„Abchazja” – W. Górecki - recenzja |
Na świecie istnieje obecnie kilkadziesiąt tzw. „państw nieuznawanych„, znanych także pod nazwą ”quasi-państw”. Pomimo braku oficjalnego uznania międzynarodowego, posiadają one własną państwowość: rząd, polityków, własną armię – a co za tym idzie, kontrolują jakieś terytorium, mają pocztę, własną służbę zdrowia, a także symbolikę narodową – hymn, godło oraz flagę. Posiadają także obywateli, identyfikujących się z quasi-państwem.
Twory takowe najczęściej powstają w wyniku secesji od jakiegoś państwa, w którym dotychczas żyła dana narodowość. Dodajmy – secesji najczęściej kończącej się konfliktem zbrojnym. Nie trzeba szukać daleko – quasi-państwa istnieją lub istniały w ostatnim czasie w Europie – Kosowo, Naddniestrze, Herceg-Bośnia, Republika Serbskiej Krainy czy też Cypr Północny. Dodatkowo istnieje kilkadziesiąt regionów autonomicznych, pragnących oderwać się od „państwa matki”. Przykładowo w Europie: Kraj Basków, Katalonia, Wojwodina oraz Korsyka. Jednym udaje się stworzyć własne państwo, innym nie. Odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje, udziela Wojciech Górecki w swojej najnowszej książce pt. Abchazja.
Książka wydana została w 2013 roku nakładem wydawnictwa Czarne i zalicza się do gatunku reportażu, ale nosi znamiona tak zwanego „podróżopisarstwa”. Dodatkowo zawiera liczne wątki autobiograficzne autora – dziennikarza, reportera, historyka i analityka Ośrodka Studiów Wschodnich, zajmującego się od dwudziestu lat tematyką Kaukazu Północnego i Południowego.
Abchazję Góreckiego mógłbym zrecenzować praktycznie w jednym akapicie. Górecki pisze rewelacyjnie. Rozmawia ze zwykłymi, prostymi ludźmi, pije alkohol oraz zastanawia się nad mentalnością mieszkańców Europy i Kaukazu tak, jak Andrzej Stasiuk w Jadąc do Babadag. I podobnie jak Stasiuk na Bałkanach, Górecki szuka na Kaukazie tego, czego już nie ma na Zachodzie – sąsiadów, którzy sobie ufają, ludzi, którzy lubią ze sobą rozmawiać oraz niewiarygodnej gościnności. Udowadnia, iż na Kaukazie wciąż obowiązuje stare przysłowie: „gość w dom, Bóg w dom”. Dodatkowo Górecki przybliża nam historię Abchazji. Autor posiada na jej temat ogromną wiedzę, podobnie jak Robert Kaplan, autor Bałkańskich Upiorów. Wiedzę popartą znajomością licznych publikacji dotyczących tego regionu świata.
Wojciech Górecki w Abchazji wnikliwie przedstawił nam historię tego niezwykłego tworu politycznego, jaki do dnia dzisiejszego istnieje na Kaukazie. Abchazja powstała 23 lutego 1992 roku w wyniku oderwania się od Gruzji. Uznana została przez sześć państw: Rosję, Nikaraguę, Wenezuelę, Nauru, Vanuatu oraz Tuvalu. Ponadto Abchazję uznały trzy inne, również nieuznawane państwa – Osetia Południowa, Górski Karabach oraz Naddniestrze. Poparcie niepodległości udzieliły także inne niepaństwowe jednostki, m. in. Krym i Gagauzja.
Polska wraz z innymi państwami Unii Europejskiej traktuje Abchazję jako autonomiczną część Gruzji. Ciekawym faktem jest uznanie przez UE Kosowa, które było w podobnej sytuacji do Abchazji. Zastanawia się nad tym Górecki:
Niby czemu Turkmenia ma prawo być niepodległa, a Abchazja nie? Albo w czym jest gorsza Baszkiria od Białorusi? Świat nie chce jednak wyjątków i precedensów, boi się reakcji łańcuchowej. Piętnaście nowych państw da się jeszcze ogarnąć, ale pięćdziesiąt, pięćset, pięć tysięcy?
I dalej dywaguje nad sensem niepodległości tworów państwowych o wielkości miasta lub gminy – a na Kaukazie wielokrotnie takowe powstawały i upadały. Toczyły ze sobą wojny, zawierały sojusze oraz nieustannie ze sobą rywalizowały. Wysyłane były tam misje: ONZ, NATO, Wspólnoty Niepodległych Państw. Quasi-państwa ze sobą godzono, odgradzano, zabezpieczano. A to kosztowało pieniądze.
Niezwykle ciekawe, według mnie, jest prześledzenie przez Góreckiego polskich wątków w historii Abchazji. Górecki przedstawia m.in. sylwetkę Teofila Łapińskiego, XIX- wiecznego polskiego kondotiera walczącego z carską Rosją na Kaukazie, którego Abchazi pamiętają do dnia dzisiejszego.
Jednym z alfabetów, jakim do dzisiaj piszą mieszkańcy tego quasi-państwa, jest tzw. łacinka. Język ten wymyślony został przed II wojną światową przez naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego. W latach pięćdziesiątych XX wieku, podczas gdy Abchazja należała do Gruzińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, Gruzini brutalnie represjonowali Abchazów. Zakazano wówczas używania łacinki, zabroniono nadawać dzieciom abchaskie imiona. Rodzice niechętnie sięgali po imiona gruzińskie, rosyjskie oraz ogólnokaukaskie. Wielokrotnie nadawali im imiona polskie. Jak pisze Górecki, wśród pokolenia lat 50. XX wieku, wśród Abchazów spotyka się wielu Stanisławów i Władysławów. Są także Teofilowie.
Wojciech Górecki opisał w Abchazji także mniejszości narodowe, które brały udział w wojnie o niepodległość tego quasi-państwa. Przedstawił sylwetki Czeczenów, Kabardyjczyków, Karaczanów, Inguszy, oraz górali z Dagestanu. Znalazł się wśród nich także polski najemnik – Janusz Godawa, któremu Górecki poświęcił sporo miejsca. Prześledził udział tego kondotiera w konflikcie abchasko-gruzińskim aż do jego śmierci w 1992 roku. Przybliżył także sylwetkę Szamila Basajewa, który był dowódcą kaukaskich ochotników, a który w Abchazji do dzisiaj ma status półboga.
Górecki opisał także przyczyny udziału obcokrajowców w tym konflikcie. Abchazja nie była w stanie zapewnić ochotnikom zapłaty za udział w wojnie. Po exodusie Gruzinów, najemnicy mogli osiedlić się w opuszczonych przez nich domach – i bardzo często, mając problemy w ojczyźnie – jak Janusz Godawa – zacząć życie od nowa.
W Abchazji czytamy także o kulturze w tym czarnomorskim quasi-państwie, gdzie wielu polityków ma doktoraty różnorakich uczelni, a wielu aktorów teatralnych udziela się społecznie. Nie zabrakło także opisu Fazila Iskandera, wybitnego abchaskiego pisarza, wielokrotnie nominowanego do literackiej nagrody Nobla, a prywatnie – zwolennika niepodległej ojczyzny. Autor wspomina jedyną abchaską stację telewizyjną, przytacza tytuły kilku lokalnych gazet.
Górecki omówił gospodarkę tego quasi-państwa, problem ogromnego bezrobocia, wspomniał o obowiązujących tam walutach. Nadmienił m.in. o lokalnie produkowanej wódce o nazwie „Korona Leona”, a także o kilku markach papierosów posiadających akcyzę – a palonych przez wielu Gruzinów. Dowiadujemy się także, iż Abchazja posiada własną sieć komórkową.
Zafascynował mnie szczególnie opis marynarki wojennej Abchazji – tj. jednego kutra rybackiego, uzbrojonego w wolnych chwilach przez aktora teatralnego Ławnika Achbę. Oprócz marynarki wojennej, Górecki opisał także linie lotnicze. Flota powietrzna Abchazji składa się z jednego poradzieckiego helikoptera.
Wojciech Górecki przedstawił także sylwetkę Zaruba Szengelii, założyciela instytutu Gruzińsko-Abchaskiego w Tbilisi. Organizacja ta zajmuje się przezwyciężaniem dawnych animozji, walką ze stereotypami i nienawiścią panującą pomiędzy tymi dwoma nacjami. Za główny cel stawia sobie zbliżenie obu społeczeństw poprzez edukację. Wydaje rozmówki abchasko- gruzińskie, książki i bajki dla dzieci w obydwu językach.
Abchazję Góreckiego, jak już wspomniałem, czyta się świetnie. Autor dzięki swojej ogromnej wiedzy oraz ciekawemu stylowi pisania, potrafi zainteresować czytelnika tematem. Dodatkowo książka zakrywa jedną z białych plam, jakie istnieją w polskiej literaturze na temat Abchazji. Niewątpliwie istnieje na świecie jeszcze wiele „państw, w których straszy”, państw nieznanych zupełnie Polakom i obywatelom Europy Zachodniej bądź znanych tylko szczątkowo z prasy i telewizji. Nawet na naszym europejskim podwórku: jaką wiedzę mają mieszkańcy Europy na temat Naddniestrza czy też Kosowa? Górecki Abchazją przybliża taki nieznany świat.
Plus minus:
Na plus:
+ świetny styl pisania
+ ogromna wiedza autora na temat Kaukazu.
+ pierwsza książka w języku polskim dotycząca Abchazji
Na minus:
- cena
- książka jest za krótka, odczuwam ogromny niedosyt, że tak szybko się skończyła
Tytuł: Abchazja
Autor: Wojciech Górecki
Wydawca: Wydawnictwo Czarne
ISBN: 978-83-7536-508-5
Liczba stron: 179
Rok wydania: 2013
Oprawa: twarda
Cena: 39.90 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Bardzo interesująca i zachęcająca do przeczytania książki recenzja. Mam tylko wątpliwość co do tego wymyślenia języka na Uniwersytecie Warszawskim - chyba to alfabet został wymyślony czy dopasowany do języka, a nie sam język. Abchaski to nie esperanto, to język naturalny, przez nikogo nie wymyślony i zapewne starszy od języka polskiego.