Przez życie „podkarpackiego Kolberga”. 120. rocznica urodzin Franciszka Kotuli


Mija 120. rocznica urodzin Franciszka Kotuli, jednego z najwybitniejszych regionalistów podkarpackich, a być może też i regionalistów krajowych. Jego zasięg badawczy obejmował terytorium zlewni Wisłoki na zachodzie i Wisłoka na wschodzie, regiony Pogórzan, Rzeszowiaków i Lasowiaków. Śmiało też można wpisać Kotulę jako badacza regionu karpackiego, bowiem jego obserwacje oscylowały wokół ciągłych analogii do tej części Europy.

F.Kotula podczas prac terenowych. Data, miejsce, rozmówca i autor zdjęcia nieznane / fot. Muzeum Etnograficzne w Rzeszowie

Franciszek Kotula urodził się 10 km od Rzeszowa w małym miasteczku Głogów Małopolski w rodzinie cieśli, dnia 26 marca 1900 r. Ukończył dwa kursy nauczycielskie w Rzeszowie i Toruniu. Był nauczycielem do II połowy lat 30. w., ponieważ od 1935 r., na zlecenie Towarzystwa Regionalnego Ziemi Rzeszowskiej, rozpoczął tworzenie Muzeum Regionalnego Ziemi Rzeszowskiej, będące zalążkiem i Muzeum Etnograficznego, ale też Muzeum Okręgowego w Rzeszowie. Już od młodości parał się kolekcjonerstwem, a przedmioty które szczególnie zwracały jego uwagę związane były z lokalną kulturą ludową, ponadto pamiątki historyczne, znaleziska archeologiczne, geologiczne i in. Kolekcję, którą stworzył Kotula pełniła rolę pomocy naukowych w szkole powszechnej, gdzie uczył historii. Wkrótce stał się niekwestionowanym znawcą podkarpackiego folkloru, rodzimej kultury materialnej, a także tradycji i zwyczajów w trzech grupach folklorystycznych – Lasowiaków, Rzeszowiaków i Pogórzan, lub też zlewni Wisłoki na zachodzie i Wisłoka na wschodzie. Region ten stał się nieustannym poligonem badań, wypadów terenowych, poszukiwań miejsc, a także spotkań z ludźmi, którzy dla Franciszka Kotuli byli bezcennym źródłem zdobywania wiedzy.

Tytan pracy… w gabinecie

Franciszek Kotula we wnętrzach stworzonego przez siebie muzeum / fot. Podkarpacka Biblioteka Cyfrowa

Badacz lokalnego folkloru podkarpackiego spędził na tym terenie blisko siedem dekad, czego wynikiem było 25 zwartych publikacji książkowych, a także blisko 550 artykułów naukowych, popularyzatorskich, rozpraw, recenzji, reportaży i wywiadów publikowanych w pismach regionalnych, krajowych i zagranicznych. Do najważniejszych tytułów książkowych autorstwa Franciszka Kotuli należą: Z Sandomierskiej Puszczy, Folklor słowny osobliwy, Po Rzeszowskim Pogórzu błądząc, Muzykanty, Chłopi bronili się sami, U źródeł, Przeciw urokom i wreszcie Tamten Rzeszów, który stanowi jedną z najważniejszych publikacji monograficznych, napisanej oryginalnym, gawędziarskim językiem, będącej jednocześnie wstępem do poznania dziejów miasta Rzeszowa. 

Kotula? Kim właściwie był?

Jeden z najwybitniejszych polskich mediewistów, Gerard Labuda, był autorem posłowia do ważnej publikacji Kotuli pt. Po Rzeszowskim Pogórzy błądząc, stanowiącego kilkudziesięcioletnie wówczas badania przeprowadzanych w terenie przez regionalistę. Napisał wtedy:

„Franciszek Kotula jest przede wszystkim historykiem kultury ludowej; dosadniej i precyzyjniej mówiąc, terenowym historykiem kultury ludowym. To znaczy, iż nie gardząc wiadomościami zaczerpniętymi z dziedziny archeologii, onomastyki, historii «papierowej» (opartej na źródłach pisanych), sięga do historii «żywej», której nosicielem jest współczesny człowiek, a także wytwory wszelkiego rodzaju pozostawione przez niego w tzw. terenie”

Sam zainteresowany pisał o sobie wprost:

„Mimo rozlicznych prób i przedsięwzięć, mimo zamierzeń, a przede wszystkim marzeń, w moich wędrówkach ostatecznie zostałem sam «na szlaku», jak opuszczony poszukiwacz złota na złotodajnych terenach. Musiałem być «sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem». Byłem tedy – i jeszcze wciąż jestem («sam Maciek zrobił, sam Maciek zjadł») –  prehistorykiem, toponomastykiem, etnografem, folklorystą, geografem, no i wreszcie koroną tego wszystkiego, h i s t o r y k i e m. Takim, co to chadza swoimi własnymi drogami”

F. Kotula z informatorem. Data, miejsce, rozmówca i autor zdjęcia - nieznane / fot. Muzeum Etnograficzne w Rzeszowie

Dziś wiemy, że Franciszek Kotula zdaje się by spadkobiercą pozytywistycznego porządku rzeczy, fachowcem podchodzącym do obiektu swych badań z iście interdyscyplinarną metodą, zdającym sobie przy tym doskonale sprawę, iż jest pierwszym, który zwraca w taki sposób uwagę na dane zjawisko. Tak badał folklor Oskar Kolberg, tak też pojmowali badania Zygmunt Gloger oraz Feliks J. Szczęśny-Morawski i wszyscy ci, którzy wówczas kreowali krajową i lokalną naukę w dziedzinie folkloru, etnografii, archeologii, historii, kulturoznawstwa i innych pokrewnych dziedzin. Kotula w sposób naturalny wykształcił u siebie dokładnie tę samą metodę co wymienieni wyżej. Przez to jednak jeszcze dziś trudno go wpisać w jakieś ścisłe ramy danej dziedziny. Ponadto jeszcze dziś niestety bagatelizuje się wykształcenie Kotuli, a nawet wytyka jego braki. Z drugiej jednak strony to właśnie ten same Franciszek Kotula dał impuls do przyszłych, szeroko zakrojonych badań regionu, nie tylko pod względem etnograficznym, ludoznawczym, folklorystycznym, w szerokim spektrum tych pojęć znaczeniu, ale też pod kątem historycznym, archeologicznym, socjologii wsi i miasteczek, kultury materialnej regionu, języka i in. To właśnie Kotula dał asumpt do tego, że powołane z jego inicjatywy Muzeum Etnograficzne (dziś dumnie noszące jego imię!) kontynuowało, uzupełniało, a później i samo przechodziło na zupełnie nowe ścieżki tematyczno-badawcze. Tytaniczna wręcz praca Franciszka Kotuli, realizowana przez prawie 70 lat, dała wielkie pole do manewru etnografom młodszego pokolenia. Często jednak przyćmiewała on ogromem nagromadzonego materiału, a co za tym idzie, doskonałej jego interpretacji, mającej genezę w świetnie rozpoznanym terenie. Momentami, a właściwie przez długi czas, Kotula dosłownie zmonopolizował zagadnienie wiedzy o ludowości regionu między Wisłoką a Wisłokiem. Stał się „podkarpackim Kolbergiem”, niekwestionowanym znawcą w regionie, kraju, a nawet poza jego granicami. Odpowiedzią na te ostatnie słowa jest choćby książka rosyjskiego historyka kultury, filologa i mitografa Borysa A. Uspieńskiego pt. Kult Świętego Mikołaja na Rusi, w której wielokrotnie powoływał się na rzeszowskiego muzealnika i badacza podkarpackiego regionu, który opisał szereg zwyczajów ludowych będących meritum wymienionej wyżej publikacji.

Na szlakach między Wisłoką a Wisłokiem

Franciszek Kotula we wnętrzach stworzonego przez siebie muzeum / fot. Podkarpacka Biblioteka Cyfrowa

Wędrówka w życiu Franciszka Kotuli powiązana była ściśle z badaniami. Kotula właściwie nie był typem badacza-gabinetowca, choć i to mu się na koniec zdarzyło, co zresztą wykazaliśmy wcześniej. Kotula był wędrowcem-badaczem, tzn. przyjmował zasadę, iż najpierw musi przeglądnąć się miejscu, porozmawiać z człowiekiem, a dopiero później snuć na dany temat konkretne domysły. Niby oczywista sprawa, a jednak nie, ponieważ wielu decydowało się i decyduje nadal studiować źródło już wcześniej opracowane i na bazie tego budować własne pomysły na ich interpretacje. Pisał o tym tak: 

„…reportaż zdaje się bardzo ściśle zakreślać ramy pracy wędrowca. Ta powinna być tylko zbieraniem dokumentacji (cośmy sobie zresztą przyrzekli); dokumentacji rzeczy i zdarzeń, którą pozostawiły po sobie odległe wieki w postaci legend i podań. Dokumentacji możliwie najbardziej szczegółowej, będącej solidnym materiałem do budowy monumentalnych gmachów różnorodnych hipotez i syntez. Taka powinna być praca badacza-wędrowca”

Wędrówka Kotuli po „rombie między Wisłoką i Wisłokiem”, jak kiedyś jego teren badawczy określił Piotr Kuncewicz, wzdłuż pasów zamieszkałych przez Podgórzan, Rzeszowiaków i Lasowiaków, przez małą ojczyznę niezwykle bogato rozbudowaną w legendy, podania, bajki i porzekadła, a także historie, przeszły do absolutnych legend rzeszowskiego… podkarpackiego środowiska ludoznawczego. Kotula przemieszczający się wypożyczonym samochodem, a tam gdzie nie mógł nim się poruszyć, bardzo często pieszo, z ciężkim magnetowidem, notatnikiem i landrynkami w kieszeni. Otwarty do ludzi, bo i zainteresowany tym, co mogli mu zaoferować. Ludzie do niego lgnęli, bo wyczuwali, że nie ma złych zamiarów. Bardziej dziwili się, że znalazł się ktoś, kto chce o tym posłuchać, że zadaje pytania i drąży temat. Wędrówka Franciszka Kotuli to nie tylko fizyczne niedogodności wynikające z siermiężnych czasów i metod poruszania się. Jego wędrówka to przede wszystkim zbieranie kolejnych informacji, a te z kolei składające się na następne części układanki, czy też bardziej układanek, bowiem bohater niniejszego tekstu nie skupiał swej uwagi na jednym, bądź dwóch tematach. Na wielu, bo wszystko go interesowało, bo uznawał, iż to jest ten właśnie czas, aby zebrać o nich jak najwięcej. To wędrówka ukształtowała samego Kotulę, a wędrówka, która serwował sobie sam, ukształtowała nasze postrzeganie jego samego – interdyscyplinarnego znawcę tematu.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz