Historia nierównej walki z białą zarazą - o próbach pokonania gruźlicy |
Gruźlica była najgroźniejszą chorobą, z jaką walczyła ludzkość na początku XX w. Mogła dotknąć każdego, niezależnie od pozycji społecznej czy majątku. Do czasu wynalezienia antybiotyków nie znano skutecznych metod walki z tą chorobą. Starano się ograniczać objawy i oszukać śmierć, chciano, by przyszła chociaż kilka lat później...
Gruźlica nękała ludzkość od zawsze. Jej ślady znaleziono w szkielecie mającym 8 tys. lat. Pierwsze wzmianki o tej chorobie sięgają starożytności. Wówczas nazywano ją suchotami. Renesansowy medyk z Girolamo Fracastoro uważał, że gruźlicę mogą przenosić zarazki, które porównywał do nasion lub zarodków. Żyjący na początku XVIII w. angielski lekarz, Benjamin Marten, także sądził, iż chorobę tę wywołuje mały stwór, który wnika do organizmu. Występowanie gruźlicy nasiliło się w XVIII w., gdy ustały epidemie dżumy, która do tej pory atakowała osoby słabe. Rozwojowi choroby sprzyjała także rozbudowa miast, gdzie były duże skupiska ludzi – to ułatwiało zakażenie.
W XIX w. gruźlica była prawdziwie cywilizacyjną chorobą. Ryzyko zakażenia ludzi, żyjących w coraz to większych miastach, stale rosło. Nadal nie istniały żadne skuteczne metody walki z tą przypadłością. Starano się zwalczać objawy, lecz nie przynosiło to oczekiwanych rezultatów. Rozwój nauki, także w dziedzinie medycyny, sprawił, że coraz więcej naukowców chciało spróbować swoich sił w walce z tą chorobą.
Gruźlica, w przeciwieństwie do chociażby dżumy czy cholery, nie pojawiała się okresowo w postaci epidemii, lecz była stałym zagrożeniem. Zaczęto ją nawet nazywać mianem „Białej Zarazy”. O powszechności występowania choroby świadczy fakt, iż gruźlica na początku XIX w. była przyczyną 1/3 zgonów - dowodziły tego przeprowadzane wówczas sekcje zwłok.
Co gorsza, nie istniały żadne skuteczne metody walki z tą chorobą. Niektórzy lekarze poddawali się już w momencie postawienia diagnozy, nie próbując zastosować jakiejkolwiek terapii . Inni jednak zaczęli się zastanawiać, w jaki sposób można przedłużyć chorym życie. Około 1840 r. George Bodington zaczął otwierać sanatoria. Ich celem było kurowanie gruźlików w suchych, odległych miejscach, gdzie mieli zapewniony spokój. Nie możliwe było jednak skuteczne zwalczenie gruźlicy bez znajomości przyczyn rozwoju choroby.
W XIX w. coraz powszechniej uznawano teorię zarazków. Nadal jednak znajdowali się medycy, którym nie mieściło się w głowie, że choroby, które powodowały śmierć setek milionów ludzi, mogą wywoływać maleńkie, niewidoczne gołym okiem, mikroby. Jednak badania Ludwika Pasteura i Roberta Kocha sprawiły , że niedowiarkowie znaleźli się w mniejszości. Nowe odkrycia naukowe przekładały się także na skuteczne metody lecznicze. Po raz pierwszy zaczęto zwracać uwagę na higienę wykonywanych zabiegów, co znacznie ograniczyło liczbę osób umierających z powodu zakażenia.
W poszukiwaniu przyczyny
Rozważania nad tym, czy gruźlica jest wywoływana przez zarazki zapoczątkował bostoński lekarz - Henry Bowditch. W artykule Czy suchoty mogą być zaraźliwe? nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule, jednak zwrócił uwagę na okoliczności, które mogłyby potwierdzać tę hipotezę. Do tej pory powszechne były inne teorie dotyczące przyczyn choroby. Uważano, że gruźlica może być odmianą nowotworu. Takie wnioski wyciągnięto po zaobserwowaniu guzków w płucach. Bardziej powszechny był jednak pogląd, że suchoty są skutkiem zmian genetycznych, przez co stanowią chorobę dziedziczną. Potomstwo rodziców chorych na gruźlicę miało bez wątpienia znacznie większe szanse na zachorowanie niż dzieci pochodzące ze zdrowych rodzin. Dopiero w 1868 r. Jean-Antoine Villemin opublikował wyniki swoich badań, z których wynikało, że gruźlica może przenosić się z jednego zwierzęcia na drugie. Jego hipoteza nie znalazła jednak powszechnej akceptacji w środowisku naukowym. Teorię tę zaakceptowano dopiero wówczas, gdy w 1882 r. ogłosił ją Robert Koch. Udało mu się dostrzec pod mikroskopem prątek wywołujący gruźlicę. Jego wielkość była równa dwóm lub trzem mikronom. Zaobserwował go w zmianach na płucach suchotników.
Dokonanie przełomowego odkrycia i zaakceptowanie go w świecie naukowym dzieliła jednak daleka droga. Koch opublikował swoje wnioski w najbardziej prestiżowych czasopismach naukowych. Dokładnie opisał przebieg prowadzonych przez siebie eksperymentów, aby nikt nie mógł ich podważyć. Dodatkowym argumentem potwierdzającym , wiarygodność badań Kocha było to, iż już wcześniej znano go jako sumiennego badacza, który wyjątkowo dba o rzetelność swojej pracy. Mimo tego, w środowisku naukowym znalazły się utytułowane jednostki zaprzeczające stwierdzeniu, że gruźlica jest chorobą zakaźną. Nie udało im się jednak zatrzymać rewolucji. W ciągu kilkunastu miesięcy powszechnie uznano, że wnioski Kocha są prawdziwe.
W poszukiwaniu lekarstwa
Odkrycie przyczyn gruźlicy nie miało dla chorych zbyt dużego znaczenia praktycznego. Oni pragnęli wynalezienia lekarstwa, które pokonałoby dręczącą ich chorobę. To jednak wciąż nie było w zasięgu ręki.
W początkach drugiej połowy XIX w., Herman Brehmer spopularyzował leczenie klimatyczne. Według niego, największe szanse na poprawę stanu zdrowia mają chorzy kurujący się w sanatoriach. Najlepiej, by były one położone w górach, gdyż panuje tam niższe ciśnienie sprzyjające przyspieszeniu obiegu krwi. Do tego zalecano kurację zimnymi natryskami. Pobyt w sanatorium był najpopularniejszą metodą leczenia gruźlicy w XIX w..
Dużą nadzieję wzbudził referat wygłoszony przez Kocha w 1890 r. podczas X Międzynarodowego Kongresu Lekarzy. Ogłosił wówczas, iż pracuje nad lekiem, który powstrzymuje rozwój prątka wywołującego gruźlicę. W następnym roku opublikował wstępne wyniki badań dotyczących szczególnej substancji, nazwanej tuberkuliną. Natychmiast okrzyknięto ją remedium na gruźlicę. Chorzy zaczęli przyjeżdżać do Berlina z nadzieją , że będą mogli uczestniczyć w badaniach nad lekiem, co umożliwi im jego zażycie.
Szybko jednak okazało się, że tuberkulina nie jest cudownym środkiem. Nie była skuteczna w przypadku większości chorych. Jedynie u części następowała poprawa stanu zdrowia, a tylko u nielicznych dochodziło do pełnego wyzdrowienia. Ponadto często występowały skutki uboczne, które prowadziły nawet do śmierci.
Próbowano stosować także znaczne bardziej inwazyjne sposoby leczenia gruźlicy. Wywoływano sztuczną odmę płucną, przecinano nerw przepony oraz usuwano fragmenty żeber... Wszystkie te metody nie miały jednak zbyt dużej skuteczności. Zachorowalność na gruźlicę zaczęła spadać dopiero w latach 20. XX w., kiedy to wynaleziono szczepionkę. Wciąż jednak brakowało lekarstwa. Antybiotyk, który skutecznie zwalczał białą zarazę, zaczęto stosować dopiero w latach 50. Jego odkrywca - Selman Walksman - w 1952 r. zdobył Nagrodę Nobla.
Na ziemiach polskich
Na terenie Polski najsłynniejszym lekarzem zwalczającym gruźlicę był łodzianin Seweryn Sterling. Leczył chorych na, utworzonym przez siebie w 1898 r., oddziale szpitala im. Izraela i Leonii Poznańskich. Uważał, że odpowiednia dieta jest najważniejszą częścią kuracji chorego. Powinna być obfita i zróżnicowana. Chory nie powinien się przejadać. Do tego zwracał uwagę na znaczenie ruchu i zalecał przebywanie na świeżym powietrzu. Apelował, aby pomieszczenia, w których przebywają chorzy, były często wietrzone.
Ponadto stosował także odkrytą przez Kocha tuberkulinę. Uważnie obserwował pacjentów stosujących ten specyfik, mierzył temperaturę. Uważał, że metodę tę należy stosować jedynie na początku rozwoju gruźlicy. Rozpoczynał od podawania małych dawek, stopniowo je zwiększając, ale tylko w przypadku niewystępowania skutków ubocznych.
Na naszych ziemiach także powstawały sanatoria dla suchotników. Twórcą pierwszego w 1879 r., koło Mińska Mazowieckiego, był Henryk Dobrzycki. Następne powstały w Otwocku, Zakopanym i okolicach Lwowa.
Jak widać, na terenach polskich stosowano metody podobne do tych, którymi leczono na zachodzie Europy. Walka z gruźlicą była przez wieki nierówna. Choroba ta udowodniła człowiekowi, jak łatwo go pokonać.
Bibliografia:
- Goetz T., Cudowny lek, Kraków 2015.
- Sterling S., O leczeniu suchot płucnych w szpitalu i w domu, Łódź 1905.
Czasopisma:
- Dzięciołowska-Baran E., Gawlikowska-Sroka A., Gruźlica – niekończąca się opowieść, „Annales Academiae Medicae Stetinensis Roczniki Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie” nr /201, s. 59.
- Supady J., Leczenie gruźlicy w Polsce na przełomie XIX i XX wieku (do 1914 r.), „„Historia Interny Polskiej” nr 117/2007, s .
Redakcja merytoryczna: Iwona Górnicka
Korekta: Jagoda Marek
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Dziękuję za obszerne przedstawienie historii leczenia gruźlicy. Zaskoczyło mnie, że mimo iż mikroskop znany był już na początku XVII wieku, to dopiero Robert Koch popatrzył przez ten instrument na bakterie gruźlicy.