„Manzikert 1071” – S. Rek – recenzja |
Monografia Stanisława Reka „Manzikret 1071” jest poświęcona jednej z największych bitew, jakie w swojej ponad tysiącletniej historii stoczyło Cesarstwo Rzymskie. Hekatomba wojsk zgromadzonych i sfinansowanych z ogromnym wysiłkiem przez rezolutnego cesarza Romana IV zmieniła obraz Bliskiego Wschodu. Etnicznie zhellenizowana i ortodoksyjnie chrześcijańska Azja Mniejsza stała się sercem islamskiej monarchii koczowniczych wojowników – Turków. Cesarstwo Rzymskie, które było aktywnym graczem w tym bogatym regionie niemal od początku swego istnienia, w czasach panowania dynastii julijsko kaludyjskiej, zostało zepchnięte do defensywy i na zawsze utraciło pozycję międzynarodowego mocarstwa. W zbiorowej pamięci Turków i szerzej muzułmanów zamieszkujących region bitwa stała się symbolem zwycięstwa islamu.
„Manzikert 1071„ to pierwsza od dłuższego czasu monografia poświęcona dziejom wschodniego Rzymu, jaka ukazała się w popularnej serii ”Historyczne bitwy” emitowanej pod szyldem warszawskiego wydawnictwa Bellona. Już na początku należy zaznaczyć, że w przeciwieństwie do kilku innych tytułów, jakie ukazały się w serii, praca wyróżnia się zachowaniem proporcji między prezentacją dziejów Cesarstwa przed momentem tragicznej bitwy, a szczegółowym opisem starcia. Autor z dużą skrupulatnością zapoznaje czytelnika z historią Rzymu po śmierci wybitnego augusta Bazylego II (1025) i ciągiem wydarzeń, które zaprowadziły odrodzone pod jego berłem Cesarstwo na skraj upadku. Rek już na wstępie trafnie zaznacza, że szok, jakim było ukorzenie się Romana IV przed sułtanem Arlsanem, był dla mieszkańców imperium porównywalny z upadkiem Waleriana, który pokonany przez perskiego króla królów Szapura I musiał do końca życia służyć mu za podnóżek podczas wsiadania na konia1. Na uwagę zasługuje fakt, że autor podkreśla znaczenie Armenii w relacjach między Bizancjum, a abbasydzkim Kalifatem. Rek zaznacza, że wielu Ormian zrobiło niezwykłe kariery w konstantynopolitańskiej administracji i dzielnie służyło jako temowi oficerowie na wschodnich rubieżach Imperium Romanum. Wprowadzenie do historii współistnienia Rzymu i Armenii jest dla całej opowieści autora kluczowe. Armenia, w której obronie Roman IV rozpoczął kampanię przeciwko Seldżukom u schyłku lat sześćdziesiątych XI wieku, była dla Konstantynopola wrotami do Bliskiego Wschodu2. Armenia podzielona w IV wieku między Rzym i Persję długo czekała na odrodzenie swojej państwowości i związała swoją niepodległość z protektoratem Konstantynopola.
Rekowi udało się zbudować w oczach czytelnika pozytywny obraz głównych bohaterów tej opowieści Romana i jego żony augusty Eudoksji. Narracja prowadzona przez autora bardzo sprawnie prowadzi czytelnika przez bezdroża Azji Mniejszej i Kaukazu. Roman wydaje się być jednym z kolejnych wielkich augustów wyruszających przeciwko wschodniemu zagrożeniu. Od 13 marca 1071 roku gdy august Roman opuszcza Konstantynopol autor dokładnie przedstawia szlak marszu wielkiej rzymskiej armii przeciwko palącym Armenię i Kapadocję Turkom. Z wielką dozą emocji przedstawia także przebieg samego starcia. Przemyślana i ostrożna polityka cesarza żołnierza została przekreślona przez pełną pychy politykę zazdrosnych o władzę przedstawicieli rodziny Dukasów, w tym litościwie pozostawionego przez niego przy życiu cezara Jana Dukasa.
Wśród tych pochwał niestety należy zwrócić uwagę na kilka kwestii, które zmuszają czytelnika do zastanowienia. W rozdziale opisującym wojskowość epoki następców Bazylego autor stawia dość kontrowersyjną tezę, jakoby Nicefor II Fokas „stworzył typ armii nastawiony na walki kawaleryjskie”3. Jako argumentacji używa on stwierdzenia, że jazda była niezbędnym warunkiem stawiania skutecznego oporu armiom z Bliskiego Wschodu. I o ile uzasadnienie tej tezy jest jak najbardziej prawidłowe, to przeniesienie ciężaru walk z piechoty na konnicę nastąpiło już dużo wcześniej. Walki z zastosowaniem jazdy i systemu obrony granic opartego na wysuniętych twierdzach i garnizonach strzegących studni w półpustynnym, nieprzyjaznym człowiekowi środowisku były już wytworem dioklecjanowskiej koncepcji obrony granic. Nie można się także zgodzić ze stwierdzeniem, jakoby katafkaci byli kawalerią pancerną stworzoną przez augusta Nicefora II4. Ewolucja ciężkiej jazdy na bliskowschodnim teatrze działań wojennych jest niezwykle długa i skomplikowana. Szczegółowo jej ewolucję opisał Mielczarek, a udział w walkach tej formacji w jednostkach armii irańskich dość dokładnie wyłożył w ostatniej pracy Wójcikowski5. Niedobór tych prac w bibliografii w sytuacji, gdy autor próbuje sygnalizować czytelnikowi to zagadnienie, jest niezrozumiały. Warto też zastanowić się nad stosowaniem pojęcia „kościoła prawosławnego” w Cesarstwie przed schizmą w 1054 roku6. Dyskusyjne jest także twierdzenie o starciu „młodego cywilizacyjnie ludu z wielkim cesarstwem o pacyfistycznych skłonnościach mieszkańców”7. (sic!) Anachroniczne jest także sformułowanie o najemnikach z Niemiec kompletnie nie pasujące do opisywanego okresu w dziejach Cesarstwa8. Z historycznie artystycznego punktu widzenia wydawcy należy zadać także pytanie o sens umieszczenia dziewiętnastowiecznych rycin francuskich, bądź dwudziestowiecznego rysunku bitwy. Podczas gdy mennictwo i pieczęcie zapowiadane przez autora jako ważny materiał źródłowy jest reprezentowane przez pojedyncze artefakty Bazylego II, Romana IV i Michała VII. Mennictwo muzułmańskie natomiast jest reprezentowane przez pamiątkowy medal z lat siedemdziesiątych XX wieku. (sic!)
Pisanie dziejów Cesarstwa w okresie średniowiecza wymaga dużo wiedzy i znakomitego przygotowania merytorycznego. Autor unika błędów, a płynny styl narracji pozwala na doskonałe rozeznanie w trudnych zagadnieniach. Niestety literacka narracja czasem popada w kolokwializm, na czym cierpi język pracy. I tak południe Półwyspu Apenińskiego to południe „włoskiego buta„, a na Edessę Turcy seldżuccy mieli ”ewidentną chrapkę”.
Podsumowując jest to dobra pozycja dla wszystkich czytelników zainteresowanych historią Bizancjum. Napisana w przystępny i interesujący sposób wyjaśnia nie tylko przebieg wielkiego zwycięstwa islamu nad Cesarstwem, ale także meandry polityki wewnętrznej imperium, którego dni chwały były już raczej tylko wspomnieniem. Jest przygotowana dobrze pod względem merytorycznym. Mankamenty pracy stają się widoczne po uważnej lekturze pozycji i nie powinny psuć odbioru pracy osobom niezajmującym się na co dzień dziejami Drugiego Rzymu. Na polskim rynku, gdzie historia Bizancjum dopiero zaczyna cieszyć się popularnością, jest ona niezwykle potrzebna.
Plus/Minus:
Na plus:
+ przystępny język autora
+ kwerenda źródeł
+ estetyczne wydanie
+ mapy
Na minus:
- kolokwializmy
- uogólnienia
- brak wyjaśnienia pojęć użytych w tekście
- zły dobór ilustracji
Tytuł: Manzikert 1071
Autor: Stanisław Rek
Wydawca: Bellona
Data wydania: 2015
ISBN/EAN: 978–83–11–13949-7
Liczba stron: 221
Oprawa: miękka
Cena: 24–28 zł
Ocena recenzenta: 6/10
- Lactancius , De mortibus persecutorum, 5. Tragedia pośmiertnie obdartego ze skóry Waleriana stała się w świadomości Rzymian późniejszych wieków symbolem upadku państwa. [↩]
- Armenia kulturowo należała do świata irańskiego, była częścią tzw. Wielkiego Iranu (Eranszahru) jako najbogatsze feudalne władztwo Arsacydów. Zwrot w kierunku Rzymu, kulturowy i polityczny nastąpił dopiero wraz z rewoltą Ardaszira na Płaskowyżu Irańskim (224 n.e.). Dla Sasanidzkiej dynastii tradycyjnie związana z Arsacydami Armenia, od 313 roku stała się chrześcijańska i coraz bardziej oddalała się od Iranu. OD ustawienia w 428 roku marzabanatu w Armenii państwo straciło niepodległość na prawie czterysta lat. [↩]
- S. Rek, Manzikert 1071, Warszawa 2015, s. 54. [↩]
- Ibidem. [↩]
- M. Mielczarek, Cataphracti and Clibanarii, Łódź 1993., R. Wójcikowski, Kawaleria Perska w okresie wczesnosasanidzkim. Aspekty społeczne i militarne. Tom I Konnica w Iranie przed Sasanidami. Kampanie Sasanidzkie., Oświęcim 2014. [↩]
- S. Rek, op. cit., s. 54. [↩]
- Ibidem, s. 55. [↩]
- Ibidem, s. 84. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.