„Czołg (…) jest niewolnikiem swojej konstrukcji” – brytyjskie konstrukcje pancerne okresu międzywojennego cz. 2 |
Wraz z rozwojem myśli taktycznej i strategicznej rosły wymagania wobec nowych konstrukcji pancernych. Rozwijająca się technika robiła wszystko, by sprostać zamówieniom wojska. Jak w takim razie przedstawiały się wzajemne relacje pomiędzy teoretykami, decydentami i producentami?
Czołgi piechoty
Historycznie pierwszym zadaniem czołgów jako broni było wspieranie piechoty w ataku. W ten sposób powstała linia wozów Mark I-VIII, której wspólną cechą konstrukcyjną było umieszczenie uzbrojenia w sponsonach na burtach. Ograniczało to znacznie sektory ognia, ale umożliwiało jednoczesne prowadzenie ognia wzdłuż okopów, które czołgi miały przekraczać. Kiedy okazało się, że uzbrojenie główne – działo – jest o wiele bardziej efektywne, kiedy umieści się je w obrotowej wieżyczce, zapewniając mu pełny kąt ostrzału, konstruktorzy z firmy Vickers postanowili zaproponować konstrukcję, która choć sama nie weszła do uzbrojenia, to miała wpływ na konstrukcje pancerne w innych krajach.
Konstrukcją tą był wóz A1E1 Independent. Wielki pojazd o masie 34 t miał uzbrojenie główne w postaci działka 47 mm umieszczonego w wieży, dookoła której rozmieszczono dodatkowo cztery mniejsze dla karabinów maszynowych. Konstrukcja miała więc łączyć nowoczesność z tradycją i sprawdzonymi rozwiązaniami – uniwersalność armaty z przetestowanymi kaemami na burtach. Pomimo tego, że powstał tylko jeden prototyp, w latach następnych zbudowano w ZSRR aż trzy podobne konstrukcje – T-28, T-35 i T-100, a o jedną – Neubaufahrzeug – pokusili się Niemcy. W innych państwach, w tym w Polsce, pojazdy takie pojawiły się na deskach kreślarskich, ale nie wyszły w zasadzie poza stadium makiety.
Kolejną propozycją Vickersa był Medium Mk III. Nieco pokraczna konstrukcja łączyła w sobie nowoczesność Medium Mk I/II i koncepcję wielu wież z A1E1. Pojazd otrzymał działko 47 mm i trzy karabiny maszynowe, z czego jeden współosiowy z armatą i dwa w wieżyczkach umieszczonych na samym przodzie, po bokach stanowiska kierowcy. Trzy prototypy testowano w połowie lat 30., uznając ich przydatność np. jako wozów dowódczych, ale z uwagi na wysoką cenę nie zdecydowano się na uruchomienie produkcji seryjnej i przyjęcie wozu do uzbrojenia.
W roku 1938 na stan 4 i 7 batalionu RTC wprowadzono za to najbrzydszy chyba czołg II wojny światowej – Tank, Infantry, Mk I, Matilda I (A11). W założeniu konstruktora, sir Johna Cardena, miał to być pojazd tani i szybki w produkcji dzięki zastosowaniu cywilnych podzespołów lub elementów z innych produkowanych czołgów. Było to więc praktycznie powtórzenie koncepcji tankietek projektu tegoż jegomościa. Matildę I uzbrojono w jeden karabin maszynowy kalibru 7,7 mm lub 12,7 mm w obrotowej wieżyczce. Dwuosobową załogę chronił pancerz gruby na 60 mm, co było wartością ówcześnie znaczną, choć wpływało na bardzo niską prędkość, wynoszącą zaledwie 9 km/h w terenie. Większość ze 140 pojazdów utracono w bitwie o Francję lub porzucono pod Dunkierką w maju 1940 r. Dla RTR1 był to szczęśliwy zbieg okoliczności, ponieważ pozbyto się nie dość, że paskudnego, to jeszcze zupełnie nieprzydatnego w walce czołgu.
Bez porównania lepsza była Matilda II (A12), wprowadzona do produkcji w 1939 r. Przemyślana koncepcja i rozwiązania techniczne uczyniły z niej jeden z najlepszych czołgów pierwszej połowy II wojny światowej. Pojazd opracowany w 1937 r. był dobrze opancerzony, uzbrojony w skuteczne działko dwufuntowe i karabin maszynowy. Czteroosobowa załoga mogła zajmować się swoimi zadaniami tak, że żaden żołnierz nie był przeciążony obowiązkami. Grubość pancerza sięgała miejscami 78 mm, co wpływało na prędkość wynoszącą 26 km/h na drogach i 14 km/h w terenie. Wyprodukowano niespełna 3000 egzemplarzy, które wzięły udział w walkach we Francji, na Krecie, w Afryce Północnej, na Pacyfiku i na froncie wschodnim (niemal 1/3 produkcji została wysłana jako pomoc do ZSRR). Matilda II doczekała się wielu modyfikacji przystosowujących ją do specyfiki lokalnych warunków i wymogów pola walki. Powstały więc wersje bliskiego wsparcia z haubicą 76 mm, czołgi-trały przeciwminowe, wersje uzbrojone w miotacze ognia, wozy-buldożery czy pojazdy uzbrojone w działa ZiS-5 (modyfikacja ZSRR).
W wozie tym ziściły się międzywojenne nadzieje na udaną konstrukcję czołgu przełamania. W przeciwieństwie do przekombinowanych technicznie, a przez to drogich w produkcji i problematycznych w eksploatacji, A1E1 czy Medium Mk III, Matildy były pojazdami prostymi i skutecznymi. Były również lubiane przez załogi, zwłaszcza za poziom ochrony pancernej i rozsądny podział zadań między dowódcę, celowniczego, ładowniczego i kierowcę. Takie samo zdanie mieli o nich Niemcy, którzy przechwycili i użyli w Afryce pewną liczbę tych wozów.
Innym czołgiem piechoty był wywodzący się z czołgów krążowniczych Valentine, projektowany od 1938 r., a produkowany od 1940 r. Oparty o podwozie wozów Cruiser Mk I/II, ale znacznie od nich cięższy, bo ważący 17 t, umożliwiał jazdę z prędkością 25 km/h. Był to czołg dobrze opancerzony i uzbrojony. Z uwagi na znaczny potencjał modernizacyjny w trakcie wojny zastosowano na nim aż cztery różne typy dział, od dwufuntówek po działa trzycalowe. Pojazd ten, używany w Europie, Afryce i na pacyficznym teatrze działań, a zbudowany w liczbie ponad 8 tys. sztuk, był lubiany przez załogi za odporny 65 mm pancerz i niską awaryjność.
Czołgi ciężkie miały swoje wady. Masa wpływała na wysilenie zespołów napędowych, a przez to na ich awaryjność, wysokie zużycie paliwa, mały zasięg i niską mobilność. Pierwsze projekty były także zbyt przesadzone w rozmachu i dążeniu do zwiększenia siły rażenia zamontowanego uzbrojenia. Paradoksalnie zdarzały się także pojazdy dramatycznie niedozbrojone, jak Matilda I. Odporność na ogień przeciwnika i możliwość dostarczenia własnego uzbrojenia jak najbliżej wroga celem skutecznego porażenia go, tak głośno postulowane przez piechotę po doświadczeniach Wielkiej Wojny, były jednak niezaprzeczalnymi zaletami, na których najbardziej zależało zamawiającemu.
Pomimo błędów w rodzaju czołgu A11, przemysł brytyjski stanął na wysokości zadania postawionego przez teoretyków i armię. Oczywiście na Matildzie II i znakomitej Valentine nie kończy się historia rozwoju brytyjskich czołgów piechoty, w której wielkimi zgłoskami zapisały się liczne wersje czołgu Churchill, ale opis tychże wykraczałby poza ramy tematyczne tekstu.
Ciąg dalszy nastąpi.
Więcej o historii Anglii przeczytasz klikając na poniższą grafikę:
Redakcja merytoryczna: Marcin Petrynko
Korekta językowa: Wiktoria Wojtczak
- Tank Corps został w 1923 r. przemianowany na Royal Tank Corps, a w kwietniu 1939 r. na Royal Tank Regiment, stąd różne nazwy w różnych okresach. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.