„Bracia Wright” – D. McCullough – recenzja |
W szkole nauczono mnie jak mantry – pierwszy samolot zbudowali bracia Wilbur i Orville Wright – i oblatali go w 1903 r. Potem poszło z górki. Ale nie mówiono o tym, jak to się stało i o tym, że przed nimi i równolegle do nich podobne próby podejmowali inni ludzie. Książka McCullougha jest tyleż biografią braci, co rysem o historii raczkującego lotnictwa.
Bardzo się cieszę, że natknąłem się na tę pozycję. Jest po prostu wybitna. Lekka, ale nie za lekka, naukowa, ale nie nudna, porywająca stylem, emocjonująca wydarzeniami, skłaniająca do szacunku i sympatii wobec dwójki skromnych, pobożnych, uczciwych, rzetelnych, samodzielnych ludzi, którzy zmienili świat. Doprawdy rzadko trafia się taka perełka, coś tak dopracowanego i przyjemnego w odbiorze.
Trzy części i jedenaście rozdziałów – tyle miejsca zajmuje opis tego, jacy byli i jak dokonali swojego odkrycia wielcy bracia. Opowieść dzieli się na to kim byli, skąd pochodzili i co uwarunkowało ich do zbudowania samolotu, potem ciężar narracji przenosi się na samo dokonanie – aspekty techniczne, walkę z prawami fizyki i ludzkim niedowiarstwem, by na końcu odnieść się do światowego odbioru wynalazku i jego drogi ku coraz wyższym przestworzom.
Tytułowe rodzeństwo to ludzie absolutnie niezwykli, nietuzinkowi, niespotykani dziś, jak się wydaje. Ukształtowani moralnie i psychicznie w konserwatywny sposób, mieli jednak w sobie odwagę i wolę do podjęcia wyzwania, któremu nie podołał XIX w. – uniesienia człowieka w powietrze w maszynie napędzanej silnikiem. Opis ich charakterów, stosunków rodzinnych i towarzyskich został oparty na analizie pism, które pozostawili, przede wszystkim zaś na niezwykle bogatej korespondencji pomiędzy braćmi a ich ojcem (matka zmarła dość wcześnie) i siostrą. Rys charakterologiczny jest dzięki temu całościowy i pełen ciepła. Naprawdę miło było to czytać, bo poznałem nie tylko fakty, ale i odczucia pionierów latania.
Bardzo interesujące są kontakty Wrightów z innymi aeronatuami – S. Langley’em czy O. Chanutem – i opisy ich nierzadko ryzykownych prób powietrznych. Bolesnym było z kolei obserwowanie, jak świat niedowierzał i kpił, podczas gdy z perspektywy wieku z okładem doskonale wiedziałem, jak wszystko się potoczy. To przyjemne, ale jednocześnie dziwne i nie do końca wytłumaczalne uczucie. Nie ukrywam, że wszystko – kim byli, jak pracowali, jak się zachowywali – skłaniało mnie do nieco nonsensownego, bo post factum, kibicowania im.
Nieco smutniejsze są ich losy po dokonaniu odkrycia. Autor rozpościera kulisy nieznanej historii – rozpowszechnianie się wynalazku Wrightów, które szło bardzo opornie, brak wiary zarówno Amerykanów, jak i Europejczyków, ale również tryumf, który im zgotowano, gdy świat przyznał im rację. Do tej pory przecież na fladze ich rodzinnego Dayton znajduje się stworzona przez nich maszyna, a motto brzmi: Bithplace of Aviation.
Co ciekawe tylko jeden z braci obserwował dalsze losy lotnictwa i dożył epoki odrzutowców. Drugi nie doczekał nawet pierwszego tryumfu swojego wynalazku – Wielkiej Wojny. Losy osamotnionego brata i jego walki o uznanie, w tym procesów patentowych, to w zasadzie najsmutniejsze zakończenie całej historii.
Cóż mogę powiedzieć więcej? Że tłumaczenie jest prześwietne – ukłony w stronę pani Agnieszki Wilgi – że opracowanie językowe i graficzne stoi na najwyższym poziomie i że grafiki i zdjęcia, które zebrano w kilku czarno-białych wkładkach, są doskonale dobrane. Serdecznie polecam tę pozycję i dziękuję Wydawnictwu Czarne, że zechciało przesłać egzemplarz recenzencki tak dobrego dzieła.
Plus minus:
Na plus:
+ wartko i lekko opowiedziana historia
+ doskonała szata graficzna
Na minus:
- zupełny brak
Tytuł: Bracia Wright
Tytuł oryginalny: The Wright Brothers
Autor: David McCullough
Tłumaczenie (z jęz. angielskiego): Agnieszka Wilga
Wydawca: Wydawnictwo Czarne
Rok wydania: 2018
ISBN: 978-83-8049-540-1
Liczba stron: 416
Okładka: twarda
Cena: 54,90 zł
Ocena recenzenta: 10/10
Redakcja merytoryczna: Marcin Tunak
Korekta językowa: Aleksandra Czyż
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Wypisywane są rózne rewelacje z gatunku legend na temat pierwszeństwa lotu samolotu .Prezentowane są rzekome udane próby lotu przed lotem braci Wright .Samolot Adera czy inne przypominające nietoperza czy motyla nie miały szans na sterowany lot .A przede wszystkiem poza braćmi Wright uwcześni awiatorzy pomijali zupełnie ćwiczenia w utrzymywaniu równowagi ‚potrzeby ciągłej korekty lotu co wymagało podstawowej nauki latania jak i przemyslanych urządzeń sterowych . Naukę latania opanowali niektórzy piloci tzw, ślizgowców z Otto Lilientalem czy braćmi Voisine . Nawet zdolny do lotu pionierski samolot nie miał szan bez opanowania równowagi i wyrobienia odruchów w czasie setek prób w locie .Sukces braci Wright był sumą ich żmudnych prób i ciągłych ulepszeń i szczególnej intuicji,paski i pracowitości .