Polak, jakich mało – Jerzy Junosza-Kowalewski (9 czerwca 1923 – 27 lipca 2013) |
Jerzy Junosza Kowalewski urodził się 9 czerwca 1923 roku w Warszawie jako syn Władysława Kowalewskiego i Haliny Kowalewskiej primo voto Trentowskiej z Rohozińskich. Oboje rodzice wywodzili się ze starej, polskiej szlachty rodowej, której drzewo genealogiczne sięga XV i XVI wieku.
Młodego Jerzego charakteryzował gorący patriotyzm, jak również gorąca głowa. Jak sam kiedyś ze śmiechem wspominał z Korpusu Kadetów został wydalony „za grzeczność”. Aby ukrócić trochę jego narowisty charakter, rodzice wysłali go do Szwajcarii, gdzie w 1939 roku złożył maturę. W obliczu zbliżającej się wojny, Jerzy Kowalewski powrócił do Polski. Z dniem 1 września 1939 roku przyłącza się do obrony Ojczyzny. Jednak przeważające siły dwóch nieprzyjacielskich armii łamią bohaterki opór polskich żołnierzy. Aby nie dostać się w ręce Niemców, młody Kowalewski udaje się do Brześcia Litewskiego, który znajdował się po drugiej stronie Bugu (w sowieckiej strefie okupacyjnej). Tam, 10 października, zostaje aresztowany przez NKWD. Jednak po miesiącu udaje mu się zbiec z niewoli. Wraca do Warszawy, obecnie znajdującej się na terenie tzw. Generalnego Gubernatorstwa. Od razu rzuca się w wir walki podziemnej. Działając w SZP-ZWZ Kowalewskiemu udaje się zdemaskować szpicla oraz umieścić polskiego agenta w warszawskiej placówce Gestapo. Przez prawie półtora roku służy Polsce Podziemnej w ramach grupy rozpracowującej niemieckie agentury. W nocy z 21 na 22 kwietnia 1941 roku zostaje aresztowany przez Gestapo w domu rodziców przy ul. Rozbrat 6 m. 13. Na Pawiaku spędza prawie cały rok, do 17 kwietnia 1942 roku.
Podczas pobytu na Pawiaku zostaje wciągnięty w działalność więźniarskiego ruchu oporu. Przekazuje przez „wolnościową„ dentystkę grypsy, które zostają wykorzystywane przez komórkę więzienną AK ”Kratka”. Donosi m.in. o aresztowanych, metodach przesłuchań, sytuacji na Pawiaku oraz o wykrytych szpiclach. 17 kwietnia 1942 roku zostaje włączony do transportu, który odchodzi do KL Auschwitz. Jako więzień 31 119 zostaje początkowo umieszczony na bloku 18A, skąd wychodził do pracy przy budowie kompleksu fabrycznego IG Farben w Monowicach. W obozie spotyka przedwojennych znajomych, zarówno swoich, jak i rodziców. Należał do nich m.in. rtm. Witold Pilecki (w obozie pod nazwiskiem Serafiński). To oni wciągają Kowalewskiego do obozowego ruchu oporu i niewątpliwie ratują mu życie wyciągając z bloku 20 tzw. bloku tyfusowego. Junoszy udaje się przeżyć eksperymenty z tyfusem. Zostaje umieszczony na bloku 25, a na liście najbliższego transportu do KL Gross Rosen znajduje się jego nazwisko.
Do KL Gross Rosen (filii KL Sachsenhausen) trafia 6 czerwca 1942 roku jako więzień nr 2751. Tutaj początkowo pracuje jako kamieniarz w kamieniołomach w Gross Rosen, będących filią należących do SS zakładów Erd- und Steinwerke GmbH (DEST). Po pewnym czasie awansuje na kalifaktora w kwaterach podoficerów i oficerów SS. Tutaj ma możliwość organizowania dodatkowego pożywienia, co umożliwia mu przekazywanie swoich porcji potrzebującym kolegom. Słucha również nielegalnie radia BBC, a zasłyszane informacje z frontu przekazuje zaufanym współwięźniom. Jednak nie udaje mu się pozostać na tej funkcji. Stracił ją i został wcielony do karnej kompanii, gdzie miał zostać „załatwiony„. Pomogli jednak koledzy – trafił najbliższym transportem do KL Dachau. W KL Gross Rosen zapamiętano go, jako więźnia, który niejednemu kapo dał ”po pysku” podczas meczy bokserskich.
W obozie Dachau przebywał od 4 stycznia 1944 roku, aż do wyzwolenia 29 kwietnia 1945 roku. W obozie tym otrzymał numer 63123. Tutaj również związał się z obozowym ruchem oporu. Po wyzwoleniu spędził dwa miesiące w amerykańskim szpitalu polowym. Po podreperowaniu zdrowia dał się zwerbować w Muranau do 2 Korpusu Polskiego. Już w mundurze, podczas pobytu w Rzymie odnalazł Ojca. W tym mieście też ukończył studia w Wyższej Szkole Handlowej. Przez Anglię wyemigrował do Argentyny, gdzie początkowo pracował jako pasterz. Jednak z czasem doszedł bardzo wysoko: został osobistym sekretarzem Evity Peron. W 1949 roku na naglące prośby Matki wrócił do Polski. Natychmiast został zatrzymany w Gdyni. Zwolniono go jednak po dwóch miesiącach. Znalazł zatrudnienie w Ambasadzie Argentyny jako tłumacz. Następnie pracował jako urzędnik w budownictwie. W latach 1956 – 1980 (a więc do przejścia na rentę) pracował w polskim Biurze Podróży ORBIS.
Do końca swojego życia pozostał człowiekiem skromnym i wesołym. Każdemu służył pomocą. Zawsze chętnie dawał świadectwo ze swojego pobytu w obozach koncentracyjnych. Na zawsze pozostał gorącym patriotą. To Człowiek, przed którym należy mocno skłonić głowę. Polak, jakich mało.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.