„Anoda. Kamień na szańcu” - P. Lipiński - recenzja |
Legendę Szarych Szeregów stworzyły czyny wielu bohaterów okupowanej Polski. Dzięki Aleksandrowi Kamińskiemu kilku z nich zyskało szczególne miejsce w pamięci. Jednym z tytułowych kamieni rzuconych na szaniec był Jan Rodowicz, który już za życia stał się symbolem swojego pokolenia.
Komuniści robili wiele by zatrzeć wspomnienie o „Anodzie”. Do dnia dzisiejszego nie została rozwiązana zagadka okoliczności, w jakich stracił życie. Zapewne nigdy nie dowiemy się, co dokładnie wydarzyło się 7 stycznia 1949 r. w budynku Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Według oficjalnej wersji Rodowicz wyskoczyć miał z okna na czwartym piętrze, w drodze na kolejne przesłuchanie. Kilka miesięcy później pojawiły się pierwsze poszlaki, które wskazywały, że wydarzenia mogły potoczyć się zupełnie inaczej.
Z kart ostatniej książki Piotra Lipińskiego rysuje się obraz normalnego chłopaka, który tak jak wielu równych mu wiekiem, musiał szybciej dorosnąć w realiach okupowanej Polski. Rodowicz został poddany ciężkiej próbie odwagi i charakteru, a on tę próbę zdał celująco. Autor już na wstępie swojej opowieści przyznaje, że z „Anodą” połączyła go niezwykle silna więź. Przez znajomych i rodzinę został zapamiętany jako niezwykle pogodny i skory do płatana figli młodzieniec. Gdy jednak należało chwycić za broń, robił to jako jeden z pierwszych. Podziwiano go za poczucie humoru, optymizm, charyzmę oraz opiekuńczość, którą wyrażał w stosunku do swoich podkomendnych.
Narracja książki prowadzona jest dwutorowo. Opowieść o okolicznościach jego śmierci przeplatana jest przez wspomnieniami z okresu dzieciństwa, II wojny światowej oraz tych kilku powojennych lat, gdy próbował odnaleźć się w nowych realiach.
Jan Rodowicz przyjaźnił się z bohaterami Kamieni na szaniec Kamińskiego. To właśnie on rozpoczął akcję „Meksyk II” (znaną również jako Akcję pod Arsenałem), rzucając butelkę z benzyną na maskę nadjeżdżającej więźniarki, w której znajdował się ciężko ranny Jan Bytnar „Rudy”. W nagrodę został odznaczony Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Podczas Powstania Warszawskiego walczył w słynnym Batalionie „Zośka”, odnosząc wielokrotnie poważne rany. Pozostał jednak na posterunku do końca. Po wojnie stwierdzono, że utracił 81 procent zdrowia.
Gdy w styczniu 1945 r. rozwiązano Armię Krajową, Rodowicz, tak jak wielu jego kolegów, ujawnił się. W czasie wojny walczył z bronią w ręku, a po jej zakończeniu w znaczący sposób przyczynił się do zbierania wspomnień z czasów okupacji, materiałów tak dziś cennych dla pracy historyka. Razem z Bogdanem Celińskim spisali powstańczą działalność Batalionu „Zośka”, zawierającą meldunki i rozkazy. Podczas aresztowania w 1948 r. rodzinie „Anody” udało się ukryć dokumenty, dzięki czemu nie dostały się w ręce pracowników MBP. W 1945 r. aktywnie włączył się również w sporządzanie listy poległych oraz ekshumowanych. Rodowicz pozostawił jedynie jeden tekst zawierający wspomnienia z pierwszych dni powstania, które skreślił w 1946 r. Można jednak z niego wyczytać sposób patrzenia na ówczesne wydarzenia oraz emocje z nimi związane, chociażby reakcję na śmierć jednego z jego przyjaciół.
Święta Bożego Narodzenia 1948 r. stały się początkiem rodzinnego dramatu. Jan Rodowicz został aresztowany przez UB podczas przygotowań do uroczystej Wigilii. Dwa tygodnie później już nie żył. Rodzina o jego śmierci dowiedziała się dopiero w marcu 1949 r. Zarówno oni, jak i koledzy z czasów wojny nie mogli uwierzyć w oficjalną wersję wydarzeń. Zbieg okoliczności sprawił, że tak jak wielu mu podobnych nie został pochowany w bezimiennym grobie. Podczas pierwszej ekshumacji okazało się, że ciało znajdowało się w bardzo dobrym stanie. To właśnie wtedy pojawiło się pierwsze podejrzenie, że „Anoda” nie popełnił samobójstwa lecz został zamordowany.
Nie jest to klasyczna biografia, a raczej reportaż historyczny o życiu i śmierci Jana Rodowicza . Dlatego też nie powinien dziwić styl prowadzonej narracji oraz język. Historia została wzbogacona licznymi wspomnieniami, co należy uznać za duży plus książki. Oprócz relacji zebranych wśród bliskich „Anody”, Lipiński przeprowadził wywiady z byłymi funkcjonariuszami UB, którzy prowadzili jego sprawę. Autor w logiczny i niezwykle ciekawy sposób prowadzi czytelnika przez gąszcz różnych, często wykluczających się wersji wydarzeń. Czy kiedykolwiek poznamy o nich prawdę? Niestety, wszystko wskazuje, że nigdy się tak nie stanie.
Polecam tę książkę szczególnie młodemu pokoleniu, które powinno poznawać historię naszego kraju przez pryzmat takich bohaterów jak Janek Rodowicz - bohaterów, którymi może okazać się każdy z nas.
Plus minus:
Na plus:
+ sposób przedstawienia tematu
+ zebrane relacje
+ ilustracje
Na minus:
- brak
Tytuł: Anoda. Kamień na szańcu
Autor: Piotr Lipiński
Wydawcy: Agora SA, Muzeum Powstania Warszawskiego
Stron: 272
Oprawa: twarda
Format: 165 × 216 mm
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-268-2213-1
Cena: 39,99 zł
Ocena recenzenta: 9/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.