„Leningrad. Tragedia oblężonego miasta 1941–1944” – A. Reid – recenzja |
900 dni. W czasach sowieckich oblężenie Leningradu było przedstawiane jako heroiczna walka nieskazitelnych mieszkańców z głodem, zimnem i wrogiem u bram, którzy z godnością umierali z wycieńczenia, pełni ufności wobec swoich władz. Temat ten nigdy nie wzbudzał większego zainteresowania na Zachodzie, ofiary oblężenia wydawały się odległe i obce, tym bardziej cieszy więc niedawno wydana książka angielskiej historyk Anny Reid, która dokonała udanej próby odkłamania wojennej historii Leningradu.
Książka została podzielona na cztery rozdziały, opisujące niemiecki atak na ZSRR, początek oblężenia, najcięższą zimę 1941-1942 oraz dalszą agonię mieszkańców do 1944 roku. Autorka najwięcej miejsca poświęciła pierwszej zimie oblężenia, z której zachowało się najwięcej zapisków i dzienników leningradczyków. „Śmierć jednego człowieka to tragedia, śmierć miliona to statystyka”, jak miał podobno powiedzieć Stalin. Jednakże w tej książce szacowana liczba 750 tys. ofiar przestaje być dla czytelnika tylko statystyką. Zachowane dzienniki mieszkańców stanowią trzon pracy, dzięki czemu ofiary przestają być anonimowe, a ich losy stają się nam bliskie. Są to często historie bardzo trudne w odbiorze, jak chociażby rozdział o ludożerstwie i trupożerstwie, w którym autorka przytacza przerażające przykłady radzenia sobie z głodem. Rozgranicza także oba pojęcia: ludożerstwo oznaczało mordowanie ludzi w celu ich późniejszego zjedzenia, trupożerstwo zaś, traktowane łagodniej, polegało na wyszukiwaniu ciał osób już wcześniej zmarłych. Ta część książki jest chyba najbardziej poruszająca i może być niełatwa do przebrnięcia. Tym bardziej, że ludożercami okazują się nie tylko typy spod ciemnej gwiazdy, ale też matki, próbujące w ten sposób ratować swoje dzieci, często kosztem tego najmłodszego…
Przeżycia zwykłych ludzi to jednak niejedyna kwestia, którą porusza Anna Reid. Docierając do rosyjskich archiwów autorka udowadnia nieudolność władz, chaos organizacyjny, korupcję, biurokrację, a przede wszystkim niesprawiedliwy system rozdziału żywności, co niepotrzebnie przyczyniło się do dodatkowych strat w ludziach. Tym samym upada kolejny mit obrony Leningradu, w którym winę za cierpienia miasta ponoszą tylko otaczający je Niemcy, nie zaś władza radziecka. Leningradczycy u Anny Reid również nie są nieskazitelni, nie mają nadludzkich sił, nie trzymają się zasad moralnych do samego końca. Nie dziwi więc fakt, że książka ta nie doczekała się jeszcze swojego przekładu na język rosyjski i trudno oczekiwać, że kiedyś to nastąpi. W końcu w Rosji po dziś dzień funkcjonuje przekonanie, że obrona miasta była heroicznym wyczynem ludzi, którzy z pieśnią na ustach czekali wyzwolenia, przedkładając dobro innych nad swoje własne. Autorka pisze natomiast o przypadkach, gdy ludzie po cichu cieszyli się na wieść o tym, że Niemcy są już blisko, mając nadzieję na to, że tym samym skończy się wreszcie komunistyczny terror. Minie jeszcze pewnie dużo czasu, zanim w Rosji będzie się o takich rzeczach mówić otwarcie. Autorka jednak nie wydaje żadnych ocen, nie potępia swoich bohaterów, nie daje też takiego prawa czytelnikowi – nikt z nas nie ma przecież pojęcia, jak sam zachowałby się w tak okrutnych czasach, gdzie o życiu lub śmierci decydowała często skórka od chleba. Wszystkie wydarzenia opisywane są niezwykle barwnym, ciekawym językiem (tutaj brawa dla tłumacza!), przez co czytelnik zaczyna utożsamiać się z tym miastem, przeżywać wraz z bohaterami skrajne emocje od początkowego zaskoczenia, nadziei, determinacji, po całkowitą agonię, która wydaje się nie mieć końca. Po przeczytaniu tej książki trudno uwierzyć, że opisywany brutalny Leningrad to ten sam piękny Sankt Petersburg, znany niektórym z nas z wyjazdów turystycznych.
Mimo chwilami literackiego stylu tej pracy, nie można odmówić jej rzetelności i dbałości o szczegóły. Świadczy o tym bardzo rozbudowana bibliografia i przypisy, w których dociekliwy czytelnik znajdzie dodatkowe ciekawe informacje. Autorka musiała zadać sobie wiele trudu, żeby tak dokładnie odtworzyć wszystkie wydarzenia, które przez dziesięciolecia były przedstawiane zupełnie inaczej. Książka została wydana w twardej oprawie, w środku znajdziemy wiele zdjęć, można mieć jedynie zastrzeżenia do czcionki i marginesów – tekst zajmuje tylko środek strony, można więc było zastosować nieco mniejszy format. Jest to jednak drobiazg, który absolutnie nie wpływa na ostateczną ocenę tej pozycji. Leningrad. Tragedia oblężonego miasta to jedna z tych książek, które po prostu trzeba przeczytać.
Plus minus:
Na plus:
+ ciekawy język, chwilami przypominający powieść
+ dużo zdjęć
+ solidne wydanie
+ dobre tłumaczenie
+ odniesienia do dzienników zwykłych mieszkańców miasta
Na minus:
- za duża czcionka
Tytuł: Leningrad. Tragedia oblężonego miasta 1941–1944
Autor: Anna Reid
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Przekład: Wojciech Tyszka
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-08-04729-3
Liczba stron: 630
Cena: 54,90 zł
Ocena recenzenta: 10/10
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.
Obawiam sie,ze w/w ksiazka az tak dobrego wrazenia,jak na innych recenzentach,nie wyeplala. To,co Tu sie przedstawia jako plus,a zatem literacki jezyk ksiazki,mnie razi i to az bolesnie. Odnosilam nieraz wrazenie,iz trzymam w reku romans kupiony w kiosku zamiast powaznej pozycji historycznej.
Zdjecia i Dane statystyczne przechylaja jednak ogolne wrazenie po lekturze na plus.