Trójmiasto w przededniu II wojny światowej |
Dwadzieścia lat, które minęły od odzyskania przez Polskę niepodległości do jej rychłej utraty, były dla trójmiasta latami szalenie szybkiego i prężnego rozwoju. Co roku odwiedzały te strony liczne grupy turystów. Latem 1939 roku świecące intensywnie słońce i szumiące fale ciepłych wód Bałtyku z pewnością zachęcały do beztroski i odpoczynku, jednak społeczność zamieszkująca te tereny doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co może się niedługo wydarzyć.
Gdynia w trakcie przygotowań
Zanim weźmiemy pod lupę dość kontrowersyjne na tamte czasy miejsce, jakim był obszar Wolnego Miasta Gdańsk, przyjrzyjmy się, jak wyglądało wówczas życie w istnej Dumie II RP, jaką bez wątpienia było miasto Gdynia.
W 1939 roku „Miasto z morza i marzeń” liczyło blisko 127 tysięcy mieszkańców. Spowodowane to było napływem rąk do pracy (ogromny port, liczne ośrodki przemysłowo-handlowe, stocznia itd.) z całego prawie kraju, a szczególnie z Pomorza.
W ciągu kilku ciężko przepracowanych lat z małej wioski rybackiej powstało miasto z nowoczesną infrastrukturą, bogatym życiem kulturalnym i naukowym. Jeden z większych, jeśli nie największy twórca i budowniczy Gdyni – Tadeusz Wenda (obecnie nieco zapomniany z powodu ogromnego kultu Eugeniusza Kwiatkowskiego), pisał po latach, że w Gdyni „znajdowały się wielkie wizje morskie odrodzonego państwa polskiego, które wysiłkiem zbiorowym Polaków zostały urzeczywistnione”1.
Przyszłym okupantom – delikatnie mówiąc – przeszkadzało to, że ich nowo powołany do życia sąsiad, jakim była Polska, posiada swój własny duży port, czyniący ją niezależną w kwestiach transportu morskiego od portu Gdańskiego. Innym utrapieniem dla Niemców był fakt, że co sezon do Gdyni przybywały masy turystów, które rosły intensywniej po dojściu do władzy NSDAP. Od niespokojnych i niebezpiecznych miejsc, takich jak np. plaża w Brösen (obecnie Brzeźno – dzielnica Gdańska) czy w Sopocie, letnicy znacznie bardziej woleli Orłowo, jak i całe miasto Gdynia, w którym trwało jeszcze dość normalne życie. Do Gdyni łatwiejszy był również dojazd. Od 1936 roku funkcjonował Port Lotniczy w Rumi-Zagórzu. W pobliżu działał też dworzec kolejowy, z którego bardzo łatwo można było dostać się do centrum miasta. Z lotniska kursowały samoloty niemalże do wszystkich europejskich stolic, a wiosną 1939 roku uruchomiono jeszcze połączenie lotnicze do Wenecji. Jeszcze 14 czerwca w Gdyni odbyły się oficjalne uroczystości z okazji 20-lecia Polskiej Komunikacji Lotniczej.
Również przemysł stoczniowy w Gdyni zaliczył jeszcze przed wybuchem wojny swój produkcyjny sukces. W sierpniu po niespełna roku prac budowlanych gotowy do użytku był pierwszy pełnomorski drobnicowiec zbudowany w Polsce po odzyskaniu niepodległości. Nosił on nazwę SS Olza, a jego zwodowanie zaplanowano na wrzesień (ostatecznie z wiadomych powodów do niego nie doszło). Pod koniec lipca do Gdyni przybył pułkownik Stanisław Dąbek. Zamieszkał w Gdyni przy ul. Świętojańskiej i został wyznaczony na dowódcę Morskiej Brygady Obrony Narodowej. Podjął aktywne prace nad umocnieniem pozycji obronnych i wzmocnieniem uzbrojenia podległych mu jednostek2. Nie miał łatwego zadania, gdyż w Gdyni brakowało silnego i jednolitego dowództwa oraz środków finansowych. Teren Kępy Oksywskiej, na której zająć swoje pozycje miało wojsko, był całkowicie nieprzystosowany do walk obronnych. Obowiązujący zakaz niszczenia płodów rolnych rosnących na Kępie nie zezwalał na jakąkolwiek przebudowę terenu. 10 sierpnia zakaz ten został anulowany i rozpoczęły się prace fortyfikacyjne. 29 sierpnia na placu Grunwaldzkim odbył się koncert Jana Kiepury – wybitnego śpiewaka operowego znanego wówczas na całym świecie. Dochód z koncertu przeznaczony został na Fundusz Obrony Morskiej. Było to ostatnie tak wielkie widowisko w przedwojennej Gdyni. Pięć dni później, rankiem dobiegły końca jej największe lata świetności i niesamowicie szybkiego rozwoju.
Sopot w cieniu swastyki
Po przekroczeniu przejścia granicznego w Gdyni Kolibkach, już na obszarze Wolnego Miasta Gdańsk, położone było równie „wolne„ miasto Sopot. Dziś miasto to jest uzdrowiskowym kurortem nadmorskim. Podobnie było nim w czasach międzywojennych, jednak po dojściu do władzy NSDAP znana w całej Europie ”Riwiera Północy” zaczęła powoli podupadać. Przyozdobione czerwonymi flagami ze swastyką miasto kompletnie nie przyciągało turystów (jak już wcześniej wspomniałem, letnicy częściej stawiali wówczas na wakacje w Gdyni).
W 1934 roku urząd nadburmistrza miasta objął Erich Temp. Początkowo naziści wykazywali obojętny stosunek do przedstawicieli innych narodowości zamieszkujących Sopot. Od 1938 roku zauważyć jednak można było diametralną zmianę w ich postępowaniu. Największe prześladowania dotknęły ludność Żydowską, czego pierwszym dobitnym przykładem była mająca miejsce między 12 a 13 listopada Noc Kryształowa na terenie Wolnego Miasta Gdańsk (na terenie Rzeszy Niemieckiej miała ona miejsce 3 dni wcześniej). Spalono wówczas synagogę sopocką oraz wycięto symboliczny dąb upamiętniający zorganizowany w 1927 roku w Sopocie wielki kongres użytkowników języka esperanto. Kupcom zabroniono prowadzenia swoich straganów, a adwokatom działalności zawodowej. W ramach bojkotu tego typu polityki żydowscy gracze wycofywali masowo swoje karty członkowskie w sopockim kasynie, a żydowscy letnicy wypoczywali na plaży w gdyńskim Orłowie zamiast na plaży w Sopocie, gdzie z resztą od dawna przy wejściach widniały tabliczki zakazujące im wstępu3.
Problem prześladowań dotyczył również Polaków, i licznych polskich organizacji działających na terenie miasta. Towarzystwo Ludowe „Lutnia„ organizujące w Sopocie szereg występów artystycznych w Domu Polskim lub Domu Zdrojowym, nie miało łatwo. Pomimo iż twórczość polskich muzyków, aktorów i piosenkarzy budziła ogromne uznanie wśród sopockiej społeczności, władze miasta nie były im przychylne i nie zawsze wydawały zgody na organizacje różnych wydarzeń kulturalnych. Podobne problemy dotknęły również takie organizacje krzewiące kulturę polską jak: Towarzystwo Gimnastyczne ”Sokół”, Towarzystwo Polek, Towarzystwo Byłych Wojaków, Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej, jak również i przedstawicieli Kościoła Katolickiego. Główni przedstawiciele tych organizacji toczyli różnorakie spory z Erichem Tempem, jak i innymi urzędnikami miejskimi. Ich walka o krzewienie kultury polskiej nie została im zapomniana po wybuchu wojny, kiedy to stali się ofiarami mordów, aresztowań i zsyłek do obozów pracy (przeważnie do Stutthof), z których już nie wracali. Dzień wybuchu II wojny światowej nie był dla Sopotu jakimś szczególnym dniem. Walki toczyły się z dala od miasta. Na prawdziwy okres zniszczeń i walk Sopot poczekał aż do 23 marca 1945 roku, kiedy to Armia Czerwona wkroczyła do miasta.
Gdańsk w oczekiwaniu
Spośród całej trójmiejskiej aglomeracji w Gdańsku najbardziej odczuć można było nadciągającą wojnę. Nie było w tym nic dziwnego, skoro to właśnie spór o to miasto stał się jednym z oficjalnych przyczynków do konfliktu. Dziś z różnych relacji możemy się dowiedzieć, że na równi z wysunięciem niemieckich żądań o przyłączenie Wolnego Miasta, wydane zostały dla wojska plany ewentualnego zajęcia siłą tego obszaru (na wypadek, gdyby zawiodły działania dyplomatyczne). Co ciekawe plany te kompletnie nie przewidywały ataku na Westerplatte, za wyjątkiem sytuacji w której Niemcy zaatakowani byliby przez znajdujących się tam polskich żołnierzy4. W sierpniu 1939 roku, już nikt w mieście nie miał wątpliwości, że lada dzień dojdzie do wielkiego konfliktu zbrojnego. Wielu polskich obywateli mieszkających w Gdańsku za namową bliskich lub z własnej woli wyjeżdżało do Ojczyzny. 24 sierpnia na gdańskich plażach roznoszony był gazetowy dodatek „Extrablatt„, w którym podano tego dnia informację, że Polska zamknęła swoje granice z Wolnym Miastem. Tę samą informację potwierdził później ”Der Danziger Vorposten”.
Następnego dnia rano do gdańskiego portu przypłynął Schleswig-Holstein i zacumował przy nabrzeżu w Nowym Porcie, naprzeciwko Westerplatte. Oficjalnie okręt ten przybył na zaproszenie Senatu Wolnego Miasta, a celem jego przybycia miało być uczczenie pamięci niemieckich marynarzy z krążownika „Magdeburg”, który został zatopiony na Bałtyku w rejonie Zatoki Fińskiej w 1914 roku. Jego obecność wywołała wiele kontrowersji. Przeważnie gdy przybywały do miasta tego typu statki, zwykły obywatel mógł wejść na jego pokład w wyznaczonych godzinach, w celu zwiedzania. Tym razem Schleswig był całkowicie zamknięty dla ludności, a jego zwiedzanie zabronione. Przez cały pobyt w porcie (aż do momentu wybuchu wojny), na okręcie obowiązywała wachta bojowa, a silniki statku wciąż były uruchomione i pracowały na takiej mocy, dzięki której statek w ciągu pół godziny był w stanie opuścić port. W rzeczywistości, pomimo iż okręt ten liczył już sobie wówczas 31 lat, był on doskonale uzbrojony, a na jego pokładzie ukryte były oddziały Kriegsmarine, czekające na rozkaz do ataku. Na pokładzie wizytowali Wysoki Komisarz Ligi Narodów w Wolnym Mieście Gdańsk – Carl Burckhard, Komisarz Generalny RP – Marian Chodacki, oraz przywódca NSDAP w Wolnym Mieście – Albert Forster.
Wraz z przybyciem „tajemniczego okrętu” ogłoszono niejawną mobilizacje w 6 korpusach wojskowych na Pomorzu. Początkowo mobilizacja ta nie obowiązywała Gdańskiej Składnicy Tranzytowej, gdyż składała się ona w większości z pracowników cywilnych. 30 sierpnia została ona również włączona do mobilizacji, wraz z całym personelem. Mobilizacja nie objęła jedynie właściciele białych kart mobilizacyjnych z czerwonym paskiem oraz niebieskich kart mobilizacyjnych5.
Poza Westerplatte sytuacja w samym sercu miasta nie była zbyt optymistyczna. Senat Wolnego Miasta decyzją z 28 sierpnia zamknął ruch towarowy z Polską, a wszystkie przesyłki idące tranzytem do Gdyni były rekwirowane. Dzień później zatrzymany został ruch autobusów pomiędzy tymi miastami. Kursowały jedynie pociągi, które były jedynym środkiem łączności z Polską.
Noc pomiędzy 31 sierpnia a 1 września była bardzo krótką, a zarazem ostatnią spokojną nocą w Trójmieście. Nocny dyżur związany z przygotowaniami ewentualnej obrony Poczty Polskiej w Gdańsku rozpoczął Konrad Guderski. Jeszcze nie wiedział, że o godzinie 4 nad ranem w budynku poczty zostanie wyłączony prąd i połączenia telefoniczne, nad ranem pracownicy idący na dzienną zmianę zostaną aresztowani, a on sam zginie podczas pierwszego natarcia Niemców na placówkę. Albert Forster przygotował w nocy odezwę do Naczelnego Komisarza Ligii Narodów w Wolnym Mieście, nakazującą mu opuszczenie terenu Wolnego Miasta wraz z całym personelem Ligii. Wręczył mu ją już nad ranem, gdy walki w Trójmieście i całym kraju trwały bez szans na rychłe zakończenie.
- M. Widernik, Życie polityczne Gdyni w latach 1920–1939, Gdańsk 1977, s. 13. [↩]
- S. S. Wojtkiewicz, Alarm dla Gdyni, Warszawa 1977, s. 11. [↩]
- A. Tarkowska, Sopot między wojnami – Opowieść o życiu miasta 1918 – 1939, Łódź 2011, s. 89-91. [↩]
- F. Bogacki, Poczta Polska w Gdańsku, Warszawa 1978, s. 59. [↩]
- T. Bohm, Z dziejów naczelnych władz wojskowych II Rzeczypospolitej. Organizacja i kompetencje Ministerstwa Spraw Wojskowych w latach 1918–1939, Warszawa 1994, s. 240. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Świetny artykuł.
Dziękuje bardzo 🙂
ZAPYTANIE KTO BYL WLASCICIELEM KAMIENICY PSZED 2 WOJNO SWIATOWO OWCZESNE DELICJE