Polscy lekarze i ich wkład w światową medycynę |
Polscy naukowcy od zarania dziejów zapisywani są w annałach przełomowych odkryć z zakresu nauk przyrodniczych. Zasługi Mikołaja Kopernika, Marii Skłodowskiej-Curie czy Kazimierza Funka miały niebagatelne znaczenie dla późniejszych losów świata nauki, a ich dokonania zakorzenione są w powszechnej świadomości społeczeństwa. Teoria heliocentryczna, odkrycie polonu (nazwanego tak na cześć kraju pochodzenia badaczki, która odkryła ten pierwiastek) i radu, oraz zapoczątkowanie badań nad witaminami, to zagadnienia prawie zawsze przywoływane, kiedy wymienia się zasługi wielkich, choć często niedocenianych polskich badaczy. Niewielu wie, jak ogromne dziedzictwo w zakresie nauk medycznych pozostawili polscy przedstawiciele sztuki lekarskiej. Byli pionierami nie tylko nowatorskich jak na ich czasy badań, ale także autorami opisów charakterystycznych objawów, czy całych jednostek chorobowych.
Listę otwiera postać dr Wojciecha Oczko (1537-1599), nadwornego lekarza trzech polskich królów: Zygmunta Augusta, Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy. Był on wychowankiem Akademii Krakowskiej, a dyplom doktorski zdobył na uniwersytetach w Padwie i Bolonii. Oczko był pionierem balneologii, to jest nauki o wodach termalnych. W swoim dziele pt. „Cieplice” sklasyfikował wszystkie źródła wód leczniczych, które występowały na terenach ówczesnej Rzeczpospolitej i określił metody leczenia chorych przy pomocy wód podziemnych i borowin. Szersze uznanie przyniosło mu opracowanie „Przymiot”, w którym kompleksowo opisał całą znaną wówczas naukę dotyczącą kiły. Choroba neapolitańska (chociaż Polacy i Niemcy nazywali ją chorobą francuską, czyli francą, Francuzi niemiecką lub włoską, Holendrzy hiszpańską, Rosjanie polską, a Turcy chrześcijańską) leczona była preparatami merkurialnymi, których głównym składnikiem była rtęć. Podawana doustnie, stosowana w formie nakadzeń, a także maści zwanej szaruchą, powodowała więcej negatywnych niż prozdrowotnych skutków. Wojciech Oczko kategorycznie zabronił jej stosowania, skłaniając się ku naturalnym metodom: Jeśli choroba tylko na skórę się wydała, a w krostę albo świerzb niezbytnie jadowite się obróciła, cieplicami ją ratować możem, wszakżeż nie z tem zaufaniem, aby istność choroby tamtędy wyniść miała, gdyż tak głęboko zasiadła, że jej zwierzchne rzeczy (merkuryuszowi zawżdy excepcyą dawszy) trudno dosiąść mają, ale te przypadki, co wylazły na wierzch zagrzeją, rozpędzą, wysuszą.
Czas rozpadu Rzeczpospolitej i późniejsze represjonowanie przez zaborców wszelkich przejawów polskości były powodami stagnacji rozwojowej polskich naukowców. Jednakże Uniwersytet Wiedeński pozwalał na otrzymanie pełnego akademickiego wykształcenia bez względu na pochodzenie. Absolwentem wiedeńskiej Alma Mater został Jan Mikulicz-Radecki (1850-1905). Po ukończeniu studiów rozpoczął pracę u boku najwybitniejszego chirurga tamtych czasów - Teodora Billrotha. W 1882 r. otrzymał tytuł profesora na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze przełomowe odkrycie miało miejsce jeszcze w okresie, kiedy naukowiec przebywał i pracował w Wiedniu. Po zoperowaniu nosa, Billroth poprosił Mikulicza o wnikliwe zbadanie pobranej próbki. Zmianę uznawaną przez profesorów za nowotwór, młody naukowiec zakwalifikował jako przewlekły stan zapalny. W ten sposób twardziel (łac. scleroma) przestała być uznawana za odmianę zmiany nowotworowej, co Mikulicz potwierdził opisem histologicznym, a wielkie zwakuolizowane komórki z pyknotycznym jądrem nazwane są do dziś komórkami Mikulicza. Z polecenia szefa został wysłany do Londynu, aby mógł podpatrzeć nowatorskie zasady antyseptyki, wprowadzone przez Josepha Listera w King’s College. Po powrocie Mikulicz przyczynił się do wzmożonego stosowania w wiedeńskiej klinice kwasu karbolowego, którego dłuższe używanie doprowadzało jednak do coraz częstszych przypadków gangreny pooperacyjnej. Zmusiło to Mikulicza do obmyślenia innego, mniej toksycznego specyfiku. Wybór padł na jodoform, który to wcześniej używany był w terapii gruźlicy. Jako pierwszy zaczął używać bawełnianych masek, osłaniających twarz podczas operacji (tzw. maski Mikulicza). Ulepszony opatrunek Listera jeszcze dzisiaj używany jest czasem w dermatologii i stomatologii. Do dziś stosowana jest także maść zawierająca azotan cynku na bazie balsamu peruwiańskiego (maść Mikulicza), używana w przypadku przewlekłych, nadkażonych ran i owrzodzeń.
Włączenie Mikulicza do panteonu światowej sławy chirurgów nastąpiło wraz z publikacją w 1800 r. jego pracy habilitacyjnej pt. „Die seitlichen Verkremmungen am Knie und deren Heilungsmethoden”, czyli „Boczne skrzywienia kolana i metody ich leczenia”. Do dziś w nomenklaturze chirurgicznej pozostała linia Mikulicza określająca oś kończyny dolnej. W okresie wiedeńskim, Mikulicz-Radecki, wraz z Josefem Leiterem, opracowali i skonstruowali pierwszy funkcjonalny gastroskop. Ulepszyli projekt Adolfa Kussmaula, dodając na końcu metalowej rury źródło światła – chłodzoną wodą lampę z platynową pętlą (w późniejszym czasie zastosowano odkrycie Thomasa Edisona – żarówkę). W środkowej części posiadał przegub 150-stopniowy i dało się go wprowadzić aż na głębokość żołądka. Dzięki temu możliwe jednak było oglądanie tylko jednej strony żołądka, dlatego skonstruowaliśmy prawostronny z lusterkiem widzącym przód i prawą stronę (dla części odźwiernikowej) i lewostronny (dla dna żołądka). Powstanie tego wynalazku otworzyło drogę do wczesnej diagnostyki zmian w żołądku w stadium, w którym mogą być one efektywnie operowane. Pomimo faktu, że dzisiejsi lekarze dysponują całkowicie innym, giętkim gastroskopem, zakończonym kamerą wysokiej rozdzielczości, nie można zaprzeczyć, że Mikulicz miał duży udział w opracowaniu tej nieinwazyjnej metody badań. Ma on także niebagatelne zasługi w swojej głównej dziedzinie klinicznej, czyli chirurgii. Jego obszar zainteresowań stanowiły głównie zagadnienia przewodu pokarmowego. Mikulicz, jako pierwszy na świecie, dokonał pomyślnego zszycia pękniętej ściany żołądka, podejrzewając wrzód trawienny (1885 r.). Zapewniał przy tym o konieczności wykonania laparotomii (otwarcia jamy brzusznej) we wszystkich przypadkach perforacji ściany przewodu pokarmowego. Jako drugi (po Hermanie Heinecke) wykonał tzw. plastykę odźwiernika z powodu wrzodu żołądka penetrującego głowę trzustki. Mikulicz dokonał wycięcia wrzodu z marginesem zdrowej tkanki, zszywając następnie w poprzek osi długiej odźwiernika. Dzięki temu żołądek odzyskał drożność. Podręczniki tytułują ten sposób, używany przez chirurgów do dzisiaj, jako operację Heineckego-Mikulicza. Zmierzył się ze sposobem resekcji żołądka opracowanej przez mistrza z Wiednia – Billrotha, który sugerował całkowite usuwanie zmienionego nowotworowo żołądka, w czasie gdy Mikulicz wprowadził nowe wytyczne – zasugerował resekcję w segmencie z naczyniami i węzłami chłonnymi. Przyniosło to nieprawdopodobny jak na tamte czasy odsetek całkowitych wyleczeń raka żołądka w prowadzonej przez niego wrocławskiej klinice, wynoszący ok. 63 %. Ulepszenie metody Billroth II nosi nazwę operacji Krönleina- Mikulicza. Był on także autorem operacji Paula -Mikulicza polegającej na dwuczasowej resekcji jelita grubego na drodze wyłonienia. Jako pierwszy stosował klinową resekcję powiększonej tarczycy, w ginekologii zaproponował, nazwaną później jego nazwiskiem, metodę wycięcia macicy przez dojście dopochwowe.
Jan Mikulicz-Radecki może być także uznany za ojca torakochirurgii. Dotychczas każde otwarcie klatki piersiowej powodowało odmę opłucnową (przedostanie się powietrza do jamy opłucnowej), a w efekcie zgon pacjenta. Nowatorski pomysł Ferdinanda Sauerbrucha związany z opracowaniem komory podciśnieniowej wreszcie umożliwił wykonywanie tego typu operacji. Po wcześniejszych próbach na psach i nieudanej pierwszej operacji na człowieku (defekt komory), Mikulicz dokonał pionierskiej operacji usunięcia grasiczaka. Nie zamykając się w swojej pracy tylko na dziedzinę zabiegową, w 1888 r. opisał obustronne powiększenie gruczołów łzowych i ślinowych, które przez lata nazywane od nazwiska Mikulicza, dzisiaj określane jest Zespołem Sjögrena. W 1904 opisał zaś całkiem nową jednostkę chorobową - torbiele kostne młodocianych (osteitis fibrosa cystica juvenilis). Także w dziedzinie ortopedii, niezależnie od Aleksandra Władimirowa, opisał metodę osteoplastycznej resekcji stopy (operacja Władimirowa-Mikulicza). Współcześnie twierdzi się, że nie ma takiej specjalności w chirurgii, w której Mikulicz-Radecki nie wprowadził czegoś przełomowego, a przynajmniej nie pozostawił śladu w postaci nowych dróg rozwoju.
W podobnych latach żył i działał Napoleon Cybulski (1854–1919), twórca krakowskiej szkoły fizjologii który dał początek nowej nauce medycznej – endokrynologii. Najbardziej spektakularnym dokonaniem (1894 r.) Cybulskiego było, wspólnie z Władysławem Szymonowiczem, opisanie efektów fizjologicznych zachodzących po dożylnym podaniu wyciągu z rdzenia nadnerczy (nazwali tę substancję nadnerczyną) – hipertonii (wzrost ciśnienia) i tachykardii (wzrost akcji serca). Podobne zjawiska zaobserwowali w żyle odprowadzającej krew z nadnercza po drażnieniu gałęzi pnia współczulnego (odpowiedzialnego za sekrecję noradrenaliny, a w efekcie „motywowanie” organizmu). Od tego momentu można mówić o narodzinach endokrynologii. Wcześniej bowiem nie był znany żaden hormon, a pojęcie regulacji hormonalnej nie istniało. Co ciekawe, gruczoły nadnerczowe po raz pierwszy opisane zostały przez Bartolomeo Eustachio, jednak przez długi czas nie poznano odpowiedzi na pytanie jaką funkcję pełnią. Akademia Nauk w Bordeaux w 1716 r. zorganizowała konkurs z wysoką nagrodą za rozwikłanie tej zagadki. Udało się to polskiemu duetowi, a dziś wiemy, że tzw. nadnerczyna to mieszanina amin katecholowych – adrenaliny, noradrenaliny i dopaminy.
Napoleon Cybulski był pionierem badań elektroencefalograficznych (EEG) kory mózgowej. Jako pierwszy, w 1890 roku, otrzymał zapis aktywności spoczynkowej mózgu. Następnie, wraz ze swoim współpracownikiem Adolfem Beckiem, udowodnił postawioną wcześniej tezę, że różnica pomiędzy potencjałem spoczynkowym a czynnościowym pozwala na precyzyjne lokalizowanie pól w mózgu zawierających ośrodki czucia. Te eksperymenty, wtedy jeszcze w fazie inicjalnej, pozwalają dzisiaj wykorzystywać EEG w diagnostyce m.in. epilepsji. Cybulski skonstruował dwa urządzenia służące do badań: mikrokalorymetr i fotohemotachometr. Pierwsze to przyrząd służący do pomiaru minimalnej ilości ciepła produkowanych w mięśniach szkieletowych. Aparat użytkowany był w oparciu o efekt wzmożonego parowania eteru pod wpływem ciepła i wykorzystaniu równania Joule’a dla teoretycznego wyrównania różnic cieplnych. Pozwalało to na poszerzenie badań nad zaburzeniami czynnościowymi mięśni, m.in. w miasteni gravis (opisanej potem także przez Polaka Samuela Goldflama). Fotohemotachometr mierzył prędkość strumienia krwi w tętnicach i żyłach rejestrując go na fotografiach. Instrument pozwolił na określenie zmiany prędkości przepływu krwi zależnie od fazy pracy serca i rytmu oddechowego. Ponadto, Cybulski jako pierwszy na świecie zmierzył i opisał prędkość krwi w tętnicy udowej i szyjnej. Obserwacja ta wyprzedziła o lata stosowane obecnie m.in. w neurologii, kardiologii czy chirurgii badanie naczyń przy wykorzystaniu efektu Dopplera.
Interesującą i bezsprzecznie ważną personą w rozwoju medycyny był Ludwik Teichmann (1823–1895). Ten światowej klasy anatom początkowo studiował teologię na Uniwersytecie w Dorpacie, celem kontynuacji rodzinnej tradycji praktykowania posługi kalwińskiego pastora. Po 2 latach musiał przerwać studia z powodu potencjalnych represji ze strony rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości po wygraniu pojedynku rozgrywanego według Kodeksu Honorowego, co ówcześnie było zakazane. Trafił do Heidelbergu, gdzie skończył medycynę. Doskonała znajomość chemii pozwoliła mu już podczas trzeciego roku studiów lekarskich na dokonanie przełomowego odkrycia. W 1853 r. opublikował pracę pt Ueber die Krystallisation der organischen Bestandtheile des Bluts, w której opisał swoje obserwacje na temat krwi ludzkiej. Jego opiekunem był Jakob Henle, odkrywca tzw. pętli Henlego w nefronie nerki. Hemoglobina, czyli jej czerwony barwnik, pod wpływem kwasu octowego w obecności soli kuchennej (chlorku sodu) przechodzi w chlorheminę, nazwaną na cześć odkrywcy heminą Teichmanna. Do celów diagnostycznych należało zdobyć próbkę materiału, dodać wymienione składniki, zagrzać nad palnikiem. Jeśli w składzie znajdowała się chociaż śladowa ilość krwi, wówczas hemina krystalizowała w kształt rombu, co można było dostrzec pod małym powiększeniem mikroskopu świetlnego. Badania Teichmanna otworzyły drzwi do wszystkich późniejszych badań nad hemoglobiną, a jego metoda wykrywania obecności krwi w miejscu zbrodni do dzisiaj używana jest przez kryminologów i medyków sądowych ze względu na niski koszt i natychmiastowy wynik.
Teichmann w swoich zainteresowaniach anatomicznych skupił się na układzie chłonnym. W kluczowym dziele pt. Das Saugadersystem vom anatomischen Standpunkte dokonał klasyfikacji w obrębie wspomnianego wcześniej ostatniego nieopisanego układu. Problemem był dobór substancji utrwalającej, pozwalającej na stworzenie naturalnego modelu. Teichmann zastosował kit szklarski z dodatkiem barwnika, który po nastrzyknięciu, zastygnięciu i maceracji pozostałych części dawał dokładny odlew naczyń limfatycznych. Badania na otrzymanych wzorcach dały mu miano ostatniego klasyka w dziejach makroanatomii dużych układów. Doskonała technika tworzenia preparatów anatomicznych przyniosła sympatię wśród studentów uczących się jego przedmiotu, a także uznanie profesorów na całym świecie. Można je dzisiaj podziwiać w Muzeum Anatomii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego zlokalizowanym w Theatrum Anatomicum, czyli siedzibie katedry wybudowanej z inicjatywy Teichmanna.
Zaprezentowane w tekście sylwetki polskich lekarzy nobilitują do poczucia satysfakcji ze skali ich osiągnięć naukowych. Byli niewątpliwymi prekursorami reprezentowanych dziedzin w czasach, w których żyli. Ich badania nie tylko pchnęły rozwój medycyny w nieznanym dotąd kierunku, ale mimo upływu lat do dzisiaj pozostają aktualne i wykorzystywane w klinicznej praktyce.
Bibliografia:
- Szumowski W., Propedeutyka lekarska, Kraków 1992.
- Oczko W., Przymiot, Kraków 1581.
- Kozuschek W., Jan Mikulicz-Radecki 1890-1905 Współtwórca Nowoczesnej Chirurgii, Wrocław 2003.
- Mikulicz J. O użyciu jodoformu w leczeniu ran. Kraków 1881.
- Mikulicz J. O gastroskopii i esofagoskopii, Wiedeń 1881.
- Bogusz J., Krakowska szkoła chirurgów, [w] „Polski Przegląd Chirurgiczny”, T. 22, 1960.
- Konieczna S. Wkład polskich lekarzy XIX w. w światową neurologię, Gdańsk 2012.
- Herman J.. Historia neurologii polskiej, Wrocław 1975.
- Gutt R., Krótki zarys dziejów nauki o krwi, Warszawa 1970.
- Gajda Z., O ulicy Kopernika w szczególności o Wesołej w ogólności, Kraków 2000.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Gdzie jest Kazimierz Funk? 🙂 Będzie druga część?
Ponieważ nie posiadał tytułu zawodowego lekarza, był biologiem i biochemikiem 🙂