„Zimne. Polki, które nazwano zbrodniarkami” - M. Łuszczyna - recenzja |
Na początku w oczy rzuca się okładka książki. Zdjęcie zamieszczone na niej przyciąga, prowokuje i zastanawia, co jest w środku. Potem, po przekartkowaniu i przeczytaniu fragmentów tej pracy, już wiedziałem, że koniecznie chcę ją mieć i przeczytać. Tym bardziej, że pierwszy rozdział opowiada o Julii Brystygier, „Krwawej Lunie” z UB.
Marek Łuszczyna jest autorem książki wydanej również przez PWN pt. Igły, Polskie agentki, które zmieniły historię. Jako reportażysta zadebiutował w „Życiu Warszawy„ w 2002 roku. Jego artykuły ukazywały się m.in. w „Dużym Formacie„, „Książkach. Magazynie do czytania„, ”Bluszczu”, ”Tempie”, a także w zbiorach reportaży Tutaj drzwi trzeba otwierać powoli oraz Grzech jest kobietą. Pracował dla radiowej Trójki, NCK oraz Fundacji im. Zofii Rydet.
W recenzowanej pracy autor przedstawia nam pięć różnych postaci - kobiet, które uwikłane w uwarunkowania historyczne, emocjonalny terror lub splot dziwnych wydarzeń stały się morderczyniami. I stało się tak, pomimo tego, że niektóre w ogóle nie brały bezpośredniego udziału w zabójstwach. Mimo, że były tylko siostrami „rzeźników”, którzy tak naprawdę prawdopodobnie nikogo nie zabili. Działo się tak również wtedy, kiedy nie zabijały, a wydawały żydowską rodzinę w ręce niemieckich oprawców w czasie wojny. Potem przez lata sumienie gryzło je na śmierć.
Pierwsza część opowiada o komunistycznej oprawczyni, Julii Brystygier, która osobiście lubiła dręczyć młodych konspiratorów antykomunistycznego podziemia, bijąc pejczem po genitaliach i przycinając je w szufladach. „Krwawa Luna” była funkcjonariuszką UB, dyrektorką Departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Kiedy odeszła z resortu w jej życiu nastąpiła zmiana. Jeździła i pomagała chorym w szpitalu w Laskach, wspierała Kościół. Ta zmiana była na tyle widoczna i dziwna, że w ostatnim okresie swego życia Julia Brystygier była nawet rozpracowywana i śledzona przez komunistyczne służby.
Inna bohaterka książki Zimne przeżyła koszmar podczas Powstania Warszawskiego, kiedy dostała się w łapy zbrodniarzy z SS. Przeszła gehennę, ale przeżyła. Wyjechała daleko, aż do Argentyny. I tam po różnych perypetiach znalazła miłość swego życia w osobie pewnego Francuza. Po kilkunastu latach udanego małżeństwa, kobieta otworzyła skrywaną do tej pory przez męża walizeczkę. Z czeluści ukrytych tajemnic wysypały się wojenne zdjęcia męża w mundurze SS. Jego oddział brał udział w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. w pacyfikacji Warszawy, a on sam był poszukiwany za zbrodnie na Polakach. Ona naprawdę zabiła.
Swoją rodzoną matkę zabiła również młoda dziewczyna, znana w książce pod nazwiskiem Marty Pawłowskiej.
Książka Marka Łuszczyny to pięć pasjonujących opowieści. Wydaje się nawet, że autor celowo powycinał fragmenty tych reportaży, aby jeszcze bardziej zagmatwać i tak niejasne przecież wątki. Ale ja to odbieram na duży plus ksiązki. To skłania czytelnika do myślenia, pozwala pobudzić jego wyobraźnię. Pomimo zakończenia niektórych spraw, wydania sądów i wyroków, autor w dalszym ciągu prowadzi własne śledztwa. Pomimo przeszkód, nie ustaje w ustaleniu prawdy. Kiedy zdobywa kontakt do jednej z bohaterek książki, kilkadziesiąt razy dzwoni do niej i przesuwa nawet termin wydania książki, aby tylko spotkać się z nią i porozmawiać. Poznać jej wersję wydarzeń, ale również starać się zrozumieć, co mogło skłonić ją do takiego czynu.
Praca M. Łuszczyny została opublikowana w poręcznym wydaniu. Kartki zostały zszyte i oprawione w twardej okładce. Jak wspomniałem na wstępie, znakomite zdjęcie zamieszczone na pierwszej stronie okładki prowokuje i zachęca do lektury. Pozytywnie oceniam pracę redakcji i korekty. Nie znalazłem w książce błędów.
Podsumowując, książka Zimne to znakomita opowieść, która nie pozwoli znudzić się w czasie czytania. To również pięć barwnych, ale i rzeczywistych postaci, które żyły naprawdę. Książka z pewnością warta jest aby poświęcić jej swój czas, aby przeczytać i poznać te kilka niesamowitych reportaży.
Ażeby nie było całkiem „plusowo”, w moim odczuciu w pracy M. Łuszczyny brakuje zdjęć głównych bohaterek, a i cena mogła być troszkę niższa.
Ja ze swej strony wysoko oceniam i szczerze polecam.
Plus/Minus
Na Plus:
+ temat książki o polskich zbrodniarkach
+ praca w formie reportażu
+ prowadzenie własnego śledztwa
+ próba rozwikłania zagadek
+ raczej celowe ucinanie wątków
+ styl autora
+ ładne i solidne wydanie
Na minus:
- brak zdjęć bohaterek
- cena
Tytuł: Zimne. Polki, które nazywano zbrodniarkami
Autorzy: Marek Łuszczyna
Wydawca: PWN
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-7705-668-4
Strony: 200
Oprawa: twarda
Cena: 44,90 zł (z okładki)
Ocena recenzenta: 9/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.