Bitwa pod Grunwaldem w literaturze i sztuce |
Historia to jeden z najważniejszych elementów scalających naród. Ważne wydarzenia z przeszłych dziejów określają wspólną tożsamość i w ogromnym stopniu wpływają na to, jak wygląda teraźniejszość. Wydarzenia historyczne znajdują swoje odbicie w literaturze i sztuce.
Spotkanie na polach Grunwaldu
15 lipca 1410 r. na polach Grunwaldu stanęły naprzeciw siebie armia polska i krzyżacka. Stoczyły bitwę, w której Polacy wykazali się ogromną chęcią obrony ziemi ojczystej oraz wiarą w słuszność sprawy i zwycięstwo. Wydarzenia te wpisały się na trwałe w historię Polski.
Kroniki Jana Długosza są najobszerniejszym i najbardziej wiarygodnym źródłem dotyczącym tej bitwy. Pisząc je, kronikarz dysponował różnymi źródłami, a w bitwie brał udział jego ojciec oraz stryj Zbigniew Oleśnicki. Z pewnością było jeszcze wielu innych uczestników, od których mógł czerpać wiadomości. Był to bowiem czas, kiedy we wszystkich rodach rycerskich szacunkiem otaczano grunwaldczyków1.
Tematem obrazu Bitwa pod Grunwaldem Jana Matejki jest zwycięska batalia połączonych armii polskiej i litewskiej, pod naczelnym dowództwem króla Władysława Jagiełły, z wojskami zakonu krzyżackiego, którym przewodził Ulrich von Jungingen.
Długosz przedstawia w Kronikach przebieg bitwy od rozpoczęcia do zwycięskiego zakończenia. Natomiast Jan Matejko na obrazie ukazał końcową fazę bitwy, tuż przed całkowitym rozbiciem potęgi krzyżackiej. Pracę tę poprzedził wieloletnimi studiami historycznymi2. Na pewno sięgał do Kronik Jana Długosza, ponieważ wskazuje na to wiele podobieństw.
Według Długosza 15 lipca o świcie rozwinięto już obozową kaplicę, a król kierował się do niej na mszę, gdy przybył rycerz Hanek z Chełma, a później Dziersław Włostowski i inni rycerze informując, że w pobliżu są oddziały wroga gotowe do walki. Król nie okazał zdumienia, spodziewał się nieprzyjaciela: „A król Władysław zupełnie nieporuszony tak nagłym nadejściem nieprzyjaciół i to tak blisko, uznawszy za rzecz najważniejszą najpierw oddanie czci Bogu, a potem zajęcie się wojną, po przybyciu do kaplicy wysłuchał bardzo pobożnie dwu mszy […]”3.
Zanim jednak wojska królewskie zajęły wyznaczone stanowiska, upłynęło nieco czasu. Jagiełło celowo się nie spieszył, nie zważając na oznaki zniecierpliwienia księcia Aleksandra Witolda oraz rycerzy, którzy „zawzięli się, by zwyciężyć lub umrzeć. Po mszy włożywszy zbroję wsiadł na konia i pozostawiwszy wszystkie insygnia królewskie prócz niesionej przed nim małej chorągwi z wyszytym na niej białym orłem, udał się na znaczne wzniesienie dla obejrzenia wojska wroga”4. Potem pasował wielu Polaków na rycerzy, nakazał duchownym i pisarzom udać się do obozu, by tam czekali na zakończenie bitwy5.
Tymczasem rycerze zakonni, którzy od wczesnego ranka stali uszykowani i czekali na przeciwnika, znużeni napięciem i ugniatającą ich zbroją rozgrzaną przez słońce wywierali nacisk na Ulricha von Jungingena, aby prędzej rozpoczął bitwę oraz skłaniali go do wysłania heroldów6.
Ci zaś przybyli do króla polskiego i księcia litewskiego. Było to dwóch rycerzy – jeden w barwach księcia szczecińskiego (czerwony gryf na białym polu), drugi w barwach cesarza niemieckiego (czarny orzeł na białym polu)7. Prawdopodobnie wielki mistrz chciał dać do zrozumienia Jagielle i Witoldowi, że rzucając wyzwanie zakonowi, będą mieć przeciw sobie całą Rzeszę Niemiecką. Jungingen ustami heroldów wzywał Polaków i Litwinów na bitwę śmiertelną, przesyłając dla dodania odwagi swym przeciwnikom dwa nagie miecze8.
Jagiełło przyjął miecze, powiedział, że od walki się nie uchyla i że w obecnym starciu Bóg przyjdzie z pomocą jemu i jego wojsku. Potem „[…] włożył hełm na głowę i w Imię Pańskie ruszając do walki polecił, by wojsko zagrało hejnał i by rycerze wszczęli bój”9. Następnie wraz ze swymi przybocznymi i ochroną stanął w ukrytym miejscu, wcześniej bowiem ustalono, że król polski udziału w bitwie nie weźmie10.
Długosz pisze, że gdy wytrąbiono hasło bojowe, całe królewskie wojsko zaśpiewało ojczystą pieśń Bogurodzicę, a jako pierwsze do boju ruszyło wojsko litewskie11. „Zaś wielki książę litewski Aleksander – Witold zostawiając strzeżenie swej głowy i ciała wyłącznie Bogu, z niewielką drużyną i bez żadnej straży osobistej biegał na wszystkie strony, wszędzie pomiędzy całym wojskiem tak polskim, jak i litewskim, zmieniając raz po raz konie, przywracając porządek w rozbitych szeregach, wznawiając w wielu miejscach w wojsku litewskim walkę i głośnym rozdzierającym wołaniem powstrzymując na próżno ucieczkę swych wojsk”12.
Witold jest także centralną i pierwszoplanową postacią obrazu Matejki. Zgodnie z kroniką Długosza podniósł on księcia do rangi głównodowodzącego połączonymi armiami, pomniejszając w ten sposób zasługi króla Władysława Jagiełły. Książę ukazany jest na koniu, pędząc bez trzymania wodzy prosto na oglądającego. Strój księcia niezbyt pasuje do sytuacji, w której się znajduje, nie ma bowiem zbroi. Niektóre elementy uzbrojenia, jak miecz i tarcza, wskazują na powiązania z kulturą Wschodu. Witold według Matejki staje się symbolem sprzymierzonych narodów – Polaków, Litwinów, Rusinów (pułki smoleńskie), Czechów – walczących ze wspólnym śmiertelnym wrogiem, Krzyżakami. Krzyż umieszczony na mitrze wielkoksiążęcej ma świadczyć o prawdziwej wierze chrześcijańskiej w odróżnieniu od znacznie większego krzyżackiego krzyża znajdującego się w tle na chorągwi wielkiego mistrza, która chyli się ku upadkowi.13
Przebieg bitwy
U stóp Witolda, na obrazie Matejki, leży zrzucony z konia książę oleśnicki Konrad Biały. Początkowo zbierał on wojsko, aby wspierać stronę polską, ostatecznie jednak stanął po stronie Krzyżaków. Książę Konrad z rodu Piastów wyciąga rękę, w której trzyma berło, najprawdopodobniej królewskie. W ten sposób malarz chciał pokazać symboliczne przekazanie zwycięskim Jagielle i Witoldowi prawa do korony14. W Kronikach Długosza Konrad Biały po przegranej bitwie dostał się do niewoli Czecha Josta z Salcz15.
Długosz pisze, że pierwsze uderzenie na rozkaz Witolda wykonało kilka chorągwi litewsko-ruskich. Drugie poprowadziły hufce jazdy pancernej – polskiej na lewym, litewsko-ruskiej na prawym skrzydle, nawiązując dwie odrębne walki16. Wtedy, jak pisze kronikarz, „przy natarciu na siebie oddziałów łamiące się włócznie i uderzające o zbroje miecze wydawały tak głośny szczęk, jakby zwaliła się jakaś ogromna skała, tak że słyszeli go nawet ci, którzy byli oddaleni o kilka mil. Następnie mąż nacierał na męża, kruszyły się zbroje pod naciskiem zbroi, a miecze godziły w twarze. A kiedy szeregi się tak zwarły, nie można było odróżnić tchórza od odważnego, dzielnego od opieszałego, bo jedni i drudzy przywarli do siebie, jakby w jakimś splocie”17. Ten fragment Kroniki Długosza najbardziej przypomina wydarzenia przedstawione na obrazie Jana Matejki.
Po godzinie zażartych zmagań Krzyżacy zorientowali się, że lewe skrzydło polskie zaczyna przeważać, natomiast lżej uzbrojone hufce Witolda nie wytrzymują lawiny krzyżackiej. Zakonnicy napierali na nie coraz silniej, aż w końcu zmusili je do ucieczki18. Rzucili się za uciekającymi Litwinami w pogoń. Witold, zdenerwowany niepowodzeniem, naciskał na króla, by szybciej organizował uderzenie na zwycięskie lewe skrzydło krzyżackie. Krzyżacy zbyt oddalili się od pola bitwy, goniąc Litwinów i rabując obóz litewski. Ci zaś, którzy pozostali na polu walki, wykorzystali spowodowane ucieczką Litwinów odsłonięcie polskiego skrzydła i pchnęli na nie siły z lewego skrzydła, które nie brało jeszcze udziału w walce19. Napór Krzyżaków skierowany był na rycerstwo krakowskie z chorągwią polskiego króla „z białym orłem w herbie, którą niósł chorąży krakowski, rycerz herbu Połukoza Marcin z Wrocimowic”20. Z powodu silnego naporu Krzyżaków chorągiew upadła na ziemię. Zdawało się, że rozpoczyna się pogrom Polaków. Był to najbardziej krytyczny moment bitwy, ale inni rycerze natychmiast ją podnieśli. Długosz pisze: „Rycerze zaś polscy pragnąc zetrzeć haniebną zniewagę, w najzawziętszy sposób atakują wrogów i rozbijają kompletnie, kładąc pokotem wszystkie te siły, które się z nimi starły”21.
Marcina z Wrocimowic Jan Matejko umieścił na obrazie z lewej strony księcia Witolda. Rycerz trzyma w jednym ręku wielką chorągiew ziemi krakowskiej, w drugiej zaś róg bojowy, w który dmie. Chorąży ma na sobie pełną zbroję husarską, co według Matejki ma nawiązywać do przyszłych wielkich zwycięstw oręża polskiego22.
„W czasie zawziętej walki między obydwoma wojskami król polski Władysław stał opodal, przyglądając się odwadze walczących, a złożywszy swą ufność w miłosierdziu Bożym, ze spokojem oczekiwał również ucieczki i ostatecznej klęski wrogów, których widział w kilku miejscach rozbitych i pokonanych”23.
Opis Długosza przedstawiający Jagiełłę i jego orszak obserwujących bitwę widać również na obrazie Matejki. Króla wraz z dostojnikami malarz umieścił w prawej górnej części malowidła. Obok Władysława dostrzec można tutaj m.in. Zbigniewa Oleśnickiego, późniejszego biskupa krakowskiego, który za pomocą kopii zrzucił z konia jednego z rycerzy zakonnych Dypolda Kikerzyc z Ecber z Łużyc. Krzyżak ten próbował wcześniej zaatakować króla. To właśnie za ten czyn Jagiełło wyniósł Oleśnickiego do godności biskupiej. W orszaku są również, tak jak i u Długosza, podkanclerzy koronny Mikołaj Trąba, książę mazowiecki Ziemowit, a także z królewskim proporczykiem Zygmunt Korybutowicz, bratanek króla24.
Dalej, według Długosza, wracający z pogoni za Litwinami Krzyżacy widząc, co się dzieje na polu bitwy, porzucają jeńców i tabory, i rzucają się na pomoc swoim żołnierzom, którzy już słabo opierali się Polakom. Rzucili jeszcze do walki ostatnie szesnaście chorągwi, jednak „wrogowie przez jakiś czas stawiali opór, w końcu jednak otoczeni zewsząd mnóstwem wojska królewskiego zostali wycięci w pień i niemal wszystkie oddziały walczące w szesnastu chorągwiach wyginęły lub dostały się do niewoli”25.
Pojmany został Kazimierz, książę szczeciński z rodu Grafitów, co Matejko umieścił z lewej strony obrazu. Przedstawił scenę pojedynku dwóch konnych rycerzy – Jakuba Skarbka z Góry i księcia Kazimierza, stronnika zakonu. Widoczny nad głową tego ostatniego herb przymocowany jest do hełmu przyozdobionego ogromnym pióropuszem z pawich piór. Rycerz Jakub Skarbek walczy za pomocą kopii, pomaga mu giermek, który zatrzymuje konia księcia Kazimierza26.
Długosz pisze, że do niewoli wzięto również dwóch braci zakonu krzyżackiego – Markwarda von Salzbacha i Schumberga, którzy podczas rokowań w sprawie Żmudzi obrażali księcia Witolda. W niewoli za butną i wyniosłą postawę zostali skazani przez Witolda na ścięcie27.
U Matejki natomiast z prawej strony obrazu w dynamicznej scenie bezimienny żmudzki wojownik z wyraźną satysfakcją w oczach ściąga z konia komtura Markwarda von Salzbacha, zarzucając arkan na jego szyję. Charakterystyczny jest tutaj kontrast: półdziki wojownik schwytał bogato ubranego Krzyżaka jak najgorszego złoczyńcę. Pomiędzy tymi postaciami zwraca również uwagę twarz brodatego, odzianego w purpurę mężczyzny zamierzającego się na komtura. Jest to ojciec Jana Długosza, który brał udział w bitwie i opowiedział kronikarzowi o jej przebiegu28.
Po bitwie
Bitwa dobiegła końca. U Długosza można przeczytać o rycerzach polskich w obozie krzyżackim. Na obrazie Jan Matejko umieścił obóz w lewym górnym rogu. Krzyżacy zgromadzili w nim wielkie ilości „ciężkich wozów wyładowanych dybami i kajdanami, które […] przywieźli do wiązania jeńców polskich, obiecując sobie pewne zwycięstwo bez liczenia się z interwencją Bożą i nie myśląc o walce, ale tryumfalnym zwycięstwie”29.
Zginął wielki mistrz pruski Ulrich, zginęli marszałkowie i wielu znacznych rycerzy. Długosz nie opisuje z czyich rąk poległ wielki mistrz. Można jednak sądzić, że gdyby za tym czynem stał jakiś rycerz, to wprost nieprawdopodobne, aby szlachcic nie pochwalił się tym czynem, by zyskać rozgłos. Zresztą na pewno wolałby wziąć wielkiego mistrza do niewoli ze względu na okup za tak dostojnego jeńca. Można więc przypuszczać, że Ulrich von Jungingen padł w walce z piechotą chłopską, niezdającą sobie nawet sprawy, kim jest ten wspaniały rycerz na białym koniu. O ile bowiem rycerze szlacheckiego stanu woleli brać przeciwników do niewoli, o tyle chłopi, pomni krzywd, żywili do Krzyżaków nienawiść30.
Tak właśnie przedstawił Jan Matejko wielkiego mistrza na swoim obrazie. Obok Witolda jest on drugą najbardziej wyróżniającą się postacią, ubrany w biały strój zakonny z czarnym krzyżem i orłem na piersi. Matejko umieścił na obrazie moment śmierci wielkiego mistrza. Tego aktu sprawiedliwości dziejowej dokonują dwaj chłopi, na co wskazuje nierycerskie odzienie. W dodatku jeden z wojowników ma na sobie kaptur katowski i topór, przez co malarz chciał powiedzieć, że na wielkim mistrzu wykonany został wyrok. Drugi zadaje decydujący cios włócznią świętego Maurycego. Włócznię tę wręczył Bolesławowi Chrobremu cesarz niemiecki Otton III na zjeździe gnieźnieńskim w 1000 r.31
W środkowej górnej części obrazu, nad kłębowiskiem ludzi i koni Jan Matejko przeniósł na swoje dzieło fragment opisu z kroniki Długosza. Ukazał bowiem świętego Stanisława w biskupich szatach, wznoszącego modlitwy do niebios za walczących Polaków. Długosz pisał: „Pewni pobożni i czcigodni mężowie, którym Boskie Miłosierdzie dozwoliło to oglądać, widzieli w czasie bitwy w powietrzu jakiegoś znakomitego męża odzianego w szaty biskupie, błogosławiącego ustawicznie wojsko polskie, jak długo walczono i zwycięstwo było po stronie Polaków. Panowało przekonanie, że był to biskup krakowski święty Stanisław, patron Polaków i pierwszy męczennik”32.
Na uwagę na obrazie Matejki zasługuje jeszcze niebiorący w rzeczywistości udziału w bitwie bardzo wyeksponowany przez malarza Jan Żiżka z Trocnowa. W późniejszym okresie był on jednym z wodzów w czasie wojen husyckich, w których Czesi walczyli o swoją wolność. W wyobrażeniu Matejki, też Czecha z pochodzenia, Żiżka – o potężnej posturze, ubrany w łuskowatą zbroję – zamierza się mieczem na rządcę tucholskiego Heinricha von Schwelborna, który zasłynął z tego, że przed bitwą kazał nosić przed sobą dwa nagie miecze następnie wręczone Jagielle jako zachęta do podjęcia walki. Tak wyeksponowany na obrazie, ze względu na swoje późniejsze zasługi, Jan Żiżka pojawił się w tym miejscu zamiast innego wybitnego dowódcy czeskiego Jana Sokola z Lamberku, który faktycznie stał na czele swoich ziomków walczących pod Grunwaldem po stronie czeskiej.
Ponad postacią Żiżki widoczny jest doskonale znany wszystkim Polakom Zawisza Czarny z Garbowa. Ten słynący z prawdomówności, odwagi i waleczności rycerz za pomocą kopii zrzuca z konia komtura z Gniewu Jana Grabię von Wendeta, przeciwnika wojny z Polską. Ubiór Zawiszy przypomina lekkie stroje używane w czasie turniejów rycerskich, w których rycerz ten wielokrotnie uczestniczył33.
Jak wynika z powyższych rozważań bitwa pod Grunwaldem w Kronikach Jana Długosza i na obrazie Jana Matejki to wspaniała lekcja historii, wyrażona słowem i obrazem.
Bibliografia:
Źródła:
- Długosz J., Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, Warszawa 1982.
Opracowania:
- Chybowski W., Bitwa pod Grunwaldem [w:] Polaków dzieje malowane, Warszawa 2007.
- Kasiuk M., Bitwa pod Grunwaldem, Warszawa 1957.
- Kuczyński S.M., Spór o Grunwald, Warszawa 1972.
- Kuczyński S.M., Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409–1411, Warszawa 1960.
- Leśniowski H., Odoj R., Tajemnice grunwaldzkiego pobojowiska, Olsztyn 2010.
- Mikołajczak W., Grunwald 1410, Zakrzewo 2010.
Redakcja merytoryczna: Marcin Petrynko
Korekta: Edyta Chrzanowska
- H. Leśniowski, R. Odoj, Tajemnice grunwaldzkiego pobojowiska, Olsztyn 2010, s. 27–28. [↩]
- W. Chybowski, Bitwa pod Grunwaldem [w:] Polaków dzieje malowane, Warszawa 2007, s. 58–60. [↩]
- J. Długosz, Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. XI, Warszawa 1982, s. 100. [↩]
- Ibidem, s. 116. [↩]
- S.M. Kuczyński, Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409–1411, Warszawa 1960, s. 341–342. [↩]
- M. Kasiuk, Bitwa pod Grunwaldem, Warszawa 1957, s. 113. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 118. [↩]
- Mikołajczak, Grunwald 1410, Zakrzewo 2010, s. 129. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 121. [↩]
- S.M. Kuczyński, op. cit., s. 343. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 123–124. [↩]
- Ibidem, s. 122. [↩]
- Chybowski, op. cit., s. 60. [↩]
- Ibidem, s. 60. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 132–133. [↩]
- Kasiuk, op. cit., s. 115. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 123. [↩]
- Ibidem, s. 124. [↩]
- S.M. Kuczyński, op. cit., s. 355–356. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 119. [↩]
- Ibidem, s. 127. [↩]
- W. Chybowski, op. cit., s. 60. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 128. [↩]
- Chybowski, op. cit., s. 61. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 132. [↩]
- W. Chybowski, op. cit., s. 60–61. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 136. [↩]
- W. Chybowski, op. cit., s. 60–61. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 133. [↩]
- S.M. Kuczyński, Spór o Grunwald, Warszawa 1972, s. 151–152. [↩]
- W. Chybowski, op. cit., s. 60–61. [↩]
- J. Długosz, op. cit., s. 134. [↩]
- W. Chybowski, op. cit., s. 60. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Po tytule spodziewałam się czegoś więcej niż odwoływań do Długosza i obrazu Matejki. Temat warty rozwinięcia, chociażby o współczesne powieści, których akcja rozgrywa się na początku XV w. I nie tylko Matejko namalował „Bitwę pod Grunwaldem”.