Kontrowersji wokół japońskich podręczników ciąg dalszy |
Od kilkudziesięciu lat sprawa przedstawiania historii w japońskich podręcznikach szkolnych budzi bardzo wiele emocji. Do kolejnej eskalacji konfliktu doszło w tym tygodniu na wieść o wprowadzeniu do nich informacji o japońskich rozszerzeniach terytorialnych do wysp, pozostających obszarem spornym pomiędzy pomiędzy Japonią, Chinami, Rosją oraz Koreą Południową. Chodzi o wyspy Senkaku, Takeshima oraz tzw. Terytoria Północne.
-To naturalne, że chcemy uczyć dzieci prawidłowej historii naszego kraju - powiedział japoński minister edukacji Hakubun Shimomura.
Zmiany zostały natychmiast skrytykowane przez Republikę Korei. Południowokoreański minister spraw zagranicznych w swoim oświadczeniu potępił decyzję władz w Tokio uważając, że jest to kolejna prowokacja mająca na celu zafałszowanie prawdziwego obrazu historii. Co ciekawe, kontrowersyjne zmiany wprowadzono zaledwie dwa tygodnie po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Japonii, Chin i Korei Płd., którego celem miało być przezwyciężenie napięcia w regionie.
Roszczenia terytorialne ożywiły dyskusję na temat japońskiego militaryzmu i odpowiedzialności za zbrodnie wojenne w Azji Wschodniej. Nie bez znaczenia istotną rolę w tym konflikcie zajmuje również chiński imperializm, a także wciąż silne nastroje antyjapońskie.
Japonia, w przeciwieństwie do powojennych Niemiec, nie rozliczyła się w pełni z wojenną przeszłością, która po dziś dzień kładzie się cieniem na kształcie prowadzonej polityki. Społeczeństwo japońskie podzielone jest w kwestii oceny skali zbrodni oraz jej charakteru, a rewizjonizm ma znacznie silniejsza pozycję niż w powojennych Niemczech.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
A co piszą Japończycy o rzezi w Nankinie w szkolnych podręcznikach?
Samo mówienie o tym jest niewskazane. Tego tematu w Japonii nie ma.
Sprawa masakry w Nankinie przez kilka dziesięcioleci całkowicie zniknęła w dyskusji o zbrodniach jakich dopuścili się japońscy żołnierze w Chinach. To samo działo się z podręcznikami. W latach 80-tych nastąpił przełom, jednak Nankin w dalszym ciągu był jednym z przykładów okrucieństwa. Pod koniec XX wieku dzięki Iris Chang sprawa zyskała rozdźwięk międzynarodowy.
Japończycy postępowali okropnie, a teraz zakłamują historię (co robią zresztą prawie wszyscy na tym świecie.
Ale obecnie to Japonia jest przyczółkiem demokracji i zachodnich wartości w Azji, a Chiny to wciąż komunistyczna dyktatura. Więc moja sympatia jest zdecydowanie po stronie Japonii (która przy okazji jest także antyrosyjska).