Celestyn V. Papież, który abdykował |
Dziś Benedykt XVI zapowiedział, że 28 lutego ustąpi z urzędu. Dla wiernych było to ogromnym zaskoczeniem. Jednak w historii mieliśmy już podobne przypadki, jak chociażby ponad 700 lat temu, gdy z tronu Piotrowego zrezygnował Celestyn V.
Celestyn V (a właściwie Pietro del Murrone) zasiadł na Stolicy Piotrowej w 1294 r. Jednak nie pchał się tam sam z własnej nieprzymuszonej woli, co więcej początkowo odmówił. Ostatecznie dał się przekonać królowi Neapolu Karol II Andegaweńskiemu i królowi Węgier Andrzejowi II. Stolicę Piotrową objął dopiero po dwóch latach śmierci swojego poprzednika - Mikołaja IV.
Największą rolę w obsadzeniu na papieskim tronie del Murrone odegrał wspominany król. Liczył na poparcie ze strony papieża w sprawie Sycylii, którą chciał odzyskać. Z tego wyboru cieszyli się też franciszkańscy spirytualiści, gdyż wierzyli, że ta elekcja stanowi urzeczywistnienie przepowiedni Joachima da Fiore o „anielskim papieżu”, zwiastującym początek ery mnichów.
Pietro del Murrone pochodził z Inserno z ubogiej chłopskiej rodziny. Wpierw został benedyktynem, a następnie pustelnikiem w Abruzji. Po tym jak przyjął święcenia kapłańskie, wędrował po jaskiniach górskich masywów Monte Palleno i Monte Morrone. Wokół niego zaczęli gromadzić się ludzie – jego uczniów potem zaczęto nazywać celestynami. Piastował też funkcję opata w Faifoli.
Po wyborze na papieża Pietro udał się na ośle do Karola II Andegaweńskiego, który zorganizował uroczystość koronacji. Król nie chciał się rozstawać z Celestynem V i zmusił go do tego, by rezydował w Castel Nuovo pod Neapolem. I tak też spędził kilka miesięcy jakby w więzieniu. Andegaweńczyk cieszył się, gdyż miał wpływ m.in. na obsadzanie kościelnych stanowisk. Celestyn jest oceniany surowo, jako niewykształcony, niezaradny i całkowicie zależny od Andegaweńczyka.
Dlatego wielka polityka i życie na dworze szybko przestały mu odpowiadać. Podczas jednego z konsystorzy ogłosił abdykację. Wcześniej zdążył jeszcze zatwierdzić regułę celestynów - odłamu franciszkanów. Marzył o powrocie do swych jaskiń, lecz jego następca Bonifacy VIII przewidział dla niego inny los. W obawie przed schizmą zamknął go w wieży zamku Fumone, koło Forentino.
Pietro del Murrone zmarł 19 maja 1296 r., a 17 lat później został kanonizowany przez Klemensa V. Jego śmierci towarzyszyły plotki – jedni mówili, że zabił go Bonifacy VIII, a inni że pokonała go panująca zaraza.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
A Dante w „Boskiej komedii” umieścił Celestyna V w Przedpieklu.
Podasz fragment? 🙂
Dante Alighieri, Boska komedia, ks. III, w. 58-60:
„Poznałem kilku między bezcechową
Ciżbą; pośród nich szła mara człowieka,
Co z trwogi wielką skaził się odmową.” (przekł. Edwarda Porębowicza)
Chodzi o fragment „mara człowieka co z trwogi wielką skaził się odmową”. Ów człowieka interpretuje się jako Ezawa, Piłata, Romulusa Augustulusa, Juliana Apostatę. Jednak znakomita większość badaczy - dantologów - widzi tutaj aluzję do papieża Celestyna V (info. za Kalikstem Morawskim), który zrezygnował z papiestwa, bo jako eremita przywykł do ubóstwa, a w pontyfikacie nie widział nic, co miałoby go przybliżyć do boskiej chwały.
Oczywiście, część pierwsza, gdzie jest opisane Piekło!
Już wczoraj zaczytywałam się w Pieśni III i znalazłam ten fragment Dziękuję za przytoczenie go tutaj 🙂
Trzeba pamiętać, że Dante miał bardzo przykre doświadczenia z Karolem de Valois i dlatego stał się zagorzałym gibelinem. Musiał źle widzieć papieża oddanego Andegawenom i Walezjuszom, a więc gwelfom.
Nie zgodziłbym się co do podobieństwa.Ówczesna sytuacja była zupełnie inna. W konklawe po śmierci Mikołaja IV brało udział 12 kardynałów i przez 2 lata nie mogli dojść do porozumienia. Nie można było jednak tego przeciągać w nieskończoność i wybrano 80-letniego, czcigodnego, łagodnego, starca, mnicha który nie był kardynałem. Został namaszczony na papieża i koronowany nie w Rzymie a w małym miasteczku Aquila w Abruzzach. Nigdy nie przybył do Rzymu.Źle się czuł na swym tronie. Był jawnym figurantem Andegawenów, przebywał cały czas w ich pałacu w Neapolu, przez co tracił w kościele cały prestiż. Pod ich wpływem mianował biskupów bez zgody kardynałów,aż w końcu posunął się za daleko, mianował kardynała bez zgody konsystorza, co obróciło przeciw niemu nawet jego popleczników. Wszyscy uznali, że posunął się za daleko. W końcu do mającego już dość swojej godności starca przybył kardynał Caetani, przyszły Bonifacy VIII, i przekonał Celestyna do abdykacji. Wątpliwości co do legalności abdykacji papieskiej nigdy nie wygasły. Później Bonifacemu VIII zarzucano, że zdobył tron nieuczciwie, pokrętnymi metodami zmuszając swego poprzednika do abdykacji. Ja mam inne skojarzenie. W początkach chrześcijaństwa, inny wielki monarcha, Dioklecjan, też poszedł na emeryturę. Wszyscy są jednak zgodni, że i tak wywierał wpływ na ówczesną politykę. Może dzisiejszy Kościół zmierza w kierunku tetrarchii. Brak co prawda cezarów, ale błyskawiczny wybór Franciszka może coś takiego sugerować.