Kilka dawnych afrodyzjaków


Czekolada, małże, truskawki... to przykłady standardowych afrodyzjaków, znanych obecnie i pojawiających się często w jadłospisie walentynkowej kolacji. Można jednak podać inne przykłady potraw dla zakochanych, dziś mniej popularne, a od wieków znane.

Bluszcz

Bluszcz w starożytnej Grecji kojarzony był z Bachusem i tym, co starożytni wręcz kochali, czyli winem. W języku greckim bluszcz określa się mianem kissos, co można na polski tłumaczyć jako „chutliwość”, czyli podniecenie seksualne. Podczas Dionizji posąg bożka spowijano bluszczem, jak też wszystko dokoła, gdyż roślina ta symbolizowała płodność, a również pożądanie. Wierzono, że Dionizos stosował bluszcz, by rozbudzić w kobietach szał bachiczny i dlatego żuto go podczas orgii.

Kolendra

Obecnie często stosowana w kuchni, a w starożytnym Rzymie uważana była za afrodyzjak. Dodawano ją do alkoholu. W XVI w. natomiast służyła jako lekarstwo na biegunkę, malarię i .... choroby weneryczne.

Kolendra pochodzi z gatunku Eryngium – rośliny te ze względu na zawartość cynku i miedzi mają takie „działanie na zakochanych”.

Falliczne kształty

Niektóre warzywa i owoce – zdaniem już starożytnych – działały na libido, a to tylko dzięki swym kształtom. Tak można powiedzieć o awokado czy o koprze włoskim.

Mandragora

Roślina ta była znana już w starożytnym Egpicie, a świadczą o tym rysunki na ścianach grobowców. Pitagoras mówił, iż pewien człowiek był przemieniony w madragorę i dlatego jej kształt przypomina obecnie postać ludzką. Pojawiała się również w najstarszych źródłach medycznych z XVI w. – u Papirusa Ebersa. Stosowano ją również jako środek halucynogenny.

Werbena pospolita

Roślinę tę inaczej nazywano „łzami Izydy„. Jej praktyczne zastosowanie zaczęło się dopiero w starożytnej Grecji, a stamtąd przywędrowała do Rzymu (”łzy Junony”). Jednak nie było tak łatwo. Werbena, by mogła zadziałać jako afrodyzjak, potrzebowała specjalnych procedur. Należało ją wykopać w końcu maja lewą ręką, a po wyciągnięciu z ziemi tak długo ją trzeba było trzymać na powietrzu, dopóki nie spadła na nią poranna rosa. Liście, łodygi i korzeń suszono osobno, gdyż każda z tych części roślin spełniała inne życzenia. I nie tylko starożytni wierzyli w działanie werbeny. W XVII w. w druku O sekretach białogłowskich wskazywano na to, iż ma pomagać w kontaktach seksualnych.

Gdy mężczyzna mnie nie kocha...

Wergiliusz napisał przepis na napój miłosny – do niego trzeba wykorzystać sok z ziół, które należało ściąć sierpem przy świetle księżyca, oraz werbenę, kadzidła, wstążki i opaskę z czoła.

Natomiast w średniowieczu kazano zabijać gołębia i jego wątrobę skropić własną krwią w okresie wiosennym. Następnie należało ją ususzyć, a proszek dodać trzykrotnie do jedzenia ukochanego.

W swym katalogu magii mnich Rudolf z Rud Raciborskich wspominał pewne przepisy stosowane przez żony. Otóż przygotowywały dla mężczyzn specjalne ciasteczka – do ciasta dodawały odrobinę włosów z własnego ciała i kilka kropli swej krwi. Jeśli akurat nie miały czasu na pieczenie, zabijały kurę w dole ziemnym, a jej serce suszyły. Potem taki proszek dodawały do potraw mężów.

Tajemniczy eliksir

Aztecy uważali, że celem stosunku seksualnego było wyssanie sił witalnych z mężczyzny przez kobietę. Natomiast częste współżycie mogło wpływać niekorzystnie na zdrowie panów. Zatem rzekomo prostytutki podawały im wywar z węża, który miał sprawiać, iż mężczyzna mógł odbyć kilka stosunków seksualnych z wieloma kobietami. Niestety potem tracił siły, a jego ciało pokrywały zmarszczki.

Kilka przepisów Doppeta

François Amédée Doppet był lekarzem, pisarzem, politykiem i żołnierzem. Brał udział w rewolucji francuskiej. Napisał pracę Afrodyzjak zewnętrzny, czyli Traktat o biczyku. Prócz praktycznego zastosowania tytułowego bicza poświęcił jeden rozdział afrodyzjakom. Opisał działania co niektórych roślin, jak imbiru, lipy, gorczycy czy orzeszków pistacjowych, a nawet podał kilka przepisów na mikstury. A oto kilka z nich:

„Tynktura afrodyzyjna
Wziąć cztery piędzi ros solis, po uncji cynamonu, gałki muszkatołowej, kwiatu muszkatołowego, goździków, imbiru, nieco piżma, osiem funtów winiaku. Wymieszać wszystko razem i odstawić na dwadzieścia dni, potem odlać tynkturę, rozpuścić w niej funt cukru i zatkać w osobnym naczyniu, gotową do użycia. Pić po łyżeczce do kawy”

Wyjaśnienia:
- ros solis to inaczej róża słoneczna; jej czerwone płatki wyrastają z łodygi; przy liściach pojawia się puch czerwony; kwiat ten jest owadożerny; rzekomo zewnętrzne zastosowanie tej rośliny ułatwia poród.
- tynktura – to nalewka, roztwór.

„Proszek afrodyzyjny
Wziąć po trzy grosy cynamonu, korzenia dzięgla, goździków, kwiatów muszkatołowych, gałki muszkatołowej, liści indyjskich i galangi, po grosie nardu indyjskiego, dużego i małego kardamonu, półtora grosa imbiru, po dwa grosy drewna aloesowego, żółtego sandałowca i długiego pieprzu. Wszystko zmielić. Zażywa się po pół grosa w bulionie albo w dobrym winie”

Wyjaśnienia:
- galanga – a właściwie galangal, to roślina o imbirowo – pieprzowym smaku, podobna z wyglądu do imbiru
- nard indyjski – nazwa roślin z rodzaju kozłek.

Przyrodzenie na przyrodzenie

Wspominany wyżej Doppet wskazywał jeszcze na ciekawy afrodyzjak, a mianowicie castoreum. Była to sekrecja, czyli wydzielina z bobrowego przyrodzenia. Autor pisał, że „(...) smakuje cieprko, kwaśnie, ohydnie i w dodatku cuchnie”. Rzekomo kiedyś wydzielina z napletka była stosowana do produkcji cukru waniliowego oraz lodów waniliowych.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz