Wojna piaskowa (1963). Początek postkolonialnej rywalizacji o Saharę cz. 2


Trwający nieco ponad miesiąc konflikt algiersko-marokański w 1963 r. można by uznać za kolejną, mało znaczącą awanturę graniczną w postkolonialnym Trzecim Świecie. Jednak w zimnowojennych realiach każda, nawet najbardziej peryferyjna wojna, nabierała znaczenia ideologicznego i międzynarodowego. Tak było i w tym przypadku.

Kuba i Egipt wkraczają do akcji.

Interwencja kubańska okazała się kluczowa dla dalszego przebiegu wojny piaskowej. Co ciekawe, Kuba udzielała jej wyraźnie wbrew własnym interesom. Chodzi tu mianowicie o kontrakt na zakup miliona ton cukru, który Maroko właśnie podpisało z Kubą. Jego realizacja zapewniała karaibskiemu krajowi spory zastrzyk finansowy, szczególnie potrzebny w obliczu amerykańskiej blokady oraz zniszczeń poczynionych przez Florę – największy huragan w historii wyspy. Oczywiste było, że w obliczu kubańskiej pomocy dla Algierii, Maroko zerwie kontrakt. Ponadto, decydując się na zbrojną pomoc dla Ben Belli, Kuba narażała się Stanom Zjednoczonym, wyraźnie, choć jedynie dyplomatycznie popierającym Maroko, jak również gaullistowskiej Francji, która dążyła do poprawnego ułożenia stosunków z Kubą. Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności, trudno nie zgodzić się z tezą, że głównymi motywami kubańskich działań w 1963 r. były autentyczna wiara w misję krzewienia rewolucji i socjalizmu, a także nieprzejednana wrogość wobec Stanów Zjednoczonych1. Na Kubie panowało przekonanie, że za marokańską agresją stoi Waszyngton, chcący w ten sposób zemścić się na Ben Belli, który w 1962 r., w trakcie trwania tzw. kryzysu kubańskiego, udzielił poparcia Fidelowi Castro2.

Na Kubie utworzono specjalne oddziały – Grupo Especial de Instrucción (GEI), które miały szkolić Algierczyków a także wesprzeć ich bezpośrednio na froncie. Misja ta objęta była całkowitą tajemnicą. Ochotnicy, którzy zdecydowali się wziąć w niej udział, poinformowali swoje rodziny, iż wyruszają na dłuższe szkolenie do ZSRR. Sami zresztą o celu swojej misji dowiedzieli się dopiero w drodze przez Atlantyk. Dwa okręty – Aracelio Iglesias oraz Andres Gonzales Lines, 17 października wyruszyły w rejs do Algierii. Oprócz ochotników, na ich pokładach znajdowały się 22 czołgi T-34, kilkadziesiąt dział przeciwlotniczych i moździerzy, a także ponad 4 tys. ton cukru. Łącznie do Algierii przybyło 685 kubańskich żołnierzy, w tym 26 oficerów i 19 podoficerów (z tego 170 wojskowych przyleciało samolotami 21 października). Dowódcą GEI mianowany został Efigenio Ameijeiras Delgado. Kubańczycy otrzymali od swojego dowództwa specjalną instrukcję, która nakazywała im bezwzględny szacunek wobec algierskich zwyczajów, religii, oraz rewolucji; zakazywała picia alkoholu, fraternizowania się z miejscowymi kobietami, a także stawiania się w roli ekspertów i forsowania haseł kubańskiej rewolucji.

We wczesnych godzinach 22 października okręty kubańskie zakotwiczyły w Oranie. Rozładunek czołgów, a następnie ich eskapada przez miasto na stację, gdzie miały być załadowane na platformy kolejowe, przeciągnęły się do świtu, co spowodowało, iż pierwsze promienie słoneczne zdradziły algiersko-kubańską tajemnicę. Cała akcja była teraz wyraźnie widoczna nie tylko dla podekscytowanych mieszkańców Oranu, ale i żołnierzy francuskich, stacjonujących w bazie Mers-el-Kébir, oraz dziennikarzy. Szczególnie ci ostatni odegrali doniosłą rolę w dalszym rozwoju wypadków, gdyż informacje, które przekazali do mediów, były nad wyraz wyolbrzymione. I tak np. brytyjski „The Times„ donosił, że na pokładach kubańskich okrętów przybyło do Oranu ponad 40 czołgów. Pojawiły się również sensacyjne wieści o kubańskich MiG-ach na algierskim niebie. Takie właśnie informacje poszły w świat, ale co najważniejsze znalazły one posłuch w dowództwie marokańskim i na dworze Hasana II. Ta ”dziennikarska kaczka” była jednym z decydujących czynników, które wpłynęły na decyzję Maroka o zaniechaniu dalszych walk i podjęciu negocjacji.

Innym, niemniej ważnym, była pomoc udzielona Algierii przez Egipt. Również w tym przypadku całą akcję starano się przeprowadzić w pełnej tajemnicy i również tym razem sztuka ta się nie udała. Przedstawiciele amerykańskiego korpusu dyplomatycznego w Oranie donosili o egipskich okrętach z pomocą wojskową, agenci CIA zauważyli oficerów egipskiego wywiadu w towarzystwie ministra obrony Algierii Houariego Boumediena, inspekcjonującego granicę z Marokiem, wreszcie Marokańczycy przechwycili załogę algierskiego śmigłowca, który z nieznanych przyczyn lądował w marokańskiej osadzie Ain-Chouater na północny zachód od Baszszar, a na pokładzie którego znajdowali się oficerowie egipskiego wywiadu. Szczególnie ten ostatni incydent nabrał poważnego znaczenia, gdyż strona marokańska natychmiast przedstawiła go zagranicznym dziennikarzom jako dowód egipskiego zaangażowania po stronie algierskiej. Niezręczność całej sytuacji polegała na tym, że w międzyczasie prezydent Egiptu Gamal Abdel Nasser, po konsultacjach z Ligą Państw Arabskich, próbował kreować się na mediatora w konflikcie, potępiając jednocześnie marokańską agresję i wzywając obie strony do zawieszenia broni. Z dyplomatycznego punktu widzenia incydent z Ain-Chouater był moralnym zwycięstwem Marokańczyków i zrozumiałym dla opinii międzynarodowej argumentem za odrzuceniem mediacyjnej propozycji Nassera. Tym niemniej od strony militarnej był to kolejny, namacalny dowód egipskiego wsparcia dla Algierii, oznaczający coraz trudniejszą sytuację Maroka na saharyjskim froncie.

Kontyngent egipski składał się z „batalionu piechoty, półtora batalionu czołgów i 6 radzieckich samolotów”3. Został on jednak wyekspediowany pod pewnym warunkami. Przede wszystkim miał być użyty jedynie do celów defensywnych na terytorium Algierii. Jego wykorzystanie uzależnione było również od rozmiarów analogicznej pomocy kubańskiej, tzn. w przypadku, gdyby ta ostatnia okazała się w ocenie Nassera zbyt duża, Ben Bella miał podjąć wybór: albo wsparcie kubańskie, albo egipskie. Obwarowanie to wiązało się z intencjami, którymi kierował się Nasser, udzielając pomocy Algierii. Mianowicie, chciał on w ten sposób zneutralizować zaangażowanie kubańskie, które w jego opinii wzmacniało w Algierii orientację prosowiecką kosztem proarabskiej (w rozmowie z ambasadorem amerykańskim wspominał nawet, że w Algierii panuje moda na „castroizm”, przejawiająca się m.in. w zapuszczaniu długich bród na wzór kubańskiego przywódcy). Prezydent Egiptu chciał także wciągnąć Algierię w orbitę wpływów Ruchu Państw Niezaangażowanych (w tym przypadku bezskutecznie próbował namówić do zaangażowania w wojnę piaskową jugosłowiańskiego prezydenta Josipa Broz Tito). Bez względu jednak na motywy, którymi kierował się Nasser, faktem jest, że w 1963 r. egipscy żołnierze stanęli ramię w ramię z kubańskimi po stronie Algierii, zmuszając tym samym Hasana II do pertraktacji.

Pokój

Algierczycy przy wsparciu kontyngentów kubańskiego i egipskiego planowali ofensywę w kierunku marokańskiego miasta Berguent i dalej w głąb terytorium wroga. Kryptonim operacji – „Godność„ (hiszp. „Operacion Dignidad„) –  zdradzał jej właściwy cel, czyli stworzenie takiej sytuacji na froncie, dzięki której Algieria będzie przystępować do rokowań pokojowych z ”godnością”. Jednak Marokańczycy, osamotnieni i strwożeni obecnością Kubańczyków u swych granic, zdecydowali się nie kontynuować walki i przyjąć propozycję mediacji, z którą wystąpił prezydent Republiki Mali Modibo Keita. W tej sytuacji, 28 października Ben Bella odwołał przygotowaną już ofensywę, a następnego dnia spotkał się z Hasanem II w stolicy Mali, Bamako, gdzie podpisano zawieszenie broni. W grudniu obie strony wycofały wojska ze spornego terytorium na Saharze, a wzdłuż granicy rozmieszczono wojska malijskie. Ostatecznie, przy mediacji Organizacji Jedności Afrykańskiej, 20 lutego 1964 r. zawarto traktat pokojowy, który przywracał na granicy marokańsko-algierskiej status quo ante. Latem oba kraje wznowiły stosunki dyplomatyczne.

Wojna piaskowa nie przerodziła się w szerszy konflikt głównie za sprawą powściągliwej postawy USA i Francji. Amerykanie, bardziej niż skromnych oddziałów kubańskich, obawiali się zaangażowania ZSRR, które według nich mogłoby nastąpić, gdyby konflikt zaczął się przedłużać. Dlatego też, mimo usilnych próśb Hasana II, John F. Kennedy w obawie przed eskalacją konfliktu i radziecką interwencją odmówił mu pomocy militarnej, zalecając jednocześnie negocjacje. Także Francja, na którą liczył marokański monarcha, pozostała „życzliwie” neutralna i optowała na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu. Obrazu absolutnej izolacji w jakiej znalazło się Maroko podczas wojny piaskowej dopełniał fakt, iż większość świata arabskiego i państw należących do Organizacji Jedności Afrykańskiej opowiedziało się po stronie algierskiej4. W tej sytuacji Hasan II musiał odłożyć swoje plany „Wielkiego Maroka” na przyszłość.

Wyciągnął je z lamusa 11 lat później, gdy na Saharze znów zawrzało, tym razem w jej zachodniej, hiszpańskiej części, której rdzenni mieszkańcy upomnieli się o niepodległość. Z pomocą ruszyła im Algieria, która w ten sposób ponownie krwawo starła się z Marokiem na pustynnym piasku. Kolejne wydarzenia pokazały, że rozpoczęta w 1963 r. rywalizacja o największą pustynię świata pomiędzy niepodległymi, afrykańskimi państwami wciąż pozostaje kwestią otwartą.

Bibliografia:

  1. Castro F., My life, Londyn 2008.
  2. Durch W. J., The Cuban Military in Africa and the Middle East: From Algeria to Angola, „Studies in Comparative Communism” 1978, vol. 9, nr 1-2, s. 34-74.
  3. Farsoun K., Paul J., War in the Sahara: 1963, „Middle East Research and Information Project Report” 1976, nr 45, s. 13-16.
  4. Gleijeses P., Cuba’s First Venture in Africa: Algeria, 1961-1965, „Journal of Latin American Studies” 1996, vol. 28, nr 1, s. 159-195.
  5. Kasznik-Christian A., Historia państw świata w XX wieku, Warszawa 2006.
  6. Łętocha T., Granice i spory terytorialne w Afryce, Warszawa 1973.
  7. Torres-Garcia A., US Diplomacy and the North African ‘War of the Sands’ (1963), „The Journal of North African Studies” 2013, vol. 18, nr 2.
  8. Velez F., Latin Revolutionaries and the Arab World. From the Suez Canal to the Arab Spring, Ashgate 2016.

Strony internetowe:

  1. http://en.granma.cu/cuba/2015-10-28/for-algeria-any-assistance-it-may-need (dostęp 13 maja 2017 r.).
  2. http://www.moroccoworldnews.com/2017/01/206416/cia-documents-egypt-helped-algeria-in-sands-war-against-morocco/ (dostęp 13 maja 2017 r.).

Redakcja merytoryczna: Grzegorz Antoszek
Korekta językowa: Patrycja Grempka

  1. Taką właśnie tezę stawia badacz tematu Piero Gleijeses. Nie można też w tym przypadku ignorować fenomenu autentycznej przyjaźni jaka zrodziła się pomiędzy oboma narodami. Wspomniany wyżej historyk na określenie stosunku Kuby do Algierii używa słów „pierwsza miłość”. Innym przejawem tego zjawiska była pomoc medyczna – od maja 1963 r. do Algierii systematycznie przybywał kubański personel medyczny. Natomiast w przypadku pomocy militarnej, warto dodać, że po zakończeniu misji wojskowej przez kubańskich żołnierzy, Fidel Castro nakazał im pozostawić w Algierii cały sprzęt wojskowy, który przywieźli ze sobą w 1963 r., w tym czołgi i wozy bojowe. Szerzej zob.: P. Gleijeses, Cuba’s First Venture in Africa: Algeria 1961-1965, „Journal of Latin American Studies” 1996, vol. 28, nr 1, s. 159-166. []
  2. Po 40 latach od wojny piaskowej Fidel Castro nadal utrzymywał, że Maroko wspierane było militarnie w tym konflikcie przez USA. Podkreślał jednocześnie, że jego decyzja o pomocy dla Algierii podjęta została bez pytania się o zgodę ZSRR. F. Castro, My life, Londyn 2008, s. 313. []
  3. Takie dane podał Nasser w rozmowie z ambasadorem amerykańskim w Kairze Johnem Badeau, która odbyła się 28 października 1963 r. A. Torres-Garcia, US Diplomacy and the North African ‘War of the Sands’ (1963), „The Journal of North African Studies” 2013, vol. 18, nr 2, s. 338. []
  4. Po wspomnianej już konferencji w Addis Abebie w 1963 r. i płomiennym przemówieniu Ben Belli, do Algierii przylgnęło nieformalne miano lidera afrykańskich ruchów narodowo-wyzwoleńczych. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz