemalże zdominowało tematykę muzealną w Polsce (choć ma kilku godnych konkurentów). W efekcie tego wszystkiego powstają komentarze wyrażające niezadowolenie tym „warszawocentryzmem”. I trudno się temu w zasadzie dziwić. W końcu ile można słuchać o tym samym. Trzymając się czasów J. Goebbelsa – nie tylko Warszawa doznała terroru niemieckiego, nie tylko w Warszawie prowadzono walkę z okupantem.
Oczywiście trudno winić za ten stan rzeczy ludzi zajmujących się historią Warszawy. Chociaż... tak, można ich winić. Do spółki z mediami pokazują ludziom od lat te same wątki – Powstanie Warszawskie, „Zośka„ i ”Parasol”, noc listopadowa, rok 1918, Bitwa Warszawska – oraz te same miejsca – Stare Miasto, Wilanów, Pałac Kultury i Nauki, Łazienki. Oczywiście można jeszcze wskazać kilka przykładów, ale nie zmieni to ogólnego obrazu. Historia Warszawy przedstawiana jest za pomocą pewnego stałego zestawu. Może więc czas lekko go zmienić i odświeżyć?
Krytykować każdy może... Tak w końcu najłatwiej. Tylko co można tutaj konkretnie zaproponować? A chociażby odejście od przedstawiania dziejów stolicy Polski na tle tylko i wyłącznie militarnym. Owszem, ścisły związek Marsa i Syreny (taki tytuł nosiła jedna z książek Stanisława Szenica, wybitnego varsavianisty) jest oczywisty dla każdego, kto choć trochę zna dzieje tego miasta. Jednak czy Warszawa naprawdę nie ma się czym pochwalić poza tym, że była areną krwawych starć przez kilka kolejnych wieków?
Konspiracja warszawska lat 1939-1944 to wręcz wizytówka dziejów miasta Warsa i Sawy. Ale z czym nam się ona kojarzy? Akcja pod Arsenałem, likwidacja Kutschery, „Rudy„, „Zośka„ i ”Alek”, Powstanie Warszawskie... Trochę mało. Może więc tajne nauczanie? Równie niebezpieczne dla jego uczestników i tak samo ważne jak działalność sabotażowo-dywersyjna. Ile trzeba było odwagi, aby iść przez miasto z materiałami, za których posiadanie można było zostać aresztowanym. Jak bardzo trzeba było się postarać, aby zdobyć książki niezbędne do nauki. A przecież w okresie okupacji powstawały normalne prace magisterskie, doktorskie, zdawano matury. Wiele osób wspominało, że zapał do nauki, jaki wówczas ogarniał ludzi, był czymś kompletnie nie do wyobrażenia w wolnej Polsce. Pisano książki, artykuły, spotykano się na zebraniach różnych towarzystw naukowych.
Obecnie w warszawskim Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego można obejrzeć wystawę poświęconą satyrze w konspiracji 1939-1944. Przygotowujący jej scenariusz prof. Tomasz Szarota otwarcie przyznał, że stanął na głowie, aby przy okazji przypomnieć ludzi, którzy prowadzili walkę z okupantem w inny sposób niż tylko zbrojnie. Może więc warto pójść jego śladem, i obok postaci „Rudego„, „Zośki„, „Alka” i ”Lota” postawić prof. Juliana Krzyżanowskiego, inż. Tadeusza Miazka, Adama Gruchalskiego czy też dra Władysława Okińskiego, ludzi, którzy poświęcili się ratowaniu polskiej kultury w tamtym czasie. Oni też stanowili część historii Warszawy.
Warszawo, pamiętaj o nas!
Dzieje stolicy Polski w XIX wieku kojarzą się przede wszystkim z Napoleonem, Powstaniem Listopadowym i Cytadelą. Znowu wielka historia, krwawa historia. A kto z nas pamięta o Aleksandrze Głowackim herbu Prus? Kiedy umarł żegnały go tłumy. Ludzie rozumieli, że stracili kogoś, dla kogo tak oni jak i miasto byli czymś najważniejszym w świecie. Warszawa bowiem w twórczości Bolesława Prusa zajmowała miejsce szczególne. To ona była bohaterem Lalki, to jej swoje Kroniki Tygodniowepoświęcał przez długie lata. Był człowiekiem skromnym, szanował wszystkich. Pokochał to miasto, rozumiał je jak mało kto. Dzisiaj mógłby być prawdziwym wzorem.
Leopold Tyrmand, Artur Oppman, Juliusz Gomulicki, Tylman z Gameren, Jakub Fontana... Ludzie, którzy tworzyli piękno tego miasta tak w postaci najróżniejszych budowli, jak i dzieł literackich. Twórcy kultury polskiej, warszawskiej. Przez wielu zapomniani, a niewątpliwie przypomnienie ich wkładu w dzieje Warszawy pozwoliło by zmienić sposób patrzenia na jej historię. Powstanie Warszawskie i Listopadowe oczywiście stanowią sporą część fundamentu tożsamości tego miasta, i usuwanie ich w cień byłoby błędem. Mimo to w ten sposób buduje się obraz Warszawy jako miasta zdolnego „tylko” do co prawda pięknej i heroicznej walki, ale jednak kończącej się klęską. A przecież nie zawsze tak było.
Nowy kucharz czy menu?
Trakt Królewski, Muzeum Powstania Warszawskiego, Pałac Kultury i Nauki, Wilanów – odwiedzający Warszawę mają stosunkowo niewielki wybór miejsc do obejrzenia, choć pokazać można by im znacznie więcej. Swego czasu popularne były wycieczki po osiedlach, wspominała o nich m.in. prasa warszawska z lat 70. Dzisiaj może nawet nie tyle osiedla, co poszczególne obiekty poza tymi utartymi szlakami, mogłyby pomóc odkryć ten ukryty klimat Warszawy. To nie jest miasto, które potrafi zachwycić od razu (choć zapewne wyjątki są). Tutaj w porównaniu chociażby z Krakowem nie ma szans. Ale jeśli Warszawie da się szansę, to jest w stanie udowodnić, że może się podobać.
To tak jak z kuchnią. Ktoś może być doskonałym kucharzem, ale jeśli będzie serwował cały czas jedną i tę samą potrawę, to w końcu ludzie przestaną zaglądać do jego restauracji. Zwalnianie kucharza w takiej sytuacji nie musi być jedynym wyjściem. Wystarczy, że ten powiększy i odświeży menu. W końcu to co nieznane budzi ciekawość. Tak w kuchni, jak i w historii. Cóż więc pozostaje jak tylko zakrzyknąć... varsavianiści, do piór! Pokażcie ludziom coś nowego!
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.