Japonia uczciła 71. rocznicę ataku atomowego na Hiroszimę

Wczoraj, 6 sierpnia, minęła kolejna rocznica zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę. W uroczystości wzięli udział premier Japoni Shinzo Abe wraz z przedstawicielami kilkudziesięciu krajów.

6 sierpnia 1945 roku bomba „Little Boy”, zrzucona została przez amerykańską superfortecę B-29 i eksplodowała o godzinie 8.15 czasu lokalnego. To właśnie o tej godzinie zgromadzeni w Hiroszimie goście uczcili pamięć ofiar minutą ciszy.

W uroczystości wzięło udział około 50 tys. osób i dyplomaci z 91 państw. W swoim przemówieniu burmistrz miasta, Kazumi Matsui, nazwał broń masowej zagłady „ostateczną formą nieludzkości” i przypomniał o majowej wizycie Baracka Obamy. Co prawda prezydent Stanów Zjednoczonych nie przeprosił wtedy za zrzucenie amerykańskich bomb, jednak złożył hołd ofiarom, a jego wizyta została pozytywnie przyjęta przez samych Japończyków. Do tego samego zachowania zachęcił pozostałych światowych przywódców, aby sami mogli zrozumieć konsekwencje użycia broni nuklearnej.

Wybuch nad Hiroszimą był równoważny z detonacją 16 tysięcy ton (16 kiloton) trotylu. Szacuje się, że zginęło około 30% populacji miasta (70–90 tysięcy mieszkańców), ale liczba ta do dziś jest sporna. Z 76 tys. budynków w Hiroszimie, 70 tys. zostało zburzonych lub uszkodzonych, w tym 48 tys. całkowicie.  Dodatkowo doszło do zachorowań związanych ze skażeniem radioaktywnym.

W wyniku badań prowadzonych przez wspólną komisję japońsko-amerykańską, które objęły ponad 86 tys. ludzi i trwały do lat 60. udało się bezsprzecznie udowodnić związek tylko 800 zgonów z wybuchem. W opublikowanych wynikach można przeczytać, że 89 osób zachorowało na nowotwory krwi, 440 zmarło na guzy nowotworowe, 250 padło ofiarą popromiennych zawałów serca, a 30 noworodków przyszło na świat z upośledzeniem umysłowym.