Cześć i chwała bohaterom! Ale czy wszystkim? |
Pamięć i mit w narodzie chadzają dziwnymi drogami. Jednych wynoszą na piedestały, innych strącają w otchłań zapomnienia. Bohaterów mieszają z postaciami o wątpliwej reputacji. Czas przypomnieć tych innych, niepopularnych i naprawdę zapomnianych, często niesłusznie oczernianych. To przecież element naszej tożsamości, inaczej będziemy jak człowiek z wykastrowaną, niepełną pamięcią. Może wreszcie czas przywrócić jej równowagę?
Wiem, to nie jest dobry czas na takie pytania. Teraz jest czas „wilczej„ pamięci. Na piedestały wynoszeni są żołnierze „wyklęci„, czyli bojownicy antykomunistycznego podziemia w okresie po II wojnie światowej. Armia Ludowa i kojarzone, często mylnie, z nią osoby są spychane na śmietnik historii. Kto chciałby dziś pamiętać o jakichś „lewakach”? Niemniej podejmę tę dyskusję. Organizacje walczące o niepodległość Polski miały przecież różne oblicza, od lewa do prawa. Wszystkie one chciały wolnego kraju, choć w nieco inny sposób widziały jego przyszły kształt. Obok ”wyklętych” po wojnie walczyli przecież na bardzo dużą skalę także strajkujący robotnicy czy, ostatnio zupełnie już pomijany, PSL z Mikołajczykiem. Po 1945 r. były RÓŻNE postawy, które można było przyjąć.
Dziś ich nie pamiętamy
Taka lista „zapomnianych„ bohaterów o poglądach lewicowych byłaby całkiem długa. Sam Marszałek Piłsudski był przecież członkiem PPS, przedstawicielem tej partii na kongres II Międzynarodówki w Londynie. Dziś nazwalibyśmy go też terrorystą, bo atakował żandarmów i aktywnie uczestniczył w ”zamachu czterech premierów” pod Bezdanami.1
Tu nie ma za bardzo miejsca na wyczerpującą listę, dyskusyjna jest także kwestia: jak daleko w przeszłość sięgnąć. Pomimo tych zastrzeżeń warto choćby wspomnieć o takich postaciach jak:
- Kazimierz Pużak – działacz PPS, w czasie wojny przewodniczący Rady Jedności Narodowej (podziemnego parlamentu), po wojnie skazany w procesie szesnastu, wypuszczony na wolność, później ponownie aresztowany w 1947 r. przez UB i zmarły w więzieniu w Rawiczu. Jako jeden z przywódców Polskiego Państwa Podziemnego był niebezpieczny dla tworzącego się komunistycznego państwa, które nie chciało go pamiętać.
- Stanisław Dubois – człowiek o biografii na film, działacz PPS, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej oraz powstań śląskich (odznaczony Krzyżem Walecznych), poseł na sejm, a także radny Warszawy, działacz TUR (Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego), publicysta, założyciel czerwonego harcerstwa, skazany w procesie brzeskim, uczestnik wojny 1939 r., ostatecznie uwięziony przez Gestapo w czasie okupacji, rozstrzelany w Auschwitz w 1942 r.
- Stefan Okrzeja – jeden z kluczowych bohaterów młodych ludzi w II Rzeczpospolitej, który dokonał zamachu na cyrkuł na warszawskiej Pradze, skazany na śmierć, powieszony na stokach Cytadeli i pochowany w nieznanym miejscu, jest dziś zapomniany. Dziś niestety w wielu miastach podejmowane są inicjatywy, by pozbawić ulice jego patronatu!
- Ignacy Daszyński – obok Dmowskiego i Piłsudskiego ojciec polskiej niepodległości w 1918 r., premier rządu lubelskiego, jeden z założycieli Centrolewu.
- Ludwik Waryński – pracujący w fabrykach, by być razem z innymi robotnikami, znać ich los i zmieniać go.
Waryński czy Okrzeja byli użyteczni dla propagandy PRL i z tamtą propagandą są dziś kojarzeni. Mimo że Polski Ludowej nie znali ani o nią nie walczyli. Wystarczyło, że wojowali o lewicowe ideały, starali się być głosem „ludu„ i ten ”lud” emancypowali. To największe zwycięstwo propagandy PRL nad naszą pamięcią.
Kłamstwa PRL wciąż są w nas żywe
PRL potrzebował swojego „mitu„ założycielskiego. Polski komunizm miał niewielu bohaterów, na których mógł się oprzeć, zatem potrzebował charyzmy i autorytetu Waryńskiego czy Okrzei, by uprawomocnić swoją władzę, nadać jej moralny i klasowy sens. Potrzebował przemodelować pamięć i rozciągał komunistyczny mit (bardzo przecież wąski) na nie swoich bohaterów, tworząc iluzję masowości. PRL-owska propaganda przebiegle mieszała wspomnianych wyżej autentycznych bohaterów ruchu lewicowego z postaciami o wątpliwej reputacji, związanymi stricte z Komunistyczną Partią Polski czy ZSRR – z Nowotką, Świerczewskim „Walterem„ czy ”Krwawym Feliksem” Dzierżyńskim. Propaganda wciskała te postacie tak nachalnie, że odruchowo nie chcemy pamiętać żadnej z nich. Takie są koszty mieszania bohaterów z osobami niegodnymi tego miana albo wręcz zbrodniarzami. Na końcu straciliśmy wszystkich, a nasza pamięć została zubożona.
Co zatem zostanie z pamięci o „wyklętych”?
Dziś odbywa się bardzo podobny proces niepotrzebnej rekonstrukcji mitu „żołnierzy wyklętych„. Podobnie jak w PRL powstaje pojemna definicja – „wyklęci„ zastępują ZBOWiD – która w gruncie rzeczy niewiele mówi i wiele zaciemnia. W nowym „worku„ znajdują się prawdziwi bohaterowie i szemrane typy, wyniesione na fali zmian politycznych, więc obok Pileckiego mamy „Burego”, oskarżonego przez IPN o zbrodnie mające znamiona ludobójstwa, a obok ”Nila” – zbrodnię ”Szarego” w Wierzchowinach. To mieszanie bohaterów z postaciami wątpliwymi jest zupełnie niezrozumiałe i z pewnością będzie miało fatalne konsekwencje.
Z jednej strony rozciągamy charyzmę i autorytet autentycznych bohaterów na postacie o wątpliwej reputacji, co tylko szkodzi pamięci. Z drugiej strony modelujemy pamięć o nich jako o prawicowych i narodowych patriotach. Tak jakby patriotyzm był tożsamy tylko z ideologią narodową. Polska ma przecież piękne i bogate tradycje lewicy niepodległościowej. Lewicowi bohaterzy walczyli i ginęli za wolną i sprawiedliwą Polskę. Istotną kwestią dla nich było, by kraj ten był bardziej sprawiedliwy, egalitarny, a punktem wyjścia walki o niepodległość był „lud”. Niemniej to już była kwestia wizji wyzwolonego kraju. Zadaniem dla współczesnej lewicy jest, by oddzieliła bohaterów od tych, którzy walczyli za wielką socjalistyczną ojczyznę robotników ze stolicą w Moskwie. To spore zadanie uporządkowania i nazwania bohaterów, ale mam wrażenie, że to już się rozpoczęło.
Na marginesie
Oczywiście są istotne różnice, choćby takie, że mówimy o dwóch szalenie różnych systemach politycznych oraz zupełnie innej dynamice społecznej. To ważne, by nie rozciągać porównań zbyt daleko – celem nie jest wykazywanie, że to są identyczne systemy polityczne, tylko że dostrzec można korzystanie przez nie z podobnego narzędzia do tworzenia ideologicznych podstaw ich istnienia.
Czy będziemy zatem za jakiś czas chcieli pamiętać Pileckiego?
Człowiek poddawany presji pamiętania ostatecznie się buntuje i nie pamięta niczego. Zwłaszcza gdy pamięć ma być jednowymiarowa i nie pozwalająca na odnalezienie w niej swojej wrażliwości. W PRL można było pamiętać tylko o walczących o wolność „ludu” lewicowcach, dziś koncentrujemy się na pamięci o walczących zbrojnie z komunistyczną władzą. Dziś nie pamiętamy lub nie wiemy o różnych postawach, jakie można było przyjąć po 1945 r. Nie każda z nich musiała przecież oznaczać straceńczą śmierć.
Ja tymczasem czekam czasów, gdy nasza pamięć będzie pełna
Czekam czasów, gdy będziemy równolegle pamiętać Pileckiego, Pużaka, Szendzielarza, Mikołajczyka, Okrzeję i wielu, wielu innych. To truizm, ale pamięć jest ważna. Jest ważna dla naszej tożsamości, wiary w przyszłość i umiejętności rozmawiania ze sobą dziś. Pamięć też to nie to samo co historia. Ta ostatnia jest pełna niejednoznaczności, szarości i opisywania także „ciemnych” stron. Pamięć jest nieco wybielona: to Okrzeja walczący z carskimi policjantami i upamiętniony w Balladzie o Okrzei2, to „Nil”, który odmówił proszenia o łaskę, bo nie był zbrodniarzem.
Powtórzę to jeszcze raz: pamięć to zarówno ci „wyklęci”, którzy walczyli do końca zbrojnie z UB, to strajkujący robotnicy, ale także PSL i Mikołajczyk, próbujący do końca negocjacji, ostatecznie złamany pomimo swojego realizmu. To wszystko jest dziś naszą skarbnicą dróg (oczywiście z wyłączeniem tych autorytarnych), jakie możemy wybierać w naszej ścieżce ku wolności, dróg różnych, a nie lepszych czy gorszych.
Pamiętajmy o nich, o wszystkich.
Redakcja merytoryczna: Grzegorz Antoszek
Korekta językowa: Aleksandra Czyż
- Zamach pod Bezdanami z 26.09.1908 r. to napad na pociąg pocztowy przewożący 200 tys. rubli. Uczestniczyło w nim czterech późniejszych premierów niepodległej Polski: Józef Piłsudski, Walery Sławek, Aleksander Prystor, Tomasz Arciszewski. [↩]
-
Ballada o Okrzei w wykonaniu Stanisława Grzesiuka, https://www.youtube.com/watch?v=ZaSx-PM7ddE.
Tekst:
Posłuchajcie bracia mili o Okrzei powieść znane,
Ażebyście tak walczyli za ideje ukochane.
Był to chłopak piękny młody, wyście o nim nie wiedzieli,
A jak rzucił bombę w cyrkuł, dostał się do Cytadeli.W Cytadeli długo siedział, mścili się nad nim katowie,
Ciało mu nad ogniem piekli, myśleli, że im co powie.
On nie wydał, choć męczony, swoich ukochanych braci,
Więc się długo nad nim mścili ci przeklęci carscy kaci.Siedzi Stefan za kratami, słyszy wokół głosy straży,
Bije się swymi myślami, o wolności ciągle marzy.
Gdy tak siedział zadumany, słyszy głosy za oknami:
Dzień dobry ci, więźniu młody, Okrzejo nasz ukochany.Gdy ci przyjdzie stać u stryczka, stanie ci kat przed oczami,
A gdy przyjdzie z tyłu wieszać, zaleją się wszyscy łzami.
O nie bracia! Ja choć zginę, droga mi jest ziemnia ona,
Nikt nie przyzna – to za winę, Polska stanie wyzwolona!Wieszaj kacie, po cóż stoisz, Polak śmierci się nie lęka,
Każdy widzi, że się boisz, bo ci drży katoska ręka.
Jam za wolność ciągle walczył, wiem co polska konstytucja
I ostatni okrzyk wznoszę: niechaj żyje rewolucja![↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Jeśli chodzi o mit o Żołnierzach Wyklętych, czyli członkach antykomunistycznego podziemia zbrojnego w Polsce po 1944/45 r., to akurat jest on podbudowany autentyczną społeczną pamięcią o tych ludziach, więc akurat w tym przypadku autor tekstu nie powinien mieć wątpliwości.
Zgadzam się, że brakuje obecnie większego zainteresowania historią PPS czy PSL, ale widocznie taki na razie jest odbiór społeczny tych byłych ugrupowań politycznych. Notabene, w przypadku PSL-u to można mieć ogromny żal do obecnego Polskiego Stronnictwa Ludowego, że nie podnosi tych tematów i nie walczy o upamiętnienie partii, do której tradycji rzekomo się przyznaje. A dysponuje bogatym orężem w postaci Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, które zgromadziło bogate zbiory, w tym także emigracyjne.
1. Gdzie Okrzeja w propagandzie peerelu? Waryński zgoda.
2. Nie, Daszyński nie był ojcem niepodległości „obok Dmowskiego i Piłsudskiego”. Był nim obok Piłsudskiego i wielu innych, ale nie obok kolaboranta caratu Dmowskiego.
3. Ani Pileckiego, ani Pużaka, ani Mikołajczyka, ani Okrzeję nie należy „równolegle pamiętać” z Szendzielarzem. Żaden z nich nie był zbrodniarzem wojennym jak Szendzielarz.
Teraz jest moda na wyklętych, a co z tymi co szli na kołobrzeg, berlin? co z tymi w Podgajach ‚spaleni przez łotyszy z ss? .czytałem że rocznica wyzwolenia Kołobrzegu to teraz świeto lokalne wyciszane a łotysze maja dzień pamieci legionu ss? ???
Łotysze u siebie mogą świętować, co chcą, podobnie jak np. Ukraińcy. Ich państwo, ich wybór. Natomiast co do LWP to jest jednak poważny problem, bo z jednej strony, owszem byli to zwykli Polacy, ale z drugiej - walczyli w armii stworzonej i całkowicie podporządkowanej zbrodniarzowi Stalinowi, której na dodatek zadaniem powojennym było utrwalenie komunizmu w Polsce. Więc, raczej kiepsko to wygląda. Moim zdaniem, za jakiś czas narracja historyczna o Wyklętych się wyciszy, a bardziej zajmiemy się innymi kwestiami, jak chociażby mikołajczykowskie PSL czy właśnie problematyką LWP.
W Polsce Ludowej o Stefanie Okrzei uczono w szkołach na lekcjach historii. Bez robienia z niego jakiegoś wyjątkowego bohatera, ale przypominano fakt jego działalności i jego śmierci. I jeszcze jedno: w Polsce Ludowej postawiono pomnik Stefanowi Okrzei. No, nie „temu” Stefanowi Okrzei, tylko jego rodzonemu bratu. Brat „tego” Stefana Okrzei, także Stefan, był pilotem samolotu wojskowego (chyba myśliwskiego), który w pierwszych dniach września 1939 roku podjął walkę z samolotami Luftwaffe i został zestrzelony. Ten pomnik stał w pobliżu miejsca śmierci pilota, przy szosie prowadzącej z Wyszkowa do Serocka. Czy stoi tam nadal? Nie wiem, nie przejeżdżałem tamtędy już kilkadziesiąt lat.
Pani/e Bilbo, piszesz: „Jeśli chodzi o mit o Żołnierzach Wyklętych, czyli członkach antykomunistycznego podziemia zbrojnego w Polsce po 1944/45 r., to akurat jest on podbudowany autentyczną społeczną pamięcią o tych ludziach, więc akurat w tym przypadku autor tekstu nie powinien mieć wątpliwości”. Masz rację co do jednego - jest podbudowany autentyczną pamięcią - jako o bandytach i zbrodniarzach. I dlatego tu nie powinno być żadnych wątpliwości. Współczesna pseudopatriotyczna propaganda usiłuje z nich zrobić bohaterów wbrew tej społecznej pamięci.
Panie Komar - bardzo dziękuję za tą informację nie wiedziałem o bracie Okrzei!
Panie Bilbo - może ma Pan rację że to się wyciszy, ja myślę że z takich powodów że ludzie po prostu odrzucą ich wszystkich - gremialnie (A to b. szkoda).
Taki a nie inny odbiór np Żołnierzy wyklętych kosztem innych postaw jest w mojej ocenie szalenie zubożający -do tego bardzo destruktywny. Brak tam przecież jakiegoś pozytywnego mitu budowania czegokolwiek, ale to już inna dyskusja.
Owszem, wśród Żołnierzy Wyklętych zdarzały się różne osoby, owszem, ta partyzantka dokonywała też rzeczy negatywnych i okropnych, ale, czy tego samego nie można powiedzieć o AK? Tam też, przecież, zdarzały się bardzo negatywne działania, a mimo tego AK to wspaniała część historii Polski. W przypadku Żołnierzy Wyklętych dodam jeszcze, że działali oni w o wiele cięższej sytuacji, niż AK.
Kolego Nuki, możesz wypisywać swoje skrajne opinie, ale coraz więcej ludzi w Polsce ocenia pozytywnie powojenną partyzantkę antykomunistyczną.