35. rocznica katastrofy w Rotundzie PKO w Warszawie


Zima 1978/1979 uznana została za najmroźniejszą w ubiegłym stuleciu. W styczniu doszło do paraliżu komunikacyjnego, brakowało surowców energetycznych, a ludzie musieli poruszać się w tunelach ze śniegu. 15 lutego tematem, który zdominował media, nie była jednak sytuacja pogodowa w kraju, lecz zdecydowanie inna.  Tego dnia doszło do jednej z największych katastrof w powojennej Polsce.

Miejsce katastrofy

Przejście dla pieszych przez ul. Widok w kierunku Rotundy PKO. 1971 rok. NAC. sygn. 40-W-4-10

Przejście dla pieszych przez ul. Widok w kierunku Rotundy PKO. 1971 rok. NAC. sygn. 40-W-4-10

Kto z nas nie zna Rotundy, budynku III oddziału banku PKO, znajdującego się na skrzyżowaniu al. Jerozolimskich i ul. Marszałkowskiej. Przy jednym z najruchliwszych skrzyżowań w Warszawie w listopadzie 1966 roku otwarto budynek, który stał się symbolem sukcesu ustroju, trwale wpisując się w krajobraz miasta.

We wspomnieniach świadków katastrofy, 15 lutego 1979 roku zapisał się jako bardzo aktywny dzień pracy. W chwili wybuchu we wnętrzu Rotundy znajdowało się około 170 pracowników oraz 300 klientów. Był tłusty czwartek. Dokładnie o godzinie 12:37 budynkiem wstrząsnął potężny wybuch. Jeden z symboli Warszawy został zniszczony w niemal 70%, a w jego wnętrzu utworzył się głęboki lej. Z okolicznych wieżowców posypał się grad szkła, który ranił przechodniów, a wokół budynku rozrzucone były szczątki ofiar oraz banknoty i książeczki oszczędnościowe.

Przyczyny wybuchu

W niespełna w kilka minut po zdarzeniu, na miejsce przybyły pierwsze karetki pogotowia. Według oficjalnych danych w katastrofie śmierć poniosło 49 osób a 135 zostało rannych - w tym nie tylko osoby znajdujące się w Rotundzie, ale również przechodnie. 2 tys. robotników przez 6 dni szukało kolejnych ofiar w ruinach banku.

Wydarzenie z 15 lutego wstrząsnęło opinią publiczną. Mieszkańcy Warszawy licznie zgłaszali się do punktów krwiodawstwa, by oddać krew poszkodowanym w katastrofie.

Prokuratura Generalna jako przyczynę wybuchu podała obecność gazu ziemnego w podziemiach banku. Problem jednak polegał na tym, iż w budynku nie było żadnej instalacji gazowej. Informacja ta spowodowała, że zaczęły pojawiać się liczne historie spiskowe. Informacja w PRL była bowiem towarem deficytowym.

Według oficjalnych ustaleń przyczyną wybuchu był pęknięty zawór gazociągu. Gaz miał dostać się do pomieszczeń archiwum w podziemiach Rotundy dzięki tunelowi telekomunikacyjnemu. Świadkowie zdarzenia mówią jednak, iż przed wybuchem nie czuć było ulatniającego się gazu. Wytłumaczeniem tego zdarzenia może być fakt, iż do bezwonnego gazu dodawany jest nawaniacz, który pod wpływem niskich temperatur może się skroplić.

W wyniku niskiej temperatury, zbyt mocnego dokręcenia śruby kryzy mocującej zawór gazu oraz ruchów podłoża, wywołanych komunikacją nadziemną oraz podziemną (linia średnicowa PKP była oddalona od miejsca katastrofy zaledwie o 8 metrów) doszło do pęknięcia zaworu i powstania 77-centymetrowej szczeliny. W oficjalnym komunikacie za bezpośrednią przyczynę wybuchu uznano żar od papierosa lub zwarcie elektryczne.

Opinia publiczna nie wierzyła w wersję podaną przez władzę. Jej zdaniem liczba ofiar również została zaniżona.

2 kwietnia 1979 roku w specjalnym programie opublikowanym przez Telewizję Polską zaproszeni eksperci omawiali szczegóły śledztwa, mając tym samym uwiarygodnić oficjalną wersję wydarzeń.

Budynek Rotundy bardzo szybko został ponownie oddany do użytku, gdyż nastąpiło to w październiku 1979 roku. Znajdująca się w północnej części budynku tablica pamiątkowa upamiętnia ofiary tego tragicznego dnia.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz