Dyplomata musi dobrze znać historię |
„Jeśli masz gruntowną wiedzę w dziedzinie stosunków międzynarodowych, pasjonujesz się historią i kulturami świata, jesteś kreatywny i ambitny, a jednocześnie gotowy do podjęcia wymagającej służby na rzecz kraju, jesteś dobrym kandydatem na dyplomatę” – tak brzmi pierwsze zdanie komunikatu Ministerstwa Spraw Zagranicznych informującego o naborze kandydatów na aplikację dyplomatyczną-konsularną.
Absolwent studiów wyższych po odbyciu rocznej aplikacji, czyli stażu w MSZ, przystępuje do egzaminu dyplomatyczno-konsularnego. Zdanie egzaminu umożliwia rozpoczęcie kariery w służbie zagranicznej i awans na kolejne stopnie dyplomatyczne (attaché, sekretarz, radca, ambasador).
Jednakże, aby dostać się na aplikację dyplomatyczno-konsularną, trzeba najpierw zdać egzamin konkursowy. Wśród zagadnień wymaganych na tym egzaminie na pierwszym miejscu wymieniono historię i kulturę Polski oraz historię powszechną. W cytowanym powyżej komunikacie również położono szczególny nacisk na znajomośc historii.
Dlaczego współczesny dyplomata musi bardzo dobrze znać historię?
W odpowiedzi na to pytanie można wskazać przynajmniej trzy główne powody. Po pierwsze: znajomość historii jest nieodzowna w skutecznym prowadzeniu polityki zagranicznej państwa; po drugie: tylko rzetelna wiedza historyczna pozwala zrozumieć złożoność współczesnego świata, a zwłaszcza odmienności kulturowe i cywilizacyjne poszczególnych państw i narodów; po trzecie: współczesna dyplomacja opiera się na standardach wypracowanych na przestrzeni dziejów.
We współczesnym świecie olbrzymią rolę odgrywa polityka historyczna. Różne narracje i mity są elementem wizerunku państwa, zaś wizerunek przekłada się na wymierne korzyści polityczne. Warto zauważyć na przykład, że II wojna światowa funkcjonuje w świadomości zbiorowej na świecie w postaci odrębnych mitów „narodowych„: rosyjskiego, amerykańskiego, francuskiego, niemieckiego, polskiego etc. Bardzo często przedstawiane w nich wizje wojny poważnie odbiegają od faktycznego przebiego zdarzeń. Każdy stara się prezentować jeśli nie w roli ”sprawiedliwego zwycięzcy”, to przynajmniej jako szlachetna i niewinna ofiara totalitaryzmu.
Doskonałym przykładem skutecznej polityki historycznej, uprawianej głównie przez media, ale silnie wspieranej przez dyplomację, są Niemcy. Przez dłuższy czas byli naznaczeni piętnem sprawców wojny i zbrodni popełnionych przez III Rzeszę. Jednakże od kilkunastu lat planowo i wytrwale zmieniają swój wizerunek, przedstawiając siebie jako ofiary Hitlera i nazistów (którzy wzięli się nie wiadomo skąd) i jednocześnie zrzucając winę za Holokaust na Polaków i inne narody. Najnowszym elementem tej kampanii jest słynny serial telewizyjny „Nasze matki, nasi ojcowie„, pokazujący żołnierzy Armii Krajowej jako zagorzałych antysemitów. Istnieją także uazasadnione podejrzenia, że pojawiające się w mediach na całym świecie kłamliwe sformułowania ”polskie obozy koncentracyjne”, wynikają nie tylko z ignorancji dziennikarzy, ale również z inspiracji niemieckich służb specjalnych i dyplomatów.
Monitorowanie mediów zagranicznych pod kątem prawdziwości ich przekazu o Polsce jest jednym z ważniejszych zadań polskiej dyplomacji. MSZ powinno zdecydowanie reagować na wszelkie próby fałszowania czy tuszowania prawdy historycznej. Ponadto niezbędne są efektywne działania promocyjne. We współczesnym skomercjalizowanym świecie, polską historię i polskich bohaterów trzeba (i z pewnością można) umiejętnie „sprzedać„. Jak dotąd, nasza dyplomacja nie całkiem sobie radzi z tym zadaniem. Może to wynikać z przyjętej postawy ”niezadrażniania” stosunków z sąsiadami, ale także z niedocenienia roli historii w kreowaniu wizerunku państwa.
O niezbędności wiedzy historycznej w prowadzeniu efektywnej polityki zagranicznej i dyplomacji, dobitnie świadczy aktualny konflikt na Ukrainie. Na wewnętrzne spory polityczne i antagonizm rosyjsko-ukraiński nakładają się tam różne wątki poboczne: kwestia Tatarów Krymskich, mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu itp. Skuteczność wszelkich podjętych działań, a zwłaszcza mediacji oferowanych przez zachodnich i polskich dyplomatów, jest uzależniona w dużej mierze od znajomości złożonych uwarunkowań kulturowych i historycznych.
Ukraina jest rozdarta cywilizacyjnie i podzielona pod wieloma względami: wyznaniowym (trzy Cerkwie prawosławne, Kościół greckokatolicki i rzymskokatolicki), językowym (ukraiński, rosyjski, „surżyk„), a przede wszystkim tożsamościowym i mentalnościowym. Obok Ukraińców, Rosjan i mniejszosci narodowych funkcjonują „Ukrainorusy„, których można też określić jako ”ludzi sowieckich”. To właśnie oni dominują w Doniecku i Łuhańsku. Ukraina dzieli się de facto na cztery regiony (Zachód, Centrum, Wschód i Południe, Krym) różniące się składem etnicznym i wyznaniowym, a przede wszystkim odmienną tradycją historyczną. Aby zrozumieć ten kraj, należy dogłębnie poznać jego skomplikowaną historię.
Wychodząc naprzeciw potrzebom współczesnej polskiej dyplomacji, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie proponuje nowy kierunek studiów – Studia historyczno-dyplomatyczne. Ich absolwent zdobędzie uporządkowaną wiedzę w zakresie historii, stosunków międzynarodowych oraz podstaw współczesnej dyplomacji, dzięki której będzie mógł wkroczyć na ścieżkę kariery w służbie dyplomatycznej.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Potrzeba nam więcej naprawdę wykształconych i przygotowanych do tej roli dyplomatów, którzy zadbają o interesy Polski w świecie!
Artykuł płytki i, co gorsza sponsorowany przez UMCS...Serio szefowie portalu, w tę stronę chcecie iść? Co do nowego kierunku, to jest to kolejny sztuczny twór, stworzony, aby zapewnić etaty wykładowcom, a absolwentami takiego czegoś nikt się nie przejmuje.Moja rada: chcecie do dyplomacji? Studiujcie „czyste” kierunki, a najlepiej ich kombinacje np. historia+ prawo, prawo+filologia, orientalistyka+ekonomia itp.
Proponowany kierunek jest właśnie w dużej mierze kombinacją historii i prawa, a za studiowanie dwóch kierunków jednocześnie trzeba płacić.
Do egzaminu na aplikację trzeba się dobrze przygotować. Poza tym absolwenci samego prawa, bez dobrej znajomości historii, nie mają tak szerokiego spojrzenia na sytuację w danym kraju!
Oto skutki braku polityki historycznej i słabości naszej dyplomacji:
http://wgospodarce.pl/informacje/13851-polska-wyplaci-zasilki-za-holocaust-polska-a-nie-niemcy