„Bitwa o ciężką wodę”. Recenzja serialu |
Od 15 stycznia na platformach VOD polscy widzowie mogą oglądać, bijący rekordy popularności, norweski serial Bitwa o ciężką wodę (reż. P.O. Sørensen). Produkcję dystrybuuje Kino Świat.
W Norwegii premiera serialu odbyła się dokładnie rok temu. Bitwa o ciężką wodę z marszu stała się jednym z największych hitów w historii norweskiej telewizji. Statystyki po projekcji zaledwie dwóch odcinków były porażające. Dwa pierwsze epizody obejrzało bowiem 24,3% Norwegów. W dobie ogromnej popularności serialowej formy takie dane nikogo nie powinny dziwić. Zakazane Imperium, Breaking Bad, Mentalista, Gra o Tron, Rzym, Miasteczko Twin Peaks, American Horror Story, Bates Motel. Tytuły można wymieniać w nieskończoność. Twórcy współczesnych seriali niejednokrotnie aspirują do rangi arcydzieła. Opowiadają równie niesamowite, wysmakowane formalnie historie co wybitni reżyserzy filmów fabularnych. Podobna sytuacja dotyczy Bitwy o ciężką wodę. Ta – póki co – sześciodcinkowa oparta na faktach opowieść jest szeroko komentowana na całym świecie. Tym razem apetyt historyków, czy ludzi zainteresowanych tematyką II wojny światowej został zaspokojony. Mimo wielu znakomitych seriali wciąż brakuje serii odsłaniających – zwłaszcza te mniej znane – historyczne fakty.
Bitwa o ciężką wodę jest długo oczekiwaną telewizyjną adaptacją jednej z najbardziej intrygujących akcji sabotażowych, jakie rozegrały się podczas II wojny światowej. Otóż, na początku lat 30-tych nagrodą Nobla w dziedzinie fizyki uhonorowano niemieckiego naukowca Wernera Heisenberga. Kilka lat później NSDAP zmusiło go (trudno użyć innego słowa) do prac nad stworzeniem bomby atomowej, której posiadanie miało zapewnić Niemcom bycie państwem niezwyciężonym, a w konsekwencji dominację nad światem, co było zgodne zresztą z planem życiowym Hitlera. Niezbędnym produktem okazała się ciężka woda, którą wytwarzano jedynie w norweskim miasteczku Rjukan. Po zajęciu Norwegii przez niemieckiego agresora (1940) produkcję rozpoczęto na masową skalę, a przynajmniej na taką, aby wystarczyła do zniszczenia miasta wielkości Londynu. Tak było w życiu, tak jest w serialu. I oczywiście, alianci muszą temu zapobiec.
To kolejna, naprawdę fascynująca historia w historii. Wydarzenia przedstawione w serialu były wprawdzie tematem licznych filmów dokumentalnych, lecz zarówno telewizja, jak i kino mogą się nią jeszcze obficie pożywić. W 1948 roku Jean Dréville oraz Titus Vibe-Müller nakręcili fabularyzowany dokument o takim samym tytule z udziałem prawdziwych uczestników akcji. Później wydawało się, że trudno będzie dorównać Bohaterom Telemarku (1965) w reżyserii herosa kina Anthony’ego Manna. Od premiery tego wojennego hitu minęło jednak wiele lat, a Norwegom nikt nie może odmawiać prawa do opowiadania o własnej przeszłości; zwłaszcza jeżeli jest tak atrakcyjna pod względem filmowym.
Uporządkowany chronologicznie scenariusz nie dezorientuje widza mimo zastosowania kilku przeskoków czasowych. Przy czym warto pamiętać, że XXI-wieczny odbiorca sztuki audiowizualnej nie traktuje retrospekcji czy futurospekcji jako wyrafinowanego środka wyrazu. Tego typu zabiegi stanowią dla niego raczej obowiązkowy punkt programu. Odbiorca popkultury nie oczekuje przestrzegania zasad. Przeciwnie, prędzej skieruje swoją uwagę na ich łamanie. A więc czas w serialu nie powinien być wyłącznie linearny; inaczej czegoś brakuje, wkrada się plama nudy. Alfred Hitchcock powiedział: „Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć”. Jeśli ktoś wierzy w te słowa – a trudno nie uwierzyć mistrzowi – powinien obejrzeć Bitwę o ciężką wodę.
Widz norweskiej produkcji prowadzi coś w rodzaju prywatnego śledztwa, to znaczy podąża różnymi ścieżkami fabuły. Śledzi przebieg wydarzeń ukazywanych na rozmaite sposoby, z różnych perspektyw. Odbiorca nie ma możliwości mechanicznego wyboru tego, co się za chwilę stanie, ale poetyka przyjęta przez twórców wpływa na jego emocje. W tym sensie widz jest interaktywny wewnętrznie, sam dla siebie. Niektórym bohaterom będzie kibicował mocniej, innym nieco słabiej. Jego wyobraźnia będzie działać na najwyższych obrotach, a wewnętrzne napięcie dzieła oprócz układu wydarzeń budują skandynawskie krajobrazy, nocne lądowania ze spadochronem w czasie burz śnieżnych, oraz wieczna potęga ludzkich uczuć.
Filmowa pophistoria ma się coraz lepiej. Rozważania o prawdzie historycznej schodzą na dalszy plan, ponieważ prezentacja wydarzeń w żaden sposób nie uwłacza ustaleniom historyków. W takiej sytuacji widz ma jedno wyjście: dać się porwać norweskiej lawinie Sørensena.
Plus minus
Na plus:
+ powrót do rzadziej poruszanego wątku II wojny światowej;
+ wartka, trzymająca w napięciu akcja;
+ mistrzowska rekonstrukcja wizualna (scenografia, kostiumy itp.)
Na minus:
- krótkość (całość trwa 267 minut – nieco ponad 4 godziny); ale dla niektórych może być to zaleta
Tytuł: Bitwa o ciężką wodę
Reżyseria: P.O. Sørensen
Dystrybucja: Kino Świat
Data premiery: 4 stycznia 2015 (Norwegia); 15 stycznia 2016 (Polska)
Czas trwania: 267 minut
Ocena recenzenta: 9/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.