Czołg szturmowy 14TP – specjalizacja przełamanie


Szanse i możliwości zawieszenia inż. Christie spowodowały zainteresowanie wozem cięższym, przeznaczonym już nie do pędzenia w pogoni, ale do szturmu i przełamania z następującą po nim pogonią.

Zmierzch układu kołowo-gąsienicowego

Okazało się, że mechanizmy i przekładnie pozwalające na jazdę na kołach po zrzuceniu gąsienic, są zbyt skomplikowane, a w polskich realiach niezbyt przydatne. W kraju było zbyt mało utwardzonych dróg, na których można było zrzucić taśmy i pędzić. Uznano więc, że na bazie rozwiązań 10TP zostanie opracowany pojazd lepiej opancerzony, ale już tylko gąsienicowy.

Warto zaznaczyć, Polska nie była jedynym krajem, który poszedł tą drogą. Brytyjczycy także zrezygnowali z operowania na kołach, stawiając na pancerz i moc silnika. Z kolei w ZSRR ewolucja serii BT, poprzez pojazd A-20, doprowadziła do powstania T-34, który choć wciąż miał zawieszenie Christie, to bez gąsienic jechać nie mógł.

Daleki krewny 14TP - sowiecki A-20, ogniwo pośrednie między wozami BT a T-34.

Badania i problemy

Prace prowadzono w tym samym czasie, co nad 10TP i w początkach 1938 r. zlecono realizację projektu do Warsztatu Doświadczalnego. Było to miejsce, gdzie powstawały prototypy polskich czołgów i innych pojazdów, które potem testowali inżynierowie i wojsko. W trakcie prac głównym problemem – co w ówczesnych polskich realiach wcale nie było czymś rzadkim – stał się brak odpowiedniej jednostki napędowej. Dla pojazdu, którego masa przekraczała 14 ton, silnik American Le France o mocy 240 KM, ten sam, którego użyto w czołgu pościgowym, okazał się zbyt słaby. Krajowa konstrukcja, dwukrotnie niemal silniejsza, była we wczesnej fazie prototypu. Pozyskanie odpowiedniej jednostki za granicą było dość trudne, zwłaszcza z Niemiec, gdzie upatrzono sobie Maybacha HL108. Niemcy celowo opóźniali rozmowy, które przerwała na dobre wojna.

Tak najprawdopodobniej miał wyglądać 14TP. Rzuca się w oczy podobieństwo do 10TP. Grafika: blagspot.com

W tym czasie prototyp 14TP był niemal gotów. Na przełomie lat 1938 i 1939 Warsztat raportował, że prace są zaawansowane w około 60% i planowano rozpoczęcie prób. Niestety, na drodze do wiosennych testów stanął brak silnika, którego to problemu, jak wiadomo, nie udało się rozwiązać.

Fakty i przypuszczenia

Z zachowanych informacji wynika, że 14TP miał powtarzać ogólny układ konstrukcyjny 10TP. Zawieszenie miały stanowić po cztery duże podwójne koła nośne z bandażem gumowym, resorowane przez pionowo umieszczone amortyzatory, ukryte w kadłubie. Likwidacja przekładni, która zaowocowała zwiększeniem miejsca wewnątrz pojazdu, pozwoliła na zwiększenie ilości paliwa w zbiornikach i jednostki ognia. Pozbycie się zbędnych mechanizmów dało także możliwość zastosowania grubszego pancerza. Planowano zastosowanie jednolitej, pochylonej płyty przedniej o grubości 50 mm. Zmiany miały dotknąć także wieżę. Uzbrojenie główne stanowić miała perspektywiczna armatka przeciwpancerna 47 mm oraz dwa karabiny maszynowe chłodzone powietrzem: jeden sprzężony z działkiem, a drugi umieszczony w jarzmie kulistym w przedniej płycie. W trakcie prób i w początkach produkcji użyto by jednak standardowej wieży 7TP.

Rzut boczny Polnischer Paznerkampfwagen T39 - fałszywki podrzuconej Niemcom przez polski wywiad. Grafika: dom1n.com

Istnieje spora rozbieżność co do tego, jak wóz miał wyglądać. Po wojnie odnaleziono rysunek „Polnischer Panzerkampfwagen T39”, przedstawiający pojazd długi, na pięciu parach kół nośnych, z nową wieżą, płaską i dość szeroką. Ocenia się jednak, na podstawie dostępnych dokumentów Komitetu do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu (jednostki podległej MSWoj), że jest to celowa fałszywka, sprzedana Niemcom przez polski kontrwywiad.

Koniec końców – 14TP, którego masa zwyczajowo już przekraczała tonaż w nazwie – mógł stać się, podobnie jak BT, ważnym punktem w polskiej drodze do uniwersalnego czołgu średniego na miarę T-34. Jak potoczyłyby się losy polskiej broni pancernej, gdyby do użytku weszły 10TP i 14TP można dziś jednak tylko gdybać.

W grze

14TP stanowi rozwinięcie koncepcji 10TP i tak też jest w grze. To pojazd znacznie bardziej dojrzały. Działo zadaje takie same obrażenia, jednak na tym poziomie nie robi to wielkiego wrażenia, zwłaszcza, że penetracja znacząco nie wzrasta. Poprawiła się za to celność i to bardzo poważnie, choć kosztem opuszczenia działa, wynoszącego zaledwie 8 stopni. Mobilność jest zauważalnie lepsza i pojazd nie sprawia już wrażenia ociężałego, całkiem sprawnie przyśpiesza i nie traci mocy na podjazdach w stosunku do starszego brata. Pancerz na tym poziomie jest w zasadzie symboliczny, ale dzięki dobrej mobilności i niezłej celności czołg daje możliwość bardziej agresywnej gry.

Czoł 14TP w grze WoT. Grafika: wargaming.net

Tekst powstał we współpracy z wydawcą gry World of Tanks, firmą Wargaming.net

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Anonim pisze:

    Nie okłamujemy się, 14tp w wir jest najgorszym lub jednym z najgorszych.
    Tylko mobilność jest przeciętna.

  2. Anonim pisze:

    2 RP za rządów sanacji zamiast normalizacji uzbrojenia i skupieniu się na zaledwie kilku egzemplarzach broni, potrafili jedynie masowo produkować a nawet jedynie kreślić na papierze prototypy albo wprowadzać przestarzałe konstrukcje. Podstawowym problemem sanacyjnych rządów było to że chciały żeby cały sprzęt był produkowany w Polsce, problem w tym że nie było do tego żadnych możliwości. Brak odpowiedniego silnika dotyczył nie tylko czołgów ale również samolotów. Bo o ile czołg 10TP mógł powstać to już do 14TP brakowało silnika o odpowiedniej mocy. Tak samo było z samolotami PZL.38 Wilk i PZL.50 Jastrząb do których polski przemysł nie produkował silników o większej mocy. A pomimo wstrzymania produkcji czołgu 7TP na 0,5 roku sanacyjni geniusze nie wpadli na pomysł ujednolicenia czołgu 7TP i przebudowy wszystkich czołgów dwuwieżowych z km. na jednowieżowe z działkiem 37 mm. oraz dostosowania posiadanych czołgów Vickers E do standardu 7TP. Tak samo było z samolotami myśliwskimi P.11c, których nie zmodernizowano do standardu P.24 czy chociażby P.11q.a dodatkowo w latach 1936-1939 nie wyprodukowano żadnego samolotu myśliwskiego. Ponadto prace nad prototypem PZL.50 Jastrząb zostały przerwane na 1,5 roku, bo przez 1 rok inżynierowie pracowali przy projekcie ...cywilnego samolotu pasażerskiego „Wicher” którego nie chciał LOT, a następnie przez 0,5 roku czekano na składane podwozie z Anglii do PZL.50, które ostatecznie kupiono w kraju. Co ciekawe nikt nie wpadł żeby próby myśliwca PZL.50 wykonać na prototypie ze ...stałym podwoziem co pozwoliło by sprawdzić osiągi samolotu 0,5 roku wcześniej. Podobnie było z NKM 20 mm. który zamiast zakupić za granicą na siłę chciano produkować w Polsce w efekcie czego zaledwie 22-23 tankietki zostały uzbrojone w NKM 20 mm. a można było uzbroić ich 200-300 sztuk.

    • Andrzej pisze:

      No i koncepcja użycia tych tankietek też nie była mądrze pomyślana. Przeważnie miały służyć jako jednostki rozpoznawcze w brygadach kawalerii a sądzę że połączenie konia i silnika spalinowego to fatalny pomysł. We wrześniu 1939 roku nie odegrały roli, przeważnie kończyły z braku paliwa, a przecież u Skibińskiego można znaleźć opis walk tankietek pod Lwowem i tam, użyte z sensem, chyba nie wypadły źle.

Zostaw własny komentarz