Młodzieńcza miłość Marii, królowej Szkotów |
Maria Stuart miała zaledwie 6 dni, kiedy została królową Szkocji i zaledwie 6 lat, kiedy opuściła rodzinny kraj, aby wyjechać w podróż po koronę Francji. W obcym miejscu miała znaleźć miłość i spokojną przyszłość, skończyło się to jednak wielkim rozczarowaniem.
Malutka Maria szybko została osierocona przez swojego ojca, Jakuba V, który odszedł z tego świata w 1542 r., zaledwie kilka dni po tym, jak urodziła się jego córeczka. W jej maleńkich rączkach miała spoczywać więc władza, ale sytuacja była bardziej skomplikowana. Dziecko nie mogło zasiadać na tronie, więc opiekę nad krajem przejęła Rada Regencyjna, szybko odsunięta jednak przez ambitną i władczą matkę królowej, Maria de Guise.
Wolna rączka królowej
Nie ma co się dziwić, że dziewczynka stała się łakomym kąskiem na rynku matrymonialnym, nie tyle ze względu na urodę, z której miała zasłynąć, ale ponieważ w przyszłości miała się stać pełnoprawną władczynią Szkocji. Co prawda, kraj ten nie był ani dobrze rozwinięty, ani bogaty, ale lepsza taka królowa niż żadna. Rękę chciał więc na niej położyć Henryk VIII Tudor, który szybko zmusił Marię de Guise do zawarcia zaręczyn pomiędzy Marią a jego synem, Edwardem. Małżeństwo to miało w przyszłości przekazać Szkocję Anglii, więc król Henryk nie mógł przepuścić takiej okazji. Mimo to Maria de Guise miała inne plany. Marzył jej się sojusz z Francją, z której pochodziła, więc kiedy francuski król Henryk II Walezjusz obiecał jej, że w przyszłości królowa Szkotów poślubi delfina Francji, ta od razu przystała na propozycję, wciąż unikając ataków wściekłego Tudora. Niestety, aby Maria Stuart była bezpieczna, matka musiała oddać ją Francuzom. Kilkuletnia dziewczyna opuściła więc Szkocję, której miała prawie nie pamiętać.
Kiedy Maria przybyła do Francji, została objęta opieką przez monarszą parę, Henryka II i Katarzynę Medycejską. Jej przyszły teść wręcz uwielbiał dziewczynkę i zachwycał się nią coraz bardziej z roku na rok. Nie dość, że Maria była niezwykle śliczna, to w dodatku też bardzo inteligentna i dosłownie wszystko przychodziło jej z łatwością: nauka języków, taniec, śpiew, gra na instrumentach, jazda konna, łowiectwo. Niektórzy plotkowali nawet, że być może stosunki Henryka z małą królową Szkotów były zbyt zażyłe, ale nie ma co temu dawać wiary. Z kolei o relacjach Marii z Katarzyną Medycejską było jeszcze głośniej. Podobno królowa Francji nie znosiła dziewczynki i kiedy po śmierci Henryka przyjęła rolę regentki, miała jej dopiekać na każdym kroku. Nie wiadomo, jak było naprawdę, jednak nic nie wskazuje na to, żeby Katarzyna Medycejska miała jakikolwiek powód do tego, żeby nienawidzić Marii.
Król i królowa
Maria wychowywała się z pozostałymi dziećmi monarszej pary, w tym ze swoim przyszłym małżonkiem, młodszym od niej o dwa lata Franciszkiem. Wszystko wskazuje na to, że oboje łączyła silna więź, jednak raczej taka, jaka łączy rodzeństwo, a nie parę zakochanych w sobie osób. Byli dla siebie partnerami zabaw, wspólnie pobierali nauki, rozwijali się. Kiedy wzięli ślub, Franciszek miał zaledwie 14 lat, a Maria 16. Według prawa byli już na tyle dorośli, aby skonsumować swój związek, do czego najprawdopodobniej doszło, choć wątpliwe jest, aby połączyła ich wielka namiętność. Powodem był nie tylko młody wiek, ale także to, że dla atrakcyjniej i energicznej dziewczyny, Franciszek nie był raczej obiektem westchnień i nie pomogło nawet to, że wkrótce został koronowany na króla Francji, a Maria została królową.
Od niemowlęctwa mały delfin nie wykazywał się dobrym zdrowiem. Był słaby, chorowity i wiecznie coś mu dolegało. Oczywiście, gdy dorósł pragnął imponować swojej żonie, tak więc wyruszał z nią na polowania i bawił się, co doprowadzało go do jeszcze gorszego stanu. Aż w końcu zaniemógł na dobre.
Kiedy stan Franciszka się pogarszał, to właśnie Maria wciąż przy nim trwała. Cały czas go pilnowała, podawała mu leki i dbała, aby czuł się jak najlepiej. Pełniła wręcz rolę pielęgniarki, która nie odstępuje swojego pacjenta na krok. Z pewnością świadczy to o dużym zaangażowaniu oraz uczuciu, jakim darzyła swojego męża. Czy było to romantyczne uczucie? Najpewniej nie, choć być może Maria czuła do niego coś więcej. Franciszek z kolei był swoją małżonką mocno zauroczony i nie ma się mu co dziwić, w końcu wyrosła na prawdziwą piękność.
Koleje losu
Pierwsze małżeństwo Marii Stuart zakończyło się w bardzo smutny sposób. Dnia 5 grudnia 1560 roku, w wieku zaledwie 16 lat zmarł jej mąż, król Francji, Franciszek II Walezjusz. Maria dotkliwie przeżyła swą stratę i odbyła żałobę, jaką obowiązek miała przejść królowa.
Śmieć Franciszka nie była jednak jedynym problemem Marii. Jej sytuacja pogorszyła się z dnia na dzień – straciła koronę, królem został młodszy brat Franciszka, Karol, a regentką ponownie stała się Katarzyna Medycejska. Maria nie miała już co robić na francuskim dworze i zdecydowała się wrócić do rodzinnej Szkocji, gdzie musiała walczyć o swój tron jako katolicka królowa, w coraz bardziej protestanckim kraju. Życie natomiast zweryfikowało, czy u boku Franciszka II poznała, co to miłość, ale o tym wiedziała już tylko ona. My natomiast wiemy, że Maria była później zakochana i to nie raz. Na jej drodze stanął szalony poeta, który za umizgi do królowej został pozbawiony głowy; przystojny lord Darnley, który oczarował ją, został jej mężem a później zginął beznadziejną śmiercią – być może palce maczała w tym sama Maria; hrabia Bothwell, żołnierz, który pragnął władzy, a to czego chciał, brał siłą – łącznie z samą królową Szkotów.
Bibliografia:
- Bogucka M., Maria Stuart, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1990.
- Carroll L., Królewskie romanse, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S.A., Warszawa 2014.
- Zweig S., Maria Stuart, Wydawnictwo Śląsk, 1986.
Więcej o historii Anglii przeczytasz klikając na poniższą grafikę:
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Losy królowych Anglii i Francji były tragiczne. Odnoszę wrażenie, że dzieci z ludu miały szczęśliwsze Życie niż władczynie, których życie i zdrowie było zagrożone od chwili narodzin. Większość z nich nie miała normalnego dzieciństwa i nie doświadczała rodzicielskiej miłości. Traktowano je właściwie instrumentalnie jako narzędzie dyplomacji i nakłaniano do aranżowanych mariaży.
Też wymyśliłaś. Oczywiście urodzenie się w politycznej elicie jakieś niebezpieczeństwa ze sobą niesie. Ale większość z tych o których napisałaś miała kochające nianie. Na przykład taka pani de Maintenon zrobiła karierę jako wychowawczyni nieślubnych dzieci Ludwika XIV i jego kochanki pani de Montespan. Te dzieci były do niej bardziej przywiązane niż do rodzonej matki i to chyba dlatego została nieformalną ale ślubną (morganatyczną) żoną Ludwika XIV. A była od niego o 7 lat starsza, chociaż Ludwik pocieszał się innymi.