„Miasto Lwów” - W. Budzyński - recenzja |
W ostatnich latach na rynku wydawniczym co jakiś czas pojawia się książka, w której losy i dokonania mieszkańców danego miasta są pretekstem do ukazania jego historii i oddania jego charakterystycznego klimatu.
Lwów jest bohaterem szczególnie wdzięcznym – miasto Polaków, Ukraińców, Żydów i Ormian, tworzących barwną mozaikę kulturową i religijną, miasto o bogatej, lecz często tragicznej historii. Lwów może stać się jednak także pułapką dla piszącego o nim – granica pomiędzy (nieuniknioną chyba) nutką melancholii, nostalgią za minionymi czasami a popadaniem w stereotypy i uogólnienia jest niezwykle cienka. Na początku 2012 roku ukazała się książka Wiesława Budzyńskiego „Miasto Lwów”, która może być przykładem tego, że wcale nie tak łatwo jest pisać o Lwowie.
Wiesław Budzyński to autor kilkunastu książek o tematyce historyczno-literackiej, biograf Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Brunona Schulza. Jego prace uzyskiwały tytuły „Książki Roku”, a jedną z nich nagrodzono nagrodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Uczniowie Schulza, 2011). Budzyńskiego charakteryzuje łatwość pisania i swoboda języka, które z pewnością mogą podobać się czytelnikom. Podobnie jest w przypadkuMiasta Lwów, autor barwnie i ze swadą opisuje poszczególne postacie, przytacza ciekawe historie, często będące relacjami bezpośrednich świadków wydarzeń.
Książka składa się z kilkunastu rozdziałów. Po wprowadzeniu będącym ogólnym zarysowaniem historii i specyfiki Lwowa, autor przechodzi do przedstawienia trzech związanych z miastem wybitnych postaci: „króla nafty„ Ignacego Łukasiewicza oraz malarzy: Artura Grottgera i Jana Henryka Rosena. W rozdziale trzecim poświęca czas temu, co określa jako „złoto Lwowa„, czyli jego potencjałowi intelektualnemu i duchowemu. Znalazł się tu opis działalności wybitnych lwowskich matematyków oraz wspomnienie słynnej „Wesołej Lwowskiej Fali” gromadzącej przy odbiornikach radiowych tłumy mieszkańców miasta. Kolejne 10 rozdziałów, aż do samego końca książki, autor poświęcił ciężkim czasom II Wojny Światowej, kiedy to Lwów okupowany był przez Armię Czerwoną i wojska niemieckie, by ostatecznie trafić w ręce Związku Radzieckiego. Budzyński przytacza tragiczne historie z życia mieszkańców miasta, opisuje zbrodnie na ludności żydowskiej i polskiej, dokonywane zarówno przez okupantów, jak i część ludności ukraińskiej. Szczególnie dużo miejsca poświęca mordowi profesorów lwowskich, do dziś niewyjaśnionej do końca tragedii, która miała miejsce w lipcu 1941 roku (równocześnie konstruuje własną, niezbyt przekonywującą hipotezę dotyczącą przyczyny mordu). Ten nierówny podział na Lwów przedwojenny i pod okupacją kreuje wizerunek przede wszystkim miasta umęczonego, tym samym pozostawiając niedosyt, że wcześniejsza, niejednokrotnie piękna historia Lwowa została potraktowana nieco ”po macoszemu”.
Miasto Lwów czyta się dobrze, z zainteresowaniem, co ułatwia swobodny styl autora, liczne ciekawostki i dygresje. Istotne jest też staranne wydanie - twarda oprawa i sporo fotografii z epoki. Książka może być jednak momentami irytująca dla czytelnika. Swobodny, gawędziarski styl Budzyńskiego, będący generalnie elementem pozytywnym, czasami staje się wręcz zbyt swobodny, zbyt dosadny (Wandę Wasilewską „krew zalała„, banderowcom „szczęki opadły„, itp.). Irytuje również patos, na pewno ciężki do uniknięcia przy poruszaniu historii tak wyjątkowego miasta jak Lwów, jednakże momentami mocno przesadzony, co pokazuje już podtytuł książki – „Wszyscy jesteśmy lwowianami„. ”W Polsce każdy ma coś ze Lwowa, stąd jest piękno, honor i duma” (s. 5), ”Ta sztuka porusza sumienia, jest mieczem, który rozwala mury, zrywa kajdany i ścina łeb hydrze, gdy z tyłu nadlatuje husaria – symbol wolności” (o twórczości Grottgera i Baczyńskiego, s. 28), itd.
W książce występuje niezbyt rozbudowana bibliografia, za to na jej końcu znajdują się, będące miejscem dalszych rozważań autora, obszerne przypisy, w których brak odniesień do literatury przedmiotu. Budzyński wielokrotnie powołuje się za to na opinie Ryszarda Czarnowskiego, warszawskiego księgarza i bibliofila, autora książki „Lwów. Legenda zawsze wierna„, który niekiedy sprawia wrażenie drugiego autora publikacji. Czarnowski opowiada, komentuje, mówi właściwie na każdy temat, o każdej epoce. Oczywiście ”Miasto Lwów” nie jest książką naukową, można więc było pozwolić sobie na mniej rygorystyczne podejście do tematu źródeł i inspiracji. Jednakże poruszanie tematyki problematycznej, niejednokrotnie bolesnej, jak stosunki polsko-ukraińskie w czasie okupacji Lwowa, wymagałoby podparcia tez za pomocą literatury fachowej bądź źródeł.
Podsumowując, Miasto Lwów to książka, która spodoba się czytelnikom lubiącym opowiadanie o ludziach i ich historiach w sposób barwny, gawędziarski. Czytelnikom bardziej wymagającym, którym może przeszkadzać nadmierny patos i brak obiektywizmu (wszystko dobre, co lwowskie), a którzy będą chcieli po lekturze poszerzyć swoją wiedzę, pozostaje sięgnąć po inne pozycje dotyczące problematyki lwowskiej i tzw. Kresów Wschodnich.
Plus minus:
Na plus:
+ ładne, staranne wydanie
+ ciekawe, niekiedy mało znane wątki z życia miasta i jego mieszkańców
+ swobodny styl autora
Na minus:
- nierówne rozłożenie akcentów – większa część książki poświęcona II Wojnie Światowej
- momentami zbyt patetyczny styl autora
- brak obiektywizmu
- niezbyt rozbudowana bibliografia
Tytuł: Miasto Lwów
Autor: Wiesław Budzyński
Wydawca: Świat Książki
Data wydania: 2012
Okładka: twarda
ISBN 978-83-7799-042-1
Liczba stron: 368
Cena: ok.40 zł
Ocena recenzenta: 6/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.