„Populi terrae marisque” – M. Rębkowski, S. Rosik (red.) – recenzja


Wybitni badacze, którzy zapisali się na kartach nauki, powinni być wspominani przy każdej okazji. To obowiązek wszystkich czerpiących z ich dorobku naukowego, którzy opierając się na nim, zostali zainspirowani do prowadzenia własnych badań. Z tej odpowiedzialności wywiązali się uczniowie śp. prof. Lecha Leciejewicza, którzy zebrali w jednym tomie artykuły o tematyce bliskiej zainteresowaniom swego mistrza. Mowa tu o publikacji Populi terrae marisque wydanej w ubiegłym roku nakładem wydawnictwa Chronicon.

Praca licząca 151 stron została podzielona na siedem artykułów różnorodnych zarówno tematycznie, jak i pod względem nauk składających się na ich treść i metodę badawczą. Teksty te dotyczą zagadnień z dziedziny historii i archeologii, które fascynowały prof. Leciejewicza. Na tym polu przez wszystkie lata swej pracy badawczej weryfikował on własne pomysły, by przedstawić dzieje antyczne i wczesnośredniowieczne ludów morza i ziemi. Właśnie te zagadnienia są motywem przewodnim niniejszego tomu, a wskazuje na to już sam tytuł publikacji.

Pracę otwiera wprowadzenie redaktorów – Mariana Rębowskiego i Stanisława Rosika, a także wszystkich uczniów Lecha Leciejewicza. Oprócz klasycznego streszczenia tematu przewodniego oraz poszczególnych artykułów, w kilku słowach możemy przeczytać o profesorze. Dowiadujemy się, że zmarł on nieoczekiwanie w trakcie prac nad recenzowaną książką, a pierwotnie miała być to publikacja z okazji jego jubileuszu. Stało się inaczej – w druku znalazł się zbiór artykułów poświęconych pamięci prof. Leciejewicza. Ostatnią częścią jest wykaz publikacji uczonego od 2001 do 2010 roku.

Trzy pierwsze artykuły oscylują wokół tematyki archeologicznej. Pierwszy, autorstwa Michała Brzostowicza, omawia kwestię rozwoju kulturowego Wielkopolski między schyłkiem antyku a wczesnym średniowieczem (koniec IV – pierwsza poł. X w.). Studium to dotyka spraw, które nie były dotychczas dogłębnie analizowane, a jedynie wspominano o nich w szerszych opracowaniach traktujących ogólnie o ziemiach polskich między antykiem a średniowieczem. Atutem tekstu jest też to, że analizuje on jeden region, czyli Wielkopolskę, która zmagała się zarówno ze starym, jak i nowym wzorem kulturowym, by w wyniku tego procesu wytworzyć własny i niepowtarzalny.

Kolejny artykuł w recenzowanym tomie jest autorstwa Justyny Kolendy, która na podstawie analiz dendrochronologicznych podjęła się wyjaśnienia kwestii osadnictwa pogranicza Wielkopolski i Śląska. Wybór źródła, którym jest dendrochronologia do wyjaśniania zjawisk sprzed wielu wieków spowodowany był tym, że na tym terytorium w ostatnich latach można było zauważyć intensywne badania archeologiczne, które przyniosły wiele nowych informacji o dawnym osadnictwie. Dendrochronologia pomogła badaczom w przeprowadzeniu nowych analiz tego zjawiska, a autorka tekstu zmuszona do dokonania szerokiej weryfikacji zasygnalizowanych w tytule kwestii badawczych ostatecznie omówiła osadnictwo grodowe północnej rubieży Śląska.

Cytat z jednej z prac Tadeusza Boya-Żeleńskiego brzmiący: „Bodaj się Piastów rządy nam święciły”, obecny w tytule artykułu Sławomira Moździocha, jest wypowiedzią na temat okresu wczesnopiastowskiego z punktu widzenia archeologii1. Ściślej rzecz ujmując, autor wziął sobie za cel omówienie problematyki systemu społeczno-gospodarczego wspomnianych dziejów Polski wczesnośredniowiecznej. W ostatecznym rozrachunku doszedł do wniosku, że materialne dane, które bada archeologia, są często jedynymi źródłami dotyczącymi naszych przodków.

Obserwacja tego materiału kazała autorowi przyłączyć się do tzw. obozu uniwersalistycznego, który głosi, że człowiek pozostaje w dziejach ten sam, ale nie taki sam (zob. s. 77). Obrawszy ten punkt widzenia, Sławomir Moździoch przystaje przy tezie, że wczesnopiastowski ustrój społeczno-gospodarczy polegał na bogaceniu się władców, a narzędziem do tego byli poddani.

W następnym artykule pióra Tomasza Skoniecznego próbowano zwrócić uwagę na sytuację, w której, według źródeł z epoki, plemię Wieletów przemianowało się na Luciów. Autor chciał wyjaśnić motywy, którymi kierowali się przedstawiciele tegoż ludu w kwestii zmiany etnonimu. Po analizie przekazów Widukinda, Thietmara, Adama z Bremy i Helmolda autor doszedł do wniosku, że do tej zmiany doszło w wyniku zawirowań religijnych, tym bardziej, że to plemię było określane przez wymienionych kronikarzy jako pogańskie.

Natomiast Marian Rębowski w swoim tekście wypowiada się w kwestii potrzeby badań archeologicznych, które miałyby wykazać dostępność nowych źródeł materialnych ukazujących czasy działalności misyjnej św. Ottona z Bambergu na Pomorzu. Na podstawie wybranych przykładów Rębowski udowadnia, że archeologia, obok historii (tu wymienia liczne projekty badawcze), mogłaby wypełnić niejedną lukę w wiedzy o terenach i wydarzeniach z pierwszej połowy XIII w.

Kolejny tekst przedstawia dziedzinę nauki, którą jest źródłoznawstwo. Mowa o artykule Aleksandra Paronia, w którym podjęto próby ukazania wizerunku „odrażających„, „dzikich” i „złych” koczowników, wielokrotnie pojawiających się w historiografii bizantyjskiej i łacińskiej między drugą połową X wieku a jego początkiem. Autor prezentuje liczne przykłady fragmentów źródeł i stwierdza, że w kwestii wizerunku koczowników (po uwzględnieniu spraw wizualnych), greckojęzyczni Rzymianie operowali antycznymi schematami, które utarły się, kiedy chciano wypowiedzieć się na temat nomadów. W literaturze łacińskiej odbiegano już od tego zabiegu. Jednakże na polu religijnym, zarówno autorzy bizantyjscy, jak i łacińscy dawali odczuć, że są spadkobiercami kultury antycznej, w której niemal z pretensją dążono do dominacji w świecie chrześcijańskim. Również tutaj koczownicy byli oceniani negatywnie.

Aleksander Paroń zauważa także, że światy: bizantyjski oraz łaciński, zajęte chrystianizacją pogan, zmuszone były przyjąć koczowników do rodziny chrześcijańskiej, stąd też światopogląd odnośnie do ludów stepu, uchwytny w źródłach obu kultur, musiał zelżeć.

Na końcu publikacji znalazł się artykuł Joanny i Stanisława Rosików. Autorzy pochylili się nad problematyką morza, jako pojęcia warunkującego ogląd wód na nadbałtyckiej Słowiańszczyźnie XI i XII wieku. Autorzy skupili swoją uwagę głównie na przekazach Thietmara, by dowieść, że merseburski kronikarz, nadużywający tego terminu w opisywanych przez siebie terenach nad Bałtykiem, nie sprawiał człowieka niezorientowanego w tym temacie. Przeciwnie, odzwierciedlało to jego mentalność uchwytną w języku. Badacze powołują się tutaj przykładem słowa używanego w języku niemieckim – die See (= das Meer). Jeszcze przed XVI w. w niemczyźnie, przed dodaniem odpowiedniego rodzajnika, terminy te określały zarówno morze, jak i jezioro.

Całość zakończona została tłumaczeniem wstępu na język niemiecki.

Pozycję wydaną po śmierci prof. Leciejewicza można traktować jako swoisty wstęp do badań uczonego. Słowem, wszystkie artykuły, które pojawiły się na jej kartach, to zarys szerszych projektów badawczych (szczególnie archeologicznych), które za jakiś czas z pewnością ujrzą światło dzienne.

Pozycja ku pamięci Lecha Leciejewicza wyróżnia się wysoką wartością poznawczą i merytoryczną. Tematyka opublikowanych w niej tekstów nie rozczarowuje – każdy z czytelników znajdzie coś dla siebie. Mnie osobiście zaintrygowały szczególnie artykuły M. Brzostowicza, S. Moździocha, T. Skoniecznego oraz A. Paronia. Jednak nie należy zapominać też o pozostałych pracach, które wnoszą wiele do dyskusji nad poruszonymi w nich sprawami.

Po raz kolejny miłośnicy mediewistyki otrzymują do swych rąk bardzo dobrą książkę – poprawną merytorycznie, bogatą faktograficznie, a także wizualnie, ponieważ artykuły traktujące o sprawach archeologicznych opatrzone są w tradycyjne pomoce, takie jak mapy, plany i fotografie. Rozczarowywać może miękka oprawa pracy, jednak stosunkowo mała liczba jej stron jest w stanie to tłumaczyć. Po raz kolejny wydawnictwo Chronicon spełnia wszelkie oczekiwania, ponieważ pod jego egidą pojawiła się publikacja warta szczególnej uwagi. Polecam jej lekturę.

Plus minus:
Na plus:
+ wartość merytoryczna i poznawcza
+ tematyka
+ interdyscyplinarny charakter artykułów
+ mnogość informacji
+ do każdego tekstu dołączona oddzielna literatura
+ pomoce: mapy, plany i fotografie
Na minus:
- miękka oprawa

Tytuł: Populi terrae marisque
Autor: Marian Rębowski, Stanisław Rosik (red.)
Wydawca: Wydawnictwo Chronicon
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-932771-0-0
Liczba stron: 151
Oprawa: miękka
Cena: 35 zł
Ocena recenzenta: 9/10

  1. „Szkic archeologiczny obrazu” – jak zgrabnie określił to S. Moździoch; zob. s. 67. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz