Sojusz polsko-ukraiński w 1920 roku |
22 kwietnia mija 95 rocznica podpisania umowy sojuszniczej między Polską a Ukraińską Republiką Ludową, która przeszła do historii jako „Pakt Piłsudski–Petlura„. Bezpośrednim następstwem tej umowy była podjęta 25 kwietnia 1920 r. ofensywa przeciwko bolszewikom na Ukrainie, zwana ”wyprawą kijowską”. Armia ukraińska walczyła u boku Wojska Polskiego również w dniach największego zagrożenia dla naszego kraju, będąc jedynym liczącym się sojusznikiem w wojnie z bolszewikami.
Aby zrozumieć genezę sojuszu polsko-ukraińskiego w 1920 r. należy cofnąć się o kilka lat wstecz. W listopadzie 1917 r., po przewrocie bolszewickim w Rosji, w Kijowie proklamowano utworzenie niezależnego państwa – Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL).
Wobec zagrożenia ze strony bolszewików, przywódcy ukraińscy liczyli początkowo na wsparcie ze strony państw Ententy (Francji i Wielkiej Brytanii). Mocarstwa zachodnie stały jednak na stanowisku odbudowy jednej i niepodzielnej Rosji carskiej, popierając Białych Rosjan.
W tej sytuacji władze URL zawarły w lutym 1918 r. tzw. traktat brzeski
z państwami centralnymi: Niemcami i Austro-Węgrami, oddając się faktycznie pod niemiecki protektorat.
Gdy w listopadzie 1918 r. Niemcy przegrały I wojnę światową, Ukraińska Republika Ludowa musiała walczyć na trzy fronty –
z odrodzoną Polską, bolszewikami i Białymi Rosjanami. Jej przywódca Główny Ataman Symon Petlura dążył do porozumienia z Polską jako potencjalnym sprzymierzeńcem w wojnie z bolszewikami. Sytuację komplikował fakt, że 1 listopada 1918 r. na terenie Galicji Wschodniej powstało drugie państwo ukraińskie – Zachodnio-Ukraińska Republika Ludowa (ZURL), toczące walkę na śmierć i życie przeciwko Polsce.
Z polskiej strony Naczelnik Państwa Józef Piłsudski wyraźnie dostrzegał kluczowe znaczenie Ukrainy dla przyszłego układu sił w tej części Europy. Uważał, że Polska musi jak najszybciej rozstrzygnąć zbrojnie kwestię przyłączenia Galicji Wschodniej, by później rozważyć możliwość sojuszu
z Ukraińską Republiką Ludową.
Gdy Wojsko Polskie opanowało już całą Galicję i zachodnią część Wołynia, 1 września 1919 r. podpisano rozejm z Petlurą. Dwa miesiące później armia i rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej, pod naporem Białych Rosjan gen. Denikina, znalazły się w okolicach Lubaru na Wołyniu bez możliwości dalszego odwrotu. Postanowiono schronić się w Polsce. 5 grudnia 1919 r. Symon Petlura wyjechał do Warszawy na zaproszenie Piłsudskiego.
Na początku 1920 r. niemal całą Ukrainę zajęła Armia Czerwona, wypierając Denikina na Krym. Na podbitych terenach bolszewicy wprowadzili komunizm wojenny wraz z kontyngentem zbożowym ściąganym bezwzględnie od chłopów. Odpowiedzią wsi były bunty i powstania. Formowały się samorzutnie oddziały różnych atamanów, które kontrolowały znaczne obszary kraju. Żołnierz, który wyszedł poza miasto z czerwoną gwiazdą na czapce z reguły ginął bez wieści. Tymczasem Polska i Rosja bolszewicka wykorzystały zimę jako okres intensywnych przygotowań do rozstrzygającej konfrontacji zbrojnej. Piłsudski cierpliwie poczekał na osłabienie Denikina popieranego w pełni przez Francję. Dopiero wtedy mógł zrealizować swój plan ukraiński.
O uderzeniu na Kijów zadecydowały mocne argumenty strategiczne i polityczne. W dokumencie z 1 marca 1920 r., powstałym z inspiracji Naczelnika Państwa, czytamy: „Obecnie rząd polski zamierza poprzeć ruch narodowy ukraiński,
aby stworzyć samodzielne państwo ukraińskie, a przez to znacznie osłabić Rosję odbierając jej okolice najbogatsze w zboże i skarby ziemne. Ideą przewodnią stworzenia Ukrainy jest stworzenie przegrody między Polską i Rosją i oddanie Ukrainy pod wpływy polskie„. Jeszcze dobitniej wyraził tę myśl Piłsudski w rozmowie z zaufanym Bogusławem Miedzińskim: „...bolszewików trzeba pobić i to niedługo, póki nie wzrośli w siłę. Trzeba ich zmusić do tego, aby przyjęli rozstrzygającą rozprawę i sprać ich tak, aby ruski miesiąc popamiętali. Ale żeby to osiągnąć, trzeba ich nadepnąć na tak bolesne miejsce, żeby nie mogli się uchylać i uciekać. […] Kijów, Ukraina, to jest ich czuły punkt. Z dwóch powodów: po pierwsze, Moskwa bez Ukrainy będzie zagrożona głodem; po drugie, jeśli zawiesimy nad nimi groźbę zorganizowania się niepodległej Ukrainy, to tej groźby oni nie będą mogli zaryzykować i będą musieli pójść na walną rozprawę”.
Tajne rokowania polsko-ukraińskie zakończyły się w nocy z 21 na 22 kwietnia 1920 r. podpisaniem w Warszawie „umowy politycznej pomiędzy Polską i Ukraińską Republiką Ludową”. Polska uznała prawo Ukrainy do niezależnego bytu państwowego. Jej zachodnią granicę wyznaczono wzdłuż rzeki Zbrucz i dalej na północ do Prypeci, pozostawiając po polskiej stronie większą część Wołynia. Oba rządy zobowiązały się nie zawierać żadnych umów międzynarodowych skierowanych przeciwko sobie. Polska zyskała w ten sposób cennego sojusznika przeciwko bolszewikom, Ukraina zaś jedyną realną szansę na kontynuowanie walki o niepodległość.
24 kwietnia zawarto konwencję wojskową, stwierdzającą, że „wojska polskie i ukraińskie odbywają akcję wspólnie jako wojska sprzymierzone”. Rząd ukraiński miał zorganizować na zdobytych terenach swój zarząd i administrację cywilną oraz wojskową. Jednocześnie zobowiązał się dostarczać w naturze niezbędnych artykułów żywnościowych dla armii polskiej operującej na Ukrainie.
Rozpoczęta 25 kwietnia ofensywa sprzymierzonych wojsk polskich i ukraińskich rozwijała się bardzo pomyślnie. 26 kwietnia w zdobytym Żytomierzu Piłsudski wydał odezwę do mieszkańców Ukrainy. Następnego dnia przepołowiono front bolszewicki pod Berdyczowem, biorąc przy tym masę jeńców i sprzętu wojskowego. Po tym sukcesie natarcie zostało jednak wstrzymane na 10 dni. Kolejne uderzenie trafiło już w próżnię, ponieważ przeciwnik wycofał się za Dniepr. 7 maja oddziały 3 armii gen. Rydza-Śmigłego zajęły opuszczony Kijów.
W „wyprawie kijowskiej„ brały udział tylko dwie słabe liczebnie dywizje ukraińskie. Duże wsparcie dla nacierających wojsk polskich stanowił jednak ruch partyzancki („petlurowszczyzna„). W liście do premiera Leopolda Skulskiego Józef Piłsudski pisał: ”Ze wszystkich stron donoszą mi o różnego rodzaju oddziałach, które powstają i powstały przed naszym frontem, napadają na cofających się bolszewików, rozbijając ich. Niekiedy oddziały takie dochodzą w swej liczbie do 5-6 tysięcy uzbrojonych ludzi. Niektóre z tych oddziałów meldują się u naszych dowódców prosząc o rozkazy, wskazówki i ewentualną pomoc”.
Niestety, trzeba przyznać, że bolszewicy przechytrzyli Polaków, uchylając się od walnej bitwy na Ukrainie. 14 maja 1920 r. rozpoczęli natomiast ofensywę na Białorusi. Została ona powstrzymana, ale kosztem przerzucenia tam naszych odwodów. Tymczasem 5 czerwca bolszewicka 1 armia konna Budionnego przełamała linię frontu na południe od Kijowa i wyszła na tyły wojsk polskich. W tej sytuacji gen. Rydz-Śmigły nakazał opuszczenie Kijowa i wycofał się na Korosteń. Ocalił swoje wojska, lecz nie wykonał rozkazu Piłsudskiego, który życzył sobie rozstrzygającego starcia z konnicą Budionnego. „Wyprawa kijowska” zakończyła się porażką. Piłsudskiemu zarzuca się, że pomimo uzyskanych około połowy kwietnia informacji wywiadu o koncentracji głównych sił Armii Czerwonej na Białorusi, nie zrezygnował z planu ofensywy na Ukrainie. Zapomina się jednak przy tym, że jego celem było możliwie szybkie sformowanie armii ukraińskiej, która przejmie na siebie front południowy i pozwoli przerzucić główne siły polskie na północ. Błąd leżał zatem nie założeniu, lecz w wykonaniu.
Główną przyczyną niepowodzenia całej operacji, obok błędów taktycznych popełnionych przez polskie dowództwo, było zbyt wolne organizowanie wojska ukraińskiego. W czerwcu 1920 r. armia URL osiągnęła stan zaledwie 21 tysięcy żołnierzy i oficerów. W polskiej literaturze najczęściej obwinia się za tę porażkę stronę ukraińską. Odezwa Symona Petlury, wzywająca do ochotniczego wstępowania w szeregi wojska ukraińskiego, spotkała się bowiem z bardzo słabym odzewem społeczeństwa. Chłopi ukraińscy, słabo uświadomieni narodowo i zmęczeni wyniszczającą wojną, z jednej strony tęsknili za władzą, która zaprowadzi w terenie spokój i porządek, a z drugiej ulegali bolszewickiej propagandzie, straszącej powrotem „polskich panów” i odebraniem rozparcelowanej ziemi. Oddziały powstańcze, dowodzone przez lokalnych atamanów, nie bardzo chciały podporządkowywać się dyscyplinie w ramach regularnej armii.
Duży wpływ na postawę ludności ukraińskiej wywierało zachowanie się Polaków. Komendanci wojskowi nie kwapili się
z przekazywaniem władzy w terenie Ukraińcom. Większość oficerów, pamiętająca walki toczone przeciwko Ukraińcom w Galicji oraz będąca pod wpływem poglądów endeckich, nie rozumiała potrzeby sojuszu z Petlurą. Pisał o tym Piłsudski w liście do premiera Skulskiego: „Wojsko staje się ciężarem coraz większym, drażniącym ludność i wzbudzającym coraz nieprzyjaźniejsze uczucia”. Z powodu opieszałości administracji polskiej i ukraińskiej na wyzwolonych terenach nie ogłoszono na czas powszechnej mobilizacji do wojska. Nie zrobiono tego również w sześciu powiatach Podola, które przed 25 kwietnia 1920 r. były już w polskich rękach. W ten sposób nie wykorzystano doskonałej szansy na na powiększenie armii URL o około 20 tysięcy żołnierzy, którzy mogliby wyruszyć na front już w czerwcu.
Podczas odwrotu na zachód armia ukraińska, pod dowództwem gen. Mychajły Omelianowycza-Pawłenki, broniła południowego odcinka frontu w okolicach Kamieńca Podolskiego. W sierpniu wycofała się za Dniestr, otrzymując rozkaz obrony 150 km odcinka tej rzeki od granicy rumuńskiej aż do rejonu Mikołajowa (na południe od Lwowa).
Tymczasem wydzielona 6 dywizja strzelców siczowych płk. Marka Bezruczki wycofywał się w składzie polskiej 3 armii, najpierw na Wołyń, a potem na Lubelszczyznę. W sierpniu 1920 r. walczyła w rejonie Chełma i Zamościa. Do legendy przeszła przede wszystkim obrona Zamościa przed armią konną Budionnego. W rzeczywistości w mieście znajdował się jedynie sztab 6 dywizji i batalion techniczny, w sumie 400 Ukraińców. Płk Bezruczko jako najstarszy rangą oficer dowodził obroną Zamościa, ale trzon załogi stanowił polski 31 pułk strzelców kaniowskich. Pozostałe jednostki jego dywizji walczyły w rejonie miejscowości Grabowiec.
O dalszych losach sojuszu polsko-ukraińskiego przesądziły decyzje zapadłe podczas polsko-bolszewickich rokowań pokojowych w Rydze. Już na pierwszym posiedzeniu 21 września 1920 r. przewodniczący polskiej delegacji Jan Dąbski uznał pełnomocnictwa przedstawiciela Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Było to równoznaczne ze złamaniem polsko-ukraińskiej umowy sojuszniczej z 21 kwietnia. Działania wojenne zostały przerwane 18 października, gdy wszedł w życie układ rozejmowy. Licząca 40 tysięcy żołnierzy armia ukraińska samotnie kontynuowała walkę na Podolu do 21 listopada. Pod naporem bolszewików wycofała się za Zbrucz i znalazła się w polskich obozach internowania.
Podpisany 18 marca 1921 r. traktat w Rydze oznaczał de facto porażkę planów Piłsudskiego. Wielkie zwycięstwo militarne zostało w dużej mierze zaprzepaszczone politycznie, gdyż nie powstało państwo ukraińskie. Niestety, społeczeństwo polskie miało dość wojny i nie rozumiało dalekosiężnych koncepcji Naczelnika Państwa. Opinię publiczną urabiała antyukraińsko nastawiona endecja, która też wywierała największy wpływ na przebieg rokowań z bolszewikami. Chociaż sprzymierzona armia ukraińska stanowiła tylko od 5 do 10 % zaangażowanych na froncie sił polskich, miała swój niewątpliwy udział w odniesionym zwycięstwie. W sierpniu 1920 r. osłaniała ważne połączenie z Rumunią oraz zagłębie naftowe. Każdy żołnierz był wtedy na wagę złota. Pamiętajmy o tym, gdy będziemy obchodzić kolejną rocznicę bitwy warszawskiej.
Józef Piłsudski w rozkazie pożegnalnym do wojsk ukraińskich z 18 października 1920 r. napisał: „Wspólnie przelana krew
i groby bohaterów są kamieniem węgielnym na drodze do wzajemnego porozumienia i sukcesu obu narodów. Obecnie po dwóch latach ciężkich walk z barbarzyńskim najeźdźcą, żegnam się ze wspaniałymi wojskami Ukraińskiej Republiki Ludowej i stwierdzam, że podczas najcięższych chwil, w nierównej walce niosły one wysoko swój sztandar, na którym wypisane było hasło »Za wolność waszą i naszą«, co jest symbolem każdego uczciwego żołnierza”. Na koniec warto jeszcze przytoczyć znaczące słowa gen. Tadeusza Kutrzeby (napisane w 1937 r.): „Krew ukraińska wojsk atamana Petlury nie poszła na marne. Udowodniła ona Polsce Rosji i światu, że Ukraina pragnie żyć. Jest to sukces na wieki”.
Dzisiaj zwolennicy polskiego wsparcia dla Ukrainy odwołują się właśnie do sojuszu z 1920 r., kierując się tokiem rozumowania Piłsudskiego: niepodległość Ukrainy osłabia Rosję i wzmacnia bezpieczeństwo Polski.
Wychodzą z założenia, iż tylko wspólnymi siłami można odeprzeć kolejny najazd Rosji na Europę.
Bibliografia:
Tadeusz Kutrzeba, Wyprawa Kijowska 1920 roku, Warszawa 1937.
Jacek Legieć, Armia Ukraińskiej Republiki Ludowej w wojnie polsko-ukraińsko-bolszewickiej w 1920 r., Toruń 2002.
Listy Józefa Piłsudskiego, „Niepodległość” 1962, t. VII.
Józef Piłsudski, Pisma, mowy, rozkazy, t. 5, Warszawa 1933
Sąsiedzi wobec wojny 1920 roku. Wybór dokumentów, oprac. J. Cisek, Londyn 1990.
Mirosław Szumiło, Polsko-ukraińska współpraca wojskowa w roku 1920 jako praktyczny wyraz polityki wschodniej Józefa Piłsudskiego, [w:] Żar niepodległości. Międzynarodowe aspekty życia i działalności Józefa Piłsudskiego, pod red. L. Maliszewskiego, Lublin 2004.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
ODEZWA DO MIESZKAŃCÓW UKRAINY
Do wszystkich mieszkańców Ukrainy. Wojska Rzeczypospolitej Polskiej na rozkaz mój ruszyły naprzód, wstępując głęboko na ziemię Ukrainy. Ludności ziem tych czynię wiadomym, że wojska polskie usuną z terenów, przez naród ukraiński zamieszkanych - obcych najeźdźców, przeciwko którym lud ukraiński powstawał z orężem w ręku, broniąc swych sadyb przed gwałtem, rozbojem i grabieżą.
Wojska polskie pozostaną na Ukrainie przez czas potrzebny po to, aby władzę na ziemiach tych mógł objąć prawy rząd ukraiński. Z chwilą, gdy rząd narodowy Rzeczypospolitej Ukraińskiej powoła do życia władze państwowe, gdy na rubieży staną zastępy zbrojne ludu ukraińskiego, zdolne uchronić kraj ten przed nowym najazdem, a wolny naród sam o losach swoich stanowić będzie mocen - żołnierz polski powróci w granice Rzeczypospolitej Polskiej, spełniwszy szczytne zadanie walki o wolność ludów.
Razem z wojskami polskimi wracają na Ukrainę szeregi walecznych jej synów pod wodzą Atamana Głównego Semena Petlury, które w Rzeczypospolitej Polskiej znalazły schronienie i pomoc w najcięższych dniach próby dla ludu ukraińskiego. Wierzę, że naród ukraiński wytęży wszystkie siły, aby z pomocą Rzeczypospolitej Polskiej wywalczyć wolność własną i zapewnić żyznym ziemiom swej ojczyzny szczęście i dobrobyt, którymi cieszyć się będzie po powrocie do pracy i pokoju. Wszystkim mieszkańcom Ukrainy bez różnicy stanu, pochodzenia i wyznania wojska Rzeczypospolitej Polskiej zapewniają obronę i opiekę. Wzywam naród ukraiński i wszystkich mieszkańców tych ziem, aby, niosąc cierpliwie ciężary, jakie trudny czas wojny nakłada, dopomagali w miarę sił swoich wojsku Rzeczypospolitej Polskiej w jego krwawej walce o ich własne życie i wolność.
26 kwietnia 1920 r., Kwatera Główna. Józef Piłsudski Wódz Naczelny Wojsk Polskich.
Niezawisła Ukraina to fundament naszej niepodległości.