Jak niemieckim anarchistom zawdzięczamy Święto Pracy


Socjaliści ustanowili 1 maja Świętem Pracy ale to nie oni stali za jego genezą. Otóż początki sięgają za Atlantyk, do Chicago. To właśnie tam grupa niemieckich anarchistów rozpoczęła strajk 1 maja 1886 r...

Robotnicy na chicagowskim placu Haymarket

14 godzin w pracy? Mit? Niestety prawda

Po amerykańskiej wojnie domowej, a zwłaszcza po kryzysie w latach 1873 – 1879 nastąpił wzrost produkcji przemysłowej. Jednak wówczas nie było maszyn, które mogłyby pracować za człowieka dniami i nocami. Niestety ludzie spędzali 12 godzin dziennie w fabrykach, a czasami nawet 14 godzin. Próbowano się temu sprzeciwić. I to właśnie Chicago stało się centrum protestu wobec takiego wykorzystania ludzi. Walka toczyła się na słowa, lecz przedsiębiorcy nie słuchali. Robotnicy byli zorganizowani w ruch anarchistyczny.

Walka o ludzkie warunki

W październiku 1884 r. podjęto decyzję o tym, by od 1 maja 1886 r. wprowadzić 8 – godzinny dzień pracy. I właśnie tego dnia związki zawodowe zorganizowały wiece, by poprzeć ten pomysł – choć często możemy spotkać zapis, że strajk rozpoczęto, by sprzeciwić się pracy przez 12 godzin. W wiecach wzięło udział od 300 tys. do pół miliona osób. W Chicago marsz, do którego dołączyło ok. 80 tys. robotników, prowadził fundator Miedzynarodowego Stowarzyszenia Osób Pracujących (IWPA), Albert Parsons z żoną Lucy i dziećmi.

Dwa dni później, 3 maja, strajkujący spotkali się koło przedsiębiorstwa McCormick Harvester Co. Było to ważne miejsce, ponieważ w lutym właściciel tej firmy zwolnił znaczną liczbę pracowników. W tym miejscu nie udało się ludziom Pinkertona rozgromić robotników. Z czasem zaczęli pojawiać się łamistrajkowie. Niemiecki anarchista August Spies, redaktor naczelny Arbeiter-Zeitungi podczas przemówienia mówił, że muszą trzymać się razem. Niestety pod koniec dnia ludzie zgromadzili się koło bramy i chcieli „policzyć się” ze zdrajcami. Doszło do rozruchów z policją – w wyniku strzelaniny zginęło dwóch pracowników McCormick.

Anarchiści byli oburzeni zachowaniem stróżów prawa – wówczas podawano, że zabito sześć osób. Drukowano ulotki, wzywające do stawienia się następnego dnia, czyli 4 maja na placu Haymarket. Były one w wersji anglo – i niemieckojęzycznej, gdyż w strajkach brali udział robotnicy, będący niemieckimi imigrantami. Wspominano w nich o tym, że policjanci zamordowali strajkujących w imieniu interesów gospodarczych i własnie dlatego należy szukać sprawiedliwości na własną rękę.

Ludzie zgromadzili się na Haymarket wieczorem – przyszło od 600 do 3 tys. osób. Wpierw przez blisko godzinę przemawiał Albert Parsons, a potem Samuel Fielden. Około 22:30 na placu pojawili się policjanci, maszerując w kierunku zebranych. Inspektor John Bonfield kazał się rozejść ludziom, lecz za chwilę w stronę policji rzucono bomby domowej roboty. Zginął jeden z policjantów, Mathias J. Degan. Doszło do strzelaniny. Kto zaczął? „New York Times” podał, że to robotnicy pierwsi zaczęli strzelać. Paul Avrich, historyk wskazywał, iż stróże prawa strzelali do uciekających zebranych. Ostateczni ok. 60 funkcjonariuszy zostało rannych i nieznana liczba cywilów, a zabito 7 policjantów i co najmniej 4 spośród zgromadzonych. Jeden z urzędników policji podawał, że policjanci strzelali też do swoich – było ciemno, więc nie widzieli dokładnie, do kogo strzelają. Inspektor Bonfield obawiał się tego i wydał rozkaz zaprzestania wymiany ognia.

Szukanie winnego

Po aferze w Haymarket już 5 maja przeszukano redakcję Arbeiter – Zeitung i aresztowano Augusta Spiesa i jego brata oraz redakcyjnego asystenta Michaela Schwaba i zecera, Adolpha Fischera. Znaleziono tam „Plakat Zemsty” i inne dowody, które posłużyły oskarżycielowi. Dwa dni później przeszukania dokonano w domu Louisa Lingga – odkryto materiały wybuchowe i kilka bomb i w związku z tym zatrzymano go. Również policja wzięła właściciela domu, w którym znaleziono bomby, Williama Seligera. Jednak on zgodził się na współpracę z policją i nie został skazany. Policjanci aresztowali także Balthazara Rau’a, podejrzanego o rzucenie bomby. Zeznał, że w Arbeiter – Zeitung umieszczono w tekście słowo „Ruhe„ (”pokój”), co miało oznaczać dla ludzi, by przygotowali się zbrojnie na wiec w Haymarket.Policja znalazła podejrzanego, Rudolpha Schnaubelta, który ich zdaniem odegrał na placy znaczącą rolę. Niestety gdy już mieli pewność co do zarzutów, Schnaubelt zdążył uciec z kraju.

7 oskarżonych w sprawie Haymarket

Miesiąc po tragedii policja miała ośmiu podejrzanych, w tym tylko dwóch znajdowało się w Haymarket w momencie wybuchu – Spies i Fielden. Dwóch innych, Adolph Fischer i Parsons, uczestniczyli tylko na początku w wiecu, a potem udali się na spotkanie anarchistów. Parsons, sądząc, że materiał dowodowy przeciw oskarżonych był słaby, sam się zgłosił. Engel został aresztowany, choć nie był ściśle związany z wybuchem bombowym (przebywał w tym czasie w domu), ale nawoływał do radykalizmu. Lingg również trafił na ławę oskarżonych. Obok niego zasiadł Seliger. Michael Schwab również został oskarżony (choć potem ułaskawiony) – w czasie wybuchu przemawiał na innym wiecu. I ostatni, Oscar Neebe – związany był z Arbeiter – Zeitung.

Ślepa sprawiedliwość?

Proces rozpoczął się 21 czerwca 1886 r. i trwał do 11 sierpnia. Rozprawie przewodniczył sędzia Joseph Gary. Te kilka miesięcy minęło pod ciągłą obserwacą mediów, społeczeństwa i państwa. Niestety sędzia nie krył wrogości wobec oskarżonych. Trzy tygodnie wybierano ławę przysięgłych spośród kilkaset osób – ostatecznie „sprawiedliwa” dwunastka niestety nie wykazywała się bezstronnością.

Zeznawało aż 118 osób, w tym 54 z Departamentu Policji. Brat Parsonsa powiedział, że bombę mogli podłożyć ludzie Pinkertona. Natomiast śledczy na czele z kapitanem Michaelem Schaakiem stwierdzili, że ołów, pochodzący z bomby, która zabiła policjanta oraz bomb robionych przez Lingga, był taki sam.

Przed wygłoszeniem wyroku Neebe zarzucił Shaakowi posiadanie „gangu” plądrującego i okradającego domy. Odpowiedzią policjanta był śmiech. Jednak nie było z czego się śmiać – niedługo po zakończeniu procesu został wyrzucony z policji za rzekome sfabrykowanie dowodów właśnie w tej sprawie, ale przywrócono go do służby w 1892 r.

Ostatecznie 11 sierpnia proces zakończył się. Sędzia wydał wyrok śmierci dla siedmiu osób. Z kolei Nabee dostał karę 15 lat pozbawienia wolności.

Pętla na szyi

Wyrok wywołał oburzenie w środowiskach robotniczych. Natomiast byli też zadowoleni z niego. W prawie pojawiały się teksty szkalujące skazanych, np. Chicago Times nazwał ich „czerwonymi łotrami„, „zabójcami„, ”diabłami”.

W 1887 r. sprawa została zaskarżona wpierw do Sądu Najwyższego stanu Illinois, a potem do Sądu Najwyższego USA. Petycja została odrzucona. Natomiast 10 listopada 1887 r. gubernator Illinois zamienił Fieldenowi i Schwabowi kary śmieci na dożywocie. Natomiast tego samego dnia wieczorem Lingg popełnił samobójstwo.

Wyroki zostały wykonane 11 listopada 1887 r. Na szubienicy zawisnęli Engel, Fischer, Parsons i Spies. Stojąc z pętlami wokół szyi (od razu kojarzy mi się to z trzecią częścią filmu Piraci z Karaibów), śpiewali Marsyliankę i hymn międzynarodowego ruchu rewolucyjnego. Z kolei Spies miał powiedzieć: „Przyjdzie czas, kiedy nasza cisza będzie potężniejsza niż głosy zdławione dzisiaj”. Świadkowie podawali, że śmierć nie była natychmiastowa – skazańcy umierali powoli.

To nie koniec jednak?

Pojawiali się obrońcy skazanych, a wśród nich m.in. Oscar Wilde czy George Bernard Shaw. Wskazywali na niesprawiedliwe wyroki i pomyłkę sądową. Nigdy jednak nie wskazano osoby, która zainicjowała całą rzeź i przyczyniła się do śmierci policjanta Degana. Historycy, m.in. James Joll i Timothy Messer-Kruse sugerowali, że bombę rzucił Rudolph Schnaubelt. Paul Avrich natomiast uważał, że to tylko spekulacje zupełnie bezpodstawne. Problem 4 maja 1886 r. i późniejszego wyroku pojawiał się w wielu pracach i stale budzi w Stanach Zjednoczonych wielkie poruszenie. Jedna z nowszych pozycji pochodzi z 2011 r. Timothy Messer-Kruse udowadniał, że to anarchiści mieli związek z wydarzeniami na placu Haymarket. Ponadto pisał, że jak na XIX – wieczne standardy proces był sprawiedliwy, a smutny koniec to skutek niekompetencji obrońców, chcących bronić anarchizmu, a nie swych klientów.

Śmierć to początek czegoś?

Wydarzenia z początku maja 1886 r. były zarówno ciosem dla związków robotniczych, ale też je umocniły. Jeszcze w tym samym roku powstała Partia Pracy w Chicago. Natomiast w 1889 r. II Międzynarodówka ustaliła 1 Maja Świętem Parcy – chciano docenić w ten sposób osoby, które zginęły trzy lata wcześniej.

Na zjeździe Amerykańskiej Federacji Pracy (AFL) w 1888 r. zdecydowano się ponowić kampanię w celu ustanowienia 8 – godzinnego dnia pracy. Pomysł ten został przyjęty 1 maja 1890 r. Dziewięć lat później prezydent AFL, Samuel Gompers zwrócił się do II Międzynarodówki, by wspólnie walczyć o wprowadzenie na świecie 8 – godzinnego czasu pracy, co też przyjęto podczas pierwszego kongresu stowarzyszenia partii i organizacji socjalistycznych w Paryżu.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Gorol pisze:

    Tradycja zamachów z bombami ma tam wieki...

  2. ak pisze:

    ...niestety

Zostaw własny komentarz