Wymyślne tortury. François L’Ollonois i inni piraci |
François L’Ollonois nawet wśród sobie współczesnych uchodził za wyjątkowego okrutnika, choć w owych czasach stosowanie tortur w celu zmuszenia do wyjawienia tajemnicy, miejsca ukrycia kosztowności czy wskazania drogi lub terminu transportu złota, srebra, biżuterii lub zaopatrzenia było na porządku dziennym.
Zdarzało się jednak, że jeńców torturowano dla przyjemności, czyniąc z tego rodzaj rozrywki. Znęcano się nad kobietami, w okrutny sposób mordowano duchownych, zakonnice i urzędników państwowych.
Sadystyczne skłonności mieli, poza L’Ollonois, również sir Henry Morgan, Christopher Condent, Bartholomew Roberts, Francis Spriggs i wielu innych. Clinton Atkinson, Thomas Rose i John Callice wkładali zapalone zapałki między palce nóg torturowanych. Ściskali sznury owinięte wokół głów, rąk, nóg i genitalii pojmanych, skręcając je przez obracanie przechodzącego przez pętlę drewnianego kołka. Śrub do miażdżenia palców u rąk i nóg używali Thomas Cavendish i sir Francis Drake. W 1570 roku Jacques Sores wyrzucił za burtę 40 misjonarzy jezuickich i z lubością przyglądał się jak toną. Holenderski pirat Hugo Schampendam rozpłatał brzuch franciszkańskiego mnicha i wyciągnął mu wnętrzności.
François L’Ollonois wieszał swe ofiary i żyjącym jeszcze odcinał kawałki ciała, a pewnego razu, o czym wspominałem, pożarł bijące serce ofiary, szarpiąc je zębami. Załoga sir Henry’ego Morgana używała do tortur koła do łamania znalezionego w zdobytym, hiszpańskim więzieniu, a używanym wcześniej przez świętą inkwizycję. Kapitan Low otwierał brzuchy swym ofiarom, obcinał im uszy, nosy i wargi, a następnie kazał je zjadać z solą i pieprzem.
Były bostoński takielarz, Edward Low, nawet przez własnych ludzi określany był jako szaleniec i sadysta. Pewnego kapitana statku wielorybniczego zmusił do zjedzenia własnych uszu, odciętych, posolonych i podanych na półmisku. Po zdobyciu hiszpańskiego galeonu „Montcova” osobiście zabił 53 marynarzy, wcześniej zmuszając niektórych do pożerania serc współtowarzyszy.
Z okrucieństwa słynął działający w drugiej połowie XVII wieku na Karaibach Gaskończyk Montbars, któremu nadano przezwisko Eksterminator (Ludobójca). Do jego ulubionych rozrywek należało wędzenie na rożnie żywcem pojmanych Hiszpanów oraz urządzanie na pokładzie okrętu orgii, podczas których jednemu z jeńców rozcinano brzuch, wyciągano wnętrzności i przybijano je do masztu. Następnie zmuszano nieszczęśnika do biegu przez
przypalanie mu pośladków. Wnętrzności wychodziły z ciała i ciągnęły się po pokładzie. Pięć wieków wcześniej taką torturę wymyślili wikingowie, nazywając marszem wokół pala. Ten sam Montbars pisał: Wydaje się, że opatrzność zesłała piratów, by ukarać Hiszpanów, którzy przelali tyle krwi Indian, o czym wspominałem wcześniej.
Autorem wymyślnych męczarni był w 1718 roku George Shelvocke. Nazwano je „krwawieniem i słodzeniem” i stosowano wobec oficerów zdobytych okrętów. Rozebranego do naga, skazanego na torturę człowieka przepędzano przez pokład, a załoga dźgała go igłami do szycia żagli. Następnie ofiarę umieszczano w beczce z cukrem i karaluchami, karmiąc robactwo krwią nieszczęśnika. Wyjątkowo okrutnie traktowano kapitanów statków
wziętych do niewoli. Jednemu z nich obcięto wargi i ugotowano na jego oczach, a innemu rozcięto brzuch i kazano tańczyć z wnętrznościami na wierzchu.
Czytając o tych przemyślnych torturach, musimy pamiętać, że znacznie częściej stosowano je w majestacie prawa na ziemiach objętych władzą królów. Wyjątkowo okrutne były też „przesłuchania” prowadzone przez inkwizycję i metody nawracania pogan na odkrytych lądach, palenie na stosie czarownic i mordowanie innowierców czy też system kar cielesnych stosowanych w brytyjskiej marynarce wojennej.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.