„Zapiski z Homs” – J. Littell – recenzja |
Im jestem starszy tym częściej zauważam, że historia, ta wielka, o której czytamy w książkach, kiedyś była teraźniejszością. Wtedy rzadko wydawała się „wielką”. Książka Littella pokazuje nam właśnie taki kawałek, który na naszych oczach staje się historią, kawałkiem, na który teraz nikt nie reaguje. Od napisania tej książki minął już ponad rok, a Syria wciąż krwawi i nic się w zasadzie tam nie zmieniło.
Autor głośnej powieści Łaskawe udaje się zatem tym razem do ogarniętej wojną domową Syrii. Nie jest to właściwie reportaż sensu stricte, raczej dokument. A właściwie poszarpane właśnie „zapiski„. Dziennikarz wybrał się tam na jako dziennikarz ”Le Monde” i próbuje zobaczyć grozę wojny domowej od dołu, bez wielkiej polityki. Zaczyna się sensacyjnie, gdyż Autor przekracza granicę nielegalnie, dowiadujemy się zresztą od razu, że to jedyna szansa by zobaczyć prawdziwe oblicze tej wojny. Potem z kolei jest… różnie, jest banał, jest groza, są kolejne trupy. Zimna kawa czy kłopoty z internetem mieszają się z apelami pełnymi grozy o pomoc. Autor nie ocenia, nie przyznaje racji, po prostu relacjonuje to co słyszy, dzięki temu i my możemy poczuć się jakbyśmy byli na jednej z ulic oblężonego Homs. Słyszymy wzajemne oskarżanie się o zbrodnie, różne siły toczące walkę czasem nie bardzo wiadomo o co. Oraz banał, tak daleki od wielkiego idealizmu i natchnionego romantyzmu do którego ‚jako Polak (spadkobierca Powstań Narodowych), przywykłem. Czytamy zatem o snajperach, o gwałtach, o grozie, o lekarzach, którzy próbują nieść pomoc za wszelką cenę i pomimo wszystko (opisy ze szpitali i bezradność walki o życie tam toczonej mi najbardziej zapadła w pamięć). Obok tego jest jednak zwykła codzienność, codziennie zdobywane posiłki czy też prozaiczny sen.
Przyznam, że czasami jest to słabość tej pozycji. Relacja robi się tak banalna, dni które przeżywa Littell robią się identyczne jak poprzednie, kopią kopii. Wybuch, bieg, jakiś szpital, wstrząsająca relacja, kolejni ranni, egzaltacja poszkodowanych. I tak dzień po dniu, dzień po dniu. Odniosłem wrażenie że momentami znużony jest i sam Autor, jakkolwiek to zabrzmi.
Bardzo ważnym elementem tej opowieści jest to, że Littell podaje informacje które sprawdził, jeśli jego rozmówca podaje coś, czego nie można zweryfikować bądź brzmi nieautentycznie, Autor zaznacza to w tekście. Często podaje pseudonimy zamiast nazwisk, w jego książce pełno jest zwykłych rozmów, ale i nagrań na telefon czy filmików wrzucanych do internetu przez jego rozmówców – część bohaterów można znaleźć na Youtubie samodzielnie jak np. filmiki Danny’ego. To jest rzeczywiście inny rodzaj dokumentu, który nie bezpośrednio, ma kontynuacje w sieci; na Youtubie, na Facebooku, który sam(a) możesz sobie uzupełnić w trakcie lub po lekturze, szukając tych filmów o których czytasz w książce. Dla mnie najtrudniejszym doświadczeniem przy lekturze tej książki jest fakt, że ta wojna wciąż trwa, że wszystkie te wydarzenia dzieją się cały czas. Ona stała się już elementem rzeczywistości, którego, póki co, nie możemy zmienić. W związku z tym, nawet na portalach informacyjnych trudno znaleźć jakiekolwiek relacje z tego konfliktu, bo o czym znowuż pisać? O kolejnej masakrze, kolejnej niezrozumiałej bitwie bez początku i środka, bez wygranych i bez celu?
Co ważne, z książki Littella nie dowiesz się w zasadzie za wiele o samej Syrii, o przyczynach wojny, o Arabskiej Wiośnie, o dyktaturze i wszystkich tych informacji, których oczekujemy od reportażu. To kolejna innowacja, tutaj mamy nagie zapiski. Z jednej strony pieczołowicie weryfikowane, z drugiej Autor poprzestaje na zapisie uczuć, obserwacji. Sam mam poczucie, że zostawia mnie z tym problemem, rzuca mi swoje zapiski pod nogi, ale nie ułatwia mi zadania poradzenia sobie z tą lekturą. To już moja rola, by albo „przejść” obojętnie po lekturze, albo... No właśnie, albo co?
Mi pozostaje żałować z jednej strony że Littell wciąż pozostaje Autorem tylko jednej (za to jakiej!) książki. Z drugiej strony, to jego kolejna relacja z prawdziwej wojny, która toczy się tu i teraz i z którą nikt nie umie sobie poradzić.
Plus minus:
Na plus:
+ nowatorski styl
+ szorstkość opisów
+ język Autora
+ weryfikacja przedstawianych wydarzeń i postaci
Na minus:
- momentami banalność historii
- brak dociekliwości, historie które przedstawia często urywają się
Tytuł: Zapiski z Homs
Autor: Jonathan Littell
Wydanie: 2012
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
ISBN: 978-83-08-05054-5
Stron: 280
Oprawa: miękka
Cena: ok. 30 zł
Ocena recenzenta: 8/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.