Mistrzostwa Polski w Lekkoatletyce w 1965 roku, czyli spektakl jednego aktora - Wiesława Maniaka


W historii każdego miasta dostrzec można wydarzenia sportowe, które z czasem urosły do rangi legendarnych. Mimo upływu lat, starsi kibice opowiadają o nich potomkom, przekazując tym samym swoje najwspanialsze stadionowe wspomnienia. W przypadku Szczecina, są one przede wszystkim związane z piłką nożną oraz tamtejszą Pogonią, która na przestrzeni lat niejednokrotnie powodowała u mieszkańców  tego portowego miasta mocniejsze bicie serca.

O najważniejszych spotkaniach toczonych na stadionie przy ulicy Twardowskiego można by pisać bardzo długo i barwnie. Do jednego z takich wydarzeń doszło czwartego września 1963 roku, gdy w obecności trzydziestu tysięcy widzów, po raz pierwszy w historii miasta rozegrano piłkarski mecz międzypaństwowy1. Reprezentacja Polski, prowadzona wówczas przez trenera Tadeusza Forysia, wygrała z Norwegią aż 9:0, zaś debiut w koszulce z orzełkiem na piersi zanotował zaledwie szesnastoletni Włodzimierz Lubański2. Piłkarz Górnika Zabrze, w 34 minucie, strzelił zresztą bramkę na 3:0, rozpoczynając tym samym piękną karierę w drużynie narodowej3.

Na stałe w pamięci szczecinian zapisała się również impreza toczona od 13 do 15 sierpnia 1965 roku, gdy na tym samym obiekcie odbyły się Mistrzostwa Polski Seniorów w Lekkoatletyce4. Aby w pełni zrozumieć wagę imprezy rozegranej dokładnie pięćdziesiąt lat temu, należy cofnąć się do przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, gdy polska „Królowa sportu„ przeżywała swoją złotą epokę. Począwszy od 1955 do 1958 roku, reprezentacja Polski wygrała piętnaście międzynarodowych spotkań z rzędu. Jednym z nich był zwycięski 117:103 pojedynek z RFN w Stuttgarcie, po którym lekkoatleci z kraju nad Wisłą zyskali od niemieckich dziennikarzy przydomek ”Wunderteam” – wspaniała drużyna5. Na łamach „Sport Magazynu„ pojawiła się wówczas również opinia, że: ”lekkoatleci polscy po USA i ZSRR są obecnie najsilniejszym zespołem na świecie…”6. Wspomniana seria piętnastu wygranych zakończyła się w dniach od pierwszego do drugiego sierpnia 1958 roku, kiedy to odbył się mecz lekkoatletyczny Polska-Stany Zjednoczone. Przyciągnął on na trybuny Stadionu Dziesięciolecia łącznie dwieście tysięcy osób, pragnących zobaczyć swoich bohaterów w rywalizacji z najwspanialszymi atletami globu, w tym Iry Murchisona, Rafera Johnsona, Glenna Davisa, Toma Courtneya, Charlesa Dumasa, Parry O Briena i Harolda Connollyego7. Mimo porażki 115:97, członkowie „Wunderteamu” potwierdzili, że należą do ścisłej światowej czołówki, a dodatkowo jeszcze mocniej ugruntowali swoją pozycję w panteonie najpopularniejszych sportowców w kraju8. Wpływ na to miały także Mistrzostwa Europy z 1958 roku w Sztokholmie. W stolicy Szwecji biało-czerwona flaga aż ośmiokrotnie wędrowała po największym maszcie, a Mazurek Dąbrowskiego raz za razem wypełniał stadion9. O tym, iż nie był to jednorazowy wyczyn, przekonały kolejne międzynarodowe imprezy, w tym Igrzyska Olimpijskie w Rzymie (1960), Mistrzostwa Europy w Belgradzie (1962) oraz Igrzyska Olimpijskie w Tokio (1964), podczas których Polacy wywalczyli osiem medali, w tym dwa złote, a także trzy srebrne oraz dwa brązowe10.

Mistrzostwa Polski zorganizowane w Szczecinie niespełna rok po japońskim sukcesie, były więc sporym wydarzeniem dla mieszkańców całego województwa, być może nawet większym niż mecz z Norwegią z 1963 roku. Wypada nadmienić jednak, iż zainteresowanie lekkoatletyką w portowym mieście nie współgrało z jej poziomem. Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że tamtejsza „Królowa sportu” miała jedynie znaczenie peryferyjne. Szczecińskie kluby nie odnosiły sukcesów na miarę oczekiwań. Tyczyło się to przede wszystkim Pogoni, która występowała w 2. lidze, od wielu lat bezskutecznie starając się o awans do krajowej elity. Mimo to, na wysokości zadania stanął Zbigniew Wiśniewski, prezes Okręgowego Związku Lekkoatletycznego, którego żmudne działania doprowadziły do przyznania Szczecinowi najważniejszej imprezy sezonu11. Lokalny działacz wykorzystał przy tym kilka kart przetargowych. W latach sześćdziesiątych powszechnie przyznawano bowiem, iż właśnie stadion przy ulicy Twardowskiego posiada najszybszą bieżnię w całym kraju. Pogląd ten oparty był na biegu mającym miejsce w 1961 roku, podczas którego Marian Foik z czasem 10,2 sekundy ustalił nowy rekord Polski na 100 metrów12. O tym, że w portowym mieście można biegać bardzo szybko przekonał także Wiesław Maniak, który 5 czerwca 1965 roku, w czasie meczu 2. ligi, wyrównał osiągniecie popularnego „Garbusa”13. Dla nikogo nie było to większym zaskoczeniem, gdyż pochodzący właśnie ze Szczecina sprinter stanowił kolejny czynnik sprawiający, że Mistrzostwa Polski w 1965 roku odbyły się właśnie w stolicy województwa szczecińskiego.

Przez Anglię na podium Mistrzostw Polski – historia Wiesława Maniaka

Warto w tym miejscu przedstawić niezwykłą historię sprintera, który, począwszy od 1964 roku, odmienił oblicze nie tylko szczecińskiego sportu, ale przede wszystkim polskich biegów krótkich. Chodzi oczywiście o Wiesława Maniaka. Lekkoatleta przyszedł na świat 22 maja 1938 roku, jako jedyny syn Marii Maniak z domu Foxa oraz Antoniego Maniaka, zamieszkałych w podlwowskim Kulparkowie14. Nowy podział Europy dokonany po II wojnie światowej sprawił, iż razem z mamą trafił na Ziemie Zachodnie, gdzie mieszkał do dziewiętnastego roku życia, najpierw w powiecie kamieńskim, a po przeprowadzce w 1947 roku, w Szczecinie15.

Swoją przygodę ze sportem rozpoczął bardzo późno, bo dopiero w 1960 roku, gdy przebywał w Manchesterze. Wyjazd do Wielkiej Brytanii był wynikiem odnalezienia ojca, żołnierza Armii Andersa, który na skutek powojennej zawieruchy, odnalazł się dopiero dwanaście lat po zakończeniu największego konfliktu zbrojnego XX wieku16. Przez pierwsze lata na obczyźnie Wiesław Maniak poznawał ojca oraz pracował jako robotnik w fabryce17. Do lekkiej atletyki trafił na skutek chęci odmienienia swojego życia. 22 maja 1960 roku, jak zwykle o godzinie 17, wsiadł na rower udając się w kierunku domu18. W czasie jazdy uświadomił sobie, że ukończył właśnie dwadzieścia dwa lata, a mimo to nic nie udało mu się w życiu osiągnąć, nie może się niczym pochwalić19. Myśl o tym podziałała na niego mobilizująco. W ciągu kolejnych trzech lat, za sprawą samozaparcia i oryginalnego treningu, uczynił niesamowity progres, zdobywając w tym czasie popularność i kilka wartościowych tytułów, w tym Mistrzostwa Anglii Północnej20. Poskutkowało to otrzymaniem propozycji startu w barwach Wielkiej Brytanii na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Ze względu na patriotyczne wychowanie i osobę ojca sprintera, zawodnik nie zdecydował się ostatecznie na przyjęcie nowego obywatelstwa. Zamiast tego podjął decyzję o powrocie do kraju i podjęcia walki o kwalifikację olimpijską21.

Początki nie należą do łatwych. Nie znając polskich realiów Maniak miał problemy z aklimatyzacją w nowym miejscu. W procesie adaptacji nie pomagało mu również podejście pozostałych, reprezentacyjnych sprinterów, którzy w obawie przed nowym rywalem, starali się zepchnąć go na boczny tor. Mimo to, z czasem udało mu się zrealizować największe marzenie, po wielu miesiącach zaciętej rywalizacji wywalczając olimpijski paszport. Wciąż nie zaspokajało to jednak jego wygórowanych ambicji. Świetne przygotowanie i chęć przekroczenia własnych granic sprawiły, że w październiku 1964 roku, jako pierwszy oraz jedyny Polak w historii, wywalczył awans do wielkiego finału w biegu na 100 metrów. Nie poprzestał na tym i 14 października jeszcze raz zaszokował cały lekkoatletyczny świat. W wielkim finale, przekroczył linię mety na czwartym miejscu, które, z uwagi na zdominowanie podium przez czarnoskórych biegaczy, dostarczyło Maniakowi miana „najszybszego białego człowieka świata”22. Zdobycie kilka dni później srebrnego medalu w sztafecie 4x100 metrów jeszcze bardziej umocniło jego legendę, wpływając na wzrost popularności zawodnika23.

Co ciekawe, w momencie odnoszenia olimpijskich sukcesów, sprinter nie posiadał w swojej kolekcji indywidualnego tytułu krajowego czempiona. Na jego koncie znajdywały się „jedynie” dwa srebrne medale za lata 1963-6424 oraz złoty krążek biegu sztafetowego, który wywalczył w 1963 roku jako zawodnik Legii Warszawa25. Mistrzostwa Polski w Szczecinie miały więc na celu nie tylko „przyłączenie„ portowego miasta do mapy najważniejszych miejsc krajowej lekkoatletyki, ale także umożliwienie jego najwybitniejszemu wychowankowi wywalczenia pierwszego w życiu złotego medalu imprezy tej rangi. Dla samego zawodnika równie ważnym celem było pobicie rekordu Polski, o czym wspominał wielokrotnie, tak w prywatnych rozmowach, jak i w czasie wywiadów udzielanych dziennikarzom sportowym.  Nie powinno więc dziwić, że jeszcze na wiele tygodni przed imprezą w szczecińskiej prasie pojawiały się artykuły dotyczące sierpniowych zawodów. O tym, jak wielkie emocje wzbudzały mistrzostwa może świadczyć fakt, iż na łamach ”Kuriera Szczecińskiego” zamieszczano nie tylko zapowiedź, ale także zakulisowe historie, a nawet numery startowe zawodników (Maniak startował z 685 na klatce piersiowej26). Na wysokości zadania stanęli nie tylko dziennikarze, ale także kibice, którzy 14 sierpnia 1965 roku stawili się na stadionie Pogoni w liczbie dwudziestu tysięcy27. Jak nietrudno się domyślić, mimo przyjazdu całej elity rodzimej lekkiej atletyki, trwające dwa dni zawody miały wyłącznie jedną gwiazdę. „Chociaż byłem bardzo mały, bo miałem sześć lat, byłem bardzo podekscytowany. Wiedziałem, jak ważną postacią jest Maniak. Rok wcześniej został zresztą medalistą Igrzysk Olimpijskich, więc był bardzo popularny”28 – komentuje były wiceprezydent Szczecina Paweł Bartnik, który na skutek młodzieńczej fascynacji sprinterem, w dorosłym życiu podjął się szeregu inicjatyw upamiętniających postać wybitnego sportowca. Kibice doświadczali emocji już od biegów eliminacyjnych. W czterech rozegranych seriach zwyciężyli bowiem czterej koledzy ze sztafety: Dudziak, Maniak, Zieliński oraz Foik, który nie odegrał jednak większej roli w czasie mistrzostw29. Swojego celu nie zrealizował również Dudziak, z tą różnicą, że nie pozwoliło mu na to zdrowie. Co prawda wygrał swój bieg półfinałowy, lecz z powodu urazu nie mógł przystąpić do rywalizacji o medale. Była to niewątpliwie wielka strata. Tym bardziej, że kulejąc od 80 metra osiągnął znakomity czas 10,3 sekundy30! Dziennikarze zastanawiali się jednocześnie o ile lepszy byłby jego rezultat, gdyby nie pechowa kontuzja. Sugerowali przy tym, że być może udałoby mu się ustanowić nowy rekord kraju31. Po latach wspomina o tym również sam zainteresowany: „Byłem w życiowej formie i miałem szansę na pobiegnięcie w granicach 10 sekund”32.

Były to jednak wyłącznie dywagacje, podczas gdy Maniak stracił głównego przeciwnika w walce o mistrzowski tytuł. W pełni rozluźniony, wykorzystał swoją szansę na pierwsze złoto na krajowym podwórku, wyprzedzając w finale kolejno Andrzeja Zielińskiego, Edwarda Romanowskiego, Tadeusza Cucha, Mariana Foika i Zbysława Anielaka33. Zdekompletowany bieg finałowy był zresztą popisem Maniaka, który zaprezentował błyskawiczny start, a następnie z gracją dobiegł do mety, zostawiając rywali daleko w tyle34. Po chwili wśród sędziów zapanowała konsternacja. Część stoperów pokazała bowiem wynik 10,0 a nawet 9,9 sekundy35, a więc równoznaczny z nowym rekordem świata36! Ostatecznie, po kilkuminutowych obradach, działacze postanowili uznać za oficjalny rezultat 10,1 sekundy, co stanowiło nowy rekord Polski.

Choć Maniak zrealizował wszystkie swoje założenia i marzenia, wygranie „setki” nie było jego jedynym sukcesem. Nazajutrz, tj. 15 sierpnia doszło z kolei do rywalizacji na dwukrotnie dłuższym dystansie. Pod nieobecność kontuzjowanych Dudziaka i Foika, walka o tytuł miała rozegrać się właśnie między Maniakiem a Romanowskim, który wygrał eliminacje z czasem 21,337. W biegu finałowym zawodnik Legii usztywnił się jednak, na co wpływ miało bardzo ostre tempo narzucone przez Maniaka. Potwierdził on tym samym swoją supremację w biegach krótkich, zapewniając sobie jedyne w karierze złoto na dystansie 200 metrów38. Tym samym kultywował tradycje powojennych, szczecińskich sprinterów, gdyż już w 1949 roku lekkoatleta AZS, Zygmunt Buhl tryumfował na Mistrzostwach Polski w biegu na 100 metrów39. Rok później jego osiągnięcie powtórzyła, tyle że na 200 metrów, Genowefa Minicka-Cieślik, dokładając do tego kolejne złoto w pięcioboju40. Dwa medale z najcenniejszego kruszcu sprawiły, że szczecinianin został okrzyknięty największą gwiazdą imprezy, dominując wszystkie relacje prasowe. Z poczuciem spełnionego obowiązku, udał się więc na świętowanie sukcesu. „Wracaliśmy pijani ze szczęścia do domu„ – relacjonowała mama zawodnika – ”Zaprosiłam wszystkich jego kolegów startujących z nim. Całą sztafetę, pana trenera Drużbiaka. Nie było tylko pana Foika, który gdzieś się zgubił”41.

Mała stolica polskiej lekkiej atletyki

Na skutek Mistrzostw Polski w sierpniu 1965 roku, Maniak dokonał swojej powinności, a Szczecin przestał być „sportową pustynią”. Perfekcyjna organizacja Mistrzostw sprawiła, że już w 1967 roku na stadionie przy ulicy Twardowskiego doszło do międzypaństwowego meczu pomiędzy Polską, a Wielką Brytanią, zakończonego zwycięstwem gospodarzy 113:9942. Głównym tematem rozmów, podobnie jak po 15 sierpnia 1965 roku, było świetne zorganizowanie imprezy. Jak powiedział bowiem kierownik delegacji brytyjskiej, Arthur Gold: „Jestem pewien, że żadne miasto w moim kraju, z wyjątkiem Londynu, posiadającego swe tradycje na stadionie White City, nie podjęłoby się i nie zdało oddać do dyspozycji międzypaństwowego spotkania tak przygotowanego obiektu”43. Mimo to, z czasem zapomniano o Szczecinie, który na kolejne lata świetności musiał czekać aż do początków XXI wieku.

Powrót na lekkoatletyczną mapę Polski nastąpił w 2002 roku, a więc tuż po oddaniu do użytku dawnego stadionu Budowlanych Szczecin. Na obiekcie znajdującym się przy ulicy Litewskiej, od 2002 roku aż czterokrotnie rozgrywano wszak Mistrzostwa Polski Seniorów44. Bardzo istotny był też mityng Pedros Cup z 2009 roku, podczas którego Jamajczyk Asafa Powell jako pierwszy człowiek w historii, złamał granicę dziesięciu sekund na dystansie 100 metrów45. Nieprzerwanie od 2011 roku, na skutek braku odpowiedniego obiektu lekkoatletycznego w stolicy, na szczecińskim stadionie rozgrywany jest też prestiżowy Memoriał imienia Janusza Kusocińskiego. Ostatnia edycja zawodów odbyła się przed kilkoma dniami, dziewiątego sierpnia, przyciągając całą elitę polskiej „Królowej sportu”, w tym świeżo upieczoną rekordzistkę świata Anitę Włodarczyk, dwukrotnego złotego medalistę olimpijskiego Tomasza Majewskiego, Piotra Małachowskiego, Adama Kszczota, Joannę Jóźwik i Pawła Fajdka46. Ten ostatni, dwukrotnie pobił zresztą rekord Polski w rzucie młotem (83,93 metra), zapisując kolejne, piękne karty polskiego sportu47. Tak jak pięćdziesiąt lat wcześniej uczynił to Maniak, którego rezultat z krajowych tabel, dopiero po dziewiętnastu latach wymazał Marian Woronin (10,0 sekund)48.

  1. 04.09.1963 Polska-Norwegia 9:0 [na:] http://www.hppn.pl/reprezentacja/mecze/rok-1963/543,Polska-Norwegia-04-09-1963-mecz-towarzyski, 13.08.2015. []
  2. Encyklopedia piłkarska FUJI, Biało-czerwoni: dzieje reprezentacji Polski (2), 1947-1970, pod red. A. Gowarzewskiego, Katowice 1995, s. 117. []
  3. W. Lubański, P. Słowiński, Włodek Lubański. Legenda polskiego futbolu, Katowice 2008, s. 47-49. []
  4. Edycje mistrzostw Polski seniorów [na:] http://www.pzla.pl/statystyka.php?_a=1&kat_id=55&_id=3781, 13.08.2015. []
  5. Wunderteam- cudowne lata, reż. T. Śmiarowski, TVP 2002 [na:] http://vod.tvp.pl/dokumenty/spoleczenstwo/wunderteam-cudowne-lata/wideo/wunderteam-cudowne-lata/4280861, 13.08.201. []
  6. Cyt. za Z. Zaremba, Jan Mulak. Legenda Wunderteamu, Warszawa 1997, s. 86. []
  7. J. Mulak, Książka… bez żadnego tytułu [na:] http://www.mulak.art.pl/dodatki.php?did=1&page=book, 13.08.2014. []
  8. S. Pietkiewicz, J. Rozum, O meczu ów… [na:] http://www.pzla.pl/index.php?_a=1&kat_id=4&_id=1756, 13.08.2014. []
  9. Kronika sportu, pod red. M. Michalika, Warszawa 1993, s. 532. []
  10. Z. Głuszek, Lekkoatletyka [w:] Księga sportu polskiego 1944-1974, pod red. A. Brzezicki, Warszawa 1975, s. 235. []
  11. P. Bartnik, Wiesław Maniak – Najszybszy biały człowiek świata [w:] Lekkoatletyka Na Ziemi Szczecińskiej 1945-2002, pod red. P. Bartnika, Szczecin 2012, s. 66. []
  12. W. Duński, Nie byłem w formie, „Przegląd Sportowy”, 1965, nr 97 (4530), s. 2.   []
  13. T. Karwacki, Wyrównany rekord Polski. Maniak bohaterem dnia, „Kurier Szczeciński”, 1965, nr 131 (6478), s. 6. []
  14. Odpis Skrócony Aktu Małżeństwa z dnia 3 grudnia 1949 roku znajdujący się w zbiorach rodzinnych Moniki Maniak-Iwaniszewskiej. []
  15. Ankieta Personalna Marii Maniak z dnia 10 stycznia 1962 roku znajdująca się w zbiorach rodzinnych Moniki Maniak-Iwaniszewskiej. []
  16. Rozmowa z Krystyną Hady-Bartkowiak przeprowadzona we wrześniu 2014 roku. []
  17. Kwestionariusz osobowy Wiesława Maniaka z dnia 2 lipca 1970 roku, znajdujący się w zbiorach rodzinnych Moniki Maniak-Iwaniszewskiej. []
  18. S. Grzegorczyk, Kariera krótka jak 100 metrów, „Sportowiec”, 1965, nr 4 (739), s. 8. []
  19. Tamże. []
  20. Roll of Honour Iris Athletics Champions 1873-2014 [na:] http://46.22.133.116/downloads/statistics/roh-outdoor-1873-2014-final-version1.pdf, 13.08.2015, s. 12. []
  21. J. Sadowska, Olimpijczycy Pomorza Zachodniego (lekkoatleci), praca magisterska pisana w Wydziale Nauk Przyrodniczych Instytutu Kultury Fizycznej Uniwersytetu Szczecińskiego, pod kierunkiem prof. dr hab. Henryka Laskiewicza, Szczecin 2006, s. 153. []
  22. J. Zmarzlik, Najszybszy Europejczyk, „Przegląd Sportowy”, 1964, nr 135 (4395), s. 2. []
  23. B. Tomaszewski, Rok olimpijski, Warszawa 1965, s. 193. []
  24. H. Kurzyński, S. Pietkiewicz, J. Rozum, T. Wołłejko, Historia Finałów Lekkoatletycznych Mistrzostw Polski 1920-2007. Konkurencje męskie, Szczecin – Warszawa 2008, s. 13. []
  25. Z. Głuszek, Senna sobota na stadionie w Bydgoszczy, Przegląd Sportowy, nr 111 (4204), s. 1. []
  26. T. Karwacki, Zobaczymy je już w piątek, „Kurier Szczeciński”, 1965, nr 185 (6532), s.6. []
  27. P. Bartnik, dz. cyt., s. 66. []
  28. Rozmowa z Pawłem Bartnikiem przeprowadzona w maju 2015 roku. []
  29. Z. Głuszek, Rekord W. Maniaka ozdobą inauguracji Mistrzostw Polski, „Przegląd Sportowy”, 1965, nr 97 (4530), s. 2. []
  30. W 1 dniu mistrzostw lekkoatletów 10,1 na setkę Wiesława Maniaka wspaniałym rekordem Polski, „Przegląd Sportowy”, 1965, nr 97 (4530), s. 1.   []
  31. Tamże. []
  32. Rozmowa z Marianem Dudziakiem przeprowadzona w listopadzie 2014 roku. []
  33. H. Kurzyński, S. Pietkiewicz, J. Rozum, T. Wołłejko, dz. cyt., s. 13. []
  34. Z. Głuszek, Rekord W. Maniaka…, s. 2.   []
  35. P. Kawczyński, Sylwetki autobiograficzne olimpijczyków szczecińskich Berlin 1936 – Monachium 1972r, praca magisterka pisana w Zakładzie Wychowania Fizycznego w Wyższej Szkole Nauczycielskiej Wydział Wychowania Fizycznego, Szczecin 1973, s. 34. []
  36. Temat został szerzej przedstawiony w pracy magisterskiej Grzegorza Racinowskiego „Najszybszy biały człowiek świata”. Biografia Wiesława Maniaka, napisanej pod kierunkiem prof. US dra hab. Adama Makowskiego, Szczecin 2015. []
  37. Drugi dzień 41 Mistrzostw Polski bez rewelacji, „Przegląd Sportowy”, 1965, nr 98 (4531), s. 4. []
  38. H. Kurzyński, S. Pietkiewicz, J. Rozum, T. Wołłejko, dz. cyt., s. 22. []
  39. Z. Szafkowski, Kronika sportowa Szczecina Część I…, s. 206. []
  40. Tamże, s. 207. []
  41. Złota kolekcja TVP Szczecin: Wiesław Maniak (dokument), Szczecin 1986. []
  42. T. Karwacki, ANGLICY- POLACY- WIDZOWIE wszyscy zadowoleni, „Kurier Szczeciński”, 1967, nr 180 (7139), s. 6. []
  43. J. Mulak, Narodziny Wunderteamu, Warszawa 1984,  s. 190. []
  44. P. Bartnik, dz. cyt., s. 70. []
  45. A. Dyczewski, Powell pobiegł poniżej 10 sekund! [na:] http://radioszczecin.pl/2,41036,powell-pobiegl-ponizej-10-sekund, 16.06.2015. []
  46. M. Petruczenko, Fajdek z rekordem, Kszczot jak Ferrari, „Przegląd Sportowy”, 2015, nr 185 (17263), s. 23. []
  47. JOSE, 3 pytania do… Paweł Fajdek rekordzista Polski w rzucie młotem, „Przegląd Sportowy”, 2015, nr 185 (17263), s. 23. []
  48. Z. Jonik, All-Time Lists/Tabele najlepszych w historii [na:] http://zbjonik.republika.pl/at_14m.htm, 13.08.2015 []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Andrzej pisze:

    Dobry tekst. Kawał dobrej roboty

  2. Komar pisze:

    Dobrze, że autor wspomniał mecz lekkoatletyczny Polska - Stany Zjednoczone z roku 1958. Byłem wtedy na Stadionie Dziesięciolecia (oczywiście jako kibic, a nie jako zawodnik) i oglądałem zawody z trybun. Wraz z innymi podziwiałem kolejne sukcesy polskich sportowców. Ostatnią (tradycyjnie) konkurencją był bieg na 10 kilometrów. Polscy zawodnicy (chyba Krzyszkowiak i Zimny, o ile sobie przypominam) wyprzedzili zawodników amerykańskich o pół okrążenia i razem biegli do mety. Końcówka biegu odbywała się w zapadającym zmierzchu. Stadion nie miał sztucznego oświetlenia i robiło się coraz ciemniej. Wtedy kibice zapalili przyniesione ze sobą gazety (wtedy gazety były artykułem pierwszej potrzeby i praktycznie każdy miał jakąś ze sobą) robiąc z nich pochodnie i przyświecając zawodnikom. Cały stadion zapłonął. Wrażenie było niesamowite.

Zostaw własny komentarz