„Ani tryumf, ani zgon. Szkice o Powstaniu Warszawskim” – T. Łubieński – recenzja |
W roku 2009 nakładem Wydawnictwa Nowy Świat w Warszawie ukazała się książka Tomasza Łubieńskiego zatytułowana Ani tryumf, ani zgon. Szkice o Powstaniu Warszawskim. Autor w dość krytyczny sposób ocenia polskie powstanie, a swoją krytykę popiera konkluzją: „(...) współcześnie przyjęło się zbyt łatwo, że wszystkie możliwe błędy popełniono w imię wolności, która rozgrzesza ze wszystkiego. Tak jak niektórzy uważają, że wszystko rozgrzesza miłość.”1
Najprawdopodobniej w wyżej cytowanym fragmencie zawarte jest całe meritum rozważania nad sensem lub bezsensem Powstania Warszawskiego. Daną sprawę możemy rozpatrywać albo sercem (bezwarunkowa miłość do ojczyzny), albo rozumem (chłodna kalkulacja – jakie są korzyści i straty).
Autor
Tomasz Łubieński to urodzony 18 kwietnia 1938 roku w Warszawie prozaik, dramaturg, eseista i tłumacz. Od roku 1996 pracuje w zespole redakcyjnym miesięcznika „Teatr„, aktualnie jest redaktorem naczelnym „Nowych Książek„. W TVP prowadził magazyn kulturalny ”Dobre książki” m. in. wraz z Kazimierą Szczuką i Kingą Dunin. Jest członkiem Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Polskiego PEN Clubu. Najważniejsze prace Łubieńskiego to: wielokrotnie wznawiane Bić się czy nie bić?, Bohaterowie naszych czasów, Porachunki sumienia, Nieobecni mają rację, Norwid wraca do Paryża, M jak Mickiewicz oraz 1939. Zaczęło się we wrześniu.
Książka
Autor podzielił swą pracę na cztery części, mianowicie:
– I – Godzina „W” – 1 sierpnia 2004, (36 stron);
– II – Rocznica nadziei, rocznica żałoby, (28 stron);
– III – Pytania o cenę ciąg dalszy, (34 strony);
– IV – Zwyczajna śmierć. Warszawa, Oradour, Paryż
Tomasz Łubieński snuje swą opowieść o Powstaniu Warszawskim przez obserwację obchodów 60 rocznicy wybuchu powstania z roku 2004 (plakaty, książka Normana Davisa Powstanie 44, otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego). Opisuje walkę komuny z pamięcią o powstaniu (krytyka głównodowodzących, opiewanie bohaterstwa walczących w pierwszej linii). Mocno akcentuje też fakt, że powstanie było skierowane politycznie przeciw PKWN i Armii Czerwonej, nieuzgodnione z aliantami zachodnimi. Walczącemu pokoleniu młodych ludzi brakowało broni i amunicji, którą wcześniej wysłano do oddziałów AK na wschodzie. Dodając do tego frontalne ataki nieuzbrojonych powstańców na bunkry, rozproszenie sił i środków, niedpowiedzialnych dowódców, zły wybór godziny „W”, możemy dojść do wniosku, że Powstanie Warszawskie nie przyspieszyło końca wojny (być może nawet ją przedłużyło). Innymi słowy – powstanie nam, Polakom, się nie opłacało.
O dziwo, może się wydawać, że autor winą za klęskę i ofiary powstania (około 200 tys. osób po polskiej stronie) nie obarcza bezpośrednich sprawców, czyli Niemców (i pośrednio tych, którzy nie pomogli – Rosjan, Anglików i Amerykanów), lecz wyłącznie Polaków. Zupełnie jakby to oni wywołali II wojnę światową, a w Warszawie Komorowski, Pełczyński i Okulicki własnoręcznie „szlachtowali” cywilów na Woli i Ochocie…Zbyt łatwo usprawiedliwia Rosjan, pisząc:
A przecież Druga Rzeczpospolita i Związek Radziecki, to nowo powstałe państwa, były sobie nieprzyjacielskie: dziejowe zaszłości polsko-rosyjskie powiększyły się o rok 1920, rewanż w roku 1939, sprawę armii Andersa, Katyń, wreszcie zerwanie stosunków. (…) Nawet od przyjaciół w potrzebie trudno doczekać się pomocy, co dopiero od wroga czy półwroga, tylko dlatego, że znalazł się jeszcze jeden wspólny wróg.2
Wydanie książki jest bardzo ładne – kartki zostały zszyte i oprawione twardą okładką. Nie mam uwag do pracy redakcyjnej – nie znalazłem błędów w książce.
Uwagi
Niewątpliwym plusem w krytycznej ocenie powstania jest to, że wywołuje ona chęć podjęcia polemiki z tezami przedstawionymi przez autora.
Najważniejszą uwagę, jaką mogę mieć do recenzowanej książki, są kontrowersyjne tezy przedstawione przez autora. Chodzi mianowicie o bardzo krytyczną ocenę Powstania Warszawskiego. Osobiście nie zgadzam się z tak negatywnym przedstawieniem sprawy. Wręcz przeciwnie, uważam że Powstanie Warszawskie było konieczne ze względu na to, że chcieliśmy za wszelką cenę być wolni i żyć w niepodległym kraju. Plan walki zbrojnej nie spadł na gorące głowy kilku nieodpowiedzialnych dowódców AK. Walka z okupantem była planowana (jako powstanie powszechne) jeszcze w roku 1939 i zaakceptowana przez polski rząd oraz dowództwo wojskowe zarówno na uchodźstwie, jak i w kraju. Nasi alianci zachodni (głównie Brytyjczycy) znali polskie plany.
Kolejną uwagą jest to, że autorowi niekiedy brak konsekwencji w głoszeniu swych myśli. Przykładowo: w jednym miejscu jako zarzut przeciwko powstaniu przeczytamy, że wybuch walki nie był uzgodniony z aliantami zachodnimi – stąd brak wsparcia. Jednak w ostatnim rozdziale, przy porównaniu powstania w Warszawie i w Paryżu, dowiadujemy się, że francuskie powstanie także nie było uzgadniane z aliantami, ale na wieść o walkach w Paryżu Amerykanie tak prędko zmodyfikowali swe plany operacyjne, że pomoc nadeszła po kilku dniach. Podobnie w przypadku negatywnej oceny wyższych dowódców powstania – mimo tego dowiadujemy się, że Lubieński bardzo dobrze ocenia ppłk. „Radosława”. Poza tym autorkrytykuje współczesnych polskich historyków za typowanie powstańczych scenariuszy alternatywnych, a po chwili sam snuje wątek: co by było, gdyby Krzysztof Kamil Baczyński przeżył wojnę… Wątek fikcyjnego życiorysu Baczyńskiego to częściowe powtórzenie ze wcześniejszej książki Bić się czy nie bić?, co zresztą sam autor na początku sygnalizuje.
Podsumowanie
Książka Tomasza Łubieńskiego powinna znaleźć się obowiązkowo w biblioteczce osób zainteresowanych historią Powstania Warszawskiego. Krytyczna ocena tego polskiego zrywu wolnościowego zmusi do refleksji nad historią naszego kraju oraz sprowokuje do polemiki z autorem. Polecam.
Plus minus:
Na plus:
+ temat książki: Powstanie Warszawskie
+ celne spostrzeżenia
+ wymuszenie polemicznego myślenia
+ ładne wydanie
Na minus:
- dość kontrowersyjne tezy
- bardzo krytyczna ocena powstania
- brak konsekwencji w toku pracy
- powtórzone fragmenty z innej książki autora
Tytuł: Ani tryumf ani zgon. Szkice o Powstaniu Warszawskim
Autor: Tomasz Łubieński
Wydawca: Nowy Świat
Data wydania: 2009
ISBN: 978-83-7386-365-1
Strony: 128
Oprawa: Twarda
Cena: 24,90 zł
Ocena recenzenta: 6.5/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
A dlaczego bardzo krytyczna ocena to ma być minus? To już autor książki nie ma prawa do swojej oceny? Jakby oceniał Powstanie jako wielki pozytyw w naszej historii, to miałby za to plusa? Ocenianie książki przez pryzmat własnych zapatrywań jest dla mnie lekko dziwne. Można oceniać konstrukcję książki. Argumentację. Styl. Logikę wypowiedzi. Ale prywatne oceny?
Tak samo nie rozumiem, gdzie niekonsekwencja przy ocenie dowództwa. Podanie przykładu „Radosława” właśnie dodatkowo umacnia stanowisko T. Łubieńskiego. Autor pokazuje, że w całej tej masie dowódców, był tylko jeden, którego można uznać za bohatera. Wyjątek potwierdzający regułę.
Witam,
Nie chodzi o samą krytykę Powstania, ale o sposób przedstawienia argumentów. Powtórzę z recenzji:
(...) może się wydawać, że autor winą za klęskę i ofiary powstania (około 200 tys. osób po polskiej stronie) nie obarcza bezpośrednich sprawców, czyli Niemców (i pośrednio tych, którzy nie pomogli – Rosjan, Anglików i Amerykanów), lecz wyłącznie Polaków. Zupełnie jakby to oni wywołali II wojnę światową, a w Warszawie Komorowski, Pełczyński i Okulicki własnoręcznie „szlachtowali” cywilów na Woli i Ochocie…
Pozdrawiam
No dobrze, ale to jest zarzut dt. już argumentacji. A tymczasem w minusach podano „bardzo krytyczna ocena powstania”, co dla mnie dość jednoznacznie odnosi się do prywatnej oceny T. Łubieńskiego. Przynajmniej ja tak to odczytuję.
Być może mój błąd, wynikający ze skrótu myślowego. Powinienem napisać jako minus w jednym punkcie: „dość kontrowersyjne tezy przy argumentacji bardzo krytycznej oceny powstania”