Operacja „Szach czerwonemu królowi”, czyli zamach na Stalina |
Hitlerowcy we wrześniu 1944 r. próbowali zabić Józefa Stalina. Był to czas odwrotu Wehrmachtu na wszystkich frontach. Niemcy liczyli, że śmierć radzieckiego dyktatora spowoduje wewnętrzne walki o władzę i pomoże pokonać zdezorganizowaną Armię Czerwoną pozbawioną jednolitego dowodzenia „najwspanialszego człowieka wszystkich czasów”.
Warunki przeprowadzenia zamachu wydawały się krytyczne. Stalin, jeśli podróżował, to między Kremlem a daczą w Kuncewie, na trasie doskonale strzeżonej przez NKWD. Dwie limuzyny odjeżdżały jednocześnie. Nie wiadomo, w której znajdował się dyktator. Nawet do tłumów machał najczęściej jego sobowtór. Samo przedostanie się zamachowca do Moskwy w wojennym czasie mogło być arcytrudne.
Zadanie miał wykonać specjalnie pozyskany agent, jeniec, porucznik Armii Czerwonej Fiodor Sawrin i jego żona Sonia. 6 września 1944 roku pod ostrzałem i po wielu problemach udało im się wylądować z potrzebnym sprzętem blisko sto kilometrów od Moskwy. Za pomocą zatrutych pocisków albo miny magnetycznej przyczepionej do limuzyny Stalina mieli go zabić na drodze do Kuncewa. Operację zaplanowano co do szczegółu. Cały sprzęt był produkcji radzieckiej. W wózku motocykla dobrze ukryto broń. Zamachowców kompleksowo przygotował niemiecki wywiad. Sawrin otrzymał mundur i doskonale podrobione dokumenty na nazwisko major Koroliow. Order Bohatera Związku Radzieckiego miał dodatkowo pomóc mu w wykonaniu zadania. Sonia jako jego żona posiadała sfałszowaną przepustkę na przejazd do Moskwy. Spokojnie jechali szosą, nie zwracając uwagi. 45 kilometrów od stolicy ZSRR zatrzymał ich szlaban. Dwaj żołnierze wymierzyli w nich broń. Zabrali dokumenty do budki wartownika. Wrócili z… byłym dowódcą Sawrina z Armii Czerwonej.
NKWD wiedziało o Sawrinie. Dwaj walczący razem z nim żołnierze radzieccy zeznali, że został pojmany przez Niemców. NKWD umieściło Sawrina na liście podejrzanych. Doskonale i bardzo wysoko zakonspirowany sowiecki agent o pseudonimie Justus szczegółowo poinformował NKWD o planie zamachu i prawdziwych nazwiskach zamachowców. Pojmani członkowie załogi niemieckiego samolotu, którym wylądowali Sawrin i Sonia, zdradzili ich trasę. NKWD miało czas, by przygotować zasadzkę na drodze do Moskwy. Były dowódca natychmiast rozpoznał Sawrina. Jedyna szansa na zabicie Stalina nie została wykorzystana.
* Ciekawostka bierze udział w konkursie
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Rozumiem, że go rozstrzelali?
Za współpracę z Niemcami Sawrin został stracony
Są, jak ma wrażenie, dwie wersje tej historii. Łącznie z imieniem i nazwiskiem głównego zamachowca. Jedna z wersji to Fiodor Sawrin (tak np. twierdzi Wołoszański). Z drugiej strony jest Piotr Iwanowicz Szyło, którego pseudonim to Tawrin. Dokładnie opisuje to Czesław Stempniewicz w „Misji ‚Majora Tawrina’” (KAW, 1978). I jedna i druga wersja miały się rozgrywać od nocy z 5 na 6 września. Oczywiście NKGB wiedziało doskonale o planowanej operacji. W wersji Tawrina miał on wraz z żoną zostać przewerbowany i do końca wojny wysyłano do Berlina fałszywe informacje wywiadowcze.
Prosiłbym o wyjaśnienie rozbieżności.
„najwspanialszego człowieka wszystkich czasów” - chyba dla ciebie bolszewiku. Dla Polaków to bandyta.
Na Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Szy%C5%82o_%28szpieg%29
Sowieci wiedzieli o bardzo wielu agentach przerzucanych przez Niemców przez linię frontu.